The Poise Rite "biją" po uszach
2010-12-21 15:02:22The Poise Rite swoją najnowszą propozycją – „Skąd ta cisza…?” „bije” po uszach. I to jak najbardziej pozytywnie. Rzeszowska grupa mieszanką rockowego, gitarowego brzmienia z nutką psychodelicznej powtarzalności pokazuje inną, niezmiernie ciekawą drogę w muzycznej wędrówce.
Ogromny szacunek dla wokalu, rzadko spotykanego i warto to podkreślić – ciężko przyswajalnego. Bartek Zaborowski to jednak klasowy playmaker wśród wokalistów. Barwa głosu zupełnie nie pasująca do repertuaru, dopiero po kilku przesłuchaniach dociera do słuchacza . Warto zagłębić się w te dźwięki, bo wtedy można docenić umiejętności i siłę tej formacji.
Drugą płytą zespół budzi się trochę z zimowego snu i przy okazji robi niezły zamęt! Trzeba to podkreślić, że „polscy wyspiarze” powracają po trzech latach milczenia. Powracają w bardzo dobrej kondycji z długo oczekiwaną polskojęzyczną płytą. „Skąd ta cisza…?” to 14 bardzo różnorodnych numerów. Pozytywnie zaskakują częste zmiany tempa i gitarowe solówki. Pierwszy polski zespół, który wystąpił na legendarnym festiwalu Galstonbury intryguje przede wszystkim coverem pieśni religijnej, niegdyś kandydującej do miana hymnu narodowego – „Boże coś Polskę”.
Ciekawe i odważne wykonanie tej kompozycji nadaje zupełnie inny wymiar staremu powiedzeniu o odgrzewaniu kotletów czy też o wysługiwaniu się nie swoim repertuarem . Tutaj o tym nie może być mowy. Stąpają po niepewnym gruncie ale wychodzą z tego obronną ręką. Przecież jakiś czas temu na Przystanku Woodstock Darek Kozakiewicz ze świetnym skutkiem zagrał na „wiośle” Mazurka Dąbrowskiego. The Poise Rite udowadniają, że można zakurzone i co tu dużo nie mówić zapomniane lub w ogóle nie znane przez młode pokolenie pieśni reanimować i dać im drugie życie. „Boże, coś Polskę” jest na to znakomitym przykładem.
Z płytą „Skąd ta cisza…?” jest jak Forestowym powiedzeniem o życiu i pudełku czekoladek! – Nigdy nie wiadomo co Ci się trafi… Może się wydawać, że zespół, który na widelec wrzuca wzniosłą pieśń nie może już niczym zaskoczyć. Tymczasem Zaborowski i spółka interesują słuchacza poezją Eugeniusza Tkaczyszyna – Dyckiego, laureata m.in. nagrody literackiej Nike! Warto dodać, że na płycie znalazło się kilka tekstów poety. Trzeba podkreślić, że są to pierwsze muzyczne interpretacje wierszy tego artysty, zresztą bardzo udane.
Plusem tego krążka jest również uniwersalność tekstów. W zasadzie każdy może przykleić do nich swoją łatkę. Faworytami tego albumu są z pewnością kawałki – „Piosenka o sytuacji bez wyjścia” czy www.rachelcorrie.org.
Wychodzi na to, że kooperacja zespołu z najbardziej deszczowym miejscem w Europie wyszła na dobre. W brzmieniu TPR słychać brytyjskie naleciałości i fascynacje indie rockiem. Różnie pojmowana jest alternatywa w muzyce, ale jeżeli ma ona brzmieć jak gorąca jeszcze płyta The Poise Rite to jak najbardziej chce takiego alternativa i polecam każdemu, kto w muzyce szuka czegoś, co nie tylko wypełni mu czas, ale także rozgrzeje zmysły i wzbudzi wewnętrzny dyskus.
Radosław Ząb