Udany debiut Off Festivalu
2006-08-21 13:35:01Pierwszy dzień Off Festiwalu rozwiał wątpliwości. Muzyka alternatywna jednak może zgromadzić tłumy, a pierwsza edycja imprezy wcale nie musi razić brakiem profesjonalizmu
Na otwierającej imprezę konferencji prasowej organizatorzy emanowali spokojem. To mogło zwiastować tylko spektakularną klęskę lub wielki sukces. Pod koniec dnia nikt nie miał wątpliwości, że faktem staje się druga z tych możliwości.
A nie było łatwo. Skora do szumnych deklaracji Rada Miasta Mysłowice zasiliła budżet festiwalu jedynie w niewielkim stopniu. Wszystkiemu winne były spory polityczne, które zawsze przed wyborami komplikują nawet najprostsze sprawy. Na szczęście kampanii wyborczej nie prowadzą pracownicy Miejskiego Centrum Kultury. Ta instytucja dała kilkaset tysięcy złotych na realizację wizji Artura Rojka.
To on jest głównym sprawcą tego zamieszania Na co dzień śpiewający w Myslovitz twórca zapragnął zorganizować w swoim mieście festiwal muzyki niezależnej Przy wsparciu prezydenta miasta udało mu się doprowadzić do realizacji tego projektu.
Nie jest to jednak jedynie święto muzyki niezależnej. Off Festiwal to granie na szczytny cel. Wpływy z festiwalu zasilą konto mysłowickiego hospicjum. Wśród imprez towarzyszących znalazły się także Międzynarodowe Targi Wolontariatu.
Jaka była motywacja organizatorów? Prezentacja niebanalnej muzyki artystów mówiących podobnym językiem, dzielących wspólną emocję. Ponadto propagowanie idei wolontariatu, który w Polsce entuzjastów zyskuje powoli. Istotny również był sam proces budowania czegoś nowego. Ale i trwałego. Artur Rojek ma świadomość, że festiwal musi dojrzeć do wielkich nazwisk. Na to potrzeba czasu. Przywołał przykład węgierskiego festiwalu Sziget , który zaczynał równie skromnie, a na tegorocznej edycji gościł zespół Radiohead.
Takich sław, póki co, w Mysłowicach nie zobaczyliśmy. Jednak genialnej muzyki nie zabrakło. Wędrówka między dwoma scenami co i rusz dostarczała kolejnych dań dźwiękowej uczty. Połamane, transowe kompozycje Kanału Audytywnego po chwili przerodziły się w zaangażowane teksty wrocławskiej grupy Hurt. Maciek Kurowicki nie zmarnował okazji wbicia szpilki Ministrowi Edukacji Narodowej, któremu zadedykował utwór "Jesteś mały". Szydzenie z Romana Giertycha powoli staje się tradycją letnich festiwali...
Po występie Hurtu warto było przejść pod dużą scenę, gdzie pojawił się Cracow Klezmer Band. Dynamiczna, pełna emocji muzyka żydowska, jak się okazało, również posiada w sobie tę emocję, o której mówił Artur Rojek. Ponadto zawiera jeszcze pełno... seksu. Namiętność, która z niej biła była dobrą zapowiedzią występu Marii Peszek.
Bezkompromisowa i odważna wokalistka dała niesamowity koncert - najlepszy pierwszego dnia. Pełna energii i pozytywnego szaleństwa, niezwykle sugestywnie przekazywała siebie zaklętą w słowa piosenek. Była wyzywająca, kobieca i szalenie inteligentna. A muzyka bardziej pełna i soczysta niż na płycie. Kiedy każdy dźwięk wydaje się idealny, ciało przechodzą dreszcze. W piątek przeszły.
I to nie raz. Na scenie pojawiła się bowiem grupa Lenny Valentino Reaktywowany tylko na ten jeden koncert zespół, zaprezentował materiał ze swojej jedynej płyty - "Uwaga, jedzie tramwaj". Reprezentanci pięciu różnych zespołów tylko momentami wydawali się tworzyć jedność. Pięcioosobowy organizm powstał np. w piosence "Uwaga, jedzie tramwaj". Lekki problem z odbiorem tego koncertu miała publiczność Każdy koncentrował się żeby nie uronić ani jednego dzwięku z tego unikalnego koncertu. W rezultacie przepływ energii między publicznością a zespołem momentami szwankował. Mimo to koncert był wyśmienity, przeszywający niezwykłą ekspresją podszyta traumą, wycofaniem, zrozumieniem. Na koniec Artur Rojek powiedział „Do zobaczenia za 10 lat" Jednak wypowiedzi poszczególnych członków grupy mogą świadczyć o tym, że aż tyle na kolejny występ LV nie będziemy musieli czekać...
Pełne emocji głowy schłodził występ Skalpela. Wrocławski duet pozwolił na chwilę wytchnienia i refleksji. Piękna elektroniczna muzyka zilustrowana ciekawymi wizualizacjami pozwoliła poczuć muzyczną sytość. Pierwszy dzień Off Festiwalu udał się znakomicie.
Tekst: Marcin Gębicki
Foto: Mirosław Matusiak