"Guns Up" jest jak ekspres
2009-03-18 14:09:56Szybkość granych utworów na debiutanckim albumie The Roosters prawdopodobnie równa się prędkości jaką wyciągają kolejowe ekspresy.
8 premierowych kompozycji warszawskiej kapeli to klimaty amerykańskiego punk – rocka. Brudne brzmienia, nieposkładane słowa, gdzie wokal nie jest zbyt dużym atutem, bo i nie musi…Album brzmi trochę jak plażowa impreza, gdzie potencjalna zadyma wisi w powietrzu.
Ten krążek pompuje sporo emocji i mnóstwo energii. Chłopaki z The Roosters nagrali całkiem znośny, dynamiczny materiał, który jest jak dynamit i w każdej chwili może wybuchnąć. Jest to może trochę zbyt infantylne, ale odnoszę wrażenie, że właśnie takie miało być. Taki był zamysł tego krążka i jest to pewnego rodzaju hologramem "Roostersów".
Czy „Guns Up” będzie jednostrzałowym zwycięzcą? Myślę, że nie. Przed The Roosters jeszcze długa i daleka droga. Czekam na drugi album, który mam nadzieję zaśpiewany będzie w ojczystym języku. Wtedy będzie można lepiej ocenić żywotność warszawskiego bandu. Angielski zawsze był łatwiejszym językiem, zarówno do komponowania jak i do zaśpiewania, aczkolwiek uważam, że zawsze najlepiej jest nagrywać w swoim języku.
Przede wszystkim to większa możliwość dotarcia z tym co chce się przekazać ludziom. No chyba, że jest to najmniej ważne, aczkolwiek w muzyce punk rockowej słowa miały akurat największe znaczenie.
Szybkie tempo tej kompilacji i zawartość w postaci tylko 8 kawałków powoduje, że nie można się nim znudzić! Po prostu za szybko się kończy.Ponadto jest to dość jednolite granie, które wywołuje w głowie większy chaos aniżeli skłaniać by miało do czegokolwiek innego.
Mimo wielu minusów tego krążka warto jest zaznajomić się z "Guns Up". Panowie nie chowajcie w każdym bądź razie pistoletów do kabur. Działajcie z „nabitą bronią", walczcie i dajcie z siebie wszystko, przynajmniej na koncertach.
Radosław Ząb
8 premierowych kompozycji warszawskiej kapeli to klimaty amerykańskiego punk – rocka. Brudne brzmienia, nieposkładane słowa, gdzie wokal nie jest zbyt dużym atutem, bo i nie musi…Album brzmi trochę jak plażowa impreza, gdzie potencjalna zadyma wisi w powietrzu.
Ten krążek pompuje sporo emocji i mnóstwo energii. Chłopaki z The Roosters nagrali całkiem znośny, dynamiczny materiał, który jest jak dynamit i w każdej chwili może wybuchnąć. Jest to może trochę zbyt infantylne, ale odnoszę wrażenie, że właśnie takie miało być. Taki był zamysł tego krążka i jest to pewnego rodzaju hologramem "Roostersów".
Czy „Guns Up” będzie jednostrzałowym zwycięzcą? Myślę, że nie. Przed The Roosters jeszcze długa i daleka droga. Czekam na drugi album, który mam nadzieję zaśpiewany będzie w ojczystym języku. Wtedy będzie można lepiej ocenić żywotność warszawskiego bandu. Angielski zawsze był łatwiejszym językiem, zarówno do komponowania jak i do zaśpiewania, aczkolwiek uważam, że zawsze najlepiej jest nagrywać w swoim języku.
Przede wszystkim to większa możliwość dotarcia z tym co chce się przekazać ludziom. No chyba, że jest to najmniej ważne, aczkolwiek w muzyce punk rockowej słowa miały akurat największe znaczenie.
Szybkie tempo tej kompilacji i zawartość w postaci tylko 8 kawałków powoduje, że nie można się nim znudzić! Po prostu za szybko się kończy.Ponadto jest to dość jednolite granie, które wywołuje w głowie większy chaos aniżeli skłaniać by miało do czegokolwiek innego.
Mimo wielu minusów tego krążka warto jest zaznajomić się z "Guns Up". Panowie nie chowajcie w każdym bądź razie pistoletów do kabur. Działajcie z „nabitą bronią", walczcie i dajcie z siebie wszystko, przynajmniej na koncertach.
Radosław Ząb
Słowa kluczowe: The Roosters, Guns UP, REecenzje, Punk rock