The xx w innej odsłonie! Recenzujemy album "I See You"
2017-04-18 23:52:25The xx to powstały w Londynie zespół indie pop, będący na scenie muzycznej od 2005 roku. Założona jeszcze w licealnych czasach młodych artystów grupa, składa się obecnie z trzech osób. Romy Madley Croft, Olivera Sim’a oraz Jamie’go Smith’a. Ten ostatni jest producentem muzycznym i DJ-em, a w zespole perkusistą.
Artyści w swoim dorobku mają jak na razie 3 albumy. Zaistnieli w 2012 roku dzięki rozgłosowi, jaki przyniosła im płyta „Coexist”. Wokal w utworach podzielony jest między Romy, której również zawdzięczamy niektóre partie gitarowe i Olivera. Jest on także basistą.
Pierwszy album „xx” to jeden z najlepszych debiutów 2009 roku. Najnowsza płyta „I See You” to wyjście poza strefę komfortu. Poprzednio teksty piosenek były kolażem odrębnych myśli młodych twórców. Każdy z nich dokładał swoją część, pisaną w domowym zaciszu. Nowy album to kompozycja, dialog, prowadzony między jednostkami, składającymi się na zespół The xx. „I See You” to pierwszy krążek tworzony poza Londynem. Między innymi na Islandii i w teksańskim miasteczku Marfa.
Teksty pisane razem, proces twórczy, któremu zbędne było łącze internetowe i komunikowanie się przez e-maile, dają jeszcze lepszy obraz, złożonej problematyki utworów i wejścia zespołu w nowy rozdział. Poprzednie albumy to intymne, melancholijne opowieści o tęsknocie i złamanym sercu. Obecna tematyka zmian, pozytywnych odczuć i zadumy nad rzeczywistością, w jakiej przyszło funkcjonować artystom młodego pokolenia, widoczna jest nie tylko w utworach The xx. Sceniczny i prasowy wizerunek muzyków nabrał barw…innych niż czerń. Ciekawym jest fakt, iż zaduma nadal towarzyszy albumowi lirycznie. Muzycznie, to odkrycie popu i muzyki elektronicznej na nowo. Minimalistyczne brzmienie doczekało się nowej aranżacji.
„I See You” składa się z 10 utworów, prowadzących przez zawiły labirynt ekspresyjnych odczuć. Twórczość grupy nie ma jednak nic do czynienia z egzaltacją. Croft, Sim oraz Smith łamią stereotypy, jakimi naznaczone jest pokolenie millenialsów. Ułatwiają odbiorcom utożsamianie się z nawarstwionymi, często sprzecznymi odczuciami.
Album, z mocnym basowym brzmieniem otwiera „Dangerous”. Jest radosną zapowiedzią nowego początku. Odważny, nieco klubowy rytm, w połączeniu ze znacznie bardziej niż wcześniej wyeksponowanymi głosami wokalistów, nadaje świeżości. Podniosły dźwięk na wstępie przypomina saksofon, obrazując znaczenie otwierającego utworu. W dalszej części tworzy ciekawe połączenie z muzyką elektroniczną przypisane między innymi takiemu gatunkowi jak trip hop, powiązanemu z twórczością Smith’a.
„Say Something Loving” to ciekawy, romantyczny dialog, między Romy a Oliverem. Młoda artystka opowiada w nim osobistą historię miłości, którą ku jej zaskoczeniu, przypadkowo odnalazła po latach zawiłych relacji. Tekst wcale nie jest prosty i wypełniony pustymi słowami z popularnych popowych piosenek. Nadal, zwyczajem The xx pozostaje ambitny i niebanalny. W tekstach widać złożoność uczuć, jakie przychodzi przyswajać artystom. Pokazują drugą stronę medalu towarzyszącą nagłemu napływowi emocji związanych z miłością. Z liryką kontrastuje lekki wydźwięk podkładu muzycznego.
Ciekawą kompozycją jest „Lips”. Rytmiczny, aczkolwiek spokojny utwór przywodzi na myśl owiane tajemnicą głosu i muzyki poprzednie albumy. Słychać w nim średniowieczne chórki wykorzystane w filmie „Młodość”. Pierwotnie były częścią kompozycji „Just (After Song of Songs) Davida Langa. To nie jedyny utwór, w którym grupa korzysta z sampli. Nie brak tu jednak ciekawej linii melodycznej. Kolejny, równie spokojny „A Violent Noise” porywa żywym, synthpopowym podkładem rodem z letnich festiwali muzyki elektronicznej.
„On Hold” to kawałek, który doczekał się już teledysku z udziałem amerykańskiej modelki Ali Michael. Jest niezwykle udany ze strony wokalnej. Romy odkrywa skale głosu w pełnej okazałości. Jej melodyjność idealnie współgra z wyrazistymi partiami Olivera. Całość podbita jest samplami z przeboju lat 80 „I Can’t Go For That”. Tekst świadczy o dojrzałości artystów, nie tylko tej scenicznej. Jest refleksją skupioną wokół wcześniejszych błędów.
Ostatni utwór „Test Me” zamyka album dozą niepewności i ulotności. Bardziej niż wokal, udział w oddaniu tych uczuć mają efemeryczne, lekkie partie muzyczne podobne do tych z albumu „Coexist”. Brzmi bardzo kameralnie, intryguje słuchacza.
Album „I See You” to wydźwięk pokolenia nowych romantyków. Brzmienie przywodzi na myśl przearanżowanie Joy Division na New Order. Rzeczywiście jest dla grupy nowym porządkiem, formą terapii, która wpłynie na odbiór twórczości The xx.
Wiktoria Bień
fot. materiały prasowe