Exclusive - Muzyka

Komiczny Odcinek Cykliczny to było coś!

2012-12-28 14:32:28

Od zakończenia emisji jednego z najlepszych programów rozrywkowych w historii polskiej telewizji minęło już ładnych kilkanaście lat, a my wciąż nie możemy się nadziwić, że Komiczny Odcinek Cykliczny nie jest przypominany przez Telewizję Polską. Skecze i piosenki z KOC-a po latach w ogóle się nie starzeją, cały czas bawią i mogą być synonimem pięknych oldskulowych lat 90. Wtedy nie było Internetu (bo nie było takiej potrzeby), a życie spędzało się grając w nogę na trzepaku albo oglądając programy, które swoim poziomem przerastają te dzisiejsze co najmniej o kilka klas. KOC oprócz "Clipola", "Sensacji XX wieku" czy "Miliarda w rozumie" to był właśnie synonim klasycznej telewizji, która naprawdę czegoś uczyła.

Komiczny Odcinek Cykliczny powstał z prostej pochodnej od programu "Za chwilę dalszy ciąg programu", w którym główne skrzypce grali Wojciech Mann i Krzysztof Materna. Sławomir Szczęśniak wraz z Grzegorzem Wasowskim byli widziani wówczas raczej jako "ci dwaj mniej śmieszni na doczepkę" i gdy w połowie lat 90. ZCDCP zeszło z anteny właśnie na rzecz KOC-a słuchać było wiele głosów oburzenia i narzekania, że to już nie będzie to samo. Obawy okazały się bezzasadne - teatr absurdu Manna i Materny coraz gorzej znosi upływ czasu, i o ile ten pierwszy jeszcze utrzymuje formę (choć ostatni program pana Wojciecha to już ewidentne jechanie na nazwisku), o tyle Materna od 10 lat powiedział chyba tylko jedno śmieszne zdanie, mianowicie że głosuje na Komorowskiego, bo to prawdziwy mąż stanu. KOC natomiast nie stał w miejscu i prężnie się rozwijał - Szczęśniak i Wasowski wcześniej chyba trochę przytłumieni dwoma bardziej znanymi kolegami (mimo tego, że mówimy tu przecież o synu jednego z twórców Kabaretu Starszych Panów) porażali pomysłami, a stężeniem absurdu oraz mistrzostwem słownych gier osiągali wyżyny abstrakcyjnego, ale przy tym i niezwykle przystępnego poczucia humoru, które szanowało inteligencję widza. Świetne były zwłaszcza rebusy, które nie mogły nie rozwalić swoimi językowymi konotacjami.

Ogromną siłą programu było zbilansowanie występujących w nim talentów - Szczęśniak, spiritus movens całego tego towarzystwa, odpowiadał za większość satyrycznego materiału, kompozycje utworów oraz szeroko pojęte zrycie bani, zaś Wasowski pisał kapitalne teksty, które dzięki pierwiastkowi poezji były jedną z głównych sił pastiszów przygotowanych przez błyskotliwy duet. Do tego tandemu dołączyli jeszcze aktorzy - znana dzisiaj głównie z "Na Wspólnej" Lucyna Malec, która dodawała ekipie kobiecej wrażliwości oraz zmarły w 2011 roku Andrzej Butruk, którego śmiało można zaliczyć do grona jednego z najbardziej niewykorzystanych polskich talentów aktorskich w historii. Człowiek obdarzony fenomenalnym, najniższym z możliwych basów oprócz kultowej roli poety był potężnym wzmocnieniem przy wszelakich muzycznych dokonaniach składu. W KOC-u szybko bowiem zorientowali się, że robienie sobie jaj rodzajowymi scenkami to było trochę za mało jak na ich ambicje. Powstało kilkadziesiąt piosenek, spośród których niektóre okazały się prawdziwymi przebojami. Program generalnie zorientowany był na dwa gatunki - ich hip-hopowa, na ówczesne czasy naprawdę robiąca wrażenie twórczość (dzisiaj rażąca już słabą techniką oraz łatwymi rymami, ale przypominamy jeszcze raz, który to był rok i że w tej muzyce chodziło w ogóle o co innego), oznaczona była szyldem T-raperzy Znad Wisły, ale nazwa ta przyjęła się potem na ogół ich piosenek.

Gdy KOC szedł w pop, zawstydzając swoim polotem i parodiami lepszymi niż parodiowane utwory, wówczas sygnowane było to nazwą Dyszcz - Dyskoteka Szarego Człowieka. Traperzy obśmiewali wszystkie tamtejsze popularne mody i zespoły, ale w żadnym wypadku sami nie stawali się śmieszni. W porównaniu z dzisiejszymi kabaretami, które z czegoś szydzą, będąc przy tym samemu niepomiernie żałosnym, różnica jest tu naprawdę kolosalna. KOC radził sobie znakomicie bez używania wulgaryzmów - jakiekolwiek próby skojarzenia go z np. prostackimi Braćmi Figo Fagot i Kapitanem Bombą to dla tego humoru potężna obraza. Szczęśniak i Wasowski ani przez sekundę nie myśleli, aby zrobić z tępej chamówy swój główny oręż.

Ogrom zabawnego materiału jest obecnie w dużej mierze zapomniany - na próżno szukać powtórek, a na YouTube Universal przeprowadził ostatnio bandycki proceder blokowania treści KOC-a na mocy praw autorskich, który na szczęście zakończył się niepowodzeniem. Co teraz robią twórcy? Sławomir Szczęśniak jakoś zniknął z pola widzenia, chociaż czasami pojawia się jako konferansjer, natomiast Grzegorz Wasowski odszedł z Trójki i pracuje w niszowym Radiu Wnet, a i zdarza się, że wciąż jest kojarzony ze swoją byłą żoną Moniką Olejnik aniżeli z twórczości satyrycznej. Panowie co prawda powrócili na krótko trzy lata temu, wydając płytę "Ekshumacja 2", jednak album ten należy traktować bardziej w ramach ciekawostki niż jako wznowienie działalności na serio.

W proteście przeciwko zepchnięciu w niebyt tego legendarnego i mocno niedocenianego programu prezentujemy wam także listę 10 największych przebojów wypromowanych przez KOC. Może przy ich oglądaniu przypomnicie sobie dowcipy z Wypożyczalni Żartów Pana Rycha (w tym słynny kawał o Murzynie i ogórku, który wedle naszej wiedzy nigdy nie został w programie opowiedziany), Kuchnię Pełną Niespodzianek, Strofy Z Sofy, Kapitana MO, Magazyn Kulturalny MAK, Wspomnienia Dyrektora Cyrku i Sztukmistrza z Lublina czy też Akademię Humoru Żołnierskiego z dwoma wkrętowymi dziadkami granymi przez Jana Borysiuka i Pawła Lewickiego. Warto. Długo oczekiwana edycja KOC-a na DVD to jak na razie zaledwie pierwsze sześć odcinków, ale na YT jakaś dobra dusza wrzuca całe epizody, których powstało przecież całkiem sporo, bo aż 150 (do tej pory opublikowano tam około 20 odcinków).

MUZYCZNY TOP 10 KOCA

10. ŚWIĘTA W GÓRACH

Jesteśmy tuż po świętach, więc nie można zacząć od tego miłego akcentu będącego jakże na czasie. Ta piosenka powstała już pod koniec żywota KOC-a, ale wystarczy usłyszeć ją bodaj jeden raz, żeby nigdy potem nie zapomnieć tego potężnie zaraźliwego i optymistycznego refrenu. Szczęśniak stworzył tutaj coś, co bez problemu mogłoby się stać polskim "Last Christmas", gdyby się oczywiście tylko komuś chciało regularnie przypominać ten utwór. Nie rozumiemy, jak mając w archiwach takie skarby, można to tak sobie po prostu olać. No ale to już pytania do TVP.

9. MIESZKO, MIESZKO

Sprawa wygląda arcyboleśnie prosto - to od tego kawałka wszystko się zaczęło. "Mieszko" był pierwszą piosenką Traperów, którzy od tego momentu przestali być kojarzeni wyłącznie ze skeczami i weszli na wyższy poziom, tym razem wkraczając w obszar muzyki. "Poczet królów polskich" to niekwestionowana klasyka - kto nie miał tej kasety w domu, po prostu nie jest fajny. Ilu z nas pisało sprawdziany z historii dzięki przywoływanym w chwili maksymalnej koncentracji wersom, które następowały po kultowym "teraz skupcie się psubraty, bo ważniejsze padną daty"? Wszystko to podane było w dziś już mocno archaicznym hip-hopowym sosie, ale nie możemy zapominać, że był to dopiero rok 1995! Kwaśniewski zostawał prezydentem, rap w Polsce dopiero raczkował, ale i dziś mało zorientowani w temacie są w stanie przywołać jako pierwsze skojarzenia z tym nurtem muzyki "Mieszko, Mieszko, mój koleżko" i nie będą tu mieli na myśli frajera z Grupy Operacyjnej. I nic w tym dziwnego, pół Polski to nuciło.

8. PRACA SPAWACZA MNIE PRZEISTACZA

Premier Donald Tusk ostatnio powiedział, że Polska potrzebuje więcej spawaczy niż politologów. Gdyby zorganizować kampanię społeczną ilustrowaną tym kawałkiem, jesteśmy pewni, że więcej młodych ludzi zostałoby adeptami tego zacnego zawodu. Traperzy od niechcenia stworzyli bowiem hymn każdego zespołu szkół mechanicznych - oldskulowy bit i naprawdę przekozacki tekst. A kompletnie już miażdży refren, gdzie zbitki "wolność ma zapach acetylenu" czy "mistyczny łuk elektryczny" budzą śmiech do dzisiaj. Do tej pory zastanawiamy się też, czy utwór był inspirowany bardzo popularnym w tamtych czasach składem Nagły Atak Spawacza. Bonus: dobre, najntisowe dziewczyny w teledysku.

7. NIE TAK, NIE TAK, NIE TAK

Piosenka, która mogłaby z powodzeniem być w czołówce nowego hitu internetowego, czyli serialu "Chłopaki do wzięcia". Coś tu jednak jest nie do końca tak w tym discopolowym sznycie (omówimy go dokładniej później), który zaprezentowali nam Traperzy. Zaczyna się delikatnym, aksamitnym zaśpiewem Lucyny Malec i już wiemy, że będzie nietypowo. Tekst śpiewany przez Szczęśniaka do jego szczytów lirycznych raczej nie należy, ale brawa za podjęcie odwiecznego motywu nieudanej wspólnej konsumpcji alkoholu z płcią przeciwną - za dzieciaka ten tekst nas bawił, bo taki był śmieszny, zaś w czasach licealnych kołatał po głowie, kiedy rzeczywiście wszystkie monopole w okolicy były zamknięte. Utwór winduje do góry oczywiście niezastąpiony Butruk, którego mądrości życiowe słyszymy przecież w chwilach prawdy swojego ojca czy na weselach - "W życiu czasem trzeba wiedzieć kiedy wstać, a kiedy siedzieć". Niby czerstwe, ale czy jak się napijecie, macie dla kogoś inne rady?

6. ŚNIEŻNE REGGAE

Nie przepadamy za bardzo za polskim reggae. 95% utworów z tego nurtu jawi nam się zwykłym i przeważnie nieudanym naśladownictwem specyficznego groove, który chyba nie do końca jest możliwy do odwzorowania w naszej szerokości geograficznej. Jest w tym teoretycznie bezspinkowym gatunku dziwne wewnętrzne dążenie do tego, żeby śpiewać o jakichś Babilonach i innych systemach. Traperzy wkroczyli na grunt zupełnie nie patrząc na jakiekolwiek konwencje i nagrali utwór właściwie o niczym, bo o padającym śniegu. W KOC-u był kiedyś jeden utwór o identycznej tematyce - "Kiedy pada śnieg", ale zdecydowaliśmy się umieszczenie "Śnieżnego reggae" w tym rankingu ze względu na udaną próbę wycieczki w zupełnie nowy obszar muzyczny oraz prosty (ale nie prostacki) tekst, który swoim morderczym basem śpiewa nieodżałowany Andrzej Butruk. Gdyby Sławo z Grzechem nie ograniczyli się do śpiewania refrenu, już tak dobrze by to nie wyglądało. A tak, bas przygrubasił.

5. ODDAM

Kawałek, który antycypował tekst hitowego utworu Ewy Sonnet "R'n'b". Traperzy śpiewają które części ciała oddaliby za miłość, dostarczając przy tym pierwszorzędnego polewu z krótkiego, acz bardzo wówczas intensywnego zjawiska zwanego Just 5. Szczęśniak w stroju Montreal Canadiens, Wasowski w czapce rapera z Public Enemy i Butruk przebrany za Brandona z Beverly Hills rozklepaliby w dwie minuty każdy boysband, który nawinąłby im się na drodze. Kluczowy moment: oddam wątrobę, nawet dwunastnicę, aby móc pieścić twe... dłonie i to wszystko oczywiście przy obowiązkowej wówczas zniewieściałej gestykulacji. Nie wierzysz, że KOC to jest moc? Puść sobie ten utwór, a jeśli nie bawi cię ani trochę, to nie wiemy, co cię wtedy może uratować - może obejrzyj sobie "Szkło kontaktowe" - tam podobno prześmieszne grepsy lecą.

4. PRZEKOMARZANKI ODNOŚNIE FUNKY

Ludzie, co w tym utworze się dzieje. Warstwa muzyczna tak czesze, że kto wie, czy nawet sam George Clinton nie podszedłby do panów z KOC-a i nie pogratulował im mówiąc "to jest to, czego oczekuję, gamonie!". Poza świetną scenografią, wyluzowaną choreografią i oddającymi ducha czasów kostiumami, niektórzy potwierdzają tu ponadprzeciętny talent muzyczny. Butruk powinien po tym kawałku zostać uznanym za prekursora g-funku w Polsce. Szczęśniak co prawda momentami wypada z bitu, a Wasowski krzyczy zamiast rapować, czym przypomina nieco manierę Magika z Kalibra 44, ale Traperzy zyskują kolejny plus w osobie czwartego do tego zestawu - gitarzysty i kompozytora utworu Dariusza Musiałkowskiego. W tekście chodzi może tylko o to, żeby znaleźć jak najwięcej rymów do "fanki", ale moc i świeżość mogą zrobić wrażenie nawet dzisiaj. Nie kończ malibu, nie kończ kaszanki, tylko od razu stań w szranki z funky!

3. NAJWIĘCEJ SMAKU JEST W POLSKIM CHŁOPAKU

Połowa lat 90. to czas, który jednoznacznie identyfikujemy w polskiej popkulturze jako erupcję popularności disco polo. Muzyka ta była banalnie łatwym celem do ośmieszenia, ale dla satyryków takiej miary jak gracze z KOC-a nie wchodziło w grę, żeby móc opuścić bez zainteresowania taki samograj. Trzeba jednak nie lada finezji, żeby pomysłowo podejść do tematu, który jest przecież kuriozalny sam w sobie. Najbardziej w oczy rzuca się teledysk, w którym panowie wyśmiewają jakże typowe dla tego gatunku wąsy z przodu i dywan zamiast włosów z tyłu (na rok przed "12 groszami" Kazika!), a Wasowski zamiast na keyboardzie gra na desce do prasowania (absurd tego spostrzeżenia zawsze was rozśmieszy za pierwszym razem). Próbę czasu znakomicie przede wszystkim przetrwał jednak tekst, który dzisiaj można śpiewać dziewczynom, uważającym, że każdy obcokrajowiec, choćby nawet był największym frajerem, jest lepszym kandydatem na chłopaka niż Polak. W kilku zwrotkach jasno i wyraźnie dają do zrozumienia, dlaczego nasi chłopcy są lepsi niż obcy i naprawdę nie warto pchać się w objęcia jakiegoś leszcza z Erasmusa tylko dlatego, że jest trochę bardziej opalony.

2. ERODISCO

Mając na koncie udane parodie najprzeróżniejszych gatunków muzycznych Szczęśniak i Wasowski postanowili w końcu sięgnąć po czyste disco. Piosenka, która w zamiarze miała ośmieszyć najbardziej oklepane dyskotekowe motywy cieszące się w latach 80. sporą przecież popularnością, odniosła jednak odwrotny skutek. Oglądając teledysk do "Erodisco" nikt się nie śmiał, bo każdy chciał mieć takie obciachowe ciuchy jak Butruk, który wywijał figury niczym Bobby Farrell z Boney M. Jego przekomarzanie się z Malec to już klasyka, którą jednak rozstrzyga na swoją korzyść kultowym "szumią jodły na gór szczycie, kocham disco ponad życie", co zresztą jest kolejnym dowodem na inteligencję twórców i kapitalną umiejętność nawiązywania do kulturowych kontekstów. Kto dziś z młodzieży wie, czego dotyczy pierwsza część tego wersu? Jakby tego było mało, panowie Sławomir i Grzegorz swoimi strojami oraz wokalami postanowili ożywić Bee Gees - tym razem w rodzimym wydaniu, które miało wyjść przaśnie, a im jak zwykle wyszło świetnie.

1. MAXI KAZ

Zdecydowanie najbardziej znana piosenka T-Raperów Znad Wisły, niestety wedle naszych obserwacji coraz bardziej funkcjonuje na zasadzie "znam, ale nie wiem, kto to śpiewał". Maxi Kaz na pewno nie jest najlepszym muzycznym utworem powstałym w KOC-owskim kombinacie, ale ze względu na swój leniwy rytm stał się hitem wakacji'96. Każdy facet przynajmniej raz marzył o tym, żeby zostać właśnie takim Maxi Kazem - dżolero z Ciechocinka rozkochującym w sobie sanatoryjne wczasowiczki, które potem bez wyjątku porzuca. Kazik bierze każdą tylko na jeden sztos, ale żeby wyszło z tego coś poważniejszego? Zapomnij, zanudzić się można. Oprócz nonszalanckiego tekstu śpiewanego przez Szczęśniaka nie do zabicia są także partie pozostałych - flow Wasowskiego zawstydziłby 90% polskich raperów, a fraza Butruka to już aksjomat - wystarczyło jedno zdanie wypowiedziane przez człowieka ze złotym głosem, żeby wszyscy, nawet ci, którzy mają absolutny antytalent do zapamiętywania jakichkolwiek melodii, czekali na refren i nucili "zimny jak polodowcowy głaz". To właśnie dzięki takim hitom i takim programom wspominamy drugą połowę lat 90. jako najbardziej magiczny okres naszego życia. Dziękujemy i tęsknimy za wami, panowie.

Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: koc komiczny odcinek cykliczny traperzy znad wisły piosenki maxi kaz erodisco szczęśniak wasowski
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]

Czym zaskoczyła nas artystka podczas finałowego koncertu trasy?

Organek wystąpił w A2 [RELACJA] Wrocław

Ogień na scenie, czyli jak formacja Organek rozpaliła wrocławską publiczność

Polecamy
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]

Czym zaskoczyła nas artystka podczas finałowego koncertu trasy?

fot. screen/YouTube
Najlepsze single: TOP 8 piosenek Madonny [WIDEO]

Sprawdź zestawienie najlepszych utworów "Królowej Popu".

Zobacz również
Ostatnio dodane
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]

Czym zaskoczyła nas artystka podczas finałowego koncertu trasy?