Aktualności - Muzyka

Woodstockowy zawrót głowy

2008-08-07 16:01:07
 Kiedy rok temu Jurek Owsiak zapowiadał ze sceny głównej, że to już ostatni Przystanek Woodstock, wszyscy mieli nadzieje, że to jakiś żart. Nikt nie chciał, żeby takie wydarzenie zniknęło z muzycznej mapy Europy. Na szczęście słowa Jurka Owsiaka nie sprawdziły się, a co więcej, Przystanek ma się dobrze. Może nawet jeszcze lepiej niż poprzednio, bo "powrócił" do Kostrzyna n. Odrą ze zdwojona siłą. A jeśli jest Przystanek Woodstock, to jest i muzyka, i miłość, i rock & roll. No i wiele, wiele innych....


Środkowo - zachodnia Polska, granica polsko - niemiecka, trzy długie, muzyczne dni. Jak co roku niewielkie miasteczko nad Odrą - Kostrzyn - na kilka chwil zamieniło się w ogromną festiwalową wioskę. Woodstock był wszędzie - nie tylko pod sceną główną czy na polu namiotowym, ale także i w samym mieście. Wszelkie sklepy i sklepiki, kioski czy restauracje w te trzy dni zarobiły kilka razy więcej niż zwykle, bo przez ulice Kostrzyna przetoczyło się mnóstwo ludzi. Impreza, która już na stałe wpisała się w kalendarz najważniejszych wydarzeń, po raz kolejny udowodniła, że muzyka łączy.


Warto, bo...

Powodów, by jechać na Woodstock jest całe mnóstwo. Jedni jadą ze względu na muzykę, która płynie ze sceny głównej (17 m wysokości, 60 m szerokości i 15 m głębokości), folkowej czy sceny u Krishnowców, inni - spotkać się ze znajomymi. Są też tacy, dla których to atmosfera tej imprezy jest najważniejsza. Jedni spędzają czas w Akademii Sztuk Przepięknych, by spotkać nietuzinkowe osobowości, drudzy w wiosce Krishnowców, bo fascynuje ich kultura Indii i przyciąga tanie wegetariańskie jedzenie. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. No i jedno jest pewne - Przystanek Woodstock to miejsce idealne do odstresowania, porzucenia na chwilę szarości dnia codziennego. Student, ojciec, uczeń, punk, urzędnik - tutaj wszyscy są równi, każdy może odreagować i poczuć się wolnym.

Pociągiem na Wooda

PKP, jak co roku, podstawiło specjalne pociągi (50) kursujące z większych miast do Kostrzyna n. Odrą. Jak podaje Policja, pociągami tymi przybyło na Przystanek Woodstock 80 tys (!) ludzi. Pierwsze specjalne pociągi wyruszyły w drogę z woodstockowiczami już w środę. Można pokusić się o stwierdzenie, ze Woodstock zaczyna się już w pociągu. Przedziały wypchane po brzegi ludźmi i bagażami, długie kolejki do toalet, śpiew i ogólna radość - to obrazki, jakie można zobaczyć w każdym pociągu. Nie obyło się niestety bez bezmyślnych zachowań niektórych pasażerów, którzy np. zaciągali hamulec ręczny czy otwierali drzwi podczas jazdy. Ofiarą takich nieprzemyślanych zachowań prawdopodobnie był chłopak, który jechał pociągiem relacji Kraków - Kostrzyn. Wypadł poza pociąg i zginął na miejscu.

Woodstockowiczem być - czyli 120tys pomysłów na siebie

Już samo bycie na tym festiwalu sprawia, że jest się zaliczanym do grona ludzi pozytywnie zakręconych, bardziej kolorowych niż szary tłum. Myliłby się jednak ten, który myśli, że wszystkim to wystarcza. Są bowiem jednostki, które pragną być jeszcze bardziej zauważone przez resztę (no i przez fotografów oczywiście). Dzięki temu woodstockowe pole to istne morze pomysłów na to jak wyglądać i co zrobić, by zaistnieć i zwrócić na siebie uwagę. Pokaz mody wśród woodstockowiczów przybierał czasem dość dziwnych kształtów.

Cóż trzeba było zrobić, by być wychwyconym spośród 120tys uczestników festiwalu?
Oprócz punkowców z irokezem (czasem gigantycznych rozmiarów ) w wąskich spodniach czy metalowców w skórach i ćwiekach na rękach, spotkać można było wielbicieli słonecznego reggae w dredach i trójkolorowych ciuszkach czy miłośników gotyku, którym bardzo współczułam, gdy żar lał sie z nieba. Byli ludzie z kartonami czy monitorem na głowach, z różnego rodzaju kapeluszami - jeden z ciekawszych to zrobiony z puszek po piwach. Był pan w pomarańczowym kombinezonie i masce, a nawet Mikołaj, tylko bez brody i bez prezentów. Pomysłów tyle, ile głów - czyli ponad 100tys.
Ludzie prześcigali się też hasłach na flagach. "My tu są" jak zawsze powiewało na koncertach, byli tez wyznawcy gigantycznego tekturowego ogórka. W tym roku furorę zrobił napis na namiocie: "Twój stary pisze teksty dla Kryszny". Zaraz obok znajdował się "grób nieznanego alkoholika". A jeśli już o alkoholu mowa, to trzeba wspomnieć o wiosce piwnej Tyskiego, gdzie życie toczyło się przez 24h na dobę. To tam woodstockowicze mieli okazję zgasić pragnienie i wypić piwo w gronie znajomych. Browary Tyskie jak co roku przygotowały limitowane puszki i plastikowe kufle z logiem XIV Przystanku Woodstock, zapewniły też specjalne koszulki i maski. A co ważne, alkohol sprzedawany był za okazaniem dowodu, więc nieletnim piwo nie było wydawane.

Słońce świeci nad nami

"Umywalki cieszą się dużym zainteresowaniem"- słychać było komentarze z głośników przejeżdżających obok kranów karetek. To nieźle zakręceni panowie, którzy różnymi sposobami próbowali namówić na oddanie krwi i mieli świętą rację. Bo aura - jaka by nie była - zawsze zmuszała do skorzystania z tych dobrodziejstw. A trzeba przyznać, że scenariusz pogodowy właściwie był identyczny jak rok temu. Jurek ma chyba gdzieś tam w górze jakieś układy, jeśli chodzi o aure. Choć kto wie, może to za sprawą samego Krishny? Od czwartku na niebie dominowało przypiekające słońce. Wówczas to właśnie krany były najbardziej okupowanym miejscem. Każdy chciał, choć na chwilkę, schłodzić rozgrzane ciało. Pogoda załamała się w piątkowe popołudnie, przyszła gwałtowna burza i deszcz. Potem już raczej aura nie zaskakiwała żarem tropików, było raczej umiarkowanie. Właściwie to idealnie na taka imprezę.

Głowa pełna pomysłów

Przystanek Woodstock, to nie tylko koncerty. To nie tylko scena główna i folkowa, na których odbywają się koncerty grup z różnych zakątków świata. To także miejsce, gdzie można zgłębiać tajemnice innych kultur, ich tradycje czy kuchnie - taką możliwość dała wioska, w której urzędowali Krishnowcy - Małe Indie. Poza tym nadal funkcjonują namioty Akademii Sztuk Przepięknych, których pomysłodawcą i zarazem gospodarzem jest Zbigniew Hołdys. Wszyscy spragnieni wiedzy czy rozmowy z ludźmi świata mediów, kultury, tłumnie gromadzili się na wzgórzu. W tym roku zaproszono nietuzinkowe osoby. Na pytanie woodstockowiczów opowiadali m.in.: Jacek Żakowski, Manuela Gretkowska, Leszek Balcerowicz, Kamil Durczok, Jan Tomaszewski A jeśli jednak ktoś nie może żyć bez sportu, to na Przystanku mógł wziąć udział w Woodstockowej Olimpiadzie. Na Woodstocku nudzić z pewnością się nie można. Czasem nawet pasowałoby się podzielić na kilka części, bo równocześnie w różnych miejscach działo się tyle ciekawych rzeczy. No, ale zdecydować trzeba było...

Muzyka, muzyka i jeszcze raz muzyka


Od zawsze wiadomo, że Jurek Owsiak to facet z ambicją. Tym razem zaproponował woodstockowej publiczności totalny odjazd, jeśli chodzi o muzykę, która gościła na Przystanku. Kapele, które grały zarówno na dużej jak i na folkowej scenie, zdawałaby się być bardzo dobrze przemyślanym wyborem. Wspaniałe otwarcie całego festiwalu stanowił występ zespołu, który obchodził 25-lecie istnienia - Daabu . Zaraz po oficjalnym otwarciu Przystanku, którego dokonał tradycyjnie Roman Polański, ze sceny popłynęły dźwięki kapeli, która dla wielu jest symbolem polskiego reggae. Potem zagrały jeszcze meksykański Panteon Rococo - czyli bardzo entuzjastycznie przyjęte ska i polskie, mocne Lipali. O wielkim pechu może mówić zespół z RPA - Tribe After Tribe, bo to podczas ich występu w Kostrzynie lał deszcz i była burza. Najwytrwalsi pod sceną byli, ale gdyby nie pogoda, to myślę, że o wiele więcej osób poszalałoby przy tych grungowych dźwiękach. Tuz po 20 na scenę wkroczył Marcin Świetlicki ze swoimi Świetlikami i dał wspaniały koncert. Przyznam, że obawiałam się jak wypadną krakowskie dźwięki z kameralnej sceny Alchemii w takiej wielkiej woodstockowej scenerii. Ale głos i teksty Świetlickiego okazały się być dobrym pomysłem. Grupę Lao Che, która na scenę weszła po 22, śmiało nazwać można ulubieńcami woodstockowiczów. Koncert zgromadził niewyobrażalną ilość publiki urzeczonej głosem Spiętego, energią całej kapeli, piosenkami z nowej i dwóch poprzednich płyt. To był prawdziwy, rockowy występ na wysokim poziomie. Sam Jurek Owsiak był zachwycony i wywoływał zespół na bisy. Na koniec dnia pierwszego zagrało jeszcze Karbido czyli muzyczny projekt ze stolikiem w roli głównej i trashowy zespół z powerem - Kreator.

Sobotnie koncerty rozpoczęli rodacy członków Kreatora - Thee Flanders. Z pewnością ciekawy zespół, mieszanka styli połączona z specyficznym wizerunkiem - to było coś dobrego na początek. Po nich - totalny odjazd reggae'owy za sprawą kapeli z Włoch. Good Vibe Styla bardzo pozytywnie zaskoczyli publiczność i raczej sami zdziwnieni byli ogromem ludzi bujających się pod sceną. Następnie zaprezentowali się Cinkusi z Chorwacji ze swoimi kompozycjami folkowo - punkowymi, a ok. 20 prawdziwy hit Przystanku. 7 tenorów z Maestro Wiesławem Ochmanem na czele Mazowieckiego Teatru Muzycznego- to były dźwięki nie z tej ziemi. Nikt też chyba nie spodziewał się tak wielu młodych ludzi pod sceną, którzy tak wspaniale zareagują na utwory Jana Kiepury. Muzyka z wyższej półki i wspaniałe męskie głosy - warto było być tego wszystkiego świadkiem. Męskie głosy zabrzmiały także zaraz potem, bowiem na scenie rozgościli się Wagle. Wojciech Waglewski z synami - Fiszem i Emade, których rodzinny projekt muzyczny urzekł większość od pierwszego wejrzenia, na woodstockowej scenie także dobrze się prezentowali. Wprawdzie nagłośnienie początkowo coś szwankowało, jednak później wszystko było już w porządku i można było się zatopić w dźwięki "Męskiej Muzyki". Natomiast nowe oblicze Przystanku wyznaczył koncert Anuradha Pal's Recharge, którą Jurek Owsiak zaprosił przy okazji podróży do Indii. Ze sceny płynęła niestandardowa muzyka i orientalne dźwięki hinduskich instrumentów. Szkoda, że publiczność nie do końca potrafiła to wszystko docenić. Tłum domagał się zespołu Vader, podczas gdy na scenie była jeszcze Anuradha Pal. Publiczność skandowała Vader, a Jurek chciał bisów pani Pal. Lekki niesmak pozostał, Jurek Owsiak trochę się zdenerwował, ale cóż - nikt nie jest idealny. Ale to właściwie jedyny taki wybryk woodstockowej publiki. W końcu wkroczył Vader, czyli bóstwo metalowców, a po północy Closterkeller. Anja Orthotox przyznała, że ma ogromną tremę, ale widocznie dodała jej tylko sił, bo wokalistka dała niezły popis swoich możliwości. I nawet ci, którzy za gotykiem nie przepadają z uznaniem twierdzili, że głos Anji jest powalający. I tak zakończyła się sobota pełna muzycznych wrażeń, a woodstockowe pole otuliła mgła.

Trzeci dzień - niedziela - to coś nowego. Zwykle Przystanek kończył się w sobotę późną nocą. Tym razem było o jeden dzień dłużej, czyli o kilkanaście godzin więcej obcowania z muzyką na żywo. O 18:00 zagrał laureat Złotego Bączka, czyli Acid Drinkers. Power, energia, moc, rock & roll - zespół zdecydowanie nie zawiódł, pod sceną publika szalała. Po nich szwedzki Clawfinger, który był mocno zaskoczony reakcja polskiej publiczności. Na koniec wrażeń dostarczył punkowy The Stranglers z hitami typu "No More Heroes". I duża scena zgasła i zamilkła. Zagra znów za rok.


Ale muzykę słychać było nie tylko z głównej sceny. Nie mniejszym zainteresowaniem cieszyła się folkowa. Tam miłośnicy muzyki etnicznej mogli bawić się m.in. przy Żywiołaku, Kapeli Pieczarków, Radiu Bagdad ( laureat OTV i Fabryki Zespołów), Ratatam, Carrantuohill czy dźwiękach mistrza gitary Witka Łukaszewskiego. Poza tym prężnie działała scena u Krishnowców. Był m.in. Bakshisz, który obchodzi 20 lat istnienia, ale przede wszystkim GaGa / Zielone Żabki, którzy zgromadzili ogromna ilość ludzi w białym namiocie. Występ Smalaca i jego ekipy byłby idealny, gdyby nie małe problemy z nagłośnieniem. Jednak dla tych, co kochają "Kulturę" czy "Oleway system" nie miało to wielkiego znaczenia.


W Polsce istnieje chyba taka tradycja, że cokolwiek by się nie działo - ponarzekać trzeba. Dlatego Jurek Owsiak, choć robi tak wiele dobrego w tym kraju, ma także grupę przeciwników. Co ciekawe, wypowiadają się oni w negatywnym tonie o Przystanku Woodstock, choć smaku tej przygody wcale nie zaznali. A ja tam byłam, miód i wino piłam...ale rzekomych satanistów, bezwstydników czy grzeszników moje oczy nie widziały. Jest tylko (albo aż) miłość, przyjaźń, muzyka!

Do zobaczenia za rok na woodstockowym polu!


Dominika Żegleń
Słowa kluczowe: Przystanek Woodstock, 2008
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Polecamy
Grupa Scorpions ogłasza drugi koncert w Polsce [WIDEO]

Sprawdźcie jakie miasto tym razem wybrali.

Ostatnio dodane
Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!