Maneskin "RUSH!" - recenzja płyty
2023-01-20 14:53:40W nocy z 19 na 20 stycznia żaden fan zespołu Maneskin nie mógł spać spokojnie. Zbliżała się bowiem godzina "zero", czyli długo wyczekiwana premiera najnowszego albumu włoskiej grupy. O północy - stało się. Krążek "RUSH!" trafił na wszystkie platformy streamingowe. Czy warto było oczekiwać w tak ogromnych emocjach?
Zobacz też: Riverside "ID.Entity" - recenzja płyty.
We’re just music freaks, czyli rozwydrzone dzieciaki, które grają rocka
Aby poznać Maneskin i od razu się w nich zakochać, musieliśmy poczekać aż do 65. Konkursu Piosenki Eurowizji. Grupa włoskich muzyków została zwycięzcami po zamianie sceny w jeden wielki płomień ognia muzyki rockowej. Maneskin doceniło szczególnie młode pokolenie, które poczuło dzięki tym dźwiękom pewnego rodzaju wyzwolenie. Trzy albumy wydane przed pamiętną Eurowizją od razu wskoczyły na listy najlepiej sprzedających się płyt w całej Europie, a hity "I WANNA BE YOUR SLAVE" oraz "ZITTI E BUONI" podbijały listy radiowych przebojów. Grupa fanów oczekiwała nowego wydawnictwa zaraz po wygraniu konkursu, jednak na to musieliśmy trochę poczekać. Zespół wypuścił singiel "MAMMAMIA" i tym samym wzbudził nadzieję, jednak krążek "RUSH!" pojawił się dopiero 20 stycznia 2023 roku. Oczekiwanie było wypełnione wieloma emocjami: energią, chęcią otrzymania więcej i niepewnością. Z czasem pojawiały się kolejne piosenki promujące: "SUPERMODEL" i "THE LONELIEST" oraz "GOSSIP" (tuż przed premierą), które jeszcze bardziej spotęgowały wymienione odczucia. Po odsłuchaniu wiedzieliśmy od razu, że nadchodzący album będzie prawdziwą muzyczną petardą. Czy tak faktycznie się stało?
Album "RUSH!" rozpoczyna "OWN MY MIND" - utwór idealnie określający ogólny klimat płyty. Przewaga gitar, mocna perkusja i wokal Damiano Davida, który dosłownie bawi się dźwiękami, tworzącymi energetyczną, ciekawą całość. Maneskin znany jest z tego, że nie przebiera w słowach i właśnie tak dzieje się na tej płycie. Członków zespołu można porównać do zbuntowanych dzieci, a taką twarz pokazują m.in. w utworze "BLA BLA BLA", gdzie słychać: You broke my heart so I crashed your car/ You say you're sorry, well I bet you are (Złamałeś mi serce, więc rozbiłem twój samochód. Mówisz, że ci przykro, cóż, założę się, że tak). Piosenka jest doskonałym odzwierciedleniem zespołu Maneskin - oni bawią się muzyką, bawią się słuchaczem. Podobnie w utworze "DON’T WANNA SLEEP", gdzie zabawa odbywa się bardziej w warstwie muzycznej, a także w "READ YOUR DIARY".
Do 11 utworu mamy do czynienia z piosenkami anglojęzycznymi. To mogło delikatnie zasmucić, ponieważ język włoski w wykonaniu tak dobrego zespołu było miodem na uszy. Spokojnie - już "MARK CHAPMAN" i kolejne 3 kawałki słyszymy w ojczystym dla wykonawców języku. Są to mocno rockowe ścieżki, choć jedna z nich jest nieco delikatniejsza. Taki podział, mimo iż początkowo może powodować rozczarowanie, jest zapewne przemyślany. Dzieli on album na nowy Maneskin - grupę, która dostała szansę na stworzenie międzynarodowej kariery oraz Maneskin jeszcze sprzed Eurowizji, ale tak samo dobry, jak ten pierwszy.
Jedyny minus całego krążka to utwór 3. w kolejności, czyli "TIMEZONE", który brzmi zbyt radiowo. Piosenka dość mocno odbiega od stylu zespołu i niezbyt pasuje do całości "RUSH!" Dobrym posunięciem było umieszczenie na płycie kilku ballad. Uspokaja to słuchacza, pokazuje inną twarz grupy, a w "IF NOT FOR YOU" pozwala skupić się bardziej na wokalu Davida.
Całe 16 kawałków (poza "TIMEZONE") skleja się w energetyczną, przemyślaną całość. Jest to Maneskin, który wszyscy znamy, kochamy i z pewnością chcemy więcej. Choć czas oczekiwania na ten album bardzo się dłużył, to już wiemy, dlaczego to tyle trwało. Zespół świetnie podsumował czas od wygrania Eurowizji i dał swoim fanom więcej, niż oczekiwali. Na takie płyty warto czekać nawet po kilka lat.
Katarzyna Derezińska
Måneskin - BLA BLA BLA (Lyric Video)
fot. materiały prasowe