Demi Lovato "HOLY FVCK" - recenzja płyty
2022-08-19 10:17:29Po trudnym okresie w życiu Demi Lovato publikuje w serwisach streamingowych swój 8. album studyjny pt. "HOLY FVCK". Bez wątpienia jest to wyjątkowa płyta, ponieważ, jak sama artystka przyznała, napisała go od początku "na czysto i trzeźwo". Przyznała też, że jest z niego dumna. Jak prezentuje się najnowszy krążek Demi Lovato?
Zobacz też: Niesamowity klip BLACKPINK! Idolki wracają z nowym przebojem [WIDEO].
Pożegnanie z popem
Na pierwszy ogień warto przyjrzeć się samym utworom promującym. Promocja płyty singlami jest przecież nieodłącznym elementem przygotowania do premiery, ma to przede wszystkim zachęcić słuchaczy, sprawić, by mieli niedosyt i oczekiwali na pełny album wręcz z niecierpliwością. Trzeba przyznać, że Lovato zaskoczyła wszystkich, gdy 6. czerwca opublikowała w social mediach okładkę albumu, która swoją drogą zdecydowanie różniła się od tego, co do tej pory prezentowała wokalistka. Od kolorowej, delikatnej "Dancing with the Devil… The Art of Starting Over" poszła w stronę czerni, krwistej czerwieni i krzyży. Tym samym zapowiedziała, że poprzednia Demi wcale nią nie była i przyszedł czas na to, żeby jej prawdziwa odsłona wyszła na scenę i głośno wyśpiewała, kim tak naprawdę jest.
Tę erę otworzyła utworem "SKIN OF MY TEETH", po którym zdecydowanie można było odczuć lekki niedosyt i zapisać datę premiery krążka w kalendarzu. Po odsłuchaniu "SUBSTANCE" można było odnieść wrażenie, że będziemy mieli do czynienia z pseudorockową odsłoną Demi Lovato, co delikatnie do niego zniechęciło, ale nie przekreśliło szansy na zdobycie tytułu dobrej płyty przez "HOLY FVCK". Dokładnie to samo uczucie pojawiło się dobę przed samą premierą, gdy ukazał się w sieci trzeci singiel "29".
Demi Lovato staje twarzą w twarz ze swoimi słabościami
"FREAK", czyli otwarcie albumu z gościnnym udziałem YUNGBLUD zdecydowanie robi wrażenie. Wprowadza idealnie w rockowy klimat i zaczyna 47-minutową ucztę, w której Lovato pokaże, na co ją stać. Już na samym początku artystka gwarantuje, że zapowiadane mocniejsze brzmienia faktycznie takie będą, mimo pozorów, jakie sprawiły single. W albumie "HOLY FVCK" wokalistka wyraźnie odchodzi od muzyki, którą tworzyła dotychczas, mając przyklejoną łatkę z napisem "gwiazda Disneya". Forma, w jakiej utrzymuje cały album, zdecydowanie odbiega od radiowych standardów, delikatnych, ładnych brzmień, tym samym wpasowuje się w cały okres, przez który przeszła Lovato w 2021 roku, pełen wątpliwości, poszukiwań i walki o siebie. Dobrze oddaje to utwór "EAT ME" czy "BONES".
Na tym albumie Lovato bawi się dźwiękami - dużo tam mroku. Można dostrzec wiele nawiązań do kwestii religijnych. W warstwie lirycznej piosenkarka mocno podkreśla swoje odpowiedzi na pytanie: "Kim jestem?" Am what I am and what /I am is a piecе of meat/ Take a bite just to watch me bleed/Freak - słychać w utworze "FREAK", I am truth and I am darkness/ I’m an angel, I'm a demon - wybrzmiewa w piosence "EAT ME".
Am I gonna die trying to find my happy ending?
"HOLY FVCK" to album, którym wyraźnie Demi Lovato chce rozprawić się z trudną przeszłością. Nie trzeba szukać długo, by znaleźć nawiązania. Jednocześnie artystka opowiada swoją historię. Jeśli ten krążek miał być rozpoczęciem nowej drogi wokalistki, to trzeba przyznać, że zrobiła to z mocnym akcentem. Mimo singli, które nie wywarły szczególnego wrażenia, jest to płyta zdecydowanie warta przesłuchania, a nawet odtwarzania na pętli. Bez cienia wątpliwości gwarantuje dawkę rockowych brzmień, refleksję na temat siebie samego, a być może nawet wzruszenie w styczności z niezwykłą historią artystki zmagającej się z uzależnieniem.
Demi Lovato - SKIN OF MY TEETH (Official Video)
Katarzyna Derezińska
fot. materiały prasowe