Luxtorpeda bez moralizowania
2014-04-18 10:05:25O Luxtorpedzie nie można myśleć inaczej niż w kategoriach sympatycznego zespołu. Sympatycznego zarówno w sensie personalnym, jak i muzycznym. Błyskawicznie wpadające w ucho riffy oraz charakterystyczny dwugłos Litzy i Hansa w ciągu trzech lat i dwóch płyt rozpędziły ten pociąg do naprawdę zawrotnej prędkości.
Grupa nie zamierza jednak zwalniać tempa - trzeci, jeszcze ciepły, album Luxtorpedy nazwany został oryginalnie "A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe to jednak buraki" (co prawda do rekordowej długości pełnej wersji tytułu "The Boy Bands Have Won" Chumbawamby jeszcze trochę brakuje, jednak w Polsce rzadko zdarzają się takie zabawy ze słuchaczem) i z całą pewnością można stwierdzić, że jest konsekwentnym krokiem w kierunku wyznaczonym na debiutanckiej płycie oraz na "Robakach".
Luxtorpeda brzmi charakterystycznie - po prostu jak Luxtorpeda. Gitara i potężny głos Litzy, nieco ostentacyjna melodeklamacja Hansa, rytm Drężmaka, gęsty bas Kmiety, rozpędzony Krzyżyk - wszystko jest na swoim miejscu (sprawdźcie "J'eu les poids"). Oprócz stonerowo pokręconych kompozycji album wypełniają drobne, ale istotne ozdobniki - flażolety, kaczki i krótkie solówki. Urzeka akustyczny moment z "Ostatniego", ciekawym rozwiązaniem jest mostek ("kto podłożył ogień?") w "Całym cyrku". Muzycznie oczywiście mogą przychodzić do głowy porównania z Queens Of The Stone Age, jednak Luxtorpeda stawia na wzmacnianie swojego stylu zamiast na zrzynkę z czyichś patentów. Litza rozkręcił się też wokalnie - ryczy najpoteżniej od czasów Acid Drinkers ("Persona Non Grata" - refren miażdży - "Synu bądź spokojny, nie będzie żadnej wojny oprócz tej, która jest"), jego głosu jest też zdecydowanie więcej niż na dwóch pierwszych płytach.
Przebojowy potencjał na miarę "Autystycznego" ma "Mambałaga", przy "J.U.Z.U.T.N.U.K.U." dynia sama zaczyna latać, "Persona Non Grata" to natomiast koncertowy killer. Jednak każde kolejne przesłuchanie pozwala dość do zaskakującego wniosku - bardziej niż do pogo "A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe to jednak buraki" nadaje się do przemyśleń.
Dla Luxtorpedy najważniejsze jest człowieczeństwo. Panowie podkreślają jego wyjątkowość ("Mamy NIP, mamy REGON, mamy PESEL i co z tego? Mamy coś więcej! Znaczymy coś więcej! - "Ostatni") i wytykają hipokryzję oraz relatywizm moralny współczesności ("Rano zlinczowali pracownika rzeźni, brutalnie kroił mięso na porcje, a już nocą ci sami dobroczyńcy legalizowali dla ludzi aborcję" - "Persona non grata"). Piętnują ślepą pogoń za sukcesem (po retorycznym pytaniu "Jesteś zwycięzcą?" w sens wyścigu szczurów zwątpiłby nawet sam Piotr Blandford), zwracają też uwagę na problem dzieci wychowujących się bez ojców ("Trudno zrozumieć siebie bez fundamentów" - "Nieobecny nieznajomy"). I choć z koszulki Litzy na okładce zerka na nas Jezus, ton piosenek daleki jest od kaznodziejstwa i religijnego moralizowania - chodzi tylko o prawdę ("Za prawdę oddają życie ci, którzy żyją naprawdę" - "Samotna") Wystarczy zresztą przyjrzeć się słowom - kluczom w tekstach: "człowiek", "lustro", "prawda", "decyzje", "esencja", "obłuda" - tematy nie są lekkie a wnioski nasuwają się same. "Buraki" to płyta mocna słowem.
Album jest bardzo spójny brzmieniowo, więc momentami może wydawać się mało różnorodny. No dobra, "Buraki" może nie są specjalnie odkrywcze i eksplorują przestrzenie dobrze już wcześniej znane, ale radość grania słyszalna w każdym dźwięku potrafi przekonać.
Wydawnictwo jest bardzo dopieszczone graficznie. Ładnie prezentuje się zarówno pudełko, w które opakowane są płyty, jak i książeczka (papier wysokiej jakości, który nie zbiera odcisków palców). Uśmiech na twarzy wywołuje design kompaktów, które przypominają pomniejszone winylowe krążki. Standardowym dla Luxtorpedy zwyczajem do właściwego albumu zostały dodane instrumentalne wersje piosenek.
Najnowszy album Luxtorpedy to idealnie zbilansowane połączenie muzyki z przekazem i poczucia humoru (chociaż tym razem nie ma żartu w stylu "Tajnych znaków"). Jeśli lubiłeś "Niezalogowanego" i "Wilki Dwa", powinieneś sięgnąć po "A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe to jednak buraki". Dobra płyta - to najprostsza, ale chyba najtrafniejsza recenzja tego wydawnictwa.
Michał Przechera
(michal.przechera@dlastudenta.pl)