Budzy i Trupia Czaszka w klimacie apokalipsy
2013-11-25 16:24:45Pierwsza płyta Budzego i Trupiej Czaszki (wydane 9 lat temu "Uwagi Józefa Baki") była pozycją dość nietypową jak na punkowe standardy - pod zabójczo czadowe numery (za warstwę muzyczną odpowiadali Popcorn i Ślepy grający wtedy w Armii) Tomasz Budzyński niczym posłaniec zwiastujący ostateczność wykrzykiwał turpistyczne i niezwykle dosłowne teksty osiemnastowiecznego jezuity.
"Mor", drugi album najbardziej radykalnego muzycznie od czasów Siekiery projektu wokalisty Armii jest rozwinięciem estetyki "Uwag Józefa Baki" i z pewnością przykuwa uwagę. Zarówno okładką (dość nietypową - przedstawiającą pin-up girl, cała zwiastująca wybuchy atomów książeczka jest kolorystycznie utrzymana w tym klimacie) jak i tytułami ("Faszysta o gołębim sercu", "Mięso w czerni", "Biedny katolik patrzy na zderzacz hadronów"). Budzy często podkreślał, że tworzy piosenki o miłości albo o śmierci - uśmiechnięta Marilyn Monroe mówiąca "Zabiję was !!" zapowiada niezłą jazdę bez trzymanki.
Muzyczne kojarzenia już od pierwszego numeru są oczywiste. Chodzi oczywiście o kapelę, która prawie 30 lat temu mocno namieszała w Jarocinie. Minimalistyczne teksty Budzego ("Idą wstydy moje gnidy, zabiję was"; "Trupy biegną we śnie, widły błysnęły we mgle"; "Dudni las, na niebie twarz, płonie tłum, głowa na mur"; "Mięso ubrane w czerń na ziemi moja sierść"; "Ropa na czole, młoty na gaz, ujada kat, czas na bat"), krzycząco - growlujący wokal (momentami ocierający się nawet o metal, choć Budzy za to porównanie zapewne wytargałby za uszy) i przerażająca ściana gitar w dość oczywisty sposób zapalają w głowie lampkę z napisem "Siekiera". O odgrzewaniu starego kotleta nie ma jednak mowy.
Słuchając "Moru" można wychwycić wpływy Killing Joke, energia i rozpędzenie przywodzi na myśl Discharge. Oprócz spodziewanej czystej energii zespół zaskakuje zastrzykami psychodelii - wystarczy posłuchać końcówki "Demonera" czy zniekształconego zaśpiewu zamykającego "Głową w mur". Wyraźnie słyszalna jest też dźwiękowa głębia i przestrzeń ("Herez"), tak często traktowana po macoszemu przez kapele stawiające na lutę. Budzy jednocześnie przeraża i intryguje.
Pochwalić trzeba też samą Trupią Czaszkę (w której skład wchodzą dziś Franc, Amade i Darek). Zespół gra z ogromnym wyczuciem atakując uszy rozpędzonym hardcore/punkiem, który czerpie z tradycji jednocześnie zachowując świeże brzmienie. Wyróżnić trzeba genialnego dibitowego "Faszystę o gołębim sercu" czy ocierające się o "Uwagi Józefa Baki" "Kto ma siłę niech zaprzecza" z riffem którego nie powstydziłby się sam Josh Homme. Gęstwina perkusji w "Mięsie ubranym w czerń" powinny przypaść do gustu zarówno starym pancurom jak i miłośnikom machania głową pod sceną.
Jeśli lubicie starą Siekierę (i solidną łupankę sensu largo), "Mor" z pewnością do Was trafi. Może nie ma na nim polotu i iskry "Der Prozess" czy "Freaka", ale faktem jest, że Budzy nagrał kolejną płytę na naprawdę wysokim poziomie. A jeśli dodamy do tego parateatralny koncert podczas poznańskiego Luxfestu (Budzy z wymalowaną twarzą prezentował się nie mniej strasznie niż sam Jaz Coleman) otrzymujemy zapowiedź naprawdę interesującego projektu. Rzecz zdecydowanie nie dla sezonowców.
Michał Przechera (michal.przechera@dlastudenta.pl)