Po prostu porządny koncert Luxtorpedy
2012-07-18 13:17:09Rzadko zdarza się, żeby kapela mająca w dorobku tylko jeden album decydowała się na wydanie koncertówki (złożonej z DVD i kompaktu). Luxtorpeda udowodniła, że takie przedsięwzięcie wcale nie musi być skazane z góry na porażkę.
Kariera Luxtorpedy, która na początku (czyli w sumie całkiem niedawno) nazywana była jedynie solowym projektem Litzy rozpędziła się adekwatnie do nazwy. Poznańska kapela niczym szybki pociąg przemknęła przez ubiegłoroczne Eliminacje do Przystanku Woodstock (a później także między innymi przez Sonisphere czy Ursynalia, gdzie zagrała przed Slayerem) i jako ich laureat otwierała drugi dzień festiwalu.
Koncertowe wersje piosenek na koncertowym CD/DVD nie różnią się specjalnie od tych z debiutanckiego albumu - właściwie oprócz wplecenia fragmentu solowego numeru Hansa ("ZłoTo") w "7 razy". Litza (wyglądajacy prawie jak James Hetfield - a w "Trafionym Zatopionym" to już całkiem można obu panów pomylić) i Hans już wtedy byli bardzo dobrze zestrojeni. Krzyżyk i Kmieta - wiadomo, sekcja mistrz. Nie ma się właściwie do czego przyczepić - brzmienie woodstockowego koncertu jest bardzo porządne (tak, to chyba najtrafniejsze określenie) - solidna, surowa luta, którą z przyjemnością przyjmuje się na ryj.
Szkoda, że jedynym utworem spoza debiutanckiego krążka jest "Raus". Drugie odegranie "Autystycznego" (dziś już tak zajechanego przez stacje radiowego, że cieżko go słuchać) na bis to też nic dodającego chwały składowi z takim potencjałem.
Zespół na scenie nie odstawia jakiegoś spektakularnego show - sumiennie odgrywa swoje, jednak bez pajacyków, tarzania się po scenie czy innych takich wizualnych fajerwerków. No ale panowie swoim graniem udowadniają, że do sukcesu lansowanie się nie jest im potrzebne.
Bardzo ładnie prezentuje się też warstwa graficzna wydawnictwa - pamiętamy koncerty z poprzednich Woodstocków wypuszczane przez Złoty Melon w standardowych DVD jewel case'ach - przy nich koncertówka Luxtorpedy wygląda naprawdę gustownie. Elegancki digipack z koncertowymi zdjęciami z pewnością będzie ładnie sie prezentował na półce.
Czy wydanie ubiegłorocznego (trwającego niecałe 50 minut) woodstockowego koncertu Luxtorpedy nie było trochę zbyt pochopne? Przecież Luxtorpeda mająca na swoim koncie drugą, wydaną w maju tego roku, płytę (choć w momencie decyzji o wydaniu koncertu z 2011 roku Owsiak pewnie jeszcze tego nie wiedział) za kilka tygodni, jako zwycięzca Złotego Bączka, również zagra na Woodstocku. Z pewnością wypuszczenie przekroju materiału z obu krążków pełniej oddawałoby obraz zespołu. Trudno - najwyżej za rok wydany zostanie drugi koncert, z obustronną korzyścią zarówno dla fanów jak i kapeli.
Dodatki na woodstockowej koncertówce nie robią specjalnego wrażenia - dziesięciominutowy wywiad oraz galeria zdjęć z występu nie są magnetycznymi rarytasami dla fanów. Szkoda, tym bardziej że rozmowy z artystami na wcześniejszych DVD z Kostrzyna czy Żar były zdecydowanie czymś więcej niż tylko zapychaczami miejsca na płycie.
Podwójne wydawnictwo koncertowe Luxtorpedy adresowane jest zdecydowanie dla sporego grona jej wiernych słuchaczy (lub dla uczestników Woodstocku, którzy chcieliby zobaczyć siebie pod sceną). To dobry, sprawnie i solidnie zagrany gig, do którego z pewnością można chętnie wracać, jednak który całkowicie z papci nie wyrzuca.
Wywiad z Hansem - "Kombinowanie sprawia nam radość"
Wywiad z Litzą - "Szukałem dźwięku jak jazzman"
Recenzja płyty "Robaki" - "Rockowy sukces do kwadratu"
Michał Przechera (michal.przechera@dlastudenta.pl)