Wszystko jest kwestią balansu i linii do przekroczenia - wywiad z Drakiem, liderem zespołu Hunter [WYWIAD]
2017-10-31 13:57:41
Hunter to zespół z ogromną tradycją. Na ich koncerty nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat przychodzą tłumy. Jaka jest recepta na sukces w branży muzycznej? Co muzycy sądzą o serwisach streamingowych i cyfryzacji w dzisiejszym świecie? Wywiad z Pawłem "Drakiem" Grzegorczykiem. Hunter
jest już dorosły, ma ponad 30 lat, dzieci i przynajmniej 2 pokolenia
fanów. Co jest jeszcze na Waszej liście "do zrobienia"?
Właściwie cztery. A co do planów to nie wybiegamy za bardzo w przód. Mamy już swoje lata (śmiech) Cały czas chcemy nagrywać płyty i grać jak najwięcej koncertów. To jest to, co nas trzyma przy życiu. Mentalnie jesteśmy w przedszkolu, zresztą właśnie to nam non stop wytykają (śmiech), ale nie robi to na nas wrażenia, staramy się jak najwięcej tworzyć i jak najwięcej grać. Mądrzy zrozumieją co mam na myśli.
"Niewolność" czyli ostatnia płyta a zarazem tytuł trasy. Czy przygotowujecie się inaczej do trasy jesiennej, niż do plenerów?
Jest duża różnica. W klubach jest bliższy kontakt, bo ludzie stoją na wyciągnięcie dłoni. Z dużym zaangażowaniem śpiewając wniebogłosy i drąc się niemiłosiernie. I chcąc nie chcąc także opluwając przy tym wspólnie (śmiech). Na plenerach jest dużo głośniej, dużo więcej publiczności ale za to ostrzejsze utwory nie wypadają tak dobrze jak w klubach. Setlistę robimy więc w ten sposób, że w plenerach gramy trochę inne i zazwyczaj wolniejsze i cięższe utwory. W klubach dajemy za to sobie wolną rękę i wracamy często do utworów z pierwszej, drugie, trzeciej płyty. Specyfika koncertów jest różna. Natomiast każdy z nich, czy plener czy klub ma swoją własną magię.
"Niewolność",
"Nierządnicki", "Niebanalny", sporo tego NIE. Czy zgodzisz się, że
ludzie są coraz mniej asertywni, że wolą iść za tłumem, żeby się nie
wychylać?
Myślę,
że taka jest to po ludzka natura. Dopóki ktoś nie podpali lądu czy
lontu i nie sprowokuje ludzi, zdenerwuje i wyprowadzi z równowagi, to
jednak większości odpowiada bardziej siedzenie w kącie i nieryzykowanie.
Czasy są jakie są i każdy wiek rządzi się własnymi prawami. Wszystko
jest kwestią balansu i linii do przekroczenia. Jeśli bardzo się dociśnie
ludzi to po prostu wstają i działają.
Co poradziłbyś młodym muzykom, którzy dopiero startują w przemyśle muzycznym?
Jest
to trudny temat, bo z pozoru wydaje się, że internet otworzył drogę
każdemu, kto chce tworzyć. Z drugiej jednak strony, to wszystko jest tak
ogromne, że łatwo się zagubić, łatwo zaginąć w tłumie i natłoku
informacji. Łatwo jest wrzucić do sieci coś swojego, ale bardzo trudno
jest to wypromować. Trzeba być potwornie, wręcz fanatycznie upartym.
Czasy są trudne, muzyka zaczyna coraz częściej milknąć a w piosenkach
można coraz częściej usłyszeć teksty o niczym, wiele utworów staje się
muzyczną papką. Szkoda by mi było nawet jednego utworu.. I szkoda, że
media podają ludziom taką papkę. Chodzi o to, aby nie popadać w
skrajności. Są oczywiście audycje autorskie, gdzie można posłuchać
dobrej muzyki, ale takich audycji jest mało, albo lecą późnym wieczorem.
A jeżdżąc w ciągu dnia samochodem słuchamy właśnie takiej papki, która
nie powoduje żadnych emocji. Ta muzyka jest płytka, a poziom jest mocno
zaniżany właśnie przez media. Dla takiego zespołu jak my jest ciężej
dotrzeć do publiczności, bo gramy rockmetal. Mamy jednak stałych
słuchaczy, fanów, bo jesteśmy na rynku przez ponad 30 lat. I znajdą nas
bez problemu w sieci. Nie mam jednak pojęcia jak mogą promować się w
takiej sytuacji zespoły niszowe, podziemne, które rozpoczynają
karierę...
Cyfryzacja muzyki szkodzi muzyce, czy pomaga?
Wszyscy znamy serwisy streamingowe, które płacą, ale są to bardzo małe pieniądze. Ale jednak. Dobre i to. Lepsze niż piracenie. Zespół, żeby mógł funkcjonować, musi mieć nowe utwory, musi grać koncerty. Dlatego musi też nagrywać płyty a takie nagranie to kosztowne przedsięwzięcie – myślę, że w tej chwili jakieś 20-30 tysięcy złotych. Tak, żeby płyta była na odpowiednim poziomie. Trzeba więc zainwestować. Większość słuchaczy je natychmiast piratuje. A kupują fani, którzy mają tego świadomość i w ten sposób wspierają swoje zespoły. Ci, którzy szanują i doceniają muzyków zawsze będą płyty kupować. Ja również jestem za tym, żeby czynnie wspierać osoby, które poświęcają życie, żeby grać i robią to dobrze. Sam również słucham muzyki na streamingowych portalach, ponieważ jest to niezwykle wygodne, ale na półce stoją oryginalne płyty, bo wiem ile znaczy dla zespołu takie wsparcie. My sami staramy się dodatkowo od zawsze, aby nasze albumy miały odpowiednią grafikę, aby zachęcały i cieszyły oko.
Czy w Waszym przypadku występuje jeszcze trema przed publicznością?
Jasne,
że mamy. Myślę, że jak nie ma tremy, to artysta musi zacząć się
obawiać, że coś jest nie tak, bo to zwykle oznacza rutynę. Czyli równię
pochyłą. Osobiście mam taki problem, że im mniej ludzi, tym większa
trema. Jak jest ich dużo, paradoksalnie mnie to uspokaja, nie czuję aż
tak wielkiej tremy i spięcia. Nie wyobrażam sobie jednak zagrania dla
jednej osoby. Miałbym z tym poważny problem... po prostu bym się
wstydził! (śmiech)
Niekiedy porównywano Huntera do Metalliki. Czy Wasz rider techniczny jest równie bogaty w życzenia? ;)
Z tego co wiem, Metallica nie jest za bardzo wybredna i trudna jeśli chodzi o te sprawy. Ale są inne zespoły mające takie ridery, o których można książki pisać. Chcielibyśmy, żeby np. w menu zawsze były jakieś warzywa, żeby były jakieś dania bezmięsne, soki, woda, coś na rozgrzanie. Myślę, że nie są to wygórowane życzenia. Nie mamy póki co wymogów typu zamówienie delicji o zapachu bryzy z wodospadu Niagara unoszącej się pod nieboskłonem kanadyjskiego gwiaździstego nieba ale może powinniśmy w końcu o tym pomyśleć? Żeby rock’n’roll zupełnie chociaż pod tym względem nie obumarł? (Śmiech)
Niebawem gracie ponownie w klubie Stodoła. Z czym Wam się kojarzy ten wyjątkowy klub?
To właśnie w Stodole zaczęliśmy grać pierwsze duże autorskie koncerty. Jesteśmy z tym miejscem bardzo związani. To były takie chwile, które zostają w człowieku już na zawsze. Dlatego bardzo się cieszymy, że ponownie staniemy na scenie tego kultowego klubu. To będzie bardzo emocjonalne przeżycie. Zwłaszcza, że planujemy dodatkowo z tej okazji kostiumowy show Halloween’owy, w który chcemy wciągnąć naszych fanów. Wprost nie możemy się już doczekać!
Rozmawiała: Małgorzata Leśniarek
fot. Zdeb Photography