Open’Er Festival - Festiwale

Muzyczne podsumowanie Open'era

2009-07-07 01:13:49

 Tegoroczna edycja Heineken Open'er Festival już za nami. Co zapamiętamy z tej imprezy? Kto zaprezentował się najlepiej, a kto zawiódł nasze oczekiwania - oto krótkie podsumowanie HOF 2009!

Pierwszy dzień festiwalu (2 lipca) był zaledwie preludium przed tym, co miało nas czekać przez cały weekend. Swoją trasę koncertową rozpoczęliśmy od Tent Stage, która jak się później okazało, miała gościć najbardziej klimatyczne występy. Zaczęło się jednak inaczej - od koncertu The Car Is On Fire, które po raz kolejny udowodniło, że granie na żywo to dla nich o wiele trudniejsza sprawa niż nagranie dobrej płyty. Zespół wypadł zdecydowanie poniżej przyzwoitego poziomu - panowie muszą wyraźnie się więc nad sobą zastanowić, bo ten zarzut powtarza się w ich kierunku zdecydowanie najczęściej. Następnie przenieśliśmy się na scenę główną, gdzie swój show rozpoczynał kolejny przedstawiciel młodej gniewnej fali polskiego rocka - Renton. Tu już było nieznacznie lepiej i bardziej żywiołowo, ale widać było pewne onieśmielenie występem przed tak dużą publicznością. Zaraz potem kolejny szybki skok na scenę namiotową, gdzie odbywał się najbardziej pogodny koncert tego dnia. Szwedzi z Peter, Bjorn and John podbili serca openerowiczów swoją bezpretensjonalnością i ewidentną radością z samego grania. Już wtedy coś mi mówiło, że trzeba zostać na tym koncercie do samego końca, ale zgodnie z psychologią tłumu poszedłem na występ największej gwiazdy tego wieczora - Arctic Monkeys. Po tym, co zobaczyłem, zastanawiam się,w czym tkwi fenomen tego zespołu. Jednostajne, monotonne piosenki, zupełnie nieodkrywcze nowe utwory - w warstwie muzycznej doprawdy trudno znaleźć cokolwiek, co pozwalałoby wyróżnić Arktyczne Małpy od innych formacji. Na usprawiedliwienie trzeba oddać im fakt, że zespół miał spore problemy ze sprzętem, ale i to nie tłumaczy praktycznie zerowego kontaktu z widzami. Ot, przyjechali, zagrali i zainkasowali czek. Wielkie rozczarowanie, zwłaszcza dla tych, którzy spodziewali się rockowego wykopu. To, co zepsuli Arctic Monkeys naprawili Basement Jaxx, którzy byli zdecydowanie najlepszą grupą, która pojawiła się w trakcie czwartkowego setu. Energetyczne kawałki, przy których nie mozna nie baunsować na wszystkie strony połączone ze spektakularnym widowiskiem pozwalają zaliczyć występ Basementów do najlepszych na całym Open'erze.

Piątek na festiwalu słusznie został nazwany dniem kobiet, gdyż to one od początku nadawały ton imprezie. Zaskakująco dobry koncert dała Maria Peszek. Nie potrafi śpiewać, jej teksty uważam za grafomanię, ale udowodniła, że widowisko oparte na samym talencie aktorskim może zaciekawić każdego. Dodatkowy plus za zaśpiewanie "Meluzyny". Po Peszek szybki skok na Tent Stage, gdzie przyjemnie zaskoczyła Pati Yang ze swoim projektem FLYKKLLR. Każdy, kto spodziewał się powielania twórczości z solowej działalności Pati dostał agresywne brzmienia utrzymujące się jednak w duchu trip-hopowym. Potem nadszedł czas na świetny koncert The Gossip. Niezwykle urocza i puszysta wokalistka Beth Ditto swoją charyzmą i energią zdominowała scenę. Sam koncert to typowy garażowy rock z takimi smaczkami jak cover "Billie Jean" Michaela Jacksona i wyśpiewane przez Beth "Ain't No Place Like Poland". Po Gossip zdążyliśmy jeszcze na drugą część koncertu Gaby Kulki, która również zaprezentowała się bardzo korzystnie. Nastrojowy fortepian i pogodne piosenki potwierdzają, że to obecnie jeden z najciekawszych wykonawców na rodzimym rynku muzycznym. Jedynym problemem jest fakt, że czasami naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że jest aż zanadto zapatrzona w Tori Amos. Z Gaby powędrowaliśmy na The Kooks. Po paru kawałkach wiedziałem już, że mamy do czynienia z happysadowym, zupełnie bezbarwnym graniem. Piętnastoletnie fanki piszczą wniebogłosy, ok, zwijamy się na Duffy, a w namiocie piekło. Początek koncertu nie najlepszy, piosenkarka skrzeczy jak żaba, ale im dalej, tym jest już zdecydowanie lepiej. Śliczna i znakomicie ubrana Duffy porywa, wykonując "Rockferry" czy kończące koncert "Mercy" z niemal sterylnym, czyściutkim wokalem. Na takie popowe koncerty czekamy! Szkoda jedynie, że całość nie trwała nawet godzinę. Znakomite wrażenie wywarł Moby, który swoimi piosenkami idealnie pasuje do wizerunku artysty stadionowego. Dobry kontakt z publicznością, naprzemiennie wykonywane dynamiczne hity wraz z lirycznymi balladami - każdy skakał przy "Bodyrock", "Lift Me Up", ale i z zadumą patrzył na tego łysego jak placek gościa, gdy brzmiały takty "We Are All Made Of Stars" czy "Why Does My Heart Feel So Bad?". Poza tym, do diabła, jaki ten koleś jest utalentowany! Solo na gitarze, podśpiewywanie Sinatry i Johnny'ego Casha - bez dwóch zdań ukoronowanie piątku na Open'erze. Co do Crystal Castles, wystarczyły trzy utwory, żeby stwierdzić, że to totalne badziewie i najwyższy czas wracać do namiotu.

Sobota była zdecydowanie najlepszym dniem na festiwalu, obfitującym w doznania estetyczne i artystyczne. Tym razem odpuściliśmy sobie Fisza i Emade, co jednak nie zdenerwowało tak bardzo jak przesunięcie występu Madness na scenę world. Był to jeden z koncertów, na które się szykowałem i uznałem, że oglądanie ich przez zaledwie pół godziny nie ma sensu (priorytetem było zdecydowanie Faith No More). Przez chwilę wylądowałem więc na Emilianie Torrini, która pod namiotem niestety nie dała sobie rady. Spokojne ballady idealnie nadają się na kameralny koncert w zadymionym klubie, ale nie na namiot, gdzie miały miejsce dużo lepsze koncerty. Pod koniec podobno się rozkręciła, ale subtelność i wdzięk to ciut za mało, żeby poświęcić dla niej zajęcie dobrego miejsca na FNM. Show Mike'a Pattona i ekipy okazał się bezapelacyjnym mistrzostwem świata i najlepszym koncertem na całym Open'erze. Dokładniej opisujemy go tutaj, bo zasłużył na dużo więcej niż krótką wzmiankę. Będąc wciąż pod wrażeniem Faith No More opuściłem niestety White Lies i znalazłem się dopiero na Pendulum. Aż dziw bierze, że jest jeszcze ktoś, kto bierze ten clownstep poważnie i potrafi się na tym bawić, bo słuchać się tego nie da. Ponownie szybko przenosimy się pod namiot, gdzie odbywa się najbardziej magiczny koncert tegorocznego Open'era. Występ M83 okazał się absolutnie bezbłędny, z liryczną, dream-popową pierwszą połową, która przeistoczyła się w dynamiczne electro z elementami house'owymi przyprawiające o ciary. Do tego wszystkiego kapitalnie budowana atmosfera, w czym niemała zasługa lidera grupy Anthony'ego Gonzaleza i wspaniałej wokalistki Morgan Kibby. M83 zabrzmiało na żywo jeszcze bardziej bajkowo niż na płytach, co jest już wystarczającą rekomendacją, żeby polecić każdemu ich koncert. Proszę państwa, rewelacja miesiąca!

Niedziela była dniem wielkich gwiazd, ale i niestety, wielkich rozczarowań. Zaczęła Lily Allen, po której spodziewałem się niezłej imprezki. Niestety w zamian dostaliśmy zaledwie poprawny występ, z którego właściwie ciężko cokolwiek sobie przypomnieć. Przebojowe single "Smile", "Everyone's at It", "Womanizer" były, pokazywanie fucków było, ale ewidentnie czegoś zabrakło. Po Lily przyszedł czas na prezentująca się nadzwyczaj korzystnie Santigold. Jej koncert rozpoczął się znakomicie pomimo fatalnego nagłośnienia. Energetyczne "L.E.S Artistes", "Lights Out" i "You'll Find A Way" nastrajały wyjątkowo pozytywnie przed koncertem głównego headlinera festiwalu - Kings Of Leon. Zaczęło się świetnie - od mocnego "Be Somebody", ale dalej, pomijając singlowe hity, ze sceny wiało nudą. Nie był to zły koncert, bo muzycznie KoL to kawał porządnego amerykańskiego rocka (a Caleb Followill ma kapitalne warunki głosowe), ale od "najbardziej pożądanego zespołu świata" wymaga się więcej. Ja ich wielkości na Open'erze nie zanotowałem, ale potencjału w żaden sposób Kingsom odmówić nie można. O wiele lepiej bawiłem się na koncercie The Ting Tings. Energia, power, czad! Był to jedyny show na całym festiwalu, gdzie omal nie ogłuchłem od aplauzu. Przebojowe "Shut Up And Let Me Go", "That's Not My Name", niebywała wszechstronność Julesa DeMartino i Katie White, a do tego świetny kontakt z całym Tent Stage - nie tylko ja żałowałem, że straciłem pierwszą połowę tego dynamitu! Z The Ting Tings przeniosłem się na Placebo, po którym nie spodziewałem się zbyt wiele. Ominęło mnie jednak granie najnowszej, słabiutkiej płyty "Battle For The Sun" i wpadłem jedynie na zestaw największych hitów. To, co zobaczyłem na Plackach autentycznie mnie wzruszyło. Stoicki spokój Briana Molko skontrastowany ze zwierzęcą energią perkusisty Steve'a Forresta. Hipnotyczny klimat, ale i szał podczas takich kawałków jak "Infra-Red" czy "Special K". Placebo udowodnili, że nie wolno ich skreślać, bo to wciąż dobry zespół! Ostatnim koncert, na jakim miałem przyjemność się pokazać było kończące festiwal The Prodigy. I tutaj niestety spotkał mnie wielki zawód. Panowie brzmieli jak kiepski zespół remixujący swoje własne utwory. Mało kto się bawił (inna sprawa, że ludzie byli już mocno zmęczeni), nie pomagały nawet nawoływania "All My Fuckin' Warriors". Prodigy nie są najlepszym koncertowym zespołem świata, nie są już nawet w pierwszej lidze, bo to co zagrali w Gdyni było bardziej wymęczone niż spektakularne. Na hitach, które wszyscy znają od co najmniej od 10 lat dłużej już chyba jechać nie można.

Najlepsze koncerty:
1. Faith No More
2. M83
3. Moby
4. The Ting Tings
5. Placebo

Kciuk w dół:
1. Arctic Monkeys
2. The Prodigy
3. Crystal Castles

Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)

fot. Alter Art / Taketwo.pl

Słowa kluczowe: heineken opener festival 2009 koncerty faith no more moby kings of leon placebo prodigy m83
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • Re: ??? [0]
    Odpowiedź na: ???
    qqq
    2009-07-09 14:35:10
    panie Jerzy są gusta i guściki ale panu to się chyba coś popieprzyło;D
  • CRYSTAL CASTLES [0]
    badzik
    2009-07-09 11:52:32
    "Co do Crystal Castles, wystarczyły trzy utwory, żeby stwierdzić, że to totalne badziewie i najwyższy czas wracać do namiotu." wystarczyło to jedno zdanie, żeby stwierdzić, że autor nie zna się na muzyce i nie warto czytać dalej tej relacji.
  • ??? [1]
    perth
    2009-07-09 09:02:03
    nie wiem czy kiedykolwiek kolega, który pisał ten artykuł słuchał The Prodigy? nie wiem czy kiedykolwiek słyszał o takim zespole bo jakoś nie wymienił żadnego tytułu utworu( jak przy innych artystach, choć wg.niego też byli słabi)i po trzecie nie wiem czy był na tym samym koncercie co ja( niestety już trochę podstarzały bo 27 fan tego zespołu)?? nie wiem też czy będąc na miejscu zespołu zagrałby koncert oparty na nowej (niestety mało znanej) płycie czy na utworach które w latach największej świetności The Prodigy można było usłyszeć niemal wszędzie? chyba to drugie, ponieważ większość "zmęczonych" (wg.autora artykułu)fanów, którzy przecież nie musieli ale już pewnie z łaski zostali( żeby nie było obciachu) na koncercie bawiło się tak jak na żadnym innym tej edycji ( wystarczy na youtube sprawdzić;))
Zobacz także
Open'er 2024 ogłasza koncertową reprezentację z Polski [WIDEO]

Przyjrzyjmy się bliżej temu, co czeka nas na jednym z największych festiwali w Polsce.

6 nowych artystek i artystów, którzy zajmą sceny Open'er 2024 [WIDEO]

Open’er 2024 festiwal już za kilkanaście tygodni.

Polecamy
LP
LP wystąpi na Open'er Festival 2019

Artystka wystąpi na festiwalowej scenie 5 lipca.

Kendrick Lamar gwiazdą Open'er 2023 [WIDEO]

Bezsprzeczny hip-hopowy wizjoner i czternastokrotny zdobywca Grammy wystąpi w Polsce.

Polecamy
Zobacz również
Ostatnio dodane
Open'er 2024 ogłasza koncertową reprezentację z Polski [WIDEO]

Przyjrzyjmy się bliżej temu, co czeka nas na jednym z największych festiwali w Polsce.

6 nowych artystek i artystów, którzy zajmą sceny Open'er 2024 [WIDEO]

Open’er 2024 festiwal już za kilkanaście tygodni.

Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!