Tomahawk porwał Wrocław
2013-07-23 10:27:31Generał Patton powrócił do Wrocławia w imponującym stylu. W trzy lata po koncercie projektu Mondo Cane (zagranego również w ramach Nowych Horyzontów) były wokalista Faith No More wystąpił z grupą Tomahawk.
W mnogości projektów Mike'a Pattona można się pogubić, więc w ramach kronikarskiego obowiązku - Tomahawk to powstała 13 lat temu alternatywna supergrupa (w jej składzie znajdują się również Duane Denison z Jesus Lizard, Trevor Dunn z Mr. Bungle czy Fantomasa oraz John Stanier z Helmet), która ma na koncie cztery albumy (ostatni krążek to wydany w styczniu tego roku "Oddfellows").
Wrocławski występ był jedną z rzadkich okazji, żeby zobaczyć na polskim koncercie Mike'a w wersji stricte rockowej (w ostatnich dziesięciu latach wystąpił w takim anturażu tylko dwukrotnie - z Faith No More i Fantomasem). A że Arsenał to bardzo fajna i dobrze nagłośniona miejscówka (szkoda, że częściej nie ma tutaj takich koncertów), nie pozostało nic innego niż tylko dobrze się bawić.
Bilety na poniedziałkowy koncert rozeszły się na pniu. Szczęśliwcy, którym udało się pojawić w Arsenale (wiele osób żałowało, że wzorem Mondo Cane koncert nie został zorganizowany chociażby na Wyspie Słodowej) nie mogli nie być zadowoleni. Choć set był relatywnie krótki (nieco ponad godzinkę), nikt nie miał prawa narzekać. Mike Patton był w świetnej formie - żartował sobie z publicznością (a raczej z publiczności - "we force you to have fun, you fuckers!"), wszedł między ludzi pytając dziewczyny o... dźwięki wydawane przez nie w czasie orgazmu, facetom natomiast sugerował co będą robić sami w domu po koncercie. Również plecaczek, z którym wchodził na scenę Mike wywoływał banany na twarzach publiczności. Ze sceny biło dużo humoru i dystansu, co również udzieliło się fanom Tomahawka.
Gęba również sama śmiała się zarówno podczas energytecznego jak koks zapijany kawą refrenu "Laredo" (chociaż publiczność była dosyć ospała, chyba nikt nie stracił zębów w pogo), mało ogranych do tej pory kawałków z nowej płyty jak i zagranego na koniec coveru George'a Jonesa "Just One More". Z takiego eklektyzmu Patton znany jest najbardziej.
Jeśli ktoś jeszcze nie widział na żywo Mike'a Pattona, powinien nadrobić to jak najszybciej. Nieważne, jaka konfiguracja personalna będzie na scenie. Po prostu warto, i tyle.
To nie koniec muzycznych atrakcji na Nowych Horyzontach. Już dziś koncertowa premiera L.U.C & Motion Trio, w czwartek Mikołaj Trzaska zrobi oprawę muzyczną do filmów Wojciecha Smarzowskiego, natomiast w sobotę wystąpi sama demoniczna Diamanda Galas.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z KONCERTU TOMAHAWK
Michał Przechera/fot. Łukasz Kopaczyński/MP