Wywiady - Muzyka

Jerzy Owsiak: Nie jestem takim harpaganem!

2011-07-15 08:47:26

Jerzy Owsiak to postać, której przedstawiać nie trzeba. To właśnie Fundacji WOŚP, którą Owsiak prowadzi od blisko 20 lat, Polacy ufają najbardziej, a Przystanek Woodstock, również organizowany przez Fundację jest najlepiej zorganizowaną imprezą nie tylko na krajowym podwórku, ale również w całej Europie. O podróżach, Euro 2012, muzyce i wizach z Jerzym Owsiakiem rozmawiali Radosław Ząb i Jerzy Ślusarski.

dlaStudenta.pl: Przystanek Woodstock to jeden z największych festiwali w Europie! Powiedz na jakie problemy napotykacie przy organizacji tak dużej imprezy?

Jerzy Owsiak: Problemów jest dużo i są one najróżniejszego kalibru. Generalnie są to sprawy do załatwienia i wychodzimy z nich zwycięsko, ale coś co cały czas, nie tylko dla nas, ale i dla wielu organizatorów festiwali, jest tematem bolącym to wymagania ustawy o imprezach masowych, które konstruowane były wokół meczów piłki nożnej i chęci ograniczenia wszystkich zjawisk patologicznych, które w ich czasie mają miejsce.

Ustawa o imprezach masowych nakłada surowe restrykcje, bo mówi, że na 1000 ludzi przypada 1 osoba porządkowa. Jeżeli, my mówimy, że na Przystanek Woodstock przyjeżdża 300- 400 tys. osób, to z tego robi się przerażająca ilość porządkowych, która nie jest nam potrzebna.

Jak zatem przezwyciężacie te trudności?

Mamy pewną filozofię jak organizować tak dużą imprezę. Przystanek Woodstock jest organizowany we współpracy z ludźmi. Mamy Pokojowy Patrol liczący 1000 osób, który pilnuje tego festiwalu, gdzie przyjeżdża kilkaset tysięcy osób. Wiadomą sprawą jest, że w przypadku jakiejś zadymy trudno zapanować nad tłumem. Trzeba zawsze współpracować, nie tylko z różnego rodzaju służbami, ale również z publicznością. Musimy sobie ufać. Podczas szkoleń Pokojowego Patrolu w miejscowości Szadowo – Młyn obok Kwidzyna robimy takie doświadczenie, chcąc pokazać jak wytrzymują barierki na napierający na nie tłum.

Stoi 30 osób, są bardzo blisko siebie, bawią się, skaczą. Parę innych osób trzyma deskę sosnową, która ogranicza im tę zabawę, tak jak metalowe barierki. Jak się opierają to czują opór. Na hasło krok w bok, odsuwają się i ta deska pęka jak zapałka.

To pokazuje jak działają barierki, które gniotą ludzi. Na wielkich imprezach zginęli ludzie, bo właśnie barierki ich ograniczały. My od tego uciekamy, mamy pewną filozofię, ale ta filozofia styka się z formalnością. Oczywiście policja i inne służby są nam bardzo życzliwe. Współpracujemy z nimi od 10 lat, ale gdzieś tam tworzy się formalność i ona zabija wszystko to, co udało się wypracować.

Kto narzucił Twoim zdaniem formalności, które poniekąd wiążą wam ręce?

Pseudo-kibice narzucili nam, jako organizatorom imprez restrykcje, które dla nas są obce. Trzeba pamiętać, że my nie walczymy z publicznością, a stadiony walczą. Niestety, tak jak jestem fanem piłki nożnej, tak mam wielki żal do pseudo-kibiców, że nam to wszystko strasznie skomplikowali. To jest jedyny poważny problem, który próbujemy rozwiązać. Przez wiele lat oficjalnie podawaliśmy informację, że na Przystanek Woodstock przyjechało 100 tys. ludzi. Tymczasem przyjechało ponad 300 tys. osób. To mnie bolało, bo chciałem pokazać, że ludzie przyjeżdżają na nasz festiwal, bo chcą. Musieliśmy niestety nie mówić całej prawdy.

Artur Rojek powiedział w jednym z wywiadów, że jest zmęczony organizacją OFF Festivalu. Po kilku latach impreza przeniosła się do Katowic. Myślisz, że Artur nie miał wsparcia miasta?

W naszym przypadku miasto przyjmuję naszą filozofię. To są nasi przyjaciele. Chcemy to razem robić i robimy. Tutaj nie ma, że ktoś się wycofuje. Byłem na pierwszym festiwalu, który jeszcze w Mysłowicach robił Artur Rojek. Realizowaliśmy wtedy dokument o festiwalach i pamiętam jak burmistrz tego miasta mówił – będziemy kibicowali i dawali pieniądze. Wtedy to chwaliłem, mówiąc, że taka impreza burmistrzowi miasta może przynieść tylko korzyści. Jakiś czas temu usłyszałem, że OFF przenosi się do Katowic, czyli domniemam że, na linii organizator – burmistrz pojawiły się jakieś konflikty. Mogę tylko powiedzieć - Panie burmistrzu! Pękł pan niepotrzebnie!

Mam 100% zaufania do Artura. Robi zupełnie inną sztukę i bardzo go szanuję. Korespondujemy ze sobą żeby znaleźć termin na przyszły rok, który nie będzie kolidował obu festiwalom.  

Ale to dopiero V edycja. Można czuć się zmęczonym?

Tak, bo Artur jest artystą. Ja jestem rzemieślnikiem, a nie muzykiem. Poza tym, mam więcej wytrwałości. Nie dziwię się że  Artur jest zdenerwowany i zmęczony. W przypadku takich imprez rozmawia się o pieniądzach. Bardzo chcę mu pomóc w przyszłym roku, żeby OFF Festival funkcjonował i przede wszystkim istniał na mapie rodzimych festiwali. To jest bardzo potrzebna impreza. Co do zmęczenia, to są to urzędnicy, codzienność - sanepid, krany, drogi dojazdowe, straż pożarna.

W jaki sposób przy organizacji Przystanku Woodstock pokonujecie bariery typu sanepid, straż, policja itd…

Przede wszystkim współpraca. Stworzyliśmy sytuację w której straż pożarna ma poczucie, że tworzy Przystanek Woodstock. Nie zabezpiecza go, tylko go tworzy. Policji dajemy wszystko, co im się należy. Mówimy – sanepid, jesteście rewelacyjni, bo nam pomagacie. Na tym to polega. Wciągamy ludzi do współpracy i do takiego poczucia, że razem robimy Przystanek Woodstock. Być może Artur nie wytrzymuje z taką urzędowością!

Zbigniew Hołdys napisał na Twitterze, że skandalem jest brak zaproszenia dla Jerzego Owsiaka na spotkanie z Obamą podczas jego wizyty w Warszawie.

Ja nie miałem nic do gadania w tej sprawie! Zbyszek napisał mi smsa – byłeś? Ja mu odpisałem, że jest sobota! Dla mnie, pierwsza, wolna sobota od wielu tygodni i pracuję na swojej działce. Gdyby Obama mnie zaprosił, to zepsułby mi sobotę! Nie mam nic do powiedzenia Obamie i nie czuję się zawiedziony. Inni są od rozmawiania z nim, a nie ja. Jestem gościem nie z tej parafii. Jedyny temat jaki mógłbym podjąć to chyba te nieszczęsne wizy! Ale to temat na który reaguję zbyt emocjonalnie.
 
Nie irytuje Cię styl bycia Hołdysa? Wszędzie go pełno i zna się na wszystkim! Można odnieść wrażenie przejedzenia się nim w mediach – od Internetu po telewizję?

Jasne, że czasem mnie denerwuje i zupełnie nie zgadzam się z jego poglądami, ale trzeba pamiętać, że Zbyszek Hołdys jest bardzo ważną osobą w naszym życiu. Jest to człowiek, który cały czas myśli i prowokuje do pewnych stanowisk, na które nas nie stać, na co dzień. Momentami jest bezkompromisowy i niezrozumiały. Mimo tego mam do niego ogromny szacunek.

Powiedziałeś, że drażni Cię problem wiz?

Jest to największe kurestwo, jakie może być! To jakaś paranoja, że są w ogóle wizy dla Polaków. Wszyscy Polacy mieszkający w Ameryce, których znam płacą podatki. Niektórzy nie mają nawet zielonej karty, ale podatki płacą. Utrzymywanie sztucznych procentów jest idiotyczne.

Z tytułu wiz i faktu, że Polska jest dla USA  krajem drugiej kategorii – przynajmniej jeżeli chodzi o te nieszczęsne pozwolenia, miałeś jakieś kłopoty?

Spotkałem się ze strony amerykańskiej z ogromnym chamstwem w stosunku do mnie i do towarzyszącej mi ekipy. Jeden z celników – Afroamerykanin wydawał mi polecenia gwiżdżąc. Potraktował mnie jak psa. Pomyślałem wtedy, że nawiązał do najgorszych tradycji rodem z Auschwitz. Poczułem się niedobrze, ale wiedziałem, że każdy mój ruch, mój sprzeciw spowoduje, że będzie jeszcze gorzej. Cała nasza ekipa przeszła kontrolę, a ja zostałem zatrzymany. Oczywiście nie rozsiewam tego na całą Amerykę. W Stanach mam dużo znajomych i przyjaciół. Dla odmiany powiem, że byłem na Ukrainie, która jest krajem trudnym i dziwnym, ale spotkało mnie tam tyle przyjaźni od ludzi i co być może jest trudne do wyobrażenia, ale także od urzędników. Wizy to skandal, ale też nie należy upatrywać, że cała wina leży po stronie polityków.

Ale taki Obama niewiele przecież może zrobić w sprawie wiz dla Polaków?

No właśnie. Musimy sobie zdać sprawę, że jest to podział państwa, który bardzo mi się podoba. Prezydent nie musi znosić wiz! Znosi je urząd. To jest podział państwa, że prezydent nie robi tego po znajomości. To jest to, czego my Polacy nie rozumiemy. Prezydent ma być tym, kim jest dziś pan Komorowski. Ma nas reklamować. On powinien być ukarany, jeżeli będzie dłużej niż 100 dni w Pałacu Prezydenckim. Głowa państwa musi być na zewnątrz! Musi chwalić Polskę, a my nie zawsze to rozumiemy. Niestety, kiedyś te proporcję zachwiał Wałęsa, mówiąc – ja rządzę. Prezydent jest osobą tylko reprezentatywną! Nie znamy przecież prezydentów wielu państw! Znamy zazwyczaj osoby rządzące krajem – premierów czy kanclerzy.

Wróćmy do Polski. Nie boisz się otworzyć kolejnego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na Stadionie Narodowym?

Na pewno nie rozpoczniemy kolejnego Finału WOŚP ze Stadionu Narodowego! I nie ma znaczenia, czy schody wytrzymają czy też nie. Finał otworzymy z Centrum Kopernika. Bez względu na wszystko, nie panikujemy i zdajemy sobie sprawę, że czasy się bardzo zmieniły. Moim zdaniem impuls pod tytułem Euro 2012 wykorzystujemy w 100% z taką umiejętnością, jaką prezentuje ten kraj. Dużo się buduje i to widać!

Chińska firma krótkiego odcinka autostrady A2 wybudować jednak nie jest w stanie!

Wszystkie te problemy, opóźnienia są przez złe procedury. Jeżeli słyszę w radiu, że są złe zamówienia publiczne to… My od wielu lat robimy przetargi konkursowe. Nie szukajmy metod, tylko pochylmy się nad tymi, które stosuje Fundacja WOŚP. Nie cena, a jakość! Dlatego kiedy krytykujemy stadiony, autostrady to zastanówmy się na tym, że jeszcze parę lat temu, gdyby nie Euro 2012, nie byłoby impulsu, żeby w ogóle to robić.

Procedury to jedna sprawa, a druga to taka, czy może przy budowie m.in. autostrad powinno się dać pracę Polakom?

Być może, ale należy pamiętać, że tak, a nie inaczej wyszło w wyniku negocjacji. Negocjacje to świetna rzecz. Ktoś ustala warunki – Chińczycy je ustalili; jak dla mnie idiotyczne. Nie można przecież za taką kwotę zbudować autostrady! Z drugiej strony, nie można też mieć pretensji do Chińczyków, bo ktoś przyjął takie procedury.

Pamiętajmy, że nigdy po 1989 roku w Polsce nie było jeszcze takiego tygla do działania jak teraz, bez względu, kto by rządził tym krajem, nie przypisuję tych zasług żadnej opcji. Komunikujmy to pozytywnie, żeby doprowadzić to do samego końca, a Mistrzostwa Europy są przy okazji takim wabikiem. Kibicujmy, a nie rozdzierajmy szat.

A Ty komu kibicujesz? Masz jakiegoś faworyta?

Nie mam faworyta, ponieważ w piłce nożnej ostatnio się trochę pokręciło. Jeżeli są faworyci, to chyba tylko Hiszpanie. Piłkę nożną opanowała kasa.

Powracając do tych nieszczęsnych dróg, kiedyś powiedziałeś, że gdyby WOŚP zbierała pieniądze na autostrady, dawno by były wybudowane!

To prawda (śmiech). Gdybyśmy zaczęli budować autostrady 17 lat temu, to już dawno byłyby skończone. Jestem masowym oglądaczem i słuchaczem telewizji oraz radia! Nie czytam tylko gazet. Podczas podróży autem usłyszałem jak ktoś poddał takie pytanie pod dyskusję – a może nie musimy prowadzić negocjacji na podstawie zamówień publicznych? Fundacja WOŚP przynajmniej od 15 lat kupuje sprzęt w oparciu o konkurs ofert. To jest najlepsze rozwiązanie.

To jest kwestia zaufania czy zupełnie innego spojrzenia na negocjacje?

Nie! To jest kwestia sporządzenia bardzo dokładnego modelu przepisów oraz sposobów kupowania czegokolwiek. Nasz konkurs ofert mówi, że cena jest bardzo ważna, ale nie najważniejsza. Najbardziej istotna jest jakość. Moja mama mówiła zawsze – jak kupisz tanio to zapłacisz dwa razy i coś w tym jest, ale są momenty w których to fachowcy mówią, że to tańsze jest lepsze. Dzięki konkursowi ofert rozmawiamy z ludźmi, a nie tylko spisujemy punkty. Chińczycy budujący autostradę, czy jakikolwiek inny zakup w formie zamówień publicznych jest po prostu niemy! Ludzie wypełniają formularze!

W pewnym momencie przewodniczący komisji wpada w pułapkę, bo musi robić wszystko zgodnie z literą prawa. System jest wadliwy. My zawsze mamy cztery wejścia; pierwsze to prezentacja urządzenia, kolejne dwa to już są negocjacje. Przy każdym urządzeniu medycznym są materiału zużywalne (rurki, gaziki itd.) Wszystko trzeba wynegocjować. Nie trzeba się znać na autostradach, na sprzęcie medycznym. Logistyka pozostaje wszędzie ta sama. Od tego są fachowcy! Kupujesz ten lepszy produkt i on musi się sprawdzić lub nie.

Powiedz, co Was przygnało do Iraku i Afganistanu? To przecież dość niebezpieczne wycieczki.

My przez wiele lat robiliśmy program o podróżach, ale zaznaczę, że był to obraz pokazujący bardzo łagodne krainy, jak chociażby – Australia. To są normalne trakty podróżnicze. Nasze loty w tak niebezpieczne miejsca jak Irak czy Afganistan wymusiła sytuacja. Miało to związek z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Nie jestem takim harpaganem, żeby się tam pchać. Dodam tylko, że tam nawet dziennikarze latają rzadko. Polecieliśmy do Iraku, bo była okazja. Musieliśmy zabrać do kraju na dość bolesną i trudną operację biodra dziewczynkę o imieniu Ayat.

W Afganistanie natomiast znaleźliśmy się aby podziękować żołnierzom za to, że grali z nami podczas 19 Finału WOŚP! Polecieliśmy tam w lutym tego roku. Zima, ponuro, żadnych filmowych ujęć i strach, bo przecież jest wojna. Podróż helikopterem z bazy do bazy! Cały czas byliśmy pod komunikatem, że jakby się coś działo to jak najszybciej się oddalamy, a jeżeli jest do czego wrócić to wracamy. Jeżeli pojawią się strzały to wszyscy na podłogę. To treść życia na wojnie. Spaliśmy w drewnianych barakach, razem z żołnierzami. Z drugiej jednak strony zobaczyliśmy profesjonalne wojsko.

Jakie jest Twoje zdanie na temat naszej obecności w Afganistanie?

Moje zdanie na temat naszej obecności w Afganistanie jest takie, że kompletnie nie wiem, co tam robimy i po co tam jesteśmy! Przy całym szacunku dla naszych sojuszy. Moim zdaniem Afganistan nie jest tym miejscem, które rozwiąże problem terrorystów.

Przejdźmy do plebiscytu Złotego Bączka i zwycięstwa formacji Papa Roach! Od początku byli Twoim faworytem?

Tak! Z tym, że faworytami byli finaliści – Papa Roach i Enej! Te zespoły bardzo mi się podobały. Z zespołem Papa Roach komunikowaliśmy się już wcześniej, że chcemy ich bardzo w Kostrzynie. To jest jednak kapela z USA, muszą wsiąść do samolotu i przylecieć. Dziś wiadomo, że na Przystanku Woodstock się nie pojawią. Enej dał super koncert w ubiegłym roku i bez względu na to czy by wygrali, czy nie, dostali od nas zaproszenie na Przystanek Woodstock. Szli z Papa Roach dosłownie łeb w łeb. Chcemy Eneja zobaczyć w dobrej formie i nagrać z nimi DVD. Podobnie jak z zespołem Łąki Łan i Riverside. Kiedy pojawiają się takie zespoły i porywają publiczności, zapraszamy ich ponownie za rok, chcąc właśnie zarejestrować koncert.

Oprócz Eneja i Łąki Łan będą jeszcze inne koncertowe DVD z tegorocznego Woodstocku?

Wszystkim zespołom zadajemy pytanie o możliwość realizacji koncertowego DVD. Właśnie otrzymaliśmy informację od zespołu Zebrahead, Contrust. Myślę, że kiedy inne kapele zobaczą na miejscu jak wygląda scena i kolorowa publiczność nabiorą apetytu.

Jakiś czas temu zakończyły się Eliminację do Przystanku Woodstock. Jesteś zaskoczony poziomem jaki prezentowały zakwalifikowane zespoły? Ktoś zwrócił Twoją uwagę?

Poziom kapel był bez wystrzału. Zespoły, które zagrały prezentowały dobrą muzykę. Corruption grali lepszą muzykę niż 10 lat temu. Grupa Bethel rozwinęła skrzydła. Fajna festiwalowa muzyka, ale nie spotkałem się z klimatem jaki reprezentował zespół Lotyń, który grał na Przystanku Woodstock chyba z 10 lat temu. Ta grupa miała swój riff, swój styl, swoje brzmienie. Niestety przepadła. Wyobrażam sobie, że jak Dire Straits zostało zasłyszane w klubie i ktoś powiedział, że strasznie mu się podoba brzmienie tej gitary Knopflera, to Lotyń też miał swój unikalny dźwięk, swoja filozofię muzyki. Drugi raz ich wziąłem na Woodstock żeby zagrali w najlepszym czasie. Niestety, nic z ich występu nie wyszło. Nikt ich nie zauważył. Żadna firma fonograficzna ich nie chwyciła, żeby coś z tego zrobić. To oznacza że nikt nie czuwa, nikt nie chodzi i nie szuka nowych brzmień.

Przypomina to historię zespołu Butelka i ich występy m.in. w Jarocinie.

Pamiętam jak zespół Butelka był puszczany w moim programie telewizyjnym, a zwłaszcza utwór o dekoderze Telewizji Trwam. Bardzo nam się wszystkim podobał jako fajny happening, ale to tylko happening. My naprawdę szukamy innych wyróżniających się brzmień, które nie zlewałyby się w jedną muzyczną papę. Jechaliśmy autem i zasłyszeliśmy damski wokal w radiu. Nagle wywiązała się dyskusja, czy jest to Markowska, Flinta czy może Kuszyńska. Z całym szacunkiem dla wszystkich wokalistek, ale nie wiedzieliśmy kto śpiewa? Podczas tych eliminacji nikt nas nie porwał. Nie było nowych charakterystycznych dźwięków. Była solidna dawka solidnego poprawnego rocka.

Ile w sumie zgłosiło się kapel i jak wyglądała selekcja?

Przyszło do nas 700 płyt z czego 600 odrzuciliśmy od razu. Ze 100 wybraliśmy 36, a mieliśmy wybrać 40. Ja się często kłócę z naszą komisją, która chce 40 kapel. Dlaczego mam wybierać coś, co mi nie leży. Jest słabo w polskiej muzyce, ale nie jest źle. Jak ktoś pisze, że gramy tak jak… i wymienia zespoły, to wolę sobie posłuchać oryginału.

Jak zapatrujesz się na programy muzyczne talent show? Enej wygrał przecież jeden z takich programów, a przed rokiem zwyciężył w Eliminacjach do Przystanku Woodstock.

Bardzo dobrze, że są takie programy, bo czemuś one służą! Ludzie chcą śpiewać. Jeżeli osiągną sukces to fajnie, a jeżeli wmanewrują się w jakieś disco polo, to jest to ich problem. Trzeba po prostu być prawdziwym. Enej zagrał swoje. Warto dodać, że to nie był zespół o którym wszyscy mówili. Nikt ich nie znał i nagle zdobył uznanie. Czyli dali takim „innym Enejom” poczucie, że jednak się udaje. Marzenia się spełniają. Chłopaki nie robili niczego pod publiczkę. Najważniejsze, że mają koncerty zabukowane do końca września. Dla nich to jest zarobek, bo z tego żyją. Nie mam nic przeciwko każdemu programowi. Niech będzie ich jak najwięcej.

Podczas wizyty we Wrocławiu zapraszałeś Dalajlamę na tegoroczny Przystanek Woodstock. Jak ta sprawa wygląda dziś?

Odpisał nam jego sekretarz, że ten rok niestety nie, ale w przyszłym może się uda. Jesteśmy w stałej korespondencji. Dalajlama ma bardzo napięty kalendarz. Ten termin, który my podaliśmy, był po prostu za szybki. W tym roku mamy już plan tak opracowany, że będzie się dużo działo, więc może i dobrze, że nie wypaliła ta wizyta. Jeżeli Dalajlama będzie za rok, to super. Za to będziemy mogli mu już dzisiaj wysłać badania firmy Havas Sports & Entertainment, która oceniała 64 europejskie festiwale. W bardzo wielu rankingach zajęliśmy wysokie miejsce, a w rankingu proporcji wydanych pieniędzy do uzyskanego efektu – znaleźliśmy się na pierwszym miejscu. Organizacyjnie po tak znanym festiwalu jak Glastonbury i jeszcze Norwegach znaleźliśmy się na 3 pozycji. To sukces dla festiwalu, który międzynarodowy profil zaczął budować dopiero trzy lata temu.

Masz jakiś sposób na poprawę obecnego stanu rodzimej służby zdrowia?

Jestem za prywatyzacją! Tylko dobra, inteligentna prywatyzacja z podpunktami co i jak trzeba zrobić może wyprowadzić służbę zdrowia na dobrą drogę.

Rozmawiali:
Radosław Ząb
Jerzy Ślusarski (jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: Jerzy Owsiak, wywiad, Przystanek Woodstock, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Jerzy Owsiak (12)

Jerzy Owsiak  - Zdjęcie nr 1
Jerzy Owsiak  - Zdjęcie nr 2
Jerzy Owsiak  - Zdjęcie nr 3
Jerzy Owsiak  - Zdjęcie nr 4
Jerzy Owsiak  - Zdjęcie nr 5
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
R3HAB
R3HAB o swojej muzycznej karierze, nadchodzących utworach i kwietniowych koncertach w Polsce [Wywiad]

Gdzie dokładnie wystąpi DJ, który współpracował z takimi piosenkarzami, jak ZAYN, Sean Paul, czy też Ava Max?

Ostatnio dodane