Wywiady - Muzyka

Zespół Caville o ich najnowszym albumie "Pinakoteka", szukaniu inspiracji i planach na przyszłość [Wywiad]

2021-12-15 13:19:48

Zespół Caville tworzy on muzykę będącą mieszanką alt popu, elektroniki i indie rocka. Rok po wydaniu swojego debiutanckiego albumu "Freakshow", artyści zaprezentowali słuchaczom swój najnowszy materiał. W związku z wydaniem płyty "Pinakoteka" zapytaliśmy się Tomasza Drogokupca oraz Wojtka Dorobisza - członków zespołu, o szczegóły dotyczące ich projektu. Muzycy opowiedzieli nam o swoich początkach, tym skąd czerpali inspirację do napisania nowych piosenek oraz o planach na przyszłość.

Zespół Caville - wywiad

Wywiad z zespołem Caville

Barbara Szałasz, dlastudenta: Jakie były początki waszego zespołu? Jak to się stało, że gracie teraz w takim składzie?

Tom: Osobiście pisałem i komponowałem muzykę, odkąd pamiętam. Przez wiele lat uczyłem się również gry na skrzypcach, ale na poważnie zająłem się produkcją i tworzeniem jakieś dziesięć lat temu. Wtedy też uzmysłowiłem sobie, że to całe moje życie. Przez pierwsze sześć lat byłem w dwóch różnych projektach muzycznych, jednak oba przestały istnieć. Z Wojtkiem poznaliśmy się jeszcze za dziecka, na letnich obozach językowych, i bardzo się wtedy zaprzyjaźniliśmy. Potem kontakt urwał nam się na kilka lat, ale na początku 2019 roku odzyskaliśmy go, kiedy w moim poprzednim zespole doszliśmy do wniosku, że potrzebny nam perkusista. Od razu pomyślałem o Wojtku.

Wojtek: Wiele lat temu nawet żartowaliśmy sobie, że kiedyś będziemy mieć razem zespół! Dlatego, kiedy Tom zaprosił mnie do współpracy, od razu się zgodziłem. Moja przygoda z muzyką zaczęła się już w przedszkolu, kiedy to nauczycielka zauważyła u mnie dobre poczucie rytmu. Zostałem zapisany wtedy do ogniska muzycznego, a wraz z pierwszą klasą podstawówki rozpocząłem naukę na pierwszym stopniu szkoły muzycznej im. Grzegorza Fitelberga w Chorzowie w klasie instrumentów perkusyjnych. Dyplom I stopnia uzyskałem po sześciu latach. Nie kontynuowałem już nauki na II stopniu, czego do dzisiaj trochę żałuję. Resztę umiejętności i pasję do gry na perkusji rozwijałem samemu. I tak do dzisiaj jest to moja największa pasja, która mam nadzieję, w przyszłości przerodzi się w coś więcej.

Tom: Jeśli chodzi o początek naszej współpracy, to było trochę takie przeznaczenie. Pamiętam, że na jednej z prób poprzedniego projektu do bardzo ważnego festiwalu padł właśnie temat perkusji. Na tamtym etapie już od kilku miesięcy naszą managerką była Ania, z którą rozpoczęliśmy współpracę po tym, jak zorganizowała jeden z naszych koncertów w Chorzowie. Okazało się, że Ania również pomyślała o Wojtku, z którym znała się jeszcze ze szkoły. Zresztą tego samego dnia miała spotkanie ze znajomymi z liceum i dziwnym zrządzeniem losu był tam też Wojtek! No i tak to się zaczęło. W takim składzie zagraliśmy tylko jeden koncert, po czym zespół się rozpadł, jednak w trójkę postanowiliśmy założyć nowy projekt i tak zbudowaliśmy Caville. Niemal od razu rozpoczęliśmy współpracę z wytwórnią My Name Is New, sublabelem wytwórni Kayax, i już w październiku tego samego roku wypuściliśmy pierwszy singiel.

Czym różniło się wydanie albumu “Pinakoteka” od waszej debiutanckiej płyty “Freakshow”?

Tom: “Freakshow” i “Pinakoteka” to dwa kompletnie różne światy. Kiedy zamykaliśmy już nasz debiutancki album pod koniec 2019 roku, doszliśmy do wniosku, że chcemy być zespołem konceptualnym, który dynamicznie będzie zmieniał swój wizerunek i brzmienie wraz ze zmianami symbolicznymi i estetycznymi przy każdym kolejnym projekcie muzycznym, oczywiście zawsze pozostając wiernym własnej stylistyce. Dlatego też każdy nasz album to będzie zupełnie nowa podróż i nowa tematyka. Personalnie “Freakshow” było dla mnie takim momentem oczyszczenia i rozliczenia się z przeszłością. Na tamtym etapie, tuż po zakończeniu poprzedniego projektu, wiele działo się w moim życiu i chciałem w końcu poznać siebie jako człowieka i artystę. Jednak wiedziałem, że najpierw muszę rozprawić się ze swoimi demonami. Dlatego też zawsze klasyfikuję ten album jako taki prolog do naszej twórczości. Jest tam pełno krzyku, złości i bólu, chyba właśnie dlatego ta płyta jest tak mroczna i głośna, stąd też ta nieco pokręcona, cyrkowa symbolika.

Większość utworów bazowała na demach i pomysłach, które zbierałem przez dwa poprzednie lata, także cały album został zbudowany w ciągu bardzo burzliwego i intensywnego pół roku. Dodatkowo cała promocja i wszystkie plany mocno nam się posypały, kiedy po premierze wiodącego singla w lutym 2020 zaskoczyła nas pandemia i lockdown. Wiedzieliśmy już, że nie zrealizujemy tego tak, jak sobie wymarzyliśmy. Dlatego też niemal natychmiast wróciłem do tworzenia. Czas w domu sprzyjał spoglądaniu w głąb siebie i umożliwił dłuższy czas pracy artystycznej. Tak więc, mimo że w całości stworzona w pandemii, “Pinakoteka” to była taka czysta karta, nowy początek. Zacząłem starać się przekuwać negatywne emocje w coś pozytywnego, dlatego też postanowiliśmy być bardziej optymistyczni, na przekór czasom. Praca była długa i bardzo kreatywna, wiele się też nauczyliśmy.

Tym razem w części tekstów pomagała mi Ania, zresztą praktycznie sama napisała “Plastikowe Kwiaty”. Sprawowała też pieczę nad wszystkimi kwestiami merytorycznymi, wizualnymi i marketingowymi. Wojtek pracował nad perkusją do koncertowych wersji piosenek, stworzył też całą kompozycję na ukulele do “Art Déco”. Ogólnie bardzo fajnie się dopełnialiśmy przy tym projekcie. Tworzenie pod konkretny pomysł, inspirowanie się obrazami i nurtami sztuki, a jednocześnie poszukiwanie tego bardziej komercyjnego brzmienia, może wydawać się mocno ograniczające, ale paradoksalnie bardzo mnie otworzyło i ukierunkowało, szczególnie że tworzę praktycznie bez przerwy, czasem aż za dużo. Postawiliśmy na “Pinakotekę” wszystkie karty i w pocie czoła tworzyliśmy przez dwa lata, mimo zaskakująco wielu przeszkód, na które natrafiliśmy. Wyszło naprawdę coś, z czego jestem zadowolony. Ten koncept ma wielką dodatkową wartość, dlatego mam nadzieję, że mimo że ponownie trafiliśmy z premierą na czasy lockdownu a pandemia nie ustępuje, uda nam się wyjść z tym trochę szerzej i pobawić się w świecie galerii sztuki dłużej, zarazić tym większą ilość osób.

Dlaczego akurat obrazy zostały inspiracją do stworzenia utworów w najnowszym albumie?

Tom: Zawsze wszyscy byliśmy wielkimi fanami każdego rodzaju sztuki, czasami nawet nieco obsesyjnymi. Przy “Freakshow” koncept powstał bardzo naturalnie, w połowie pracy nad płytą; narzucił się sam podczas rozwoju brzmienia albumu. Dlatego też przy “Pinakotece” chcieliśmy spróbować najpierw stworzyć cały świat, a potem dopisać do niego podkład muzyczny i zainspirować się czymś innym, czymś konkretnym. Koncept na wybranie nurtów sztuki nowożytnej, które nas inspirują i odnalezienie reprezentujących je obrazów, do których napiszemy piosenki, był pomysłem Ani, a Wojtek od razu bardzo entuzjastycznie do niego podszedł. Osobiście przekonałem się do tego w stu procentach, dopiero kiedy w marcu 2020 stworzyłem pierwszą piosenkę, która idealnie wpisała się w nurt sztuki renesansu. Od razu zakochałem się w wizji tego dodatkowego kulturowo-edukacyjnego wydźwięku i zacząłem eksperymentować, bawić się tymi inspiracjami. Szukanie obrazów razem z Anią, uczenie się o nurtach i tworzenie pod ich wpływem uświadomiło nam, jak wielką wartość ma sztuka i dziedzictwo kulturowe naszych dziejów. Doszliśmy do wniosku, że fajnie by było przybliżyć to też innym. Nazbieraliśmy ogromnie dużo materiału, więcej niż 60 dem. Jednak finalnie wybraliśmy nieco ponad 20 utworów, które przedstawiają cały najważniejszy dla nas przekrój sztuki i dopełniają koncept, który sobie założyliśmy. Mroczniejszą część z nich niestety musieliśmy odrzucić z wersji standardowej płyty, jako że nie pasowały muzycznie, jednak planujemy podzielić się nimi za jakiś czas, tak aby pokazać pełny obraz “Pinakoteki” - jak na razie mamy te 13 kawałków, w tym “Intro”.

Na czym wam najbardziej zależało podczas tworzenia “Pinakoteki”? Czy jest coś, co szczególnie chcieliście wyróżnić, nagrywając tę płytę?

Tom: Przede wszystkim zależało nam na zmianie brzmienia i wizerunku na coś bardziej pozytywnego, przedstawieniu siebie z trochę innej strony. Jako że większość naszej twórczości merytorycznie bazuje na moich uczuciach i przeżyciach, chciałem odkryć zupełnie nową część siebie. Pobawić się innymi wartościami. Na “Freakshow” bałem się jeszcze pisać tak bardzo o sobie, a był to pierwszy taki projekt, gdzie większość zależała ode mnie. Wokalnie początkowo perspektywa głównego głosu również mocno mnie przerażała, jako że nigdy wcześniej tak nie śpiewałem. Teraz jednak dojrzałem już do pewnych kwestii i przede wszystkim bardzo mocno nad sobą pracuję, cały czas. To były właśnie kolejne takie rzeczy, które chciałem w sobie odkryć przy “Pinakotece”. Większa autentyczność twórcza i zupełnie inny styl wokalny, który znowu - przy kolejnym projekcie nie będzie już taki sam, bo też potrzeba tego czasu, żeby odnaleźć swój głos.

W waszych teledyskach możemy zauważyć Tomka w wielu tanecznych fragmentach. Czy jest to umiejętność, którą nabyłeś na potrzeby nagrywania waszych klipów, czy już wcześniej miałeś do czynienia z tańcem?

Tom: Z tańcem do czynienia mam już od dziecka, w sumie jest to taki mój fundament artystyczny. To była pierwsza rzecz, przez którą mogłem się wyrażać. Od prawie dziesięciu lat występuję też na scenie jako tancerz i aktor, gram w spektaklach muzycznych. Zresztą wszyscy tancerze, którzy biorą udział w naszych teledyskach, to właśnie część mojej teatralnej rodzinki ze Stowarzyszenia Teatr Step Tomasza Micha. Taniec ma dla mnie ogromne znaczenie i uwielbiam to robić, więc było dla nas naturalne od samego początku Caville, że będziemy z tego korzystać, kiedy tylko się da. Motyw tańca przesiąka do naszej muzyki, tekstów, koncertów, no i przede wszystkim do teledysków. Jeden z naszych ostatnich klipów do singla “Krzykiem” w całości zbudowaliśmy na artystycznej choreografii, która była kolejną warstwą interpretacji samej piosenki i przedstawiliśmy ją metodą “one shot”, czyli bez żadnych cięć. Trudna sprawa, ale wyszło tak, że do tej pory to jeden z naszych ukochanych teledysków. Na pewno chcemy robić jeszcze więcej rzeczy w takim klimacie w przyszłości, bazując bezpośrednio na tańcu, ruchu i ekspresji.

Czy na najnowszym albumie znajduje się utwór, który ma dla was szczególne znaczenie? Jeśli tak, to jakie i dlaczego?

Wojtek: Dla mnie takim szczególnym utworem na pewno jest “Art Déco”. Można powiedzieć, że to moje dziecko. Napisałem do tego utworu muzykę na ukulele i choć bardzo chciałem napisać również tekst, to kompletnie mi to nie wychodziło. Wysłałem więc do Tomka moje dzieło, a za jakieś dwie-trzy godziny miałem z powrotem tekst wraz z podkładem elektronicznym. Ten utwór również jest dla mnie ważny ze względu na to, że pokazuje, jak dobrze dogadujemy się z Tomkiem w kwestiach muzycznych i nie musimy być nawet w tym samym miejscu, obok siebie, żeby pisać i tworzyć utwory, z których oboje jesteśmy zadowoleni. “Art Déco” to swego rodzaju przykład, jak dobrze jesteśmy w stanie uzupełniać się w zespole.

Tom: Dokładnie tak! Ta piosenka jest wyjątkowa, napisaliśmy ją wszyscy w trójkę. Jak dla mnie bardzo ważne jest też już wcześniej wspomniane “Krzykiem”. To był dla mnie czysty strzał inspiracji i ostateczny moment oczyszczenia, który już definitywnie zamknął okres moich rozterek z czasów “Freakshow”, a także jeden z pierwszych utworów, który napisałem na “Pinakotekę”. Od razu czułem, że jest kompletny. Ale jest dużo więcej takich personalnych momentów “naj” na albumie. Uwielbiam grać “Plan B” na koncertach, “Królestwo” jest dla mnie najlepsze do tańca, “Cola” to coś naprawdę unikatowego i innego, jestem też bardzo dumny z tekstów do “Prędkości Ucieczki” i “Błogostanów”. No i “Otwarte Zakończenie” - to jest piosenka o naszej podróży i o kolejach losu i jest bardzo bliska mojemu sercu, muzycznie i tekstowo. Zawsze przypomina mi, że “życie to nie próba generalna”.

Co aktualnie było największym wyzwaniem w waszej karierze?

Wojtek: Sądzę, że jak na razie był to konkurs młodych talentów Stage4YOU, w którym dostaliśmy się do ścisłego finału. Oprócz samego udziału i zaprezentowania tam swoich kawałków musieliśmy również stworzyć cover wybranej przez organizatorów piosenki. Przypadł nam utwór “Cykady na Cykladach” zespołu Maanam. O ile interpretacja nie stworzyła nam wielu problemów, tak myśl, w jaki sposób zostanie ona odebrana, i że może się nie spodobać, była nieco straszna. Nie chcieliśmy, aby ktoś uznał, że “zniszczyliśmy” tak kultowy utwór. Na szczęście nasza wersja obroniła się i z dumą gramy ją od tamtej pory na każdym koncercie. Kto wie, może w przyszłości uda nam się ją nawet nagrać i wypuścić!

Tom: Oprócz tego cała “Pinakoteka” też była dla nas ogromnym wyzwaniem, szczególnie w czasach obostrzeń zmieniających się z dnia na dzień. Każdy element - muzyka, koncerty, zdjęcia, teledyski, wszystko dookoła. Ale daliśmy radę! Myślę też, że własny rozwój był równie ważny, dla każdego z nas. U mnie personalnie nie były to tylko umiejętności twórcze czy wokalne, o których wcześniej wspominałem. Przede wszystkim odnalezienie w sobie tej autentyczności. Proces dojrzewania i nabierania świadomości życiowej i artystycznej jest bardzo ciężki i nigdy się nie kończy, ale osobiście powoli odkrywam, że muzyka to idealna przestrzeń na właśnie taką autoterapię, która pomaga wzrastać i oczyszczać się z tego, co złe. Moim marzeniem jest dzielić się takimi intymnymi, personalnymi doświadczeniami z nadzieją, że ktoś może znajdzie w tym coś dla siebie, że taka twórczość pomoże nie tylko mi. Oczywiście teraz, prawie dwa lata po rozpoczęciu prac nad “Pinakoteką”, pisząc nowy materiał, ta dojrzałość i świadomość jest znowu już kompletnie inna. Ale ważnym i trudnym momentem w tej dotychczasowej podróży było zdanie sobie sprawy, że to, co tworzymy, musi płynąć prosto ze środka; tak autentycznie, a nie, tylko żeby frazy zgadzały się w tekście a nuty na pięciolinii.

Zespół Caville - wywiad

Jakie jest wasze najlepsze wspomnienie związane z występami na żywo?

Wojtek: Definitywnie nasz pierwszy koncert jako Caville, który mieliśmy okazję zagrać w Kompleksie Sztygarka w Chorzowie na początku 2020 roku. Niesamowite uczucie móc w końcu przedstawić owoc pracy nad utworami ludziom, a jeszcze wspanialej było widzieć, jak wszyscy naprawdę świetnie się bawią do naszej muzyki. Od tamtej pory udało nam się zagrać parę innych fajnych koncertów, ale ten na pewno jest dla mnie najmilej wspominany. Niestety ze względu na pandemię nie byliśmy w stanie mocniej się rozkręcić i większość występów, które zaliczyliśmy, miały miejsce w ostatnie wakacje. Mamy nadzieję, że to niebawem się zmieni!

Czy pracujecie już nad kolejnym, nowym materiałem, czy aktualnie wolicie skupić się na wydanym albumie?

Tom: Jak najbardziej pracujemy! I myślę, że zawsze będziemy tak intensywnie pracować. Lubimy odkrywać nowe terytoria i tak bardzo, jak jesteśmy podekscytowani na dalsze zgłębianie świata “Pinakoteki”, tak też cieszymy się już na kolejną podróż. Ostatnio byliśmy trochę zajęci, ale mamy już kilkanaście dem, które napisałem w zeszłe wakacje, kiedy “Pinakoteka” była gotowa i leżała w miksie. Tak naprawdę to nie potrafię przestać tworzyć, robię to non stop. Dopiero teraz, po premierze “Pinakoteki” wiem, kim jestem i czego chcę. Znalazłem to na obu albumach, jednak ten drugi to było coś, co mocno mnie ukształtowało. Chciałbym przelać tę świadomość na kolejny materiał i znowu podejść do kwestii z zupełnie innej strony. Zrobić coś absolutnie szczerego i świeżego. I jak na razie ten nowy kierunek brzmi naprawdę interesująco. Lada moment będziemy dalej go rozwijać i wszyscy wspólnie usiądziemy do ostrego tworzenia - przy kolejnym albumie chciałbym, żebyśmy więcej pisali razem, bo naprawdę świetnie się uzupełniamy! Ale to wszystko w międzyczasie, bo teraz skupiamy się na “Pinakotece”.

Jakie są plany zespołu na 2022 rok?

Wojtek: Grać. To chyba najgorsza rzecz, jaka nas spotkała - brak możliwości koncertowania na taką skalę, jaka była możliwa przed pandemią; szczególnie że udało nam się doświadczyć tylko dwóch takich “w pełni normalnych” koncertów. Muzykę możemy tworzyć w domu, jeśli znowu będzie taka potrzeba, to nie musimy się nawet spotykać, bo wszystko załatwimy przez Internet, ale kontaktu z publicznością i występów na żywo nie da się zastąpić. I chciałbym, żebyśmy w 2022 roku zagrali tyle koncertów, ile mogliśmy przez cały 2020 i 2021 razem wzięte!

Tom: Podbijam tysiąckrotnie! Poza tym, oprócz tworzenia i nowych muzycznych eksperymentów, mamy jeszcze dużo planów i pomysłów co do “Pinakoteki”, także chcemy skupić się na promocji i projektach związanych z naszą aktualną erą. Minie trochę czasu, zanim wyczerpiemy ten koncept, by otworzyć kolejne Cavillowe uniwersum. Na pewno więcej niż te kilka miesięcy przerwy pomiędzy premierą “Freakshow” a rozpoczęciem cyklu drugiego albumu. No i najważniejsze - chcemy dalej się rozwijać i wierzyć całym sercem w to, co robimy. Czasy są ciężkie, dlatego musimy pielęgnować w sobie tę siłę, żeby dalej iść do przodu!

Rozmawiała: Barbara Szałasz

fot. materiały prasowe - Karolina Orzechowska

Słowa kluczowe: zespół Caville, Pinakoteka, wywiad
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
Marcin Wyrostek
Marcin Wyrostek: Mam akordeon i nie zawaham się go użyć [Wywiad]

Słynny akordeonista opowiada o swojej karierze!

Krzysztof Skiba
Krzysztof Skiba - Czas robali [WYWIAD]

O najnowszej książce, 30-leciu działalności zespołu Big Cyc i kilku innych kwestiach rozmawiamy z Krzysztofem Skibą.

Polecamy
Ostatnio dodane
Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!