Kompozycje pełne napięcia i emocji
2009-07-03 14:27:09Muzyka Riverside już od pierwszych miesięcy istnienia zwiastowała przełom na polskiej scenie muzycznej. Zapowiedzi sukcesu okazały sie jak najbardziej trafione, progresywny rock w klasycznym wykonaniu jest tym, czego nam trzeba. O światowym zasięgu muzyki Riverside świadczy chociażby udział w europejskiej trasie koncertowej, jako gość Dream Theater . Opeth, Tool, Porcupine Tree - oto kilka inspiracji warszawskiego zespołu, który dzięki emocjom wokalisty Mariusza Dudy i magii bijącej z brzmienia instrumentów, zdążył odcisnąć już oryginalne piętno na jakości progresywnego rocka.
"Anno Domini High Definition" jest płytą różniąca się od poprzedniej. Jest o wiele bardziej energetyczna, oniryczna zasłona z "Rapid Eye Movement" została raptownie zdjęta, zastąpiona przez wyraziste dźwięki i emocje. Płytę otwiera utwór pt. "Hyperactive", liryczny wstęp pianina jest zachęcającym zaproszeniem do dalszej części programu. Melancholijny nastrój zostaje jednak szybko przełamany progresywnym dźwiękiem gitar. Porywający wokal Mariusza Dudy dopełnia ten muzyczny pejzaż i już w trzeciej minucie mamy pełną gamę emocji, od spokoju, po krzyk i ścianę dźwięku. Brzmienie klawiszy początkowo może wytrącać z przyjemnego klimatu, jednak jest to swoiste urozmaicenie i ma niewątpliwie swój urok. Drugi kawałek pt. "Driven to Destruction" rozpoczyna się rytmicznie, fala dźwięku narasta by zaraz zwolnić i uraczyć nas wyszukaną solówką. Świetne połączenie naprawdę mocnych, połamanych riffów z lirycznymi wstawkami. Utwór płynnie manewruje na różnym poziomie napięć, wokal idealnie akcentuje te przejścia. Sporo tu elektroniki, która nie jest bynajmniej nadużywana. Każdy z utworów opowiada inną historię, przedstawia rozmaite uczucia, budując jednak całość, zamyka album w określonych, przemyślanych ramach.
"Egoist Hedonist" obok znanych wcześniej dźwięków, dołącza trąbkę, przez co na chwilę zapominamy, że słuchamy właśnie Riverside. Brzmienie jest niezwykle hipnotyzujące, łatwo się wciągnąć w klimat zespołu, świetnie skomponowane instrumenty trzymają w ciągłym napięciu, patetyczne, monumentalne fragmenty zapierają dech w piersi i przyprawiają o dreszcze."Left Out" rozpoczyna się nieco depresyjnie i melancholijnie, nastrój zostaje zatarty doskonałą solówką gitary i instrumentów klawiszowych. Klimat zmienia się wraz z emocjami, które niesie za sobą tekst piosenki. Pustka i niepewność zmieniają się w nadzieje i pozorny optymizm, jednak sens utworu zmierza do punktu wyjścia, dodatkowo podkreślony ścianą połamanych dźwięków. Utwór zamykający album "Hybrid Times" to nadpobudliwa piosenka opowiadająca o nadpobudliwych czasach, życiu w nieustannym biegu, obsesji ciągłego wyścigu. Partie instrumentalne budują atmosferę tego biegu, masą kombinacji i nieoczekiwanych przejść, narastającą ścianą dźwięku. Ostatnie minuty utrzymane są w iście transowym klimacie, jęczące i zawodzące, psychodeliczne chóry to ciekawy akcent na zakończenie płyty.
Na osobną uwagę zasługuje wartość treściowa przekazu Mariusza Dudy. Pomijając tworzenie niezwykłego napięcia poprzez emocjonalny wokal, krzyk tłumiony szeptem, teksty utworów całej płyty traktują o niezwykle aktualnych problemach współczesnego człowieka. Rzeczywisty świat, będący jednocześnie orinyczną iluzją, narzuca nam sposób myślenia, zachowania, który zabija naszą indywidualność, a ciągły wyścig przytłacza ze wszystkich stron. Bohater stworzony przez Mariusza Dudę nie widzi spełnienia w żadnym z wyjść. Dostosowanie się, ujednolicenie, tak jak i zachowanie indywidualności, niesie ze sobą pustkę, zatracenie i niepewność. Ta kreacja osobowości aktywnie poszukującej spełnienia w życiu pozwala na odczytanie tej muzyki niezwykle osobiście, umożliwia utożsamienie słuchacza z problemami poruszanymi w tekście i przez to odbiór staje się o wiele bardziej emocjonalny i autentyczny.
Ismena Sobucka