Wywiady - Muzyka

Komety: Po co naprawiać, jeżeli nie jest zepsute?

2011-11-07 12:59:32

Lesław to na scenie polskiej muzyki alternatywnej postać, którą bardzo szanujemy. Wychowywaliśmy się na jego piosenkach i tekstach granych jeszcze za czasów Partii, a Komety to zespół, na którego koncertach byliśmy chyba najczęściej w życiu. Zawsze docenialiśmy charakterystyczne, nie dające się pomylić z żadnym innym stylem, kompozycje Lesława oraz jego bezkompromisowość - w twórczości Komet i Partii nie można znaleźć ani grama sztuczności. Dlatego tym przyjemniej nam się z nim rozmawiało przy okazji koncertu warszawskiej załogi we wrocławskim klubie Firlej.

dlaStudenta: Za parę dni odbędą się wybory (rozmawialiśmy 6 października) – w swojej twórczości zarówno w Kometach, jak i w Partii raczej unikałeś tematów politycznych. Czy uważasz, że mieszanie sztuki z publicystyką nie może dać nic dobrego?

Lesław: Ja prostu nie mam nic do powiedzenia na ten temat ani w piosenkach, ani w wywiadach, bo nigdy się nie interesowałem polityką.

CZYTAJ TEŻ: KOLEJNA REEDYCJA PŁYTY FORMACJI PARTIA

A jak jest z Twoimi korzeniami – czy ten punk rock spod znaku The Clash nadal jest ci bliski czy po kilku zmianach stylistyki ten tradycyjny, tak go nazwijmy, punk rock został trochę z boku?

Oczywiście, że jest mi bliski - Komety są zespołem punkowym i według mnie to jest właśnie prawdziwy punk rock. To nie jest muzyka dla przebierańców ani dla osób, które kupują sobie osobowość na Allegro, nabywając odpowiednie ubrania. Punk rock to celebracja indywidualizmu, robienie tego co uważa się za słuszne i obojętność wobec showbiznesu i internetowych wojowników. To nie ma nawet nic wspólnego z dźwiękami, bo jeżeli spojrzymy na pierwsze zespoły punkowe, to one grały bardzo różnie. Punk rock to stan umysłu.

Czy nie uważasz że moda na psychobilly czy rockabilly, która szczególnie po wydaniu składanki „Psycho Attack Over Poland” była na scenie punkowej bardzo wyraźna, okazała się chwilową?

Jak najbardziej, dlatego odcięliśmy się od tego. Na samym początku wydawało mi się to czymś ciekawym, ponieważ był to jeden z rzadkich przypadków, kiedy moda powstała w Polsce i nie była reakcją na coś, co się dzieje na Zachodzie. To, że wprawiliśmy w ruch kulę śniegową, która przez pewien czas się toczyła, było dla nas fascynujące. Natomiast później sezonowcy i pozerzy zamienili scenę w festyn. Nam od początku chodziło o coś zupełnie innego, więc nasze drogi szybko sie rozeszły. Dla mnie zawsze najważniejsze były słowa piosenek i szukałem różnych gatunków muzycznych, które do nich by pasowały - stąd nasza przygoda z muzyką rockabilly i zbliżonymi gatunkami. Po paru latach zauważyliśmy, że są też inne zespoły, które robią coś powierzchownie zbliżonego, ale nie rozumiejąc powodów, dla których my robiliśmy to, co robiliśmy. Pomyślałem, że nadszedł czas na dalsze poszukiwania.

Czyli uważasz, że muzyczna wtórność i brak indywidualizmu jest związana ze sprzedaniem się showbiznesowi? To nierozerwalny związek?

Showbiznes, a szczególnie polski zabija indywidualność. Dowiedzieliśmy się po premierze płyty "Luminal", że jest ona dla wielu radiowców zbyt odważna brzmieniowo. Ja uważam, że jeżeli muzyka ma się rozwijać, trzeba być czasami odważnym i z podniesioną głową ponosić konsekwencje swoich czynów (śmiech). Trzeba mieć świadomość, że piosenki będą ze względu na swój charakter rzadziej w radiu.

Nie zastanawiasz się czasami, czy ty jako artysta z Kometami nie osiągnąłeś czasem pułapu szklanego sufitu? Masz stałą grupę fanów, która chodzi na twoje koncerty oraz kupuje twoje płyty i zdobycie sobie większej popularności powinno być takim następnym krokiem…

Myślę, że nie, bo ja jestem świadomy tego, że nie gram muzyki dla wszystkich. Mam pełną świadomość tego, że ze względu na jej charakter nie trafi ona do wszystkich, więc wydaje mi się, że narzucanie jej masom zupełnie mija się z celem.

A byliście kiedyś popularni? Nawiązujemy tutaj oczywiście do jednego z kawałków z nowego albumu.

To zależy, co rozumiemy pod pojęciem popularności - Feel jest bardziej popularny od Komet, Michael Jackson od Feela, a Jezus jest bardziej popularny od Michaela Jacksona. W pewnych kręgach jesteśmy znani i mam nadzieję, że nasze piosenki będą słuchane jak najdłużej. Nie wyobrażam sobie, żeby taki zespół jak Komety mógł być popularny wśród kur domowych. Bez zmian na gorsze nie byłoby to możliwe.

Jak to się w takim razie ma do tego, że Komety nagrywały przecież piosenki po angielsku, występowały m.in. w Meksyku. Zespoły takie jak wy grające raczej dla wąskich kręgów mają jakieś szanse na zaistnienie za granicą? Mamy wrażenie, że twój przekaz jest raczej silnie umiejscowiony w polskiej kulturze i języku polskim.

Zacznę od drugiej strony - żyjemy w czasach kryzysu płyty kompaktowej i to był jedyny powód, dla którego nie zdecydowaliśmy się nagrać wersji anglojęzycznej. Firma płytowa zasugerowała nam, żebyśmy tego nie robili, bo żyjemy w czasach, w których niewiele osób kupuje płyty. Szanuję tę decyzję i uważam, że w tym momencie wydawanie wersji z angielskimi słowami mijałoby się  z celem.... Natomiast parę lat temu, gdy płyty sprzedawały się lepiej, wydawaliśmy i takie wersje naszych albumów. Chciałem, żeby słowa piosenek były zrozumiałe nie tylko w Polsce. Komety trzeba odnaleźć samemu, bo jak wiecie nie jesteśmy nikomu podawani na tacy. Mając to wszystko na względzie, bardzo się cieszę, że ileś tam tysięcy osób za granicą kupiło nasze płyty. Dla mnie ogromnym sukcesem artystycznym jest fakt, że Komety są kojarzone w wielu miejscach naszego globu.

Czy łatwo jest polskiemu zespołowi zorganizować sobie trasę po Meksyku?

W naszym wypadku nie było trudno, bo nam to wszystko zaproponowano i to się stało właściwie bez naszego udziału. Takie zawsze było nasze założenie: nigdy o nic nie zabiegaliśmy i uważaliśmy, że jeśli ktoś będzie nami naprawdę zainteresowany, to prędzej czy później sam się odezwie.

Co w takim razie działoby się w sytuacjach, gdybyście zostali zaproszeni do występu u Wojewódzkiego albo festiwalu, który nie do końca pokrywa się z waszą linią programową?

Kiedyś, gdy jeszcze zaczynaliśmy z Partią decydenci byli na nie i właściwie nikt nie był naszą twórczością nawet w najmniejszym stopniu zainteresowany. Zagraliśmy raz w programie Wojewódzkiego i raz na Przystanku Woodstock, ponieważ tylko tam pojawiło się na chwilę zielone światło. Na obecnym etapie nie jest to nam potrzebne.

Ustaliliśmy już, że nigdy nie zabiegałeś o popularność – jak więc reagujesz, na to, że stare piosenki Partii stają się coraz modniejsze? Po latach słucha ich więcej osób, a ludzie domagają się tych utworów na koncertach.

Jest to dla mnie pewien paradoks - zawsze wydawało mi się to ironiczne, że osoby, które marzą o tym, żeby być idolami mimo usilnych starań nimi nie są, a ktoś taki jak ja, kto nie ma do tego żadnych predyspozycji, może właśnie kimś takim się stać. Takie zespoły jak Partia czy Komety teoretycznie w ogóle nie powinny być znane... 

Pozostańmy dłużej przy temacie ”Luminalu”. Odnieśliśmy wrażenie, że są to najpełniejsze i najbardziej rozbudowane utwory w całej dyskografii zespołu, a odgrywanie ich zaledwie w trzy osoby będzie swojego rodzaju odzieraniem ich z uroku. Nie planowaliście, aby na koncerty promocyjne nie zaprosić grupy osób, które pomagały przy tworzeniu tej płyty?

Myśleliśmy o tym wielokrotnie, ale zawsze dochodziliśmy do wniosku, że to nie ma sensu. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie nas grających na scenie z kwartetem smyczkowym. Przearanżowaliśmy wszystkie piosenki na trio - ich pozytywny odbiór na koncertach może świadczyć o ich uniwersalności. Można je zagrać z saksofonem, trąbką, kwartetem smyczkowym, ale też w trzyosobowym składzie.

Sam mówiłeś w niektórych wywiadach, a i recenzenci zwracali na to uwagę, że płyta „Luminal” to także najbardziej twoja solowa płyta spośród wszystkich nagranych przez Komety. To wyszło przypadkowo czy tak właśnie miało być?

Na jakiś czas drogi moje i Arkusa się rozeszły. W Anglii czy w Stanach członkowie zespołu mogą zrobić sobie długą przerwę i nastepnie do siebie wrócić np. po pięciu latach. W naszym wypadku nie byłoby już do czego wracać (śmiech). Ja, żeby ten zespół mógł funkcjonować, nie mogłem sobie pozwolić na okres milczenia, a ten czas zagubienia wspominam jako bardzo inspirujący. Zawsze zresztą uważałem, że w takich chwilach rodzą się najlepsze płyty.

Można więc postawić znak równości Komety = Lesław?

Na płycie "Luminal" tak. Nigdy jednak nie marzyłem o karierze solowej i dlatego teraz Komety to znowu prawdziwy zespół.

Czy podczas nagrywania "Luminalu" tak jak przy okazji poprzednich płyt inspirowałeś się popkulturą lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych?

To nie jest do końca tak, że się nią inspiruję w oczywisty sposób. Zawsze szukam elementów ponadczasowych w muzyce i nie jest to tyle inspirowanie się poprzednimi epokami, co po prostu absolutna negacja obecnie panujących mód muzycznych. Uważam, że podążanie za trendami jest bardzo niebezpieczne dla zespołu i jeżeli chcemy, żeby dana płyta przetrwała próbę czasu, to sugerowanie się tym, co obecnie dzieje się w muzyce, za parę lat skaże ją na śmierć. Z miłości do tych piosenek nie mógłbym im czegoś takiego zrobić. To mógłby nawet być krótkotrwały sukces, ale za kilka lat nikt by tego nie chciał słuchać. Zawsze staram się sięgać do rzeczy sprawdzonych i na bazie tego, co już istniało wcześniej, robić różne eksperymenty oraz przede wszystkim tworzyć coś zupełnie nowego.

Czy w takim razie wielkomiejskość przejawiająca się w Twoich tekstach jest nierozerwalna z tematami jak samotność i nieśmiałość, które poruszasz w piosenkach?

Tak, bo to moje środowisko naturalne.

Co w takim razie sądzisz o świecie, który poszedł w stronę nowych technologii - komunikacja międzyludzka przez internet, czasy Facebooka?

Myślę, że to nieuniknione. Uważam, że robiąc to, co robię nie powinienem negować technologii. Ja się w tym w ogóle nie odnajduję, ale na szczęście wiele osób mi pomaga.

Nie uważasz więc, że świat poszedł w niewłaściwą stronę, jak śpiewasz w utworze "Karolina"?

Tak uważa moja bohaterka. Jej świat skręcił w niewłaściwą stronę. Ja uważam, że świat idzie w dobrą stronę... ale bardzo powoli.

Jak najbardziej chciałbyś zostać zapamiętany? Jako bezkompromisowy, nie poddający się modom twórca, autor piosenek o Warszawie czy może jeszcze jakoś inaczej?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Tego nie da się przewidzieć, bo czegokolwiek byś nie zrobił, to i tak pewnie będzie inaczej. Sam jestem tego ciekawy. Byłoby dobrze znaleźć się na własnym pogrzebie (śmiech).

A jakie są Twoje ulubione miejsca, poza Warszawą i Meksykiem?

Wrocław! (śmiech)... oczywiście nie tylko.

Dlaczego we Wrocławiu zazwyczaj gracie w Firleju?

Bardzo nam odpowiada atmosfera w tym klubie. Graliśmy w paru innych miejscach, ale czuliśmy od początku, że tutaj właśnie jest właściwe miejsce dla Komet. Z naszej perspektywy wszystkie koncerty do tej pory były udane, zobaczymy, co będzie dzisiaj (ten koncert również, pomimo niewielkiej frekwencji, był bardzo dobry - przyp. red.). Myślę, że w przyszłości również będziemy tutaj grać, chyba że dostaniemy jakąś lepszą i ciekawszą propozycję...

Na stadionie!

(Śmiech) Oczywiście żartuję. Nie zdradzimy Firleja. Na przykład w Gdyni zawsze gramy w klubie Ucho. Jesteśmy zadowoleni, publiczność również, więc po co naprawiać coś, co nie jest zepsute?

Rozmawiali:
Jerzy Ślusarski (jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)
Michał Przechera (michal.przechera@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: komety wywiad lesław rozmowa nowa płyta luminal partia punk rock warszawa polskie zespoły radio
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
R3HAB
R3HAB o swojej muzycznej karierze, nadchodzących utworach i kwietniowych koncertach w Polsce [Wywiad]

Gdzie dokładnie wystąpi DJ, który współpracował z takimi piosenkarzami, jak ZAYN, Sean Paul, czy też Ava Max?

Zobacz również
Ostatnio dodane