Wywiady - Muzyka

"Tworzymy coś nowego" - wywiad z Nouvelle Vague

2009-09-25 11:34:12
 Nouvelle Vague - francuscy mistrzowie muzycznych interpretacji zagrali w Polsce trzy koncerty. Przed wrocławskim występem wywiadu udzielił nam lider grupy Marc Collin.

Garderoba Nouvelle Vague to niezwykle przyjemne miejsce. Na kilku metrach kwadratowych można spotkać przekrój interesujących osobowości, od skupionych i zaciekawiających swoją multikulturowością wokalistów Geralda Toto i Sophii Delila do rozkoszującego się białym winem gitarzysty Oliviera Libaux. My skierowaliśmy swoje kroki do szefa tego całego przedsięwzięcia, Marca Collina.

dlaStudenta.pl: Przeważnie nie nagrywacie piosenek w swoim macierzystym języku – francuskim. Na „NV3” jest tylko jeden taki utwór...
Marc Collin: Dzieje się tak głównie dlatego, bo muzyka, która nas interesuje to przede wszystkim angielskie i amerykańskie piosenki. Nagrywamy covery utworów z nurtu new wave, który wywarł na nas olbrzymi wpływ za czasów, kiedy byliśmy młodsi. Nie odcinamy się jednak całkowicie od piosenki francuskiej – angażujemy się także w inne projekty, które obejmują współpracę wyłącznie przy naszej narodowej muzyce.

W jednym z waszych wywiadów przeczytałem, że ten rodzaj muzyki, który honorujecie, nie jest specjalnie popularny we Francji.

To nieprawda! Myślę, że i new wave, i nasz zespół są popularne! Jeżeli Olivier tak twierdzi, to zapewne dlatego, że jest już stary i wszystko mu się miesza (śmiech) W pewnym sensie jest to prawda, ale tylko jeśli odniesiemy się do lat 80., kiedy ta muzyka dopiero się tworzyła.

Czyli też nieprawdą jest też stwierdzenie, iż jednym z waszych celów było ożywienie ducha punka i new wave?
Nie. Nouvelle Vague powstało, aby przypomnieć pewne piosenki, ale i rzucić na nie inne światło. Do niemal każdego z tych utworów mamy jakiś osobisty stosunek, więc chcieliśmy je też przeżyć we własny sposób.

Czy któryś gatunek muzyczny jest ci szczególnie bliski? Wolisz poruszać się w bossanovie czy zmierzać ku typowemu chanson?
Lubię bardzo wiele rodzajów muzyki. New wave jest dla mnie najważniejsza, ale słucham także dance, techno, bossanovę... Cenię sobie solidne brzmienie, więc bardzo lubię muzykę elektroniczną i dobre, jazzowe głosy jak np. Julie London.

Wasze covery są więc raczej hołdem dla konkretnej piosenki czy może całego zespołu?
Interesujące pytanie(chwila zadumy). To zależy, choć w większości przypadków jest to hołd dla formacji. Niekiedy chcemy przypomnieć nagrania ważnych dla nas grup, jak było chociażby w przypadku Magazine i Siouxsie And The Banshees. Większość naszego materiału powstała jednak tak, że przerabialiśmy rzeczywiście klasyczne i najbardziej rozpoznawalne piosenki, ale głównie patrzyliśmy na nie przez pryzmat zespołu. Prawdziwym wyzwaniem było dla nas nagranie utworu „Bela Lugosi's Dead”, którym chcieliśmy uhonorować Bauhaus. Z drugiej strony „In A Manner Of Speaking” Tuxedomoon wybraliśmy ze względu na piosenkę, bo od razu wpadliśmy na pomysł zrobienia tego kawałka w naszym stylu.

 Dosyć często sięgacie po repertuar Depeche Mode. Co zadecydowało o wyborze „Master And Servant” na „NV3”?
Długo się zastanawialiśmy, czy nagrywać jeszcze jakiś utwór Depeche Mode, tym bardziej, że na poprzednich albumach Nouvelle Vague są nasze wersje ich utworów. Potem zdecydowaliśmy się na to, bo piosenki Martina Gore'a zawsze mają w sobie coś niepokojącego. Próbowaliśmy najpierw grać „Enjoy The Silence”, ale doszliśmy do wniosku, że to nie to, czego oczekujemy od siebie samych. Wówczas Olivier chwycił za gitarę i zagrał pierwsze takty „Master And Servant”. Moim zdaniem to stuprocentowa piosenka new wave ze znakomitym tekstem, więc znalazła się na płycie.

Czy pomysł, według którego tworzyliście „NV3”, tzn. nagrywanie utworów z oryginalnymi wykonawcami, sprawdził się?
Chcieliśmy wprowadzić trochę urozmaicenia i świeżości do naszych sesji. Naturalnie, zachowaliśmy całą wolność i swobodę twórczą. „NV3” powstawało w naszym prywatnym studio we Francji i przyjeżdżał tam każdy, kto chciał oraz mógł z nami wystąpić. W każdym razie nie odczuwaliśmy na sobie żadnej presji. Spróbowaliśmy nowych rzeczy i ja osobiście nie odczułem większej różnicy niż przy pracy nad pierwszym krążkiem. Trochę inaczej wyglądało to przy wyborze wokalistek. Dziewczyny śpiewały różne kawałki i musieliśmy sporo kombinować, żeby wybrać najlepsze rozwiązanie.

Co decyduje o tym, że akurat ta wokalistka zaśpiewa akurat tę piosenkę?
Posłużę się przypadkiem Sophie. Jej znakomity głos, który bardzo pasował do naszej koncepcji wykonania utworu „Say Hello, Wave Goodbye” nie wystarczyłby, gdybyśmy nie byli pewni, że ona czuje tę piosenkę. Nie jest łatwo zmienić kawałek new wave w lżejsze rytmy ocierające się o brzmienia jazzowe czy nawet kabaretowe, a czułem, że Sophia ma na to pomysł. Ona się świetnie odnajduje w jazzie. Przy wspomnianym już 'Master And Servant” wiedzieliśmy, że potrzebujemy koniecznie francuskiej wokalistki, aby kawałek był jeszcze bardziej sexy.

Jesteście dojrzałymi muzykami, ale czy współpraca np. z Martinem Gore'em i Ianem McCullochem czegoś was nauczyła?
Nie wydaje mi się, ale też żadna ze stron nie podchodziła do tego w taki sposób. To były spotkania facetów, dla których muzyka jest całym życiem – to była taka wymiana doświadczeń, bo rozmawialiśmy o przeszłości, wspólnej kulturze, z której się wywodzimy. Nie dochodziło między nami do zderzeń w pracy nad utworami, bo wszystko było podporządkowane naszej wizji. Oczywiście, z tych luźnych rozmów wychodziło czasami coś ciekawego, ponieważ byliśmy otwarci na każde sugestie. Generalnie jednak były to zwykłe spotkania artystów.

Jak trafiliście na ślad Ani Dąbrowskiej, która zaśpiewała z wami utwór „Johnny & Mary”?
To zabawne, bo wczoraj wykonywaliśmy ten utwór z Anią na koncercie w Warszawie. Rzeczywiście szukaliśmy interesującej wokalistki w Polsce, z którą moglibyśmy stworzyć coś inspirującego. W tej historii różne są jednak punkty widzenia. Według Ani, to my zapytaliśmy jej wytwórnię, czy zgodziłaby się zaśpiewać w piosence „Johnny & Mary”. Ja widzę to trochę inaczej – to wytwórnia zapytała mnie, czy mam ochotę na nagranie utworu z polską wokalistką, żeby wypuścić później ten utwór na wasz rynek. Po przesłuchaniu piosenek Ani, uznaliśmy że świetnie się nadaje do naszego stylu. W Warszawie razem grało nam się naprawdę dobrze.

 Co jest wyjątkowego wśród wokalistów (Gerald Toto, Nadeah Miranda, Sophia Delila), z którymi występujecie we Wrocławiu?
Sophia występuje z nami dzisiaj po raz pierwszy, więc się dowiesz. Ja przy okazji też (śmiech). Nadeah zastąpiła w Nouvelle Vague Phoebe i spełnia w naszym zespole tę samą funkcję – musi być dzika, drapieżna i rockowa. Na koncercie wszyscy przekonają się, że doskonale wywiązuje się ze swej roli. Gerald zaśpiewał z nami na płycie „Heart Of Glass”. Dodaje nam orientalnego brzmienia zabarwionego reggae. Każde z nich ma swój zupełnie inny muzycznie charakter, co odbija się także na ich stylu śpiewania.

Czy według ciebie trzeba ciągle zmieniać wokalistów, aby zachować świeżość w zespole?
Nie, my bardzo chętnie występowalibyśmy cały czas z tym samym składem! Musimy brać pod uwagę, że nasze wokalistki mają swoje ambicje i chcą grać ze swoimi własnymi zespołami lub prowadzić karierę solową. Dajemy mnóstwo koncertów i dziewczyny najczęściej po prostu nie są w stanie wszędzie być z nami. Tak właściwie to nie jesteśmy zespołem z prawdziwego zdarzenia, a bardziej projektem muzycznym. Nie możemy w każdej chwili zadzwonić do Geralda i zmusić go do trasy z nami. On ma swoją karierę i pisze swoje piosenki. Dla niego Nouvelle Vague to inne, mam nadzieję, że ciekawe doświadczenie.

Wasza nazwa oznacza „nowa fala”, gracie bossanovę, która też ma w nazwie nowość. Czy uważasz, że macie do zaoferowania coś rzeczywiście nowego?

Myślę, że tak. Ludzie, którzy wspierają nas i słuchają od 2004 roku, gdy zakładaliśmy zespół, wciąż przy nas są.

Nie tylko wy prezentujecie sobą coś nowego... Jak wytłumaczyć popularność elektronicznej muzyki francuskiej i wykonawców takich jak Air, Daft Punk czy Sebastien Tellier?
To zależy od dwóch rzeczy. Dlaczego ludzie słuchają „Around The World” Daft Punk, ale w ogóle całych nurtów, jak brytyjski pop, amerykański pop czy rock? Przebijając się na tamtejszy rynek, trzeba mieć pomysł na swoją muzykę i być interesującym dla publiczności. Głównym czynnikiem, dla którego francuska elektronika zdobyła sobie popularność, jest jednak fakt, że zaczęliśmy tworzyć tę muzykę w praktycznie w tym samym momencie co Anglicy czy Amerykanie. My nie mieliśmy kultury lat 60. i 70. oraz całej jej otoczki muzycznej. Nie mogliśmy grać new wave ani innych rodzajów, bo nie mieliśmy na czym tego oprzeć. Jeżeli chodzi o elektronikę, byliśmy na starcie w tym samym punkcie. W dużej mierze korzystaliśmy za to z muzyki akustycznej, w której mamy duże tradycje. Elektronika według mnie istniała zawsze, ale dopiero za sprawą Jeana-Michela Jarre'a przyjęła dzisiejszy kształt. Mając więc do dyspozycji te same narzędzia i możliwości techniczne co Anglicy i Amerykanie, sami wykreowaliśmy własną drogę. Drugim powodem są teksty, które nie są w tej sytuacji problemem. Domyślam się, że francuska elektronika nie byłaby tak popularna, gdyby teksty były francuskie i w dodatku śpiewane z naszym akcentem. Tekstu nie ma albo jest napisany po angielsku. Stąd właśnie wynika popularność Air czy Justice. Dla Anglosasów to coś nowego i chyba też trochę egzotycznego.

Wracając do zbliżającego się koncertu, czy jest jakieś miejsce na świecie, gdzie szczególnie lubisz grać i atmosfera jest naprawdę gorąca?

Nigdy się dłużej nad tym nie zastanawiałem. Naprawdę lubię grać u siebie we Francji, poza tym bardzo odpowiada mi klimat wielkich metropolii – Londynu i Nowego Jorku oraz Ameryki Południowej. Ludzie w Brazylii są bardzo ciepli i zwariowani na punkcie bossanovy. Grając tam, można czasami się poczuć jak The Beatles. W Europie Wschodniej również czujemy się świetnie. Wczorajszy koncert w Warszawie ludzie przyjęli bardzo entuzjastycznie!

Rozmawiali: Jerzy Ślusarski i Monika Kulej
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)
Słowa kluczowe: nouvelle vague wywiad marc collin płyta nv3 bossanova koncert warszawa wrocław jerzy ślusarski
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
Kwiat Jabłoni
Kwiat Jabłoni o pisaniu piosenek, koncercie online i czasie kwarantanny [Wywiad]

Kasia Sienkiewicz i Jacek Sienkiewicz opowiadają nam o ostatnich dwóch miesiącach, które upłynęły im całkiem aktywnie!

Polecamy
Zobacz również
Ostatnio dodane
Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!