Karcer - Anarchiva
2008-01-11 10:42:02O tym, że punk nie umarł, w zeszłym roku przypominać próbował słupski Karcer. I mimo, że zestawianie ich z wcześniejszymi kapelami jest oczywiście na wyrost, trzeba przyznać, że całkiem nieźle sobie poradzili.
Płyta "Anarchiva", czyli nagrane na nowo szesnaście kawałków z pierwszych kilku lat twórczości Karcera (1982 - 1987), wydana przez Jimmy Jazz Records to autentyczne wyznanie ludzi, którzy żyli w ciężkich czasach i których punkowość jest nieporównywalna z wychowanymi w sterylnej końcówce XX wieku maminsynkami okupującymi aktualnie scenę. Pomimo wszelkich niedoskonałości warsztatowych, kompozycyjnych oraz prostoty i surowości brzmienia, kapela dowodzona przez Krzysztofa Żeromskiego brzmi bardzo wiarygodnie. "Poburzone wszystkie mury, trup idei wielkie dziury, w nich gnijące ludzkie ciała, rewolucja to wam dała" - na szczególne wyróżnienie na albumie "Anarchiva" zasługują teksty, które pomimo tego, że powstawały w zupełnie innych realiach, przerażająco trafnie podsumowują dzisiejszy świat. Bo jak inaczej zinterpretować "Zimny beton nas zalewa, przeżyjemy, głodni ciągle krzyczą chleba, przeżyjemy, człowiek ginie w huku maszyn, przeżyjemy, walka przeznaczeniem naszym, przeżyjemy."
Także reaktywacyjnych koncertów granych przez Karcer niejedna młoda kapela mogłaby im pozazdrościć - pomimo upływu lat, chłopaki świetnie sobie radzą z coraz młodszą publicznością i z ogromną energią grają nie tylko kawałki zarejestrowane na albumie, ale także te, które przez kilkanaście lat gdzieś zaginęły, a które z pewnością warte są przypomnienia.Czas działa na niekorzyść punk rocka. Na scenie nie pojawia się nikt nowy warty uwagi, a młodzież nie kanalizuje już swojego buntu przez 3 akordy i darcie mordy. Ale czy to ważne ? Karcer nagrał po prostu dobrą płytę. Bez żadnych rewelacji, ale naprawdę solidną. W zalewie podróbek i nazywania punkiem czegoś, co na pewno nim nie jest, słuchając "Anarchivy" można śmiało jej autorom uwierzyć.
Michał Przechera