Wokalistka - meteoryt?
2007-04-03 11:23:38Ostatnia płyta Kasi Rodowicz - mimo, że nie pierwsza - niestety, dobitnie pokazuje że w Polsce nie ma dobrej muzyki popularnej której można by posłuchać w radiu bez chęci zniszczenia odbiornika. Bardzo chciałem pozytywnie się rozczarować i napisać coś dobrego o tej płycie. Oprócz tego, że album brzmi profesjonalnie (co, biorąc pod uwagę udział muzyków sesyjnych, nie jest zaskoczeniem), nie potrafię dodać niczego więcej.
Poziom artystyczny tego przedsięwzięcia od samego początku jest dramatycznie niski. Pseudohiszpańska gitarka, która na zachodzie z mody wyszła pod koniec XX wieku, mdłe melodie zlewające się w jedno sprawiają, że ręka sama wędruje w kierunku przycisku STOP. Kolejnym gwoździem do trumny płyty pani Rodowicz są teksty - kwiatki w stylu "jeden raz życie zdarza się" (rewolucyjne wnioski), "prawda gdzieś ucieka niedaleko stąd, dłużej już nie zwlekaj i dogoń ją" (szczególnie aktualne w ostatnim czasie, kiedy tyle mówi się o lustracji) albo "czy ktoś podpowie mi, w którą stronę gonić by nie obudzić się na pustyni" (tej metafory chyba nie jestem w stanie zrozumieć) po prostu śmieszą.
Bardzo ciekaw jestem jaka będzie sprzedaż tego albumu. Zakładając jego wątpliwe walory i obecną kondycję rynku muzycznego, myślę, że niewielka. I może skłoni to panią Rodowicz do przemyśleń które zaowocują albo wycofaniem się z rynku muzycznego, albo - czego jej serdecznie życzę - nagraniem po prostu dobrej płyty.
Michał Przechera