Exclusive - Muzyka

(R)ewolucja punkowej kontrkultury

2013-04-30 12:58:33

(R)ewolucja poetyki kontrkultury na przykładzie polskiego punk rocka od lat siedemdziesiątych do współczesności:

6 października 1973 roku, w żydowskie święto Jom Kippur, zjednoczone wojska Egiptu i Syrii najechały izraelski Półwysep Synaj i Wzgórza Golan, rozpoczynając dwudziestodniową wojnę, która przyniosła jednak zwycięstwo Izraelowi. Prezydent Egiptu, Anwar Sadat, 25 października zdecydował (mocno naciskany przez Związek Radziecki) o zawieszeniu broni. To był koniec zbrojnego konfliktu, jednak jego konsekwencje miały dawać o sobie znać jeszcze wiele lat po wojnie i to niekoniecznie w rejonie Bliskiego Wschodu. Głównym refleksem konfliktu izraelsko – arabskiego był kryzys paliwowy, który objął wszystkie mocno uprzemysłowione i zależne od ropy naftowej kraje. Energia była coraz droższa, inflacja i bezrobocie pędziły w górę w zastraszającym tempie, benzyna wydawała się być na wykończeniu – ludzie poczuli się oszukani i sfrustrowani. Odpowiedzi nie mogli znaleźć ani w kościele, ani w szkole. Młodzież szukała drogowskazów. Znalazła je w Londynie, w sierpniu 1975 roku, kiedy to dziewiętnastoletni John Lydon ubrany w podartą koszulkę z napisem „Nienawidzę Pink Floyd” dołączył do kapeli wymyślonej przez Malcolma McLarena, właściciela sklepów z alternatywną odzieżą. Niedługo potem Lydon przyjął pseudonim Johnny Rotten i w ten sposób powstał Sex Pistols – zespół który dał podwaliny całemu ruchowi punk i który całkowicie odwrócił dotychczasowy sposób patrzenia na muzykę. W 1975 roku Queen wydawało album „A Night at the Opera” zawierający przebój „Bohemian Rhapsody”, King Crimson płytę „USA” a znienawidzeni przez Rottena Pink Floyd zaledwie miesiąc po dołączeniu przez niego do Sex Pistols wypuścili na rynek krążek „Wish You Were Here”, który w dwa tygodnie po premierze osiągnął pierwsze miejsce na amerykańskiej liście Billboardu. Muzyka była skomplikowana, główny nacisk kładziono na złożoną strukturę utworów. Punk rock objawił się jako alternatywa dla sfrustrowanych młodych ludzi, którzy nie wiedzieli, co mają robić z życiem i nie chcieli słuchać rozbudowanych, długich piosenek, które od grających wymagały ponadprzeciętnych umiejętności technicznych, gubiąc gdzieś po drodze szczerość i duszę. Punk rock burzył dotychczasowy porządek. Dość powiedzieć, że w języku angielskim punk znaczy „śmieć”.

Sex Pistols całą swoją siłę wyrazu oparli na prostocie i prowokacji – dwa pierwsze single z ich jedynej płyty „Never Mind The Bollocks” to „Anarchy in the U.K.” („Anarchia w Wielkiej Brytanii” - wydany w listopadzie 1976 roku) i „God Save the Queen” („Boże chroń Królową” - premiera w maju 1977 roku). „God Save the Queen” to tytuł brytyjskiego hymnu, a w czasie premiery singla o tym samym tytule, hucznie obchodzona była 25 rocznica intronizacji Królowej Elżbiety – same te fakty gwarantowały skandal. Sex Pistols nie grali długo – swoją działalność  zakończyli w styczniu 1978 roku (chociaż w latach 90 i w XXI wieku dochodziło do ich reaktywacji, aktualnie znów koncertują), jednak stworzyli solidne fundamenty dla nowej muzyki i dla nowego ruchu, jakim okazał się punk rock.

Końcówka lat 70 w Polsce była o wiele lepszym czasem do przyjmowania nowych zachodnich mód czy ruchów niż lata wcześniejsze – polityka Edwarda Gierka, skierowana na propagandę sukcesu chyliła się ku upadkowi, co przyzwalało, oczywiście w takim stopniu, w jakim mógł przyzwalać komunistyczny ustrój, na pewien rozwój kontrkultury. Dlatego punk rock w Polsce pojawił się relatywnie szybko. Pierwszą polską kapelą stricte punk rockową były założony przez Lesława Danickiego w 1977 roku Walek Dzedzej Punk Band. Danicki wcześniej grał zaangażowane politycznie utwory na gitarze akustycznej, jednak po dołączeniu do niego Jacka Kufirskiego grającego na basie i Macieja Góralskiego na perkusji stworzył pionierską nad Wisłą punkową kapelę. W ten sposób powstała istniejąca do dzisiaj kontrkultura (za Encyklopedią PWN - ruch społeczny, kwestionujący podstawowe normy, wartości i sposoby komunikowania współczesnej kultury masowej, odrzucający rozwiązania tradycyjne w imię wolności, tolerancji, nieskrępowanej twórczości) werbalizująca frustracje i oczekiwania młodego pokolenia - głównie wobec establishmentu.

1979 roku Maciej „Magura” Góralski dołączył do formującej się grupy Kryzys (na zdjęciu), w której na gitarze grał i śpiewał osiemnastoletni Robert Brylewski, późniejsza podpora wielu ważnych dla rozwoju polskiej muzyki kapel, przez niektórych nazywany „ojcem chrzestnym polskiego punk rocka”. Teksty Kryzysu (pisane w większości przez Macieja Góralskiego) dotyczyły rzeczywistości przełomu lat 70 i 80. W utworze „Mam dość” Góralski skrytykował ogłupiałe społeczeństwo:

Ciągle krzyczysz na mnie

Wszędzie ciasno jest

Nie można oddychać swobodnie

Nie można umrzeć godnie

Jestem już zmęczony

Mam tak dość

To czasy zbrodniarzy

Głupców i handlarzy

Coraz więcej pustych twarzy

Coraz ciaśniej jest na plaży

 

W lirykach Kryzysu można dojrzeć też wyraźny dychotomiczny podział na „my” i „oni”. Istotną wartością dla ówczesnych czasów była świadomość jedności i walki przeciwko wspólnemu wrogowi. W tekście „Małe psy” Góralski porównał „ich” (można domyślać się, że miał na myśli komunistycznych notabli czy też milicjantów, z którymi punkowcy prowadzili zaciekłe wojny) do kąsających, zacietrzewionych psów, których agresja powodowana była strachem i niemożliwością wygrania w uczciwy sposób:

Najgłośniej szczekają

Najszybciej uciekają

One się boją

Psy takie jak ty

Te małe psy

Ze strachu kąsają

Ze złości zdychają

One się boją

Psy takie jak ty

Początek lat 80 w Polsce nierozerwalnie wiąże się ze stanem wojennym. Potrzeba buntu w tych czasach była jeszcze większa niż w schyłkowych latach 70. Jeszcze przed 13 grudnia 1981 roku (bo równo pół roku wcześniej) w Warszawie powstał zespół SS-20. Od początku budził kontrowersje, ponieważ nazwa ta oznaczała radziecki pocisk rakietowy. Ze względu na to kapela miała problemy z organizacją koncertów, dlatego wkrótce przemianowała się na Dezerter. Do dziś pokutuje nieprawdziwy mit, jakoby to odgórny nakaz zadecydował o nowej nazwie. Pomimo zmiany zespół pozostał w swoim wydźwięku buntowniczy. Na wydanym w 1983 roku przez Tonpress singlu „Ku przyszłości” oprócz utworu tytułowego znalazły się jeszcze piosenki „Spytaj milicjanta”, „Szara rzeczywistość” i „Wojna głupców”. Wszystkie z nich z miejsca stały się manifestami urodzonych 20 lat po wojnie, którzy w punk rocku odnaleźli ekspresję swojego buntu. Teksty Dezertera pisał perkusista, Krzysztof Grabowski. Na wyróżnienie zasługuje tytułowy utwór z singla - „Ku przyszłości”, w którym wokalista, nieżyjący już Dariusz „Skandal” Hajn, śpiewał:

Kochani nasi bracia

Cieszcie się z życia

Cieszcie się wraz z nami

Jak stal płynąca z pieca

Połączmy nasz wysiłek

Zjednoczymy wszystkie siły

Ojczyzna ojczyzna czeka na ciebie

Towarzyszu miły

Piękna przyszłość

Jest przed nami

Wzniesiemy nowe domy

Z betonu i ze stali

W przyszłości rodacy

Budujemy nowy świat

Wszyscy do pracy

Jeszcze tylko parę lat

Na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że to hymn pochwalny dla przodowników pracy i idealizacja socjalizmu. Nic bardziej mylnego. To bardzo dobrze zawoalowana ironia i celnie wbita szpila w jedyną słuszną, propagandową prawdę. W późniejszych czasach tekst doczekał się aktualizacji – słowa „towarzyszu miły” zastąpione zostały zwrotem „kapitalisto miły”.

Jeśli chodzi o popularyzację punk rocka w Polsce nie do ocenienia wydaje się rola, jaką odegrał w niej festiwal w Jarocinie. Chociaż jego początki sięgają wczesnych lat siedemdziesiątych, enklawą wszelkiego rodzaju oryginalnie wyglądających młodych ludzi stał się dopiero 10 lat później. Dla punk rocka szczególną okazała się impreza trwająca od 24 do 26 sierpnia 1982 roku pod nazwą III Ogólnopolski Festiwal Muzyki Młodej Generacji. Już rok wcześniej w Jarocinie pojawiły się kapele punkowe, jednak jak piszą autorzy książki „Jarocin w obiektywie bezpieki” - „wśród muzyków szybko rozeszła się fama, że jest w Polsce miejsce, gdzie można bez żadnych ograniczeń zaprezentować swoją twórczość. W połączeniu z napływającą wtedy z Zachodu nową falą w muzyce dało to efekt w postaci wyjątkowego, jak na wschodnioeuropejskie realia, festiwalu. Rezultaty było widać wyraźnie w 1982 roku, w edycji uważanej przez wielu obserwatorów za przełomową.” (Krzysztof Lesiakowski, Paweł Perzyna, Tomasz Toborek, „Jarocin w obiektywie bezpieki”, wyd. Instytut Pamięci Narodowej, str. 21) W czasie jarocińskiego festiwalu w 1982 roku sześciotysięcznej publiczności pokazały się takie zespoły jak SS-20 (jeszcze pod starą nazwą), Rejestracja czy Śmierć Kliniczna. Rok 1983 przyniósł kolejną zmianę – po raz pierwszy impreza odbyła się pod nazwą Festiwal Muzyków Rockowych, podczas aż tygodnia koncertów zaprezentowało wiele punkowych zespołów – między innymi Sedes, Defekt Muzgó czy Abaddon. Jednak dla punkowców prawdziwym przełomem okazał się orwellowski rok 1984, kiedy to na jarocińskiej scenie pojawiły się takie zespoły jak (ponownie) Sedes i Abaddon, a oprócz tego Dezerter, Prowokacja i przede wszystkim Moskwa i Siekiera.

Moskwa powstała w 1983 roku w Łodzi. Na jej czele stanął Paweł „Guma” Gumola, który w tekstach swojej kapeli nie szczędząc mocnych słów wyrażał się na temat wszechobecnego kłamstwa i potrzeby uratowania prawdy – chociażby w piosence „Propaganda”:

Propaganda mnie szkaluje

Propaganda honoruje

Prawda idzie bokiem

Wolne słowa – wrogiem

Słowo prawdy dogorywa

Błoto z ust wypływa

Prawda słabnie, niknie, ginie

W co tu wierzyć, kiedy prawda ginie

Walka z czystą literą

Walka, kurwa, jak z cholerą

Walka !

Zbliżony do „Propagandy” wydźwięk miał kolejny utwór z dema „Nigdy!” wydanego na kasecie magnetofonowej w 1986 roku - „Slogan”, w którym „Guma” zauważał zatarcie się różnic pomiędzy dobrem a złem. Czasy, w których przyszło mu żyć interpretował jako całkowite pomieszanie szlachetnych wartości z nikczemnymi. Nie tylko wytykał uderzający go relatywizm, ale i utożsamił go z rozlewem krwi:

Nic już nie znaczą słowa i zdania

Prawda to slogan, slogan to wiara

Zlewa się w jedno – dobro i zło

Zbroczone krwią sloganu tło

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych nadal powstawały kapele inspirowane szeroko pojętym punk rockiem. Jedną z tych wartych wymienienia jest Pidżama Porno (chociaż na późniejszych płytach coraz bardziej widoczne było odejście od punka), która powstała w Poznaniu w 1987 z inicjatywy wokalisty i autora tekstów Krzysztofa „Grabaża” Grabowskiego (zbieżność nazwisk z perkusistą Dezertera przypadkowa) oraz gitarzysty  Andrzeja „Kozaka” Kozakiewicza. O swoich punkowych początkach „Grabaż” opowiedział Mikołajowi Lizutowi w wywiadzie do książki „Punk Rock Later”: „Trwał stan wojenny. Dla mnie muzyka była wówczas protestem wymierzonym w komunę. Buntowałem się, ale nie bardzo wiedziałem czemu. Dopiero gdy zdałem na studia w Poznaniu, poznałem środowiska, które knuły w ogólniakach. Ja byłem punkiem z Piły, od którego na kilometr czuć było wieśniactwem. Ale szybko się uczyłem.”(Mikołaj Lizut, Punk Rock Later, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2003, str. 165) Pierwszym wydanym materiałem Pidżamy Porno była płyta „Ulice jak stygmaty” (nagrana 10 lat później w lepszej jakości) wydana w 1989 roku. Teksty Grabowskiego od samego początku twórczości unikały jednoznaczności i pozostawiały duże pole do interpretacji. „Grabaż” sporo miejsca w swoich lirykach poświęcił szeroko pojętej polityce, jednak podał ją w dość zawoalowanej formie, jak na przykład w utworze „Katarzyna ma katar”, który opisywał coraz słabszą kondycję Rosji:

 Katarzyna ma katar

Cała trzęsie się w posadach

Katarzyna ma katar

Prątkuje i zaraża

Katarzyna ma katar

I to jest nasza szansa

Żeby ona nie przeżyła zimy

Pijmy zdrowie Katarzyny

Do samego dna, do samego dna

Zgodnie z ustawą z kwietnia 1990 roku, w Polsce zniesiono cenzurę prewencyjną. Było to z pewnością otwarcie furtki dla tych, którzy musieli swoje teksty musieli wcześniej zmieniać lub rezygnować z nich – choć ostatnie lata działalności urzędu cenzorskiego Kazik Staszewski, wokalista zespołów Poland i Kult wspomina jako bardziej liberalne: „Miałem na nich taki sposób, że przed wizytą w cenzurze pisałem kilka takich superostrych tekstów typu: „Niszczy nas beton partyjny ...” czy coś takiego. Głównie więc skupiali się na tych tekstach, dzięki czemu udało mi się wiele innych przewalczyć. To, że nie pozwalałem zmieniać tekstów, oczywiście w znacznym stopniu okaleczało nasz repertuar. Pierwsza płyta Kultu zupełnie nie była tym, co graliśmy na koncertach. Ale nasze pierwsze sześć płyt jest dowodem liberalizowania się cenzury w latach osiemdziesiątych.”(Mikołaj Lizut, Punk Rock Later, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2003, str. 33)

Nie tylko brak cenzury w punk rockowej rzeczywistości był nowością. W latach osiemdziesiątych trudno było o nagrania w dobrej jakości, dlatego ogromną popularnością cieszyły się kasety nagrywane w czasie koncertów a potem kopiowane w coraz słabszej jakości. Dlatego wydarzeniem bez precedensu było wydanie w 1991 roku przez wytwórnię Nikt Nic Nie Wie pierwszego polskiego niezależnego longplaya. Był to album zespołu Inkwizycja „Na własne podobieństwo”. Zespół, na czele którego stał wokalista i autor tekstów, Dariusz „Ex Pert” Eckert, w polskim punk rocku zostawił coś więcej niż tylko piosenki na nośnikach dobrej jakości. Teksty „Ex Perta”, krakowskiego poety i literata równie dobrze mogły istnieć jako wiersze. W swoich lirykach poruszał problem zapijaczonego miasta bez perspektyw. Pokazywał smutne oblicze codzienności - bezproduktywną i mało dochodową pracę oraz zastąpienie wszelkich świętości przez butelkę wódki. W utworze „Arbeit” (tytuł może nasuwać na myśl skojarzenia z napisem na obozem w Oświęcimiu) Eckert śpiewa:

Mięso codziennych moich ośmiu godzin

Sprzedawane bo przecież muszę coś jeść

Zegary pilnujące moich snów na czas

Bym wstał coraz mniej pamiętając

Moje ręce zniszczone nie budują dzieła

Bez żadnej satysfakcji wydzierane z życia

Mięso codziennych moich ośmiu godzin …

Transformacja ustrojowa musiała odbić się na polskim punk rocku. Nagle największy wróg, przeciwko któremu kierowane było ostrze wielu tekstów - komunistyczny system - przestał istnieć. Można było zastanawiać się, w którą stronę skieruję się gniew autorów tekstów punkowych. Długo nie trzeba było czekać. To, co w krajach niedotkniętych komunizmem pojawiło się pod koniec lat siedemdziesiątych, w Polsce stało się powszechne piętnaście lat później.  W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych popularność zaczęły zdobywać kapele grające słowiańską odmianę anarcho-punka - expressis verbis wyrażając pogardę dla nowego ustroju i wychwalając anarchistyczne idee. Najbardziej wyróżniającymi się zespołami prezentującymi ten podgatunek punk rocka były Włochaty i Guernica Y Luno.

Szczeciński Włochaty powstał jeszcze w 1987 roku ale do szerszej świadomości przebił się dopiero 6 lat później, kiedy to wystąpił podczas reaktywowanego festiwalu w Jarocinie. W swoich tekstach zespół dość naiwnie gloryfikował anarchię i całkowite odrzucenie obowiązującego porządku traktując je jako lek na całe zło raczkującej kapitalistycznej Polski. „Wyznaniem wiary” dla szczecińskich anarcho – punków było rozliczenie z rzeczywistością, która wyglądała dla nich opresyjnie – wojsko, policja, zorganizowane struktury państwowe. I tak na przykład w utworze „Anarchia” z płyty „Wojna przeciwko ziemi” (autorem tekstów Włochatego jest basista, Jerzy „Jeż” Zajkowski) wokalista Paweł „Pauluss” Pawłowski śpiewał:

Ciągle słyszę te same bzdury

Anarchia to chaos, bo kiedy przestaną istnieć

Władza i państwo, wszyscy się pozabijamy

Oczywiście, że tak, dopóki w ten sposób myślisz

Jak sądzisz, czy większa ilość wojska i policji

Zapewni spokój na ulicy i twoje bezpieczeństwo ?

Zacznij wreszcie myśleć i przestań się łudzić

Korupcja to nie wymysł, każdego można kupić

Powiedz, czy teraz ludzie nie giną zabijani

W granicach państwa i praworządności ?

Wojny w domu, w szkole, na ulicy

Pobicia, morderstwa, kradzieże, gwałty

Konflikty społeczne, polityczne, etniczne, religijne

A wszystko to w granicach systemów i prawa

Jeżeli to nazywasz porządkiem

To ja zdecydowanie wybieram chaos

Kolejną anarcho – punkową polską kapelą, która odcisnęła ogromne piętno na rodzimej scenie była Guernica Y Luno – jeden z najbardziej niedocenianych zespołów na krajowym niezależnym podwórku. Powstała w Słupsku w 1992 roku i od początku działalności chciała walczyć. O swoich pięknie idealistycznych początkach członkowie GYL poetycko napisali na swojej stronie: „Opowiem wam historię o punkowym zespole, takim samym jak wiele innych zespołów, grup. O zespole któremu jak wielu innym wydało się, że potrafi zmienić świat i stosunki w nim panujące, że zna recepty, umie oddzielić dobro od zła, nienawiść od miłości, kłamstwo od prawdy. To opowieść  o złudzeniach zwycięstwa, dosadności porażek, podnoszeniu się, zwątpieniu i szukaniu dróg, o milionach niewykorzystanych możliwości, marzeniach i szczęściu.”

Guernica Y Luno w swoich tekstach akcentowała potrzebę wyrobienia samoświadomości. Bardziej zadawała pytania niż podsuwała na tacy gotowe odpowiedzi. Wokalista Rafał „Ciaho” Szymański w wywiadzie dla Pasażera mówił: „Nie piszę tekstów aby ludzie po ich lekturze coś robili, kiedy piszę nie myślę o innych … o odbiorcach. Myślę, że to raczej ludzi trzeba spytać, czy nasze teksty  docierają do nich. Nic nie zakładam i nikogo nie ograniczamy. My śpiewamy o tym, co widzimy, co nas boli i wkurwia.” Najbardziej porażającym lirykiem „Ciaha” jest „Hymn miłości” (nawiązanie do fragmentu Listu do Koryntian św. Pawła, oczywiście tylko w tytule), pomnikowa wiwisekcja ogłupiałego przez alkohol, narkotyki i kłamstwa serwowane przez władzę oraz kler społeczeństwa połowy lat dziewięćdziesiątych. „Hymn” Guerniki usłyszeć można na płycie „Wszystkie sztandary tak mocno już zostały splamione krwią i gównem, że najwyższy czas byłoby nie mieć żadnego. Wolność” wydanej w 1997 roku. W recenzji „Wszystkich sztandarów ...” w Pasażerze nr 12 (jesień 98 – zima 99) przeczytać możemy o „Hymnie” jako o epickim, przyprawiającym o dreszcze, znakomitym choć bolącym zwieńczeniem tego rozrachunkowego i pełnego goryczy materiału.

Zamknijcie im mordy tresurą jak w cyrku, tak aby bali się srać ze strachu

Zamknijcie tam na arenie przed ludźmi

Tak aby bali się srać ze strachu

Zamknijcie im ryje telewizją i zasiłkiem

Niech jedzą chleb, piją piwo, wino wódkę

Oglądają mecze, kłócą się na stadionach, która drużyna jest lepsza

Niech boją się samych siebie i czują oddech religii i wojska

Niech plotkują, śmieją się, obgadują, zdradzają i pieprzą swoje żony

Tylko po to, abyście mieli spokój, z pomocą ich pokory, bezmyślności i głupoty

Mogli wejść do NATO zdobyć zaufanie banków

Tylko ci co płacą nad wami mają władzę

Rżną was w dupę, obciągacie im kutasy

Głosujecie za Chinami gdy w Tybecie płonie wolność

Sprzedajecie czołgi, koncesje na broń, tylko ci co płacą nad wami mają władzę

Ksiądz, generał, prokurator, nauczyciel, za plecami prezydenta liczą pieniądze

Powiewają flagi, zbliża się państwowe święto

Msza dla generała, defilada dla papieża

Pokazowe procesy dla studentów

Naukowe stopnie od prezydenta

Lee Oswald, dlaczego nie urodziłeś się w Polsce, dwadzieścia lat później?

Jedną z kapel powstałych w połowie ostatniej dekady dwudziestego wieku, choć pierwszą tak wyraźnie potwierdzającą zmianę warty, „nowe czasy” i jednocześnie nawiązującą do klasyki (chociażby przez cover Dzieci Kapitana Klossa, zespołu znanego głównie dzięki występie na Jarocinie 1985) był cieplicki Leniwiec, bardzo mocno promowany przez zin Pasażer. Początek ich działalności datowany jest na 1994 rok, jednak faktycznym debiutem była kaseta „Z tarczą lub na tarczy” wydana przez właśnie Pasażera w 2001 roku. Teksty pisane przez wokalistę i gitarzystę Zbigniewa „Muchę” Muczyńskiego i opowiadały o przyziemnych rozterkach młodych punkowców z czasu przełomu wieków: o niechęci do skinów („Skinheads na Marsie”), rasizmie na stadionach („K.S. Karkonosze”), odrzuceniu katolicyzmu („Heretyk”) czy braku sympatii do ówczesnego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego („Reggae dla pana prezydenta”). Jednak największe kontrowersje wzbudziła piosenka „Komunizm”. Do tego stopnia wpłynęła na odbiór Leniwca, że zespół postanowił usunąć tekst z oficjalnej strony internetowej i zastąpić go oświadczeniem: „Do tego kawałka niezbędnych jest kilka słów wyjaśnienia, gdyż dużo ludzi odebrało go zupełnie inaczej niż sobie tego życzyliśmy. Ten tekst nie jest ani gloryfikacją systemu komunistycznego ani współczesnych ugrupowań lewackich, a już zwłaszcza nie gloryfikuje poprzedniego systemu w Polsce i pozostałych krajach bloku wschodniego. Twórcy teorii komunizmu wierzyli, że skończy się wyzysk klasy robotniczej. Miał do tego doprowadzić m. in. równy podział efektów pracy (były to oczywiście tylko mrzonki ale na pewno nie można porównywać tych idei do faszyzmu, który był z gruntu zły). Jak można się domyślać, nikt nie dzielił się z biednymi dobrowolnie i komunizm wprowadzano drogą przewrotów i terroru. Przewrotom zwykle przewodzą określonego pokroju ludzie - świetny materiał na przyszłych dyktatorów. Komunizmu, jaki wymarzył sobie Marks nigdy nie było ale może to po części dzięki mrzonkom komunistów mamy obecnie 5-dniowy tydzień pracy, 8-godzinny dzień pracy, urlopy... Porównywanie mrzonek komunistów do zbrodniczej idei faszystów jest nonsensem ale i tak pamiętajcie, że ostatnia linijka tekstu (komunizm przyjdzie tutaj) to ostrzeżenie dla całego świata a nie nasze życzenie. Wyrwane z kontekstu fragmenty tekstu były wielokrotnie kopiowane i przytaczane jako "dowód" , że zespół popiera komunizm (co jest oczywistym nonsensem). Postanowiliśmy więc usunąć tekst z naszej strony.” Czy dobrowolna autocenzura jeszcze kilkanaście lat wcześniej nie równałaby się ostracyzmowi w środowisku punkowym? Trudno wyrokować. Fakt dobrowolnego usunięcia własnego liryku był z pewnością drobnym precedensem na scenie. A czy „Komunizm” warty był całego tego zamieszania?

Być komunistą to znaczy nie kochać tylko pieniędzy

Być komunistą to znaczy potrafić się dzielić

Być komunistą to znaczy szanować bliźniego swego

Być komunistą to znaczy po prostu być dobrym człowiekiem

Nie porównuj komunizmu do nazizmu i faszyzmu

Nie porównuj komunizmu do totalitaryzmu

Komunizm jeszcze nadejdzie tu

Wśród kapel powstałych po 2000 roku warto wymienić także śląski Castet. Obie płyty zespołu – „Kings of punk” (wydana w 2006, długość trwania to zaledwie piętnaście minut) oraz „Punk side of the moon” (premiera w 2008, krążek dłuższy o dwie minuty, tytuł jest trawestacją jednej z najpopularniejszych krążków Pink Floyd, „Dark side of the moon”) to świetne, podane z dużą dozą autoironii i doświadczenia, albumy. Śląska grupa nie wychodzi poza schemat kilku dźwięków w piosence jednocześnie nie brzmiąc prostacko. Teksty „Fakira” to celna analiza rzeczywistości – zarówno tej scenicznej, jak i codziennej, związanej z rodziną czy pracą. Tkaczyk wyśmiewa zarówno hipisów („Anty Hippie Brigade”) jak i punkowców lansujących się po koncertach („After Party”). Z dystansem patrzy na swoją pracę („Zabij szefa”) oraz na problem ściągania muzyki z internetu („Save the vinyl”). W kawałku „Pozer” wokalista Casteta wyśmiewał sezonową modę na punk rocka. „Fakir” wbił szpilę niektórym fanom Włochatego, Aliansa i Dezertera, na koncerty których, w jego mniemaniu, przychodzą ludzie mający „pusto w głowie”:

Całkiem przypadkiem pojechał na koncert

Grał Włochaty, Alians i Dezerter

Miał pusto w głowie jak trzy czwarte sali

Od razu wiedział, że punkiem zostanie

Jak każdy pozer był w Żarach co roku

Przy Dżemie tańczył z hipisami na Woodstocku

Kupił sobie glany oraz spodnie w paski

Na każdym koncercie mógł zarywać laski

Fajnie jest być punkiem – mówił w domu mamie

Póki jestem młody pora się wyszaleć

W XXI wieku rola punk rocka uległa zmianie. Buntowniczą muzyką młodego pokolenia stał się hip-hop a punk rock – w dużej mierze dzięki rozwojowi internetu – stracił jednolity wymiar. Z jednej strony stanęły kapele grające duże trasy (sztandarowym przykładem jest organizowana przez Farben Lehre trasa „Punky Reggae Live”, która swój początek miała w 2004 roku i z roku na rok staje się popularniejsza – występy odbywają się w około trzydziestu miastach Polski), z drugiej niezależne zespoły koncertujące za zwroty przejazdu. Oba te bieguny stanęły w całkowitej opozycji dzieląc publiczność i scenę. Na płytach wydanych w XXI wieku Farben Lehre zaczęło romanse z reggae, ska czy klimatami latynoskimi. Wojda zarzuty dotyczące utraty punkowego pazura kwitował: „Legitymację punkową utopiłem w Wiśle jakieś 20 lat temu. Nigdy nie przykładałem wagi do tego, czy jesteśmy punkowcami czy nie. Na pewno z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nadal jesteśmy tym samym zespołem tylko o 20 lat starszym. (…) Myślę, że każda płyta miała swój czas, swoje miejsce w historii. W tamtych czasach tak myśleliśmy muzycznie. Dziś faktycznie uważamy, że gramy lepiej.” Kwintesencją nowego stylu płockiej kapeli jest tytułowy utwór z wydanego w 2009 roku krążka „Ferajna”, który traktuje o jedności – jednak nie takiej, o jakiej mówiły zaangażowane scenicznie grupy, tylko o wesołej, zakrapianej komitywie.

Impreza bywa mokra, gdy się znajomych spotka

Uśmiechy są szerokie, toasty głębokie

Atmosfera luźna, natura ludzka próżna

Zabawa zwykle fajna, gdy bawi się ferajna

Nieważne co za ile, kto komu bije brawa

Wesoła ferajna i dobra zabawa

Czasy, kiedy publiczność tłumnie zgromadzona na jarocińskim festiwalu nagrywała na magnetofony firmy Kasprzak punkowe koncerty, które później krążyły w nieoficjalnych obiegach bezpowrotnie minęły. Dziś, dzięki serwisom takim jak Facebook czy Last.fm, możliwość dotarcia do muzyki ogranicza się do kilku kliknięć myszką. Abstrahując od dobrej jakości i powszechności nagrań, punk stracił paradoksalnie coś ze swojej magii. Zdarte taśmy miały w sobie pewien fetysz, niedostępny dla szczelnie zafoliowanych kompaktów. Oprócz tego najpopularniejszy w nieoficjalnych obiegach nośnik, jakim była kaseta całkowicie odszedł do lamusa, co w istotny sposób wpłynęło na dystrybucję nagrań – dawniej za kilka złotych można było kupić praktycznie każdy album, teraz płyty – nawet te wydawane niezależnie kosztują parę razy więcej. Bunt, który wypełniał dawniejsze pokolenia punkowców wydaje się gasnąć. Nawet hip-hop, kontrkultura, która przejęła rolę werbalizowania młodzieńczych kontestacji, postarzał się. Trzydziestopięcioletni raperzy nie są dość wiarygodni, podobnie jak sporo „wiekowych” punków.

Inną kwestią jest współczesna rzeczywistość. Wychowane w warunkach cieplarnianych nastolatki nie mają przeciw czemu się buntować, a konsumpcjonizm nie jest dla nich czymś, co należy odrzucać. Polski punk rock uległ rozproszeniu, czego zresztą można się było spodziewać. Z jednej strony istnieją squoty, w których odbywają się niekomercyjne imprezy finansowane z biletów i baru, z drugiej świetnie przygotowane imprezy, które przyciągają tysiące widzów sprawnie sprzedanymi buntowniczymi hasłami i nazwami, które kiedyś znaczyły dla sceny wiele, a dziś są tylko cieniem samego siebie.

Dawniej bycie punkowcem było pewnego rodzaju elitaryzmem – żeby dotrzeć do nagrań czy wydawnictw należało poświęcić czas i wiedzieć gdzie szukać, dzisiaj ziny takie jak „Garaż” czy „Pasażer” można kupić w większości saloników prasowych w hipermarketach. Ciężko uznać to za zarzut, jednak świadczy to o zmianach, które przez ponad 30 lat istnienia punkowego ruchu w Polsce zaszły i które często były odbiciem zmieniającej się rzeczywistości – politycznej, ekonomicznej i społecznej.

Czy wszelkie ewolucje wykreowanego przez punkowe teksty świata poszły w dobrą stronę? Na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi nie ma i nigdy nie będzie. Przekora muzycznych buntowników zawsze powinna kierować ich w stronę kontestacji zastanego systemu - bez względu na jego specyfikę.

Michał Przechera (michal.przechera@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: punk rock sex pistols siekiera felieton kontrkultura pasażer garaż
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]

Czym zaskoczyła nas artystka podczas finałowego koncertu trasy?

Organek wystąpił w A2 [RELACJA] Wrocław

Ogień na scenie, czyli jak formacja Organek rozpaliła wrocławską publiczność

Polecamy
fot. materiały prasowe
Za nami energetyczne show Natalii Nykiel we Wrocławiu [RELACJA] Wrocław

Koncert odbył się 20 października 2018 w Centrum Koncertowym A2.

Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]

Czym zaskoczyła nas artystka podczas finałowego koncertu trasy?

Zobacz również
Ostatnio dodane
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]

Czym zaskoczyła nas artystka podczas finałowego koncertu trasy?