10 hitów 2008 roku: Polska
2008-12-29 16:15:4210. Don Guralesko „El Polako”
Zimny kraj, zimny flow, zimna wóda. Gural ze swoim mistrzowskim flowem zadaje pytanie „Co z tą Polską”, ale w przeciwieństwie do Tomasza Lisa nie siedzi z założonymi rękami, tylko odpowiada „z moim wojskiem rozjebię całą twoją wioskę”. „El Polako” to hymn imprez w nowym roku akademickim i dobrze, że to właśnie Gural zasłużył sobie na miano jego twórcy, bo „pizga rymy jak pod koszem haki Olajuwon Hakeem”.
9. Waglewski Fisz Emade „Majty”
Kobiety, wyjdźcie, a może właśnie wejdźcie, oto męska muzyka z dozą męskiej wrażliwości. Wchodzicie do świata chłopów. Nic nie rozumiecie? Bo my czasami rzeczywiście tylko chcemy ściągać majty, żeby życie miało jakiś sens.
8. Afro Kolektyw „Mężczyźni Są Odrażająco Brudni i Źli”
Szowinistycznego wątku ciąg dalszy. Afro Kolektyw nawiązuje do najlepszych tradycji rodzimego rymowania. Psychodeliczny podkład, smyczki w tle oraz świetna nawijka Afrojaxa dają asumpt do zagadnienia „Czy ktoś nagrał lepszą płytę hiphopową w Polsce w 2008 roku? Sprzeciw? Nie widzę.”
7. Ramona Rey „Skarb”
Ramona Rey zasłynęła tym, że na teledysku do „Pięknie jest” siedziała na kiblu, czym wzbudziła niemałą konsternację każdego, kto obejrzał ten klip. Na szczęście zdążyła już podetrzeć tyłek i nagrać kawał porządnego futurystycznego popu, którego w Polsce nikt nie gra. „Skarb” wielu osobom się nie podoba, ale bez dwóch zdań jest to jeden z najbardziej oryginalnych utworów ubiegłego roku. Odwrócony schemat – wykrzyczane zwrotki, łagodny refren i niespotykany wokal Ramony, która tak naprawdę w ogóle nie śpiewa. Może i jest to stylistyczny kicz, ale jaki wyrazisty!
6. Pustki „Parzydełko”
Pierwsze sekundy brzmią jak „Vertigo” U2, ale już dalej Pustki pokazują swój styl, dzięki któremu nagrali jedną z najlepszych polskich płyt 2008 roku. Leniwa gitara, bezpretensjonalne klawisze, a przede wszystkim harmonijny głos Basi Wrońskiej, która śpiewa o wyraźnej ochocie na zapalenie płuc. Tyle że na tle arktycznych wzwodów, teksty Pustek o beznadziejnej codzienności i najprostszych, a zarazem najtrudniejszych do opisania emocjach, orzeźwiają jak zapach napalmu o poranku.
5. Marika „Masz To”
Pamiętacie film „Więcej czadu” z Christianem Slaterem, w którym prowadził piracką stację radiową? „Masz To” jak mało który utwór nadawałby się na dżingiel takiej rozgłośni. Dynamikę i soulową moc mamy tu od samego początku, a jeżeli dodamy do tego energię w znakomitym głosie Mariki, otrzymujemy w rezultacie produkcyjne arcydzieło. Wielkie odprężenie i niezwykle przyjemna niespodzianka.
4. Czesław Śpiewa „Maszynka Do Świerkania”
Czesiek Mozil był w tym roku niekwestionowanym królem polskiej alternatywy. Słuchali go i zachwycali się nim wszyscy. Oto koleś z Kopenhagi stworzył intrygujący projekt na wskroś zakorzeniony w polskich duszach – na naszych zatroskanych mordkach brakuje czasem niewymuszonego uśmiechu. Dzięki całej tej folkowej awangardzie Czesław nabrał wszystkich szopenfeldziarzy. Cwaniak z tego Duńczyka, bo on jeden wie na pewno, że tak naprawdę bawi się muzyką, ale jej nie tworzy. Nie wiadomo więc, czy będzie następna raza, bo patent z uroczymi do pięciu przesłuchań tekstami może drugi raz nie wypalić.
3. The Bumelants „Bo To Się Zwykle Tak Zaczyna”
Podróż we wspaniałe lata trzydzieste. Wyobrażacie sobie limuzynę Daimler-Benz pomykającą Zakopianką, Eugeniusza Bodo śpiewającego na festiwalu w Sopocie albo szalejące na dancingach kobiety w krótkich sukienkach i futrze? Wszystko to wydaje się lepsze, szlachetniejsze i jakże odległe od dzisiejszych czasów. Tylko pojęcie miłości się nie zmienia, co udowodnili The Bumelants, dokonując niemożliwego. Przenieśli szlagier Mieczysława Fogga w XXI wiek, nadając mu świeżości i nowego brzmienia, ale nie zabierając ani odrobiny stylu i romantyzmu. Utwór ten dowodzi też, jak wybitnym śpiewakiem był Fogg. Czasy się zmieniają, a on dalej siedziałby w komisjach. Kapitalne.
2. Ania Dąbrowska „Nigdy Więcej Nie Tańcz Ze Mną”
Kolejna wycieczka w klimaty retro. Melancholiczna Ania Dąbrowska wystylizowana na lata 60. zmysłowo śpiewa nam, że znów jest samotna w klubie samotnych serc. Znakomity motyw przewodni i wyczuwalna od początkowych chórków atmosfera składają się na nasze „It's My Party”, tylko znacznie bardziej depresyjne. Dobrze, że Ania nie poszła śladem zespołu Ocean i nie nagrała piosenki o niczym. „Nigdy Więcej...” jest także zbiorem celnych tekstów o uczuciach – ona i on, miłość, rozstanie – proste, ale zawsze aktualne. Urocza, niewinna, poetycka, nie narzucająca się sztucznym przekazywaniem emocji piosenka.
1. Sokół i Pono feat. Franek Kimono (Fred remix) „W Aucie”
Popularność piosenki można mierzyć na wiele sposobów. Jednym z nich jest ilość tekstów, które przeszły do języka potocznego. Pod tym względem „W Aucie” jest killerem niespotykanym chyba od czasów kolejnych produkcji Wilków. Ale zacznijmy od początku – Sokół i Pono niespodziewanie odnaleźli się w konwencji pastiszu lat 80. Siła piosenki tkwi w umiejętnej zabawie konwencją, dystansie do wykorzystanego nurtu i do samych siebie oraz obezwładniającym humorze. Jeżeli dodamy do tego zaraźliwy dyskotekowy bit oraz błyskotliwość tekstów, to przecież wiadomo, że „W Aucie” nie miało w tym roku w Polsce konkurencji. No właśnie, teksty - „jestem barmanem na tym dancingu” mówi dzisiaj każdy, kto poczuje się kozakiem. „Ja w Victorii piję Ballantinesa” - kwestia każdego lansera, który wmawia, że pije dżin z tonikiem zamiast wody z cytryną. „Weź daj mi rękę, słodka jak z miodu” - retro dancingowy podryw lepszy niż „znam kogoś, kto ma brata, kto zna kogoś, kto jest tutaj didżejem”. To wszystko jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, bo nie sposób wybrać najlepszych grepsów „W Aucie”, zwłaszcza przy jawnym mistrzostwie zwrotek Freda i Pana Kleksa oraz prostacko fajnym refrenie. Wafle na plaży w Juracie, budki z hamburgierami, ruda Grażyna, Baltona, ekspert dżentelmen, na fliperach rekordy, mentolowe Marlboro – ale poszefowali!
Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)