"Jestem..." i chcę być
2012-12-17 11:03:44Błyskawiczna kariera tego muzyka zachwyca jednych, u innych wzbudza niesmak. Nie można jednak zaprzeczyć temu, że wydanie trzech płyt w ciągu dwóch lat to niemały wyczyn. Zwłaszcza, że w tym czasie na drodze Kamila Bednarka stanęła przeszkoda w postaci problemów ze strunami głosowymi. Najnowszy album, nagrany w nowym składzie po zawieszeniu działalności Star Guard Muffin, otrzymuje miano złotej płyty w ciągu trzech dni od jego wydania. Przyjrzyjmy się, co złożyło się na sukces krążka zatytułowanego „Jestem...”.
Podczas wywiadu Kamil powiedział nam, że stawia na proste słowa i dźwięki. „Prostymi słowami nawija do Ciebie Bednarek, bo tylko takie słowa zna” śpiewa w „Nie chcę wyjeżdżać stąd” jakby na potwierdzenie tego, co manifestuje na co dzień. Nie można jednak postawić znaku równości pomiędzy tą prostotą a pustosłowiem. „Jestem...” to popis dojrzałości i dowód na ewolucję wokalisty. Teksty piosenek nie pozostawiają wątpliwości, że Bednarek w stylu „Dancehall Queen” czy „Ganja trip” to już przeszłość.
Na krążku znajduje się 13 kawałków, w których niejednokrotnie i bez większych problemów można odnaleźć rootsowe, „marleyowskie” brzmienia. Kamil nie zamyka się jednak w kręgu reggae, o czym świadczy współpraca z rapującym w „Jestem sobą” Stafem. Eklektyzm w tym przypadku sprawdza się doskonale. Oprócz rapu, album prezentuje kawałki soulowe, dubowe czy ska, jak w „Salut”. Różnorodność gwarantuje nam też doborowe towarzystwo, jakie zapewnił sobie Bednarek. W utworach z nowej płyty u boku Kamila swoimi umiejętnościami popisuje się wspomniany już Staf, Jelonek, Zion Train, frontman Jafia Namuel Dawid Potasz oraz Gutek.
Głos Bednarka nie może pozostać niedostrzeżony. Wokalne popisy i opanowana do perfekcji sztuka toastingu rastamana z Lipek wzbudzają uczucia nastolatek, a koneserom muzyki reggae powinny co najmniej zaimponować. Mistrzostwem jest operowanie głosem w zwrotkach „Fly away”.
Chcąc porównywać Bednarka z Bakshishem czy Izraelem, można oczywiście powiedzieć, że ten pierwszy jest nikim w zestawieniu z klasykami gatunku. Ale po co to robić? 21-letni chłopak śpiewa o swoich przeżyciach, refleksjach, zdarza mu się popisać głębszym przekazem, a to wszystko wywołuje uśmiech na twarzach jego fanów. „Jestem...” natomiast to bez wątpienia najdojrzalszy zestaw utworów spośród nagranych do tej pory przez Kamila. Nie zapowiada się też, żeby wokalista osiadł w najbliższym czasie na laurach. Kilkakrotnie powtarzał nam, że najważniejsze to zbudować solidny fundament. I tego mu życzymy.
Klaudia Szostak