PKO BP London Live – Wembley po polsku
2008-09-08 10:01:12Na jeden dzień sportowy i artystyczny symbol Londynu (a może i całego Zjednoczonego Królestwa) – Arena Wembley – zamienił się w centrum polskiej muzyki rozrywkowej. Muzyki, to należy przyznać, komercyjnej i skierowanej do przeciętnego odbiorcy. Zaprezentowali się wszak nieśmiertelny Bajm, Wilki, Doda, sędziwy Lady Pank czy zapomniane już trochę Natalia Kukulska i Kayah.
Wydawać by się mogło, że szykowała się kolejna impreza w stylu Sopot Hit Festiwal czy koncertów z serii Eska Hity Na Czasie. I rzeczywiście, wiele na to wskazywało. Wielki, masowy koncert z nieco przebrzmiałymi już gwiazdami, konkursami dla uczestników (można wygrać skutery i samochód), charyzmatycznymi prowadzącymi (Monika Richardson i Tomasz Kammel) oraz zaproszonymi specjalnymi gośćmi – Rafał Bryndal i Jan Tomaszewski (w końcu żywa legenda piłkarskiego Wembley). Gwiazdy polskiego show biznesu już od południa zabawiały polską siłę roboczą na najsłynniejszym stadionie Europy. Stadionie (nazywanym „Domem Futbolu”), na którym reprezentacja Anglii w piłce nożnej podejmowała największe drużyny świata (i Polskę, która w 1973 doprowadziła Anglików do rozpaczy). Stadionie, na którym swoje najgłośniejsze, najpiękniejsze i najlepsze koncerty dawały takie gwiazdy jak Queen, Elton John, Madonna, Metallica, George Michael oraz wielu, wielu innych. Gdybym był Anglikiem, to uznałbym ten polski koncert na Wembley za niedorzeczną profanację. Jednak biorąc pod uwagę ogromną liczbę Polaków mieszkających i pracujących na Wyspach, można się było prędzej czy później tego spodziewać.
Frekwencja na stadionie, oprawa wizualna i dźwiękowa robiły naprawdę spore wrażenie. Na głównej scenie imprezy jako pierwsi wystąpili Bracia. Pomimo wczesnych godzin popołudniowych, fanów polskiej muzyki było już wielu. Wraz z pojawianiem się kolejnych wykonawców (Monika Brodka, Natalia Kukulska) uczestników przybywało. Pod ogromnym wrażeniem była Doda. Kilkanaście tysięcy fanów bawiło się podczas jej występu. Po zmroku publiczność porwały takie zespoły jak Wilki, Bajm i Lady Pank.
Swoim rozmachem i sprawnością organizacyjną impreza z pewnością przewyższyła polskie Sopoty, Opola czy inne Hity Na Czasie. Jednak jest jeszcze coś, co odróżniło PKO BP London Live od zwykłych masówek. Na drugiej scenie (umieszczonej przed Wembley Arena) wystąpiły polskie i brytyjskie zespoły alternatywne i niezależne. Pomysł wydaje się bardzo trafiony – wielu młodych Polaków, którzy mają już dość niezniszczalnych dinozaurów rodzimej sceny muzycznej, miało okazję posłuchać świetnych nowych brzmień w wykonaniu takich formacji jak Mam a Selita (Polska), Thuoc (Wielka Brytania), Neske (Polska), L.Stadt (Polska), Nika Boon (Wielka Brytania), Moebius (Irlandia) czy Poise Rite (Wielka Brytania). Na tejże scenie konferansjerką zajął się komiczny Rafał Bryndal.
Festiwal zakończył się przed godziną 23, jednak na ulicach Londynu do wczesnych godzin porannych słychać było polskie śpiewy. Impreza okazała się strzałem w dziesiątkę – pomimo zatrudnienia wypalonych już gwiazdek znad Wisły i sprawdzonego modelu koncertu dla mas, publiczność „kupiła” pomysł i bawiła się świetnie. A złorzeczący pod nosem Anglik? Cóż, będzie musiał pogodzić się z obecnością polskiej popkultury w Londynie, bo tej już tam nie unikniemy.
(MK)