Chcemy pokazać coś nowego - rozmowa z Tomkiem Lektarskim
2007-07-17 12:56:40
O najbliższym projekcie, a także o kondycji muzyki reggae w Polsce z Tomkiem Lektarskim rozmawiał Radosław Ząb.
RZ: Wroc Love Summer Stage to nowa impreza, czy zatem ma szanse zagościć na stałe w kalendarzu tych najważniejszych i najbardziej cenionych imprez pozytywnych dźwięków? Jakie są jej zalety i wady? Czy wadą może być brak większej ilości polskich wykonawców? (zagra NDK i WWS)
- To prawda, jest to całkiem nowa impreza, której celem jest zagoszczenie w kalendarzu polskich letnich imprez reggae. Na Wroc Love Summer Stage nie stawiamy tylko i wyłącznie na reggae - wystarczy popatrzeć na skład pierwszego dnia imprezy, który jest jednym wielkim eksperymentem i mieszanką brzmień od ska, poprzez reggae, dub aż po hip hop. Nie chcemy się zamykać tylko i wyłącznie w kręgu muzyki reggae. Owszem, jest ona bardzo ważnym elementem koncertu, ale chcemy pokazać również gatunki pochodne.
Jeżeli chodzi o brak polskich wykonawców, to naszym zdaniem jest to atut festiwalu i stanowi to o jego oryginalności. Przede wszystkim chcemy pokazać publiczności to czego nie ma na innych tego typu imprezach, coś zupełnie oryginalnego i zaskakującego.
RZ: WLSS to letnia edycja One Love Sound Festiwalu ? Czy jest prócz przesłania jakiś związek między tymi imprezami?
- Jak dla mnie związek między tymi festiwalami jest bardzo duży, ponieważ wymyśliłem ideę i nazwę festiwalu One Love Sound Fest. Zawsze odpowiadałem za jego program, a teraz jest to kontynuacja mojej myśli, misji i doświadczenia.
RZ: Ciężko jest obecnie zorganizować taki festiwal jak Wroc Love Summer Stage? Na jakie przeszkody napotkałeś jako organizator?
- Chcieliśmy stworzyć pole namiotowe na Wyspie Piaskowej, aby ludzie którzy przyjadą spoza Wrocławia mogli swobodnie rozbić się z namiotem blisko terenu imprezy. Niestety, miasto nie wyraziło na to zgody i musieliśmy zrezygnować z tego pomysłu. Dlatego informujemy o tanich noclegach, hotelach, i campingach, żeby ludzie którzy do nas przyjadą mogli od razu i bez żadnych przeszkód znaleźć nocleg.
RZ: Dlaczego akurat takie przedsięwzięcie muzyczne odbędzie się przede wszystkim na Wyspie Słodowej? Tam przecież teren ogranicza Odra i nie ma zbyt wiele miejsca? Były wcześniej jakieś inne propozycje?
- Wyspa Słodowa została wybrana nie przez przypadek. To właśnie tam odbywały się pierwsze plenerowe koncerty we Wrocławiu, poza tym jest to centrum miasta, a co za tym idzie, bardzo łatwo tam dotrzeć. Nie należy również zapomnieć o przepięknych widokach z Wyspy na zabytkowe centrum miasta i malowniczy Ostrów Tumski, co niewątpliwie jest jej dużym atutem. Miejsca na Słodowej jest naprawdę wystarczająco zarówno do zabawy, jak i do odpoczynku przy posiłku bądź zimnym piwie, także nie martwimy się o to, że go zabraknie.
RZ: Myśląc o organizacji Wroc Love Summer Stage od początku planowałeś takich wykonawców jacy na dzień dzisiejszy są? Był artysta z którego musiałeś zrezygnować?
- Skład festiwalu od początku był taki jak teraz. Jedynym artystą, z którego musieliśmy zrezygnować, była Molara wraz z zespołem. Na jej miejsce zaprosiliśmy Germaican Roadshow, czyli artystów skupiających się wokół największej niemieckiej wytwórni reggae.
RZ: Co jest najmocniejszym punktem WLSS, który jednocześnie odróżnia tą imprezę od innych, których przecież nie brakuje tego lata w Polsce?
- Naszym zdaniem najmocniejszym punktem tej imprezy jest przede wszystkim prezentowanie artystów, którzy nie występowali jeszcze w Polsce. Chcemy bowiem pokazać ludziom coś nowego, czego jeszcze nie znają. Dlatego odbiegliśmy od pomysłu zaproszenia przede wszystkim polskich wykonawców na rzecz artystów zagranicznych. Poza tym skupiamy się na twórcach tzw. nowej fali, czyli młodych artystach prezentujących świeże brzmienie i wnoszących do muzyki coś nowego.
Oczywiście nie odcinamy się od klasyki czego przykładem jest zaproszenie Macka B. Tym co najbardziej odróżnia nasz festiwal od innych imprez tego typu to, to że nie jest on skupiony tylko i wyłącznie w jednym miejscu, a swoim zasięgiem obejmuje całe centrum miasta. Kiedy skończą się koncerty na Wyspie, w siedmiu klubach festiwalowych ruszają koncerty czołówki polskich soundsystemów, które potrwają do rana. Takie rozwiązanie jest przede wszystkim z myślą o ludziach którzy po koncertach będą chcieli bawić się dalej w rytm pozytywnych dźwięków.
RZ: Jak byś zachęcił do przyjścia na Wroc Love Summer Stage osoby które dopiero zaczynają swoją wędrówkę po reggaeowych dźwiękach?
- Przychodząc na Wroc Love Summer Stage, usłyszy się cały przekrój jamajskich dźwięków. Będzie ska, które zaprezentują zespoły zza wschodniej granicy - Chutki Smouz, Perkalaba. Pojawi się dancehall - Germaican Roadshow, dub w wykonaniu Wszystkich Wschodów Słońca, oraz reggae - za sprawą Juniora Kellego oraz Macka B. Warto tutaj wspomnieć, iż obaj panowie przybywają do Wrocławia w pełnych składach koncertowych, czyli z zespołami muzycznymi.
Na festiwalu nie zabraknie też eksperymentów muzycznych, a mowa tutaj o Screamig Souls czyli połączeniu dub i hip-hopu, co ciekawe skład ten to dwóch bardzo utalentowanych i cenionych w Wielkiej Brytanii muzyków czyli Ghetto Priesta - znanego chociażby z Asian Dub Foundation - oraz Sandmana, legendarnego brytyjskiego producenta hip-hop. Czyli całe reggae wraz ze swoimi pochodnymi gatunkami w pigułce - tego można spodziewać się na Wroc Love Summer Stage.
RZ: Odwiedzasz wiele imprez muzycznych w Polsce. Powiedz, jakie są największe mankamenty takich widowisk?
- Ostatnimi czasy największym mankamentem jest zdecydowanie pogoda, która często psuje nastroje nie tylko organizatorom, ale i uczestnikom, przez co frekwencja na imprezach jest, jaka jest...
RZ: Jak oceniasz polską scenę muzyki reggae i pochodne tego gatunku! Teraz chyba jest straszny bum na tego typu muzykę i chyba nie ma co narzekać?
- Zawsze był bum - fanomenów i fal mieliśmy dużo. Nie narzekam.
RZ: Jakie wydarzenie na polskiej scenie reggae w ostatnim czasie zaskoczyło Cię najbardziej? Płyta? Koncert? Itp.
- Jeżeli chodzi o koncert, to bardzo pozytywnie odebrałem tegoroczny festiwal Reggaeland, który miał miejsce w Płocku. Bardzo dobre koncerty zagrali tam tacy wykonawcy jak Easy Star All Stars, którym byłem całkowicie zauroczony. Jeżeli zaś chodzi o płytę, to czekam na płytę Mariki. Na razie jestem posiadaczem jej singla pt. „Moje Serce" i śmiało mogę powiedzieć, że płyta, którą promuje będzie niemałym wydarzeniem na polskiej scenie reggae.
(muzyka@dlastudenta.pl)