Wywiady - Muzyka

Gitarzysta Lady Pank: Lubię odpływać od twardej rzeczywistości [WIDEO]

2015-03-23 14:03:40

Krzysztof "Kielich" Kieliszkiewicz - gitarzysta Lady Pank, nie ucieka od rocka i pragnie kontaktu z ludźmi. „Drapacz chmur” jest kontynuacją jego solowego debiutu, choć tak wiele się zmieniło. Ale to przecież rock’n’roll, tu wszystko jest możliwe. Zapraszamy do lektury!

Kiedy wydawałeś „Dziecko szczęścia”, wiedziałeś, że będzie ciąg dalszy? Bo tego rodzaju skoki w bok najczęściej są jednorazowe.

Nie wiedziałem. Droga od wymyślenia kompozycji do postawienia płyty na półce bywa bardzo długa i kręta. Nagranie płyty, a potem praca wokół jej wydania i promocji to dość wycieńczający proces, więc po „Dziecku szczęścia” powiedziałem sobie, że… nigdy więcej. (śmiech) Byłem z niej zadowolony, ale na tyle zmęczony, że powiedziałem sobie, że następnej nie będzie. Po co mi to?

No więc po co?

Minęły dwa lata, emocje opadły. A ja przecież cały czas siedzę w domu i piszę nowe piosenki… W końcu pomyślałem więc, że powinienem to zrobić, że nagrywanie płyty jest fajne. To jest taki bodziec, który powoduje, że stawiasz sobie poprzeczkę coraz wyżej, że musisz się doskonalić. Dzięki temu chce się żyć.

„Dziecko szczęścia” spełniło twoje oczekiwania? Recenzenci chwalili poszczególne utwory, ale chyba przeszkadzała im stylistyczna różnorodność twojego debiutu.

Rzeczywiście, tamten album trudno było sklasyfikować, jednoznacznie określić jego tożsamość. Między innymi takie uwagi zainspirowały mnie do tego, by samemu zaśpiewać większość nowej płyty. Ale „Dziecko szczęścia” na pewno spełniło moje oczekiwania jeśli chodzi o zaistnienie w dobrym stylu jako kompozytor, a to przede wszystkim chciałem uzyskać.

Gorzej z koncertami, bo właściwie każdą piosenkę śpiewał ktoś inny i byli to ludzie, którzy mają na co dzień sporo własnych obowiązków.

Miałem dużo ciekawych propozycji, na przykład koncert w Trójce, na którym mi zależało. Cóż, tego na początku nie przemyślałem, nie wykazałem się strategiczną przenikliwością. (śmiech) Wtedy nie udało się zagrać żadnego koncertu, ale myślę, że teraz będzie to możliwe, że uda się zgrać terminy tych kilku osób, które zamierzam zaprosić.

„Drapacz chmur” jest nie tylko bardziej spójny, ale również bardziej gitarowy niż „Dziecko szczęścia”.

To prawda. Postanowiłem zrobić kolejny krok naprzód i zaangażowałem się w powstawanie tej płyty znacznie mocniej niż na debiucie. Oczywiście zagrałem na basie, bo to instrument, z którym żyję na co dzień, ale również na gitarach rytmicznych, zaśpiewałem, a także współprodukowałem tę płytę, razem z Rafałem Smoleniem, który był również realizatorem. Miałem więc duże pole do popisu i dużo do powiedzenia.

Zwrot w stronę gitarowych brzmień był twoją świadomą decyzją, czy po prostu okazało się, że masz ciężką łapę?

(śmiech) Kompozycje, które wychodzą spod moich palców mają swoją bazę w gitarach, czasem tylko korzystam z klawiszy. Dlatego to rockowe brzmienie „Drapacza chmur” jest tak naturalne i tak bardzo spójne. Przy debiucie świadomie chciałem się od tego oddalić, dlatego do produkcji zaprosiłem wtedy Radka Łukę. Spodziewałem się, że nada temu wszystkiemu nieco odmiennego charakteru. Tym razem jednak nie zamierzałem uciekać przed rockiem, wręcz przeciwnie.

Na „Dziecku szczęścia” unikałeś rocka, by uniknąć skojarzeń z Lady Pank. Dziś już ci nie przeszkadzają?

Wiesz, czegokolwiek bym nie zrobił, zawsze będzie to oceniane w kontekście Lady Pank. I dobrze, to przecież najważniejsza część mojego artystycznego życia, jestem z niej dumy i nie zamierzam od niej uciekać. Poza tym decydując się na nagranie drugiej płyty solowej nie chciałem powielać pomysłów z debiutu. Chciałem zrobić kolejny krok, to mnie kręciło. Bezpośrednich nawiązań do Lady Pank tu jednak nie znajdziesz, Janek ma tak indywidualny styl grania na gitarze, że byłbym głupi, gdybym próbował to podrabiać.

Rozważałeś nagranie kolejnego materiału z wieloma wokalistami?

Absolutnie nie chciałem powielać tego pomysłu, już raz został sprzedany. Tym razem pomyślałem sobie, że skoro i tak te numery komponuję, skoro melodie wychodzą z mojej paszczy, to czemu nie spróbować? Wiesz, przyłożyłem się do tego, wziąłem trochę lekcji – to nie tak, że po prostu wszedłem z ulicy do studia i zaśpiewałem. (śmiech) Nie mam kompleksów, ale mam też pomysł, żeby kiedyś nagrać płytę z samym Łukaszem Lachem w roli wokalisty. Dobrze nam się razem pracuje, a ludzie zauważają, że Łukasz fajnie wpisuje się w moje kompozycje. Może to będzie kolejny krok?

Kto jeszcze towarzyszył ci w nagraniu płyty?

Bębny nagrał Kuba Jabłoński. Znamy się długo, jeszcze z czasów, kiedy nie graliśmy w Lady Pank. Rozumiemy się doskonale, zarówno muzycznie, jak i prywatnie, więc zaproponowałem mu współpracę. Był przeszczęśliwy,a mnie zrobiło się bardzo miło

Na koncertach też z tobą zagra?

Oczywiście, podobnie jak wszyscy inni, którzy współpracowali ze mną przy tej płycie. Na pewno będzie to Łukasz Lach, który dograł też gitarowe smaczki. Chciałbym też bardzo, żeby dodatkowymi wokalami wspomagał mnie Piotrek Niesłuchowski, który również gra na gitarze. Muszę jeszcze pozyskać jakiegoś sprytnego klawiszowca… Chciałbym, żeby to była wszechstronna ekipa, żebyśmy mogli na scenie wymieniać się instrumentami, żeby to żyło.

Czyżby „Drapacz chmur” był twoją ostatnią płytą solową i zarazem pierwszą jako lidera zespołu?

Trudne pytanie, nigdy w ten sposób nie myślałem. Nie wiem, czy mam na tyle odwagi, żeby roztaczać tak bardzo konkretne wizje przyszłości… Niełatwo jest znaleźć grupę ludzi, którzy bez słów rozumieją się na scenie, pomiędzy którymi tworzy się chemia, która sprawa, że publiczność patrzy zachwycona, nie wierząc w to, co widzi i słyszy. To duża sztuka i oczywiście, chciałbym, żeby kiedyś mi się udała. Pierwsze koncerty będą odpowiedzią, czy uda nam się już tym razem.

Jakiego rodzaju potrzeby chcesz zaspokoić wychodząc do ludzi z tym projektem? Bo oddech wielotysięcznego tłumu i światła wielkiej sceny już znasz.

Moją ambicją jest spotkać się z ludźmi. Brakuje mi bezpośredniego kontaktu. Szukam też odskoczni od mojego codziennego muzycznego życia, chciałbym przeżyć coś nowego. Każdy człowiek powinien zafundować sobie coś takiego, żeby nie popaść w rutynę.

I nie koliduje to z twoimi obowiązkami w Lady Pank?

Lady Pank zawsze jest na pierwszym miejscu i to się nie zmieni. Ale jesienią mamy mniej pracy, bo Lady Pank to sytuacja bardzo masowa, grywamy latem dużo plenerów, imprez miejskich. Natomiast jesienią, w klubach, gramy mniej, z prozaicznych, finansowych względów. Ja tymczasem uwielbiam kluby, granie dla niewielkiej grupy ludzi i tę właśnie potrzebę będę mógł zaspokoić.

W tym co mówisz jest dużo skromności. Jak w takim razie odczytywać tytułowy „Drapacz chmur”?

Jest w tym trochę przekory. Tytuł płyty definiuje mnie jako człowieka. Z jednej strony twardo stąpam po ziemi, potrafię się odnaleźć w codziennych realiach, ale też bardzo często mam głowę w chmurach, szybuję gdzieś wysoko. Lubię tak odpływać od twardej rzeczywistości, lubię to moje drapanie chmur…

Okładkę, bardzo nieoczywistą, zaprojektował Krzysiek Ostrowski, znany rysownik, ale również wokalista nieodżałowanego Cool Kids Of Death.

Bardzo lubię jego rysunki, jego wyobraźnię i podejście do sztuki… Chyba mamy trochę podobne charaktery. Kocham współpracować z fajnymi, ciekawymi ludźmi, a on jest właśnie taką osobą. Poznaliśmy się już przy okazji kręcenia teledysku do poprzedniej płyty i zaiskrzyło. Krzysiek nakręci też klip do otwierającego nową płytę utworu „Lepiej już nie będzie nam”.

Płytę wydajesz własnym sumptem, więc możesz zrobić wszystko, na co masz ochotę.

No i super, kolejne pozytywne doświadczenie. Mam co prawda więcej obowiązków, ale myślę, że wyjdzie mi to na dobre. Czuję, że otwieram nowe drzwi.

mat. pras.

Fot. Paweł Bąbała

Słowa kluczowe: Lady Pank, Kielich, Krzysztof Kieliszkiewicz, wywiad, gitarzysta basowy
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
R3HAB
R3HAB o swojej muzycznej karierze, nadchodzących utworach i kwietniowych koncertach w Polsce [Wywiad]

Gdzie dokładnie wystąpi DJ, który współpracował z takimi piosenkarzami, jak ZAYN, Sean Paul, czy też Ava Max?

Polecamy
Zobacz również
Ostatnio dodane