Nie wychodź na te "Ulice"!
2008-12-23 09:29:32Ska folkowy zespół Enej jest podobno całkiem popularny w rodzimym Olsztynie. Po przesłuchaniu ich debiutanckiego krążka "Ulice" stwierdzam, że popularność grupy rzeczywiście powinna ograniczyć się wyłącznie do kręgów rodzinnych.
"Ulice" rozpoczynają się dynamicznym intro zagranym na wschodnią nutę. Fani Bregovicia byliby zadowoleni - kawałek jest idealny na klimaty "Prawy do lewego". Rytmiczny akordeon, cyganie śpiewający kolędy w tramwajach - to przychodzi nam na myśl, kiedy słuchamy udanego instrumentalnego początku.
I to jest niestety wszystko, co dobrego da się powiedzieć o tej płycie. Teraz mamy święta, a w święta mówi się zawsze prawdę: resztę zgromadzonego materiału powinno się przykryć gazetą, żeby tylko ludzie tego nie zobaczyli.
Enej to wzorzec kwadratowego ska, które może przypaść do gustu tylko tym, którzy z nawiedzoną miną twierdzą, że reggae to ich styl życia. Panowie nie mają zupełnie nic do zaproponowania, a z każdym utworem będziecie coraz bardziej poirytowani badziewiem tej muzyki. Przy odsłuchaniu "Ulic" złapałem się na tym, że na odtwarzaczu jest już ponad połowa utworów, co oznacza, że przestałem zwracać uwagę na zmieniające się kawałki. Każdy jest podobny do siebie i po 10 sekundach wiedziałem, jak rozwinie się każda piosenka. Przeważnie wchodziły dęciaki, co raczej mnie nie zaskakiwało. Słuchałem już w życiu setki takich zespołów i nie zamierzam zawracać sobie dłużej głowy jakimiś Enejami.
Recenzję jednak trzeba napisać, a ja siedzę i siedzę, myślę i myślę, obowiązek obowiązkiem, recenzja musi posiadać sens. "Odpuść sobie to" - wskazuje mi drogę wokalista i muszę go pochwalić za spore umiejętności perswazyjne. Potem naiwnie smęci "Enej mówi: pokój na ziemi". A idźcie w pokoju, Bogu niech będą dzięki. Doprawdy, impotencjał tekstowy i kompozycyjny Eneja jest godny odnotowania. Warto tutaj wspomnieć zwłaszcza "Niepewność", która znajdzie się w mojej ścisłej czołówce w kategorii "Kaszana cover roku". Pewnych utworów po prostu nie powinno nagrywać się na nowo, jeżeli nie ma się w temacie nic nowego do dodania. Niebo-ziemia, Hugo Boss-Bond, Grechuta-Enej.
Ciekawym przypadkiem jest piosenka "Kortowiady" będąca rzekomo hymnem Eneja. Jaki zespół, taki hymn, jaka wizyta, taki zamach. Chłopaki może są przekonani, że nagrali coś fajnego. Nie, nie nagrali. Może powinni iść do polskich nagrań na łowców talentów, cokolwiek. Na swojej stronie mają napisane, że jeden z nich chciał kiedyś zostać ekspedientką. Wykładanie kaszy gryczanej na pewno wychodziłoby im lepiej niż granie muzyki przeznaczonej dla kogoś więcej niż mieszkańcy osiedla. Sporo też w Eneju fanów kulturystyki. Tym też warto się zająć, to ponoć bardzo obiecujący kierunek studiów.
"Ulice" otrzymują więc certyfikat jakości Constara. W Stanach pozwałbym ten zespół za stratę mojego czasu. Od tej pory zwiewam przed nimi jak Bush przed butem.
Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)