Byliśmy maniakami wałęsania się po świecie...
2006-11-23 16:37:25"Byliśmy maniakami wałęsania się po świecie..." -
rozmowa z Wolną Grupą Bukowina
W niedzielę (19 listopada) wystąpią na
Politechnice Wrocławskiej w ramach Przeglądu Piosenki Studenckiej. Będzie to
koncert szczególny, bowiem właśnie w tym roku obchodzą swoje 35 lecie istnienia.
Wolna Grupa Bukowina to obecnie jeden z ważniejszych, polskich zespołów, nurtu
piosenki turystycznej i studenckiej. Z członkami WGB, Wacławem Juszczyszynem i
Wojtkiem Maziakowskim rozmawiał Radosław Ząb.
RZ - Już na początku waszej
kariery 1971 roku odnieśliście pierwszy sukces. Dokładniej, wygraliście
Ogólnopolską Turystyczną Giełdę Piosenki Studenckiej. Za kilka dni zagracie na
Wrocławskim Przeglądzie Piosenki Studenckiej, zatem czy czujecie jakiś
sentymenty do tego typu tzw. studenckich przeglądów?
WJ -Nie da
się ukryć że z tego środowiska wyrośliśmy, jako formacja artystyczna, ale też
szczerze mówiąc to jest do dziś nasze najwierniejsze grono słuchaczy. Nie wiem
w jaki sposób nasze pieśni się przenoszą z pokolenia na pokolenie, bo w mediach
nas w ogóle nie ma, ale jak się okazuje studenci nasza twórczość znają. Hasło
Wolna Grupa Bukowina nie jest im obce, przynajmniej niektórym, to też dlatego w
tym środowisku występujemy.
RZ -Rok 2006 dla Wolnej Grupy
Bukowina jest szczególny, bo obchodzicie swoje 35 lecie istnienia , ale też
przez 5 lat nie istnieliście, później była reaktywacja i gracie do
dziś...
WJ - Wszystko zaczęło się w 1971 roku, na giełdzie w
Szklarskiej porębie. To były takie czasy erupcji artystycznego ruchy
studenckiego. Wtedy środowiska akademickie to był awangarda działalności
artystycznej w Polsce. Wtedy powstały „Pod Egidą" itp.. słynne kabarety,
Demarczyk, Grechuta, Rodowicz czyli wielcy naszej piosenki...To było takie
środowisko nobilitujące, bo wtedy nie było tandety i dyskotek w klubach
studenckich, tylko były teatry i kabarety ewentualnie. To też my chętnie pod
skrzydła tego nurtu się schowaliśmy.
RZ - Pozostał jakiś żal że
to tak szybko „zleciało"?
WJ - Nie, bo one były bardzo owocne.
Nie minęły one bez jakiś konsekwencji , ani bez echa. Przeżyliśmy szmat czasu,
widzieliśmy kawał świata i spotkaliśmy wielu ludzi.
RZ - Swoją
twórczość określacie jako „od poetyckiego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość
przez piosenki górskie pejzaże.... Skąd zatem prócz gór i krajobrazów
czerpaliście inspirację do pisania tekstów?
WJ - My byliśmy
maniakami wałęsania się po świecie i przede wszystkim wtedy były inne
możliwości. Musieliśmy się ograniczać do Polski, a szczególnie do gór. Byliśmy
turystami górskimi, a granie to było takim zwieńczeniem każdego dnia, gdzieś tam
w schronisku. Specjalnie takich piosenek, które nam by się podobały to nie było,
więc zaczęliśmy tworzyć swoje i to tak właściwie stało się z nikąd.
RZ - Jak doszło do tego że się
reaktywowaliście?
WJ -Powód był dość prozaiczny. Powstająca
wtedy firma Pomaton, która mieściła się w jednej teczce i jej szef i założyciel
mieszkał u mnie na podłodze, bo nie stać go było na hotel. My byliśmy drugim
wydawnictwem tej firmy, pierwszym był Jacek Kaczmarski. Warto dodać że dwie
płyty zyskały status złotej. Takie były wtedy czasy i na potrzeby promocji tego
wydawnictwa, ten że Tomek Kopeć, poprosił nas żebyśmy się jednak skrzyknęli i
zagrali kilka lub kilkanaście koncertów w Polsce żeby tę płytę wypromować. Po
promocji mogliśmy dać sobie spokój. No i od tego czasu minęło 16 lat i nie
możemy sobie dać spokoju.
RZ -Co sądzicie o Przeglądach Piosenki Studenckiej i
promowaniu w ten sposób młodych kapel, talentów itp.?
WJ -
Kiedyś to miało rację bytu, bo te studenckie festiwale to była jedyna
dźwignia, która mogła kogokolwiek wypromować. Nie było jakichkolwiek możliwości
zaistnienia w mediach. To też takie festiwale umożliwiały pokazanie się w
środowisku, wtedy można było grać po klubach studenckich jak się było laureatem
festiwalu studenckiego i w ten sposób zaistniało się w świadomości młodych
ludzi. Teraz takich możliwości jest od groma m.in. programy telewizyjne, różnego
rodzaju festiwale rockowe...
RZ - Idol też?
WJ - Idol promuje zupełnie coś innego. Tam nie liczą się
twórcy, ludzie którzy maja cos do powiedzenia innym...Idol promuje małpki
telewizyjne. Nikt im do głowy tak na prawdę nie zagląda. Byle ładnie śpiewali i
ładnie wyglądali...
RZ - Kiedyś dotknęła Was podobno cenzura? Jak
to możliwe, przecież śpiewaliście o górach...
WJ - Nie mamy
tekstów które godziły by bezpośrednio w reżim ówczesny, ale wtedy wszyscy
alergicznie reagowali na słowo wolna, wolność. Słowo było zawłaszczone przez
reżim i on decydował co jest wolne a co nie. Jeżeli ktoś nosił sztandar, wolny,
to wydawał się podejrzany. Nam specjalnie cenzura nie doskwierała ale bacznie
patrzono co za tym słowem „wolna" się knuje... a naprawdę nie knuło się nic...
Na każdym koncercie mieliśmy delegaturę cenzury...
RZ - Trzeba przyznać że Wasza twórczość jest dość trudna do zrozumienia przez potencjalnego słuchacza. Wrażenie robi także strona internetowa, dość oryginalna. Poza tym słownictwo : Gędźby itp...
WJ - To było świadome nawiązanie do staropolszczyzny.
Strona jest autorstwa „Łzy". To zostało skopiowane z naszych piosenek. To była
świadoma opozycja wobec zalewającej nas kultury anglosaskiej, zresztą teraz to
się już dokonało, wtedy natomiast to zaczynało. My chcieliśmy znaleźć drogę do
„głów" do świadomości, a nie do rynku. Nigdy o karierę nie dbaliśmy, w związku
z tym jej nie zrobiliśmy...
RZ - Dużo osób przychodzi na Wasze
koncerty?
WJ - Bardzo dużo przychodzi. Jesteśmy bardzo
zaskoczeni, szczególnie przyjeżdżając do jakiś malutkich miejscowości.
Przychodzą ludzie i wiedzą kim my jesteśmy, a nawet znają i śpiewają niektóre
nasze piosenki. To jest dla nas zaskakujące.
RZ - Ale chyba piosenka studencka nie jest popularna? Kto
przychodzi na te koncerty?
WJ - Jest popularna w niektórych
środowiskach. Przychodzą Wojtka koleżanki... Przekrój taki od licealistów po
naszych rówieśników czyli....
RZ - W jednym z
wywiadów wyczytałem że odcinacie się od tzw. Nurtu :kraina łagodności", bo
podobno to wszystko poszło w komercje...
WJ - Fakt jest faktem
że poszło to w komercję. My szczerze mówiąc byliśmy twórcami tego pojęcia.
Jakkolwiek ono jest cytatem z naszej piosenki, ale to tak się zrobił w pewnym
momencie ruch, pod który podpięło się wielu ludzi, zaczęto robić na tym
pieniądze i inne cuda. Usunęliśmy się w cień i nie chcieliśmy tego
firmować.
RZ - Co dalej z Wolną Grupą Bukowina? Jakby nie
było, stuknęło Wam 35 lat...Pięć lat temu, po wydaniu płyty „Słoneczniki" w
jednym z wywiadów podkreślaliście że zakończył się pewien etap... Będzie 40
lecie?
WJ - Na sto procent będzie.
RZ - Na płycie „Słoneczniki" można było usłyszeć, także
reggaeowe dźwięki?
WJ - Ja wprowadziłem reggae
do naszej muzyki, bo szczerze mówiąc bardzo lubię reggae. Ja lubię wbrew temu co
gra Bukowina i jak jest kojarzona, lubię ostrego rocka. ..
RZ - Macie receptę dla młodych kapel, jak funkcjonować w trudnym świecie muzyki i show biznesu? Bo wy kariery nie zrobiliście?
WJ - Tak. Trzeba sobie najpierw zadać
pytanie co jest celem?. Bo jeżeli chce się zrobić karierę to jest to cel mało
wystarczający i jeżeli się ją zrobi to jest to dziełem przypadku. Ci ludzie
robią karierę, którzy na ogół jej nie planowali. To jest dziełem przypadku. Ona
się robi sama przez to co oni potrafią, co grają. Wokół nich tworzy się legenda.
Ludzie którzy dostrzegają nie tylko zabiegi promocyjne, ale wartość w tym co oni
robią. Wiele kapel, próbuje się podpiąć pod modę, obowiązujące nurty i ma
nadzieję że w ten sposób zrobią karierę... To jest najgłupsza z dróg...Przede
wszystkim trzeba mieć od siebie coś do powiedzenia, a jeśli jest coś na tyle
oryginalnego że odróżni się od reszty to wtedy droga jest prosta i łatwa.
RZ - Na czym polega „Bukogranie" bo zdaje się że to cały
rytuał?
WJ - Wzmianka na ten temat jest na naszej stronie,
aczkolwiek my nie byliśmy nigdy na czymś takim. Organizuje to „Łza" - osoba
która zajmuję się naszą strona. To jest turysta ortodoksyjny i dla niego jest to
pewnego rodzaju misterium...że oni właśnie wieczorami siedzą przy ognisku,
śpiewają itp... My raczej od tego trzymamy się z daleka...
RZ - Jeżeli chodzi plany płytowe? Szykuje się coś nowego? Może jakieś
przeróbki? Ostatnio jest to na topie...
WJ - My nie będziemy
robić tego co jest na topie. Istniejemy już 35 lat, nie robiąc tego co jest
popularne. Teraz gdybyśmy zrobili coś co jest na topie to zakończyli byśmy
działalność. Niewykluczone że będzie jakaś płyta bo kotłuje się w nas tysiąc
pomysłów i staramy się być o tyle współcześni jeżeli chodzi brzmienie i tego
typu wymogi. My nigdy nic nie programujemy.
RZ -
Gdzie jest najlepszy odbiór Waszej muzyki?
WJ - Kiedyś
na pewno Kraków... bo stamtąd się wywodzimy i tam się wszystko zaczęło. Ogólnie
w wielu miejscowościach...
RZ - Oprócz muzyki,
jakie macie pasję?
WJ - Ja mam studio nagrań i nagrywam...
RZ - Ale to też poniekąd muzyka...załóżmy:
gdybym nie był muzykiem to bym był....
WJ - Ja w ogóle jestem
absolwentem Politechniki Wrocławskiej i byłem przez pięć lat inżynierem. To
przejście podziemne, które jest tutaj na Świdnickiej i które zresztą mają
zasypać, w części jako młody inżynier budowałem ja... Te zadaszenie tych schodów
niewydarzonych, to obwieszczam wszystkim że to ja Wacław Juszczyszyn
zrobił...Wielka moją pasja jest muzyka, łażenie po górach, narty.
WM
-Moja pasja są sporty związane z wodą. Jestem początkującym płetwonurkiem.
Każdą wolną chwile spędzam na basenie. Uprawiam tez tzw. Pochodną nurkowania
tzw. Nurkowanie bezdechowe...
RZ - To dość
ekstremalnie...
WM - Tak, ale jak to się robi do pewnego pułapu, to jest to w miarę
bezpieczne...
RZ - Są jakieś występy , które
mocno utkwiły Wam w pamięci?
WJ - Tak, to było na 30 lecie
zespołu. Dwa koncerty w Teatrze Muzycznym (we Wrocławiu), gdzie był Prezydent
Miasta od którego dostaliśmy nagrodę za osiągnięcia, rzekomo artystyczne. Była
telewizja i prasa i w ogóle jakieś takie „halo", ale my na co dzień od tego
stronimy...
Fot: Wolna Grupa
Bukowina