Legenda zaczarowała Wrocław - Artur Rojek na Letnich Brzmieniach [RELACJA]
2022-08-27 11:14:1626 sierpnia o godz. 20:00 na placu przed Impartem we Wrocławiu zagrał Artur Rojek w ramach festiwalu Letnie Brzmienia 2022. Artysta zapewnił dawkę pięknej muzyki, niejednego zaskoczył, a niektórych wzruszył. Jak przebiegał koncert?
Zobacz też: Największy koncert Eda Sheerana w Polsce [RELACJA].
"A miało być jak we śnie..." a było jeszcze piękniej
Koncert zaczął się od powitania bandu na scenie i dźwięków Intro. Po chwili ujrzeliśmy wokalistę — publiczność powitała go okrzykami i brawami. Przez pierwsze pół godziny koncertu można było usłyszeć kawałki z płyty Kundel, m.in. "W nikogo nie wierzę tak jak w Ciebie" czy "Sportowe życie" i "Układ". Podczas tych wykonów i w zasadzie w trakcie całego koncertu, uwagę mocno przykuwał taniec Rojka, jego sposób bycia na scenie. To, jak się ruszał, jak odbierał każdy dźwięk od bandu i energię od widowni było zjawiskowe. Artur Rojek jest wokalistą, który na scenie spędził już 30 lat, a przed wrocławską publicznością stanął młody mężczyzna, który na nowo przeżywa wszystko, o czym pisał w swoich utworach.
Momentem, w którym energia zmieniła się w nostalgię, był ten, gdy ze sceny zniknęli muzycy towarzyszący Rojkowi, a został tylko on z gitarą akustyczną. Wykonał wtedy utwory "Lato 76" oraz (ku zaskoczeniu wszystkich) piosenki z repertuaru grupy Myslovitz: "Dla Ciebie" i "Chciałbym umrzeć z miłości". Co najbardziej urzekło w trakcie tych wykonań to cisza, która zapadła na widowni. Nie było słychać nic innego, tylko delikatny głos Artura Rojka i dźwięki gitary.
Artur Rojek zaczarował Wrocław
Po tym niezwykle nostalgicznym momencie przyszedł czas ponownie wprawić tłum słuchaczy w ruch i zaprezentować m.in. "Beksę" i "Syreny". Tutaj Artur Rojek złapał z publicznością większy kontakt, wyszedł na przód sceny, poprosił o śpiewanie razem z nim. Oczywiście, wrocławska widownia nie potrzebowała tej prośby, bo od początku do końca koncertu wyśpiewywała teksty wraz z wokalistą. Warto wspomnieć o kontakcie ze słuchaczami, ponieważ Rojek jest na scenie po prostu skromny. Nie mówił niepotrzebnych słów — między utworami padało do mikrofonu zwyczajne "Dziękujemy" wraz z uśmiechem. Gdy na koniec koncertu wybrzmiał kolejny utwór zespołu Myslovitz: "Długość dźwięku samotności", ludzie stojący pod sceną głośno zaśpiewali tę piosenkę od pierwszej do ostatniej sekundy. To bardzo wzruszająca chwila, również dla samego artysty, co pokazał gestem położenia dłoni na sercu. Z uśmiechem słuchał publiczności.
Po tak dobrym odbiorze koncertu nie obyłoby się bez bisu, na którym wybrzmiała piosenka "Peggy Brown" (z repertuaru Myslovitz). Ku zaskoczeniu artysta wyszedł również na drugi bis, tym razem sam z gitarą akustyczną. Przyznał, że nie był przygotowany i przez chwilę przypominał sobie akordy do utworu "Wieża Melancholii" (rep. Myslovitz). Widownia podziękowała mu długimi brawami.
Katarzyna Derezińska
fot. Marta Kalisiak