Wywiady - Muzyka

Robert Brylewski: Punkowcy powinni dużo czytać

2013-02-15 10:08:46

Robert Brylewski - tym, którzy go znają nie trzeba nic mówić - innym niewiele już pomoże. Założyciel Izraela, Armii, Falarka (i dziesiątków innych projektów), grafik, twórca etiud filmowych, prawdziwy człowiek renesansu w klaustrofobicznie małym pokoiku hotelowym opowiedział nam o swojej autobiografii, przemianach w społeczeństwie czy mieszaniu się punk rocka w politykę.

dlaStudenta.pl: Niedawno ukazał się "Kryzys w Babilonie" - obszerny wywiad-rzeka z Tobą autorstwa Rafała Księżyka. To już trzecia, po filmach "Exodus" i "O sobie...", pozycja podsumowująca Twoje życie i twórczość, jednocześnie najbardziej pełna i szczegółowa. Takie podsumowanie nie kusi, żeby bardziej spoglądać w stronę przeszłości niż skupiać się na tym co będzie?

Robert Brylewski: Takie refleksje mogą się nasunąć, szczególnie jeśli dawno skończyło się czterdziestkę i nadal jest się w tej robocie. Nigdy nie rozważałem możliwości życia po roku 2000 - kończyłem wtedy 39 lat - kiedy jest się młodym, nie myśli się zbytnio o przyszłości. Mając już trochę więcej niż 40 lat można korzystać z doświadczeń i to jest bardzo cenne. Kiedyś był czas eksperymentów i parcia do przodu, a teraz dzięki doświadczeniu mogę szybciej robić różne rzeczy. A co do biografii - nie wyobrażam sobie nie skorzystać z okazji, kiedy zgłosił się do mnie jedyny człowiek z którym mogłem odbyć taką podróż. Nikt inny nie jest tak kompetentny jak Rafał i tak sprawdzony - już wcześniej przeprowadzał ze mną długie wywiady i miał w planach tę książkę. A kiedy zainteresowało się tym Wydawnictwo Literackie z Krakowa, to aż głupio było nie podjąć tematu. Czuję się trochę obnażony, ale miałem ochotę to zrobić. Należę jednak do takiej generacji, która jest konsekwentna póki zdrowia i sił jej starcza. To już jest taki trans.

Traktujesz tę książkę jako katharsis?

Tu chodzi o coś innego - kiedy miałem problemy w życiu, dużo ludzi pomogło mi dobrymi radami. Liczę na to, że ktoś z podobnymi kłopotami będzie mógł skorzystać z moich doświadczeń.

Niezbyt sympatyczny psikus skierowany w stronę Twojej byłej żony to dobry przykład? (odsyłamy do "Kryzysu w Babilonie" - warto!)

Dużo lepiej jest napluć komuś na buty, niż odebrać mu zdrowie.

W jednym z nowych teledysków Pelson czytał Twoją biografię. Masz czasami nieskromne myśli - w końcu wpłynąłeś na twórców reprezentujących naprawdę różne gatunki - czy jednak podchodzisz do swojej twórczości z dystansem?

Jeśli cały czas jest się aktywnym, nie warto przewracać sobie w głowie. Mam świadomość tego, że jestem tylko częścią środowiska i gdyby mnie od niego odcięto, to by mnie po prostu nie było. Niedawno moja chora wnuczka otrzymała pomoc - ja sam nigdy nie zebrałbym sumy potrzebnej na sfinansowanie operacji serca. W dwa tygodnie wpłacono 150 tysięcy złotych i było to możliwe głównie dzięki sympatykom mojej twórczości. Traktuję to jako rekompensatę za partyzanckie życie. Nie mogę liczyć na sukces materialny - to taki fach, że trudno dobrze zarobić. Podobnie jak u większości ludzi w tym kraju to codzienna walka o czynsz i kawałek chleba. Wykonuję wolny zawód, w związku z czym moja rodzina nie ma opieki socjalnej. Taka pomoc była nieoceniona - gdyby nie to, dawno już bym się załamał. To środowisko to pół mojego życia.

Niedawno pojawiłeś się na wrocławskim koncercie Abradaba. Pytani o Ciebie uczestnicy imprezy kręcili głową kompletnie nie wiedząc kim jesteś. Często ktoś rozpoznaje Cię na ulicy?

Nigdy nie chciałem swojego wizerunku upubliczniać na tyle, żebym miał kłopoty z chodzeniem po ulicach. Ludzie zachowują się w na tyle wyważony i stosowny sposób, że zachowanie prywatności nie sprawia mi żadnego problemu. Sąsiedzi wiedzą kim jestem, Świadkowie Jehowy chodzący po domach też mnie rozpoznają (śmiech). To głównie sympatyczne sytuacje.

Jesteś bardzo aktywny w internecie - jako dojrzały twórca widzisz możliwość istnienia w innej przestrzeni niż sieć?

Miewam czasami takie okresy, kiedy uciekam od internetu - chociażby teraz, kiedy w ciągu ostatniego miesiąca tylko raz wszedłem do sieci. Czasami potrzebuję być sam, ale nie zdarza się to często. Internet to przestrzeń, na którą czekałem od końca lat osiemdziesiątych i w której jestem aktywny praktycznie od samego początku jej istnienia w Polsce. A fakt, że pracuję na komputerze automatycznie sprawił, że wgłębiłem się nieco w temat - sam naprawiam sprzęt i zajmuję się wszelkimi kwestiami technicznymi.

A czy taka aktywność nie wiąże się z tym, że dużo osób prosi Cię o opinię i zasypuje rzeczami, które niekoniecznie chcesz oglądać czy słuchać?

Dziesięć lat temu Tymon Tymański powiedział, że nie ma kiedy słuchać płyt nagranych nawet przez kolegów. Ja mam podobnie - a skoro brakuje mi czasu na dotarcie do albumów naszych znajomych, co dopiero mówić o twórczości kogoś, kogo kompletnie nie znam. Jeżeli ktoś chce mi puścić jakąś muzykę, jest na to tylko jeden sposób - musi przyjść do mnie do domu i mi ją włączyć. Poza tym uważam, że nie nadaję się do oceniania muzyki.

Słuchasz czasami swojej twórczości?

Tylko wtedy, gdy chcę wydać jakieś archiwalia -  staram się wracać do swoich nagrań jak najrzadziej. Ostatnio włączyłem Falarka, którego słuchałem bardzo rzadko. To taka moja przypadłość - proszę nawet, żeby wyłączyć muzykę, kiedy jedziemy samochodem na trasę. Nie lubię, kiedy przed koncertem coś mi niepotrzebnie huczy w czaszce. Wolę ciszę, żeby potem móc ją zapełniać brzmieniem. Sam układam sobie w głowie muzykę, więc wszelkie inne dźwięki po prostu mi przeszkadzają.

Przeładowanie internetu muzyką to dobra rzecz? Dziś łatwo dotrzeć do setek mnożących się codziennie zespołów, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że nie ma już takich kapel jak Falarek czy chociażby Kobong.

Ktoś sprytnie zauważył, że od pewnego czasu mamy do czynienia ze zjawiskiem "post" - czy to chodzi o muzykę, modę, czy cokolwiek innego. Od Nirvany minęło już dwadzieścia lat i trudno jest teraz zrobić coś całkiem nowego. Komunikacja przez internet zmieniła wszystko - w tej chwili mamy setki tysięcy nadajników i niewiele więcej odbiorników.

Tomasz Budzyński w wywiadzie z nami wartościował czasy w których żył, zdecydowanie opowiadając się za przeszłością. Ty natomiast w filmie Exodus kilkanaście lat temu mówiłeś, że ciągle jesteś w drodze i nawet nie wiesz, czy gdzieś dotrzesz. Byłbyś dziś w stanie powtórzyć te słowa?

Neguję filozofie oparte na samorealizacji, która jest dla mnie nonsensem - cały urok życia polega na tym, że podróż przez nie właściwie trwa przez cały czas. Wszyscy wiemy, że gdy życie się kończy najczęściej brakuje czasu na pozałatwianie wszystkich spraw czy porządne pożegnanie z wszystkimi. Trzeba realizować jak najwięcej swoich planów, ale wszystkiego przecież zrobić się nie da.

Patrząc na ludzi z perspektywy sceny przez tyle lat widać zmiany zachodzące w społeczeństwie?

Jestem rozczarowany tym, co się dzieje w ostatnim czasie - młodzież dała się uwikłać w konflikt polityczny, który rozgrywa się na przestrzeni stu lat. Zamieszali się w upiora przeszłości, stare zabawy prawicowo-lewicowe jeszcze z czasów endecji. Kiedy słyszę wycieranie sobie gęby komuną, nie mam nawet siły na komentarz. Młodzi nie mają pojęcia, na czym polegało życie w tamtym systemie, który na dobrą sprawę z komunizmem nie miał prawie nic wspólnego. To był typowo satelicki, represyjny ustrój z pewnymi elementami korupcyjnego socjalizmu. Ci, którzy mają dziś na ustach straszne hasła w stylu wieszania na latarniach często są niedouczeni, nie zdają sobie nawet sprawy chociażby z tego czym był przedwojenny PPS. Jestem tym rozczarowany, liczyłem że młode pokolenie będzie bardziej nowoczesne i zaneguje wszystkie prawicowo-lewicowe podziały. Potrzebna jest nowa, awangardowa siła.

Taką siłą mogą być Gamonie i Krasnoludki? (komitet będący spadkobiercą Pomarańczowej Alternatywy, z ramienia którego Robert startował w 2010  w Wyborach Samorządowych - przyp. red.).

Ludzie sami sobie zakładają kajdany. Wszelkie marzenia o społeczeństwie obywatelskim rozbiły się o mur dawnego systemu. Żyłem w ustroju partyjniackim i teraz jest podobnie, choć przez chwilę wydawało się, że jest szansa na przełom. Jeden z moich kolegów startował w wyborach i został wyśmiany przez środowisko. To żadna świadomość.

Uważasz, że punkowcy powinni czynnie mieszać się w politykę?

Przede wszystkim powinni dużo czytać (śmiech). Wejście w politykę to dobry sposób na przejęcie władzy, więc nie widzę w tym nic złego.

Nie obawiasz się, że wolnościowe hasła to głównie cyniczny lep na najmłodszych wyborców bardziej niż rzeczywista chęć zmian?

To zawsze kończy się cyniczną rozgrywką. Ludzie zostali przekierowani na tory dyskusji o wychowywaniu dzieci przez homoseksualistów albo dotyczących kwestii konkubinatu - reakcja społeczeństwa przypomina mi średniowiecze. Kiedy byłem młody rozmawiano o oddolnym sposobie budowania się zbiorowości i reagowania na aparat ucisku, którym jest państwo. W tej chwili nikogo to nie interesuje. Jeśli mamy do czynienia z protestami, to z takimi w czystej formie - trudno jest znaleźć jakieś ideowe hasła, które można przekazać dalej.

Śledziłeś zamieszanie związane z ACTA? Czy protesty młodych ludzi traktujesz jako obronę wolności czy bardziej strach przed odcięciem od darmowych rzeczy w internecie?

Przychodzi mi do głowy tylko jedno słowo - konsumpcjonizm. Darmowe konsumowanie przeszło już do rytuału. Nigdy przeciwko temu nie protestowałem - taka jest kolej rzeczy. Ale ludzie ten stan chcą utrzymać jak najdłużej. Nie jest to fajne.

Jak wygląda sytuacja "Polskiego Gówna" - filmu Tymona, w którym grasz jedną z głównych ról? Data premiery przesuwana jest od dobrych kilkunastu miesięcy.

Kończymy niedługo - w pierwszej połowie marca kręcimy sceny finałowe. Pomagał nam Wojciech Smarzowski, bardzo wiele dała nam też obecność Jana Peszka na planie.

Jak odnosisz się do komentarzy oskarżających Cię o nadużywanie zielska przed koncertami? Gdzieniegdzie pojawiają się głosy, że na występach Izraela potrafisz odpłynąć albo bardziej skupiać się na strojeniu gitary niż na grze.

(śmiech) No ładnie. Sam fakt grania koncertu powoduje wydzielanie się dużo mocniejszych substancji niż marihuana, jak chociażby adrenalina. Wszyscy, którzy grają koncerty zapewne potwierdzą, że nie ma lepszego narkotyku. Nie bardzo rozumiem tych krytyków - przecież przychodzący na koncert Izraela powinni być załogantami. Nawet jeśli rzeczywiście byłem zjarany, to po co miłośnik naszego zespołu miałby z tego robić problem? Nie o to chodzi w przyjaźni, która łączy nas z fanami.

rozmawiał Michał Przechera

(michal.przechera@dlastudenta.pl)

fot. Facebook

Słowa kluczowe: robert brylewski wywiad bryl brygada kryzys armia izrael kryzys w babilonie autobiografia marihuana
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • brylu [0]
    dudek
    2013-06-28 01:35:22
    http://w269.wrzuta.pl/film/adKvdaJ5EtR/kaczynski_amp_rydzyk_tancza_disco
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
Włodzimierz Nahorny
Włodzimierz Nahorny: Jazz sam mnie wybrał [Wywiad]

Przeczytajcie rozmowę z kompozytorem i mulitiinstrumentalistą!

Carla Fernandes - "Amigo"
Carla Fernandes o pierwszym roku studiów, miłości do latino i nowym singlu "Amigo" [WYWIAD]

Niedawno była dziewczynką na scenie The Voice Kids, dziś jest młodą kobietą, która prezentuje nam mocno latynoskie rytmy.

Polecamy
Zobacz również
Ostatnio dodane
Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!