Recenzja nowej płyty zespołu The Rolling Stones – A Bigger Bang.
Do końca świata… i może jeszcze ze sto lat
Czy istniej sposób na nieśmiertelność? Od strony nauki zdecydowanie, nie. Ponoć, aby żyć zdecydowanie dłużej i efektywniej (czasami efektowniej) trzeba sprzedać duszę diabłu. Znanych jest takich czterech panów, którzy sposób na nieśmiertelność znaleźli, ale owym sposobem na razie nie chcą się podzielić. Tych czterech gości tworzy zespół The Rolling Stones. Ile płyt nagrali, ciężko zliczyć a lat jakby im nie przybywało…
Po długiej przerwie, czekaliśmy osiem lat, nareszcie mamy nową płytę studyjną Stonesów. A Bigger Bang to płyta, która dowodzi, że rock’n’roll nie umarł a nawet ma się całkiem nieźle. Chociaż kawałki na płytce są różne – głośne, spokojne, eksplodujące energią, melancholijne – to nie dostrzegłem by któryś z nich odstawał od reszty poziomem. I tak utwór promujący album Streets Of Love - gitarowy, spokojny z mocniejszym refrenem i natchnionym emocjami wokalem Jaggera dodatkowo okraszone świetną solówką Richardsa. Rough Justice to klasyczny utwór Stonesów, rock’n’rollowy, z wyraźną perkusją i gitarą wyciętą z lat siedemdziesiątych. Ballady Biggest Mistake i Laugh, I Nearly Died wyciskają łzy z twardzieli za sprawą znakomicie opowiadającym wokalem, załamującym i niemal płaczącym przy każdym kolejnym słowie. She Saw Me Coming – sprawia, że aż chce się skakać - szalony, eksplodujący… Mamy tu też dwa kawałki zaśpiewane przez Keitha Richardsa, do innych za to dodana została radosna harmonijka w stylu Country a jeszcze gdzie indziej za podkład robią afrykańskie bębenki. Świetny w całości A Bigger Bang to klasyczny The Rolling Stones i w odróżnieniu od poprzedniego albumu, Bridges To Babylon nie ma słabych momentów.
W ostatnim czasie głośno było o problemach sercowych Micka Jaggera, nowotworze Charliego Wattsa, kolejnych nałogach Keitha Richardsa oraz kolejnych odwykach Ronniego Wooda… I niech mi ktoś powie, że Stonesów można zniszczyć. Ich się nie da zniszczyć, są „nieśmiertelni” a grać będą dłużej niż orkiestra Titanica.
Maciej Szymański
|