"Sova" jazzuje popem!
2010-11-23 21:38:29Czy można nagrać dobrą płytę w 4 dni? Wrocławska formacja Mikromusic swoim najnowszym wydawnictwem – „Sova” pokazała, że jak najbardziej można!
Po trzech płytach Mikromusic można powiedzieć, że „jest dobrze, a nawet coraz lepiej”. Poza tym wiadomo, że Natalia Grosiak lubi herbatę z cytryną i w niektóre dni pospałaby dłużej, dokańczając przerwany sen. W swoim wokalu rozkochała Marka Niedźwieckiego i nie ma się czemu dziwić. Poza tym artystka uważa, że nie ma rzeczy przypadkowych.
Z pewnością głos Mikromusic ma słabość do Gór Sowich, bo to przecież jej rodzinne strony. Stąd pewnie tytułowa analogia Sovy do tego niezwykle barwnego pasma górskiego. Wiadomo już nie od dzisiaj, że Bielawa to nie tylko reggae, ale również Grosiak, a jak Grosiak to i Mikromusic.
„Sova” już samą okładką wprowadza ezoteryczny klimat jesieni, nocy i mroku. Warto przypomnieć, że dla odmiany „Sennik” graficznie nawiązywał do lata, sielanki, wakacji i swoistego rodzaju beztroski. Pochodzący ze stolicy Dolnego Śląska zespół podąża swoją drogą. Są konsekwentni i nie boją się eksperymentów. Przecierają nowe ścieżki, które są zdecydowanie ubarwieniem płyty. Jazzują popem, ocierając się nawet o transowe zapomnienie.
Oprócz brzmienia mocnym wykrzyknikiem są teksty Natalii Grosiak! Pokazuje jasno swoje zdanie, mimo iż można by wywnioskować, że czasem ma wszystko w nosie. Kiedyś przekornie zespół Habakuk pokazywał swój stosunek do polityki – „Zostanę politykiem ustawie się”. Dziś Grosiak otwarcie manifestuje swoją „niemiłość” do tego co się dzieje m.in. na Wiejskiej! W utworze „Porzeczki” dostaje się też Kościołowi,, który zdecydowanie psuje relacje z Bogiem; jest jak nadpsuta porzeczka czy zły plon…Wokalistka zadaje bardzo ważne pytanie – „w kogo wierzy kto, we mnie ja czy on?”. Ponadto w „Niemiłości” Mikromusic mimo sielanki w postaci dźwięków zwraca uwagę na drażniące nas wszystkich zawiłości tego świata. Uwagę należy zwrócić na oryginalny dobór słownictwa – niemiłość, nieuśmiechalność czy choćby – w nosie to mam…
Płytę otwiera świetny kawałek „Oczko”, w którym Grosiak uświadamia słuchaczy, że wszystko co prawdziwe, szczere jest ponad czasowe. Zarówno muzyka jak i słowa są autorstwa artystki. Druga w kolejce „Chmurka” przynajmniej jeżeli chodzi o tekst to swoistego rodzaju stan nirivany. Zupełny odlot w zakamarki ludzkiej wyobraźni. Muzycznie -dobre szybkie tempo. Tak jak dwa pierwsze utwory zapadają w pamięć, tak kompozycja „Niemiłość” nokautuje. Wyjątkowy dobór słownictwa i niemal recytatorskie wykonanie Natalii Grosiak. „Jesień”, „Manna” i „Słowa” są dość usypiające i trudno z tego wynieść coś istotnego po dobrych trzech pierwszych kawałkach. Pobudkę Mikromusic serwuje dopiero w szybkim, dynamicznym utworze „Do kieszeni” m.in. po to żeby w kolejnej odsłonie wysłać słuchacza, gdzieś na bujany fotel razem ze „zgniłymi porzeczkami”. „Szkodnik” to jeden z szybszych, bardziej żywych numerów na „Sovie”. Warto wspomnieć o jedynym duecie na trzecim wydawnictwie Mikromusic. W utworze Por Fim Natalia Grosiak zaśpiewała z Joao Teixeira de Sous.
„Sova” to na pewno jeden z bardziej różnorodnych albumów w dyskografii Mikromusic! Cieszy fakt, że wrocławski zespół za każdym razem stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej i pokonują tę trudność. Płytę przeszywa nie tylko świetny wokal Natalii Grosiak ale również instrumenty w postaci fortepianu, trąbki, puzonu czy waltorni. Warto mieć ten krążek, mimo iż żadna płyta Mikromusic nie była skierowana do ucha masowego odbiorcy. Trzeba pamiętać, że to inny rodzaj muzyki! Bardziej wrażliwy, bardziej wymagający, ale także piękny i warty posłuchania.
Polecam!
Radosław Ząb