Wywiad z Strommousheld
2005-11-02 00:00:00Od metalu po industrial
Komputer na scenie, fascynacje muzyką elektroniczną – nie tak wielbiciele ciężkiego grania wyobrażają sobie support przed Samaelem. A jednak katowicka formacja Strommousheld nie miała problemów z udowodnieniem publiczności, potrafią grać i do techno im daleko.
Dlastudenta.pl:
Ruszyliście w trasę z taką gwiazdą jak Samael. Jak się czujecie?
Norrim, odpowiedzialny za sample, elektronikę itd. w zespole STROMMOUSHELD: Świetnie. To ogromna promocja dla naszego zespołu. Marzyliśmy o tym, żeby z nimi zagrać od dłuższego czasu, od kiedy się dowiedzieliśmy, że wystąpią w Polsce. Od razu staraliśmy się zrobić wszystko, żeby ich supportować.
Trudno było?
Wyprzedziliśmy kilka kapel. Jak się udało? Wszystko było fair, ale kombinowaliśmy maksymalnie, aby zachęcić wytwórnię, żeby nas do nich dopuściła (śmiech).
Czy trasa z Samaelem to dla Was szczytowe osiągnięcie, czy wręcz przeciwnie – jeden z pierwszych kroków?
Graliśmy już na dużych trasach, typu „Dark Stars”. Ta jest o tyle ważniejsza, że trafiamy w targetową publiczność, jesteśmy dość podobni stylistycznie do Samaela.
Łączycie metal z elektroniką – jak to jest odbierane, kiedy gracie i co na to metalowi ortodoksi?
Ortodoksi – wiadomo: klasyczna szkoła to klasyczna szkoła, komputery są „fe”. Ogólnie różnie – na koncertach deathmetalowych odbiór jest hm.. dziwny, widać na twarzach maluje się wielki znak zapytania. Na tej trasie za to spotkaliśmy się z ciepłym przyjęciem. W Katowicach skandowali nawet nazwę naszego zespołu.
Oprócz zwykłej perkusji używacie jeszcze konga. Jakieś inspiracje z etno?
Nie. Po prostu, kiedy pierwszy raz zagraliśmy z kongarzem stwierdziliśmy, że kongo to jest to, że niesamowicie podbija dynamikę muzyki. Pomimo, że nie zwykle nie spotyka się tego typu instrumentów w muzyce metalowej, postanowiliśmy spróbować – myślę, że brzmi to lepiej i ciekawiej wygląda. Zawsze eksperymentowaliśmy i nieraz pewnie zaeksperymentujemy kontrowersyjnie, ale takie są właśnie nasze zamierzenia.
A jakie są w ogóle Wasze inspiracje muzyczne?
Bardzo różne, bardzo różne. Od Pink Floydów, po Apex Twin. Ja jestem bardziej związany ze sceną elektroniczną, wokalista ze sceną metalową. To my zakładaliśmy ten zespół, więc powstał z połączenia tych dwóch elementów. Moje inspiracje są, wiadomo, bardziej elekrtoniczne – na przykład Otek, trochę trip hopu.
Plany na przyszłość?
Nagranie płyty, ponieważ Halfdecadence, która się właśnie ukazuje, jest tylko Mini CD. To taka płytka drogi między naszym debiutanckim albumem, a tym, co się ukaże w przyszłości. Planujemy też dosyć dziwny, oryginalny koncert z wykorzystaniem Teatro la terrorismo suka ofF. Chcemy też zagrać koncert z Mirkiem Matyjasikiem, dość znaną postacią na scenie industrialnej.
Co robicie poza graniem? Studiujecie?
Studiujemy, oprócz perkusisty, który już jest po studiach.
I jak udaje się to pogodzić z graniem?
Ciężko. Wielokrotnie ze stratą, zarówno jeśli chodzi o studia, jak i o muzykę. Ja na przykład już wreszcie kończę studia i liczę na to, że będę mógł się bardziej poświęcić graniu.
Rada dla początkujących kapel?
Dbać o wszystko samemu, przeć cały czas do przodu. Przede wszystkim na własną rękę wziąć się za promocję – nie ma co liczyć na to, że firma fonograficzna zrobi to za ciebie.
Dzięki za rozmowę.
Rozmawiali: Michał Kuzborski, Sebastian Bezwiński i Adam Sapiszczuk z dziewczyną :). Wszyscy z miesięcznika LAMAgazine www.lamagazine.pl .