Co się stało z Matą?

Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać młodego rapera Maty. Młodzi nazywają go głosem generacji i ikoną polskiej sceny rapowej, ale czy faktycznie muzyk utrzyma się długo na tej pozycji? Jesteśmy aktualnie świadkami transformacji artysty, który szuka nowego brzmienia - jednak czy możemy tu mówić o rozwoju artystycznym? Jego ostatnia płyta wypadła słabo w porównaniu do wcześniejszych produkcji, a całkowita zmiana stylu nie przypadła do gustu wielu słuchaczom. Pewne jest jedno, Mata szybko nie zejdzie ze sceny.

Zobacz też:Oki i Kukon na Red Bull SoundClash.

Od "Schodków" do "Patointeligencji"

Już od samego początku swojej kariery muzyk trafił na listy przebojów i chociaż początkowo tworzył luźny rap bez większego przekazu, to z jego piosenek wynikało, że jest to osoba, która ma dużo do zaoferowania. To nie był następny raper, którego twórczość opierała się wyłącznie na alkoholu, kobietach i imprezach - chociaż tego również nie zabrakło. Dobry bit, momentami nostalgiczne teksty no i w końcu wielka niespodzianka. "Patointeligencję" niewątpliwie można tak nazwać. To właśnie wtedy artystę dostrzegło również starsze pokolenie, a nawet i zagraniczny rynek. Obnażanie prawdy, nawet tej połowicznej, nie zawsze jest czymś, o czym każdy chce słuchać.

Wybuchła więc wielka kontrowersja, ponieważ uderzono w wyższą klasę, która nigdy wcześniej nie spotkała się z tego rodzaju hejtem. Co najbardziej zadziwiające, młody Matczak w swojej piosence opowiadał o "swoich przeżyciach" - bo jak się okazało artysta sam pochodził z dobrego domu. To jednak nie zdeptało jego kariery, a nadało jej jedynie pikanterii i rozpędu.  

Mogło być już tylko lepiej

Po świetnym albumie z 2020 roku,  prawie każdy mówił, że kariera Maty dopiero się rozkręca, o czym mogły świadczyć dalsze współprace koncerty i produkcje. Właśnie wtedy muzyk znów dostarczył nam hit, który porwał wszystkich - "Patroreakcja". Tekst piosenki, niekiedy drastyczny i brutalny, był celowym zabiegiem artystycznym. Mata po raz kolejny nie bawił się w osłanianie problemów, które zauważył. Zamiast tego, otwarcie opowiedział o przemocy, narkotykach, rozpadzie społeczności i przede wszystkim najechał na polską telewizję i nie tylko…

Zdecydowanie można stwierdzić, że kolejny raz trafił do młodych ludzi. Zaskakującym faktem jest to, że prezentując ją na koncercie, doprowadził do ewakuacji budynku na Bemowie (nieopodal miejsca wydarzenia muzycznego), którego mieszkańcy mieli wrażenie trzęsienia ziemi.  Taką właśnie siłę miała muzyka Maty.

Król autotune

Co zatem stało się z nową płytą Maty ("<33”). Od pewnego momentu możemy zauważyć, że jego twórczość zmienia się coraz bardziej, jednak nikt nie spodziewał się, że ulubieniec polskiej sceny muzycznej przeobrazi się do tego stopnia. Nowa płyta jest po prostu słaba, brakuje jej jego własnego brzmienia.

To już nie jest ten sam Mata, którego włączamy dla przyjemności na spotkaniu ze znajomymi. Album pozostawia wrażenie, jakby był zrobiony na siłę. Może jest to swojego rodzaju zabieg lub nowy pomysł na siebie - jednak kiedy włączamy "Elektryczne krzesło" możemy odczuć wrażenie, że słuchamy rapera z Soundclauda, bawiącego się autotunem.

Najnowszy projekt

Przyjrzyjmy się również jego najnowszemu singlowi "Giewont". Jak widać raper pozostaje wierny nowemu stylowi, który mocno odznacza się na jego twórczości. Niestety, chociaż tekst jest dobry, to przez tępo i beat zanika, tworząć momentami niezrozumiały bełkot. Dlatego możemy głośno powiedzieć, że poprzednie brzmienie artysty było przyjemniejsze dla ucha. Nie jest to jednak powód, dla którego mielibyśmy całkowicie skreślić rapera, szczególnie po takim początku kariery, więc zostało nam cierpliwie czekać - a z tego co wiemy od samego muzyka, będziemy świadkiem wielu zmian.

Nikola Domagała

fot. Zrzut ekranu z YouTube.com