Pezet na przekór krytykom
2012-09-28 10:44:51Pezet wsadził kij w mrowisko. O jego najnowszej produkcji, "Radio Pezet", głośno było już na jakiś czas przed premierą. Tu okazało się, że pojawiły się jakieś spiny finansowe z produkującym album Polakiem, tu YouTube usunął dubstepowy teledysk z cyckami, tu inni raperzy bezlitośnie dissowali ten album na Facebooku (Jeżozwierz - "Szumnie zapowiadana płyta okazała się żartem"). A jaka naprawdę jest najnowsza płyta lepszej połowy Płomienia 81?
Z pewnością nie jest tak źle, jak niektórzy lamentowali. Pezet nawet w nowej estetyce pozostaje sobą, nawet jeśli ta estetyka na pierwszy rzut ucha może wydać się dla co poniektórych odrzucająca.
Sidney Polak nigdy zapewne nie osiągnie poziomu arcybitów Noona z "Muzyki klasycznej" czy "Muzyki poważnej". Wszystko brzmi ładnie i selektwynie, są rytmiczne łamańce, czasami pojawi się nawet jakiś żywy instrument, jednak zdecydowanie preferujemy instrumentale ze starszych płyt starszego z braci Kaplińskich. Trudno też uwierzyć, że trueschoolowcy mogliby zajarać się elektroniczno-mózgotrzepliwymi dubstepami którymi "Radio Pezet" jest przesycone. Ale czy to od razu wada?
Chcąc nie chcąc w głowę wbija się i upierdliwie w niej zostaje "Supergirl" czy "Charie Sheen" - nawet jeśli nie lubimy dubstepowej pralko-wiertarki, trzeba pochwalić te utwory (i co za tym idzie, produkującego je Polaka) za ich niewątpliwy hitowy potencjał. Niestety, nawet po kilku przesłuchaniach płyty większość utworów nadal zlewa się w jedno i praktycznie tylko te singlowe kawałki wyróżniają się spośród reszty.
Flow Pezeta nieco ewoluował - różni się nawet od tego z "Dziś w moim mieście" - chociaż momentami Paweł nawija jakby gdzieś się spieszył, to jednak dobrze że nie kopiuje starych i sprawdzonych patentów, nawet za cenę ostracyzmu wśród "prawdziwych" graczy.
Nie przekonują nas nibyradiowe skity - ani to śmieszne, ani specjalnie potrzebne. Pezet chciał udowodnić że jest taki znany i panny za nim szaleją? Słabe, nawet jeśli podszyte ironią. Tyle dobrego, że te gadki nie są elementami piosenek i można je śmiało pominąć w odsłuchu.
Tekstowo też mogłoby być lepiej. Trudno momentami pozbyć się wrażenia, że "Radio Pezet" jest o niczym - tu impreza, jakaś wóda, szlugi, potem kac, panienki, znowu wóda - i tak w kółko. Zdarzają się momenty mega ("Miasto i kraj w którym mieszkasz, w godle jest orzeł więc musi być reszka" - "Ten dzień minie" albo "Wrzaski, piski i przede wszystkim my nie jesteśmy boys, a jeśli tak to Beastie, laski często oglądały "Nagi Instynkt" bo rozchylają uda jak profesjonalistki" - "Rock N Roll"), ale są też takie, po których mieliśmy objawy niestrawności ("Włączam dubstep, zapinam pasy, jedziemy przed siebie bez celu i trasy" - "Supergirl" albo taki koszmarek jak w "Slangu 2": "Jak ktoś cię wkurwia - jesteś cięty, jesteś homo - jesteś ciepły"). Słuchając alkoekshibicjonistycznych zwrotek trudno nie zatęsknić za "To tylko raz" czy "Gdyby miało nie być jutra".
Goście? Niezły Mes (choć mastering utworu "Charlie Sheen" pozostawia sporo do życzenia - rap Typa momentami zlewa się z bitem), cienki Fokus (tylko dla nas jego zwrotka brzmi jak mało zrozumiały bełkot?) czy przewidywalny Kamil Bednarek (ktoś spodziewał się po nim czegokolwiek innego?). Featuringi zdecydowanie nie są najmocniejszą stroną najnowszego wydawnictwa Pezeta.
"Radio Pezet" bardzo ładnie prezentuje się na półce - płytka wydana jest w formie eleganckiego digipacka (ale to już w sumie przecież standard) z gustowną, stonowaną książeczką - chociaż zamiast listy płac zdecydowanie wolelibyśmy teksty piosenek.
Większość z tych, którzy obrzucają bluzgami najnowszą produkcję Pezeta zapewne nie raz bansowała (albo dopiero będzie, po procentach) przy "Supergirl" albo "Co mam powiedzieć" - to najbardziej słuszne zastosowanie tych numerów. "Radio Pezet" to nie do końca nasza bajka, ale propsy za odwagę i zrobienie czegoś innego niż do tej pory. Może jesteśmy naiwni, ale raczej nie sądzimy, że ta produkcja to ukłon w stron gimnazjum jarającego się dubstepem - bardziej kwestia złapania zajawki na takie brzmienie. Do Foreign Beggars Pezet traci jeszcze dwie długości stadionu, ale - nawet w ramach ciekawostki - fajnie było przesłuchać jego najnowszą produkcję.
Michał Przechera
(michal.przechera@dlastudenta.pl)