Muse "Will Of The People" - recenzja płyty
2022-08-26 08:15:39Po sukcesie albumu "Simulation Theory" w 2018 roku zespół Muse powrócił z nowym wydawnictwem "Will Of The People" 26 sierpnia 2022 roku. Fani grupy odzyskali nadzieję na nową erę brytyjskiej grupy w święta Bożego Narodzenia, kiedy to Matt Bellamy podczas transmisji na żywo na Instagramie podzielił się fragmentem singla "Won’t Stand Down". Dotychczas grupa podzieliła się czterema utworami z tego krążka. Czy dziewiąty album studyjny odniesie równie wielki sukces, jak poprzednie wydania?
Zobacz też: Arctic Monkeys zapowiadają nowy album "The Car".
"Welcome to the desecration, baby"
Nowa płyta zaczyna się dość spokojnie, a wręcz trochę tanecznie. Początkowe chórki perfekcyjnie wpasowują się w przekaz tytułowego kawałka. Taneczność i stonowanie to tylko pozory - zespół szybko nabiera tempa i mocy. W podobnym klimacie utrzymuje się drugi w kolejności utwór - "Compliance", chociaż ten jest już bardziej reprezentantem popu. Co szczególnie zachwyca, to interpretacja tych singli w klipach opublikowanych wraz z audio. Są owiane tajemnicą, tworzą lekko przerażający świat. Mamy tutaj kolejne apokaliptyczne wizje przyszłości, które ujawniały się już w poprzednich wydaniach. Frontman zespołu o utworze "Compliance" powiedział:
Compliance dotyczy obietnicy bezpieczeństwa i pewności, którą sprzedają nam potężne podmioty w chwilach słabości. Gangi, rządy, demagodzy, algorytmy mediów społecznościowych i religie uwodzą nas zwodniczymi nieprawdami i pocieszającymi bajkami. Chcą, byśmy przyłączyli się do ich wąskiego światopoglądu w zamian za posłuszeństwo i przymknięcie oka na nasz wewnętrzny głos rozsądku i współczucia. Potrzebują tylko naszej ustępliwości.
Co to właściwie za miejsce, do którego zabiera nas zespół Muse? Poczekajmy jednak do końca z odpowiedzią na to pytanie. W muzycznej warstwie "Will Of The People" otrzymujemy sporą dawkę alternatywnego rocka. Takimi przedstawicielami są "Kill or Be Killed" i "Won’t Stand Down". Podczas odsłuchu tych utworów można odnieść wrażenie, że jeśli puścilibyśmy te kawałki komuś po raz pierwszy, już po kilku sekundach zorientowałby się, że gra mu właśnie Muse. Nie ma się co dziwić — grupa z tak ogromnym stażem scenicznym zbiera przez ten cały czas cechy charakterystyczne, przez co staje się rozpoznawalny.
Nowy album Muse wyrazem frustracji na rzeczywistość ostatnich lat?
"Liberation" jest pięknym, z początku pozornym hymnem o stworzeniu nowej przyszłości, o tym tytułowym wyzwoleniu właśnie. Po czterech pierwszych utworach klimat robi się już ciężki, ale spokojnie, Muse wszystko zaplanowali. Nie zabrakło delikatniejszych brzmień, a z takim ukojeniem przychodzi "Ghost (How Can I Move On)". Choć to utwór dość emocjonalny, to pięknie wycisza dzięki udziale fortepianu w warstwie instrumentalnej. Do tych bardziej stonowanych utworów można też wpisać "Veronę", ale tutaj już więcej synthów, gitary i perkusji. "We Are Fucking Fucked" zamyka album i robi to fenomenalnie. Ostatnie, a jakże ważne miejsce, należy właśnie do tej piosenki i trudno wyobrazić sobie na nim coś innego. Z niego właśnie dowiedzieć się można, że to miejsce, do którego zabiera nas Muse w "Will Of The People" to niestety świat, na którym dziś się znajdujemy.
Zespół interpretuje na tym krążku otaczającą rzeczywistość, z czego powstaje dość pesymistyczna wizja. Muzycznie płyta trzyma poziom, jak na Muse przystało i zgodnie z celem, jaki postawiła sobie grupa przed stworzeniem tego albumu - jest zebraniem wszystkich najlepszych jego cech. Syntezatory, gitarowe riffy i oczywiście imponujący wokal Matta Bellamy'ego to rzeczy, których zdecydowanie nie zabrakło. Czy zatem można powiedzieć, że jest najlepszym z dotychczasowych wydawnictw zespołu? Jest to trudne pytanie, zważając na ich lata stażu i wielkość dyskografii. Z pewnością jest to premiera, na którą warto było poczekać.
Katarzyna Derezińska
MUSE - WILL OF THE PEOPLE [Official Music Video]
fot. materiały prasowe