Nie napinam się... Rozmowa z Końjem
2006-08-29 15:14:03RZ: Końjo, który to już Twój Jarocin? Bo jesteś chyba weteranem tej imprezy!
Czym dla Ciebie był Jarocin i czym jest?
W latach 80 - tych była to jedna z niewielu istniejących w systemie bolszewickim imprez wolności. Żyliśmy w zbrodniczym systemie jak wiadomo, który tępił wszelkie niezależne aktywności, a Jarocin był taką enklawą w której można było spotkać fajnych ludzi, którzy czuli to co ty, którzy czuli że rzeczywistość dookoła po prostu okrutnie ich edukuje. Zresztą śpiewał o tym zespół Dezerter, dawniej SS - 20 w swoim sztandarowym utworze „Szara rzeczywistość". To była taka , nawet w systemie komunistycznym bardzo dziwna wyspa wolności, która dawała nam wszystkim nadzieję, tym wszyscy którzy żyli „od Jarocina do Jarocina", przyjeżdżali tu i słuchali wspaniałej rockowej muzyki, poznawali nowych kumpli. Generalnie przyjeżdżali tu pooddychać trochę normalnością. Cokolwiek nie mówić o tych którzy pałują się PRL-em i oglądają i przede wszystkim skruszają się nad serialem „Czterdziestolatek" to był straszny czas, straszny system, który wielu ludziom spieprzył życie.
Na temat tego że był to „wentyl bezpieczeństwa" do dziś są różne teorie...
No tak, Walter Chełstowski odcina się że był wentylem. Twierdzi że SB nie kazało mu tego organizować, a nawet wprost przeciwnie. Wiemy też że tak na prawdę Jarocin, być może jest błędem genetycznym bolszewizmu. Ponieważ oni zajęci ściganiem realnego podziemia czyli np.: Michnika, Frasyniuka czy Borusewicza, tak naprawdę im to umknęło, bo nie był to już witalny stalinizm z lat 50 tych, rozstrzelania, zamordyzm i istniały duże luki w rzeczywistości i być może Jarocin zawdzięczamy determinacji kilku fajnych ludzi takich jak Walter, jak władze miasta...Raczej wole taką optymistyczna perspektywę...
Doszło do rozróby ponieważ niestety to młodzież rozwaliła ten festiwal własnymi rękami. Nie rozwaliła go żadna komuna, nie rozwalił go wolny rynek, nie rozwalili go źli kapitaliści czy wielkie firmy płytowe. W pewnym momencie ruch alternatywny się zdegenerował, tak samo jak ruch hipisowski z lat 60 - tych też poszedł w „degenerkę", tak samo ruch punkowy wzięły żywioły plebejskie u nas zwane jabol - punkowymi. Ci ludzie nawalający się sztachetami po wiejskich zabawach w remizie, czy w Jarocinie to dla nich było wszystko jedno. Ja pamiętam swoje pierwsze punkowe koncerty z Gdańska z roku 82 zawsze były takie załogi, które przyklejałeś do punk rocka. Jedni bardziej ideologicznie szli gdzieś w „skinerke", a później w „Młodzież Wszechpolską" i takie tam sytuację, a inni w bandytyzm, także żywioł plebejsko bandycki opanował sympatyczny ruch jakim była kontrkultura punk - rockowa.
To ciekawa teoria... hmm wiesz ja mam sentyment do Jarocina. Nie mam nic do idei muzeum polskiego rocka. Sam jestem kustoszem takiej instytucji w Gdańsku, zresztą jedynej w Polsce. Stuknięty Skiba jest tam dyrektorem, ja jestem kustoszem i uwierz mi jest wielu takich dziadków rockowych jak my, którzy chętnie przyjdą na balangę ze starymi kapelami jak m.in. Big Cyc, Dezerter jak Kobranocka, Sztywny Pal Azji... Teraz zapraszamy kolejna legendę jarocińskiego festiwalu, zespół WC. Jarocin ma szansę zaistnienia jako troszkę muzeum rocka z alternatywnymi nowinkami, bo przecież nie przyjeżdżają tutaj hip - hopowcy czy młodzież pop - owa, nie przyjeżdżają już teraz fani bluesa. Mnie od przybytku głowa nie boli, uważam że im więcej czegoś takiego tym lepiej. Oczywiście jak widać, ścigać się z festiwalem Jurka na tym etapie nie ma co.... Trzeba pracować i nie ma co marnować potencjału miejsca, potencjału pewnej legendy, no bo dlaczego niby?. Były piękne lata więc może warto do nich powrócić.
Jarocin to przede wszystkim konkurs młodych kapel!. Jak oceniasz poziom tych zespołów?
Tradycyjnie musze to powiedzieć że „prochu nie wymyśliły", ale ja mam swoje typy, podobały mi się dwie kapele grające sympatyczne ska, reggae. Podobał mi się hepening zespołu Butelka, bardzo zaangażowany społecznie i na pewno zabawny. Trochę to przypominało dokonania Pawła Kukiza z roku 1984. Myślę że jest to niezłe jak na ten etap funkcjonowania festiwalu.
Kilka lat temu bardzo często pojawiałeś się w różnego rodzaju programach emitowanych w telewizji. Teraz coraz mniej jest tego typu alternatywnych projektów. Jest szansa żeby zagościć znowu w tv?
Nie odmówiłbym gdyby mnie zaproszono. Jestem bardzo szczęśliwy że jestem niezależnym artystą rewiowym i współczuję serdecznie dziennikarzom zatrudnionym na etacie w telewizji publicznej... Tam się dzieją straszne rzeczy i ja cieszę się z tego że jestem niezależnym świrem, który śmiga pomiędzy sympatycznymi wydarzeniami. Oczywiście nie obraziłbym się gdyby ktoś zaprosił mnie do jakiegoś projektu medialnego, albo poprosił o napisanie scenariusza ... Wiele rzeczy które wydarzyło się w moim życiu, wydarzyło się, nie mówię że przez przypadek, ale spontanicznie. Tak samo było z telewizją. Ja nie zasypuję „gruszek w popiele" nie zrywam kontaktów, ale jak to mówi mój kolega Wojtek - hipis z Olsztyna „ nie napinam się i nie stwarzam ciśnienia". Jeżeli dobrze wykonuje to co mam do wykonania, a nie widzę finału to wyruszam w inna stronę. Jak to śpiewał Kazik - poeta podziemia „ Idę tam gdzie idę, nie idę gdzie nie, idei, lubię, lubię, idę Ole!". Nie jestem w telewizji to jestem w Jarocinie. Jak nie będę w Jarocinie to będę w muzeum rocka". Jak nie będę w muzeum to...
To będziesz u Michała Wiśniewskiego....W ogóle nie miałeś „kaca moralnego" po tym programie?
Wprost przeciwnie, byłem zachwycony. Przez trzy wspaniałe lata poprowadziłem trzysta koncertów formacji „Ich Troje". Chętnie bym poprowadził trzysta następnych, gdyby Michał miał taką koncepcję żeby dalej grać. Jest to artysta który permanentnie eksperymentuje na własnym ciele...
I na wielu innych....
No tak na ciele Mandaryny i wielu innych żon... Ja mam taka stara zasadę z lat 80 - tych: „ wszystko jest wartę, wszystko jest piękne, wszystko się doskonali". Chętnie bym poprosił i Dezertera i Violettę Willas i z chęcią wystąpił w reklamówce pieluszek i pokarmu dla psów. Uważam że życie jest piękne we wszystkich swoich przejawach. Wcale nie uważam że mam rację we wszystkim, akceptuję rację innych. Chcę robić to na co mam ochotę. Żałuję że w komunie nie mogłem wyrażać tego co chciałem. Mogę robić to co chce, a jak nie to robię co innego...Na tym polega wolność, a ja chce być wolny jestem wolny. Taki wizerunek sobie wywalczyłem...
Rozmawiał: Radosław Ząb
radoslaw.zab@dlastudenta.pl
-------------------------------------
Paweł "Końjo" Konnak - Artysta estradowy, prześmiewca rzeczywistości, uczestnik festiwali w Jarocinie, miłośnik kosmosu. Konferansjer, prowadzący wiele programów o charakterze rozrywkowym. W połowie lat 90 tych wspólnie z Krzysztofem Skibą tworzył program "Lalamido". Obecnie pojawia się w "Skibomaglu" emitowanym na kanale Tele 5.
-------------------------------------
Rozmowa z Pawłem Konnakiem została zarejestrowana 18 sierpnia 2006 roku w Jarocinie, podczas Jarocin Festivalu.