Wywiady - Muzyka

Tomasz Budzyński: Opieram się tylko na prawdzie

2012-03-13 16:21:39

Malarz, wokalista, poeta, prozaik, reżyser, aktor. Nie ma dziedziny sztuki, w której nie chciałby zaznaczyć swojego wkładu.

O debiutanckiej książce „Soul Side Story”, najbliższych planach wydawniczych, ale też o różnicach między NBA a europejską koszykówką rozmawialiśmy z Tomaszem Budzyńskim po wrocławskim koncercie Armii w klubie Łykend, który odbył się 17 lutego.

dlaStudenta.pl: Czy trudno jest przerzucić z krótkich, piosenkowych form na kilkusetstronicową, epicką opowieść jaką jest „Soul Side Story” (Budzyński w zeszłym roku opublikował swoją autobiografię, której recenzję możecie przeczytać TUTAJ - przyp. red.)

Tomasz Budzyński: Szczerze mówiąc, nie miałem z tym problemu. Co prawda nigdy przedtem nie pisałem prozy – ale jak już zacząłem pisać to poszło mi  jak z płatka. Pisałem książkę przez rok, najczęściej po obiedzie leżąc na kanapie – kładłem się z laptopem, na zmianę przysypiając i dopisując nowe rozdziały. Praca szła mi bardzo dobrze. Nawet zapuściłem sobie brodę, żeby wyglądać jak prawdziwy pisarz.

Czyli nie miałeś pomysłu żeby zatrudnić ghostwritera albo stworzyć wywiad – rzekę? „Desperado”, autobiografia Tomasza Stańki dzięki współpracy z Rafałem Księżykiem, zyskała interesującą drugą perspektywę.

Nie, wiedziałem, że chcę to napisać sam. W przeciwnym wypadku nie mógłbym umieścić tylu dygresji – musiałbym odpowiadać na konkretne pytania, a tak skupiałem się na czym tylko chcę. Od samego początku nie chciałem, żeby to był wywiad – rzeka.

Czy w związku z tym, że mogłeś pisać o czym chcesz, narzucałeś sobie jakąś autocenzurę czy dałeś się ponieść swobodnemu strumieniowi świadomości?

Chodziło mi o to, żeby opisać smak życia, szczególnie czasy mojego dzieciństwa i młodości. „Soul Side Story” nie jest do końca książką o zespole Armia i bardzo mnie to cieszy. Chciałem napisać o czasach, które minęły. Uważam, że obecnie żyjemy w zupełnie innym świecie, a ja miałem to szczęście, że żyłem w trzech epokach – latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, w dobie transformacji i teraz – w całkowicie odmiennych realiach. Muszę przyznać, że najwcześniejsze czasy opisywało mi się najlepiej. Raczej nie zakładałem sobie jakichś specjalnych samoograniczeń, po prostu wolałem pisać o tym co jest dobre i piękne w tym życiu.

Wartościujesz te czasy? Czy nie jest tak, że idealizuje się przeszłość - dzieciństwo i młodość?

Tak, uważam, że tamte czasy były lepsze. Jeżeli nawet idealizuję, to nie ma to znaczenia wobec ewidentnych faktów. Wydaje mi się, że obecne czasy w porównaniu z tamtymi są wręcz ubogie, wyzute i pozbawione smaku. Winny tej sytuacji jest Internet. To jest rewolucja, która zmieniła cały świat. Gołym okiem widać, że relacje międzyludzkie stały się prowizoryczne, a przez to o wiele mniej ciekawe. Internet te relacje w sposób straszny zubaża i powoduje, że stają się one fałszywe. Jak każdy korzystam z internetu, ale odbieram to podobnie jak telewizję – kupiłeś telewizor, więc go oglądasz. Pamiętam czasy, kiedy wszystkie wolne chwile spędzało się na podwórku z rówieśnikami – dziś patrząc przez okno nie za bardzo widzę bawiące się dzieci, one siedzą przed komputerem. Chociażby to świadczy o tym jak poważnie  zmienił się świat. To jakaś katastrofa! Ja osobiście wolę iść na spacer i oddychać powietrzem.

Andrzej Stasiuk w bardzo ciepłych słowach wypowiadał się o Twojej książce. Czy pozytywny odbiór „Soul Side Story”, zarówno przez fanów jak i krytyków zachęcił Cię do dalszego pisania? A może masz w planach stworzenie czegoś zupełnie odmiennego?

Już zacząłem pisać coś nowego – nawet dzisiaj nad tym pracowałem. Jeżeli miałbym do czegoś to porównać, to do opowiadań Hrabala, którego bardzo lubię. Moje pisanie jest trochę takim gawędziarstwem – tak, jakbym siedział ze znajomymi i przy miłej kolacji wspominał stare czasy. Na Bliskim Wschodzie istnieje taki zawód jak opowiadacz – ludzie przebywający z nim słuchają jego historii i taka jest też moja książka. Ja nie zmyślam bajek, tylko opisuję swoje życie – byłem ubogim chłopcem z małego miasta, wychowałem się w hotelu robotniczym w Puławach. Ale moje życie było piękne - co więcej, każdy z nas ma jakąś piękną historię do opowiedzenia. Pisanie autobiografii ma jedną wielką zaletę. Człowiek patrząc na swoje życie z pewnej perspektywy widzi, że życie ma sens, że warto jest żyć. Nie wymyślam science-fiction, opieram się tylko na prawdzie, która zawsze  jest najlepsza.

Gracie właśnie trasę opartą na płycie „Legenda”. Da się zauważyć, że publiczność na tych koncertach jest nieco inna – starsza – niż na, nazwijmy to, „zwykłych” koncertach Armii?

To prawda. Cieszę się, że mogę razem z kolegami pozwolić ludziom na taką fajną, sentymentalną podróż. Dla mnie „Legenda” to baśniowa symfonia – dziwię się, że dopiero teraz wpadliśmy na pomysł odegrania jej od początku do końca. Widzę, że ludziom to się bardzo podoba – wzruszają się śpiewając nasze utwory. Bardzo bym chciał zagrać jeszcze w całości album „Triodante”.

Ze składu, który nagrywał „Legendę” zostałeś w zespole tylko Ty. Czy łatwo jest grać stare numery z praktycznie nowym zespołem?

Aktualny skład bardzo dobrze radzi sobie ze starymi piosenkami. Sławek Gołaszewski, który ma niesamowity słuch muzyczny, porównał Karpia, nowego perkusistę, z Jankiem Rołtem, który przecież był nauczycielem Stopy. Moim zdaniem „Legenda” w tym współczesnym wydaniu brzmi świetnie.

Skoro ten skład tak dobrze odnajduje się w nieautorskich utworach, czego można spodziewać się po nowej płycie Armii? Czy planujecie niespodzianki i eksperymenty, podobnie jak na „Freaku”, czy jednak myślicie o klasycznej płycie w starym stylu?

Takiemu długowiecznemu zespołowi jak nasz nie jest łatwo nagrywać nowe płyty. Każdy ma inne oczekiwania – jedni chcą materiału zbliżonego do „Legendy”, drudzy do „Triodante”. Ale po nagraniu albumu takiego jak „Freak”, można powiedzieć, że kości zostały rzucone. Znowu zawiesiliśmy sobie wysoko poprzeczkę i wcale nie będzie proste teraz do niej doskoczyć. Ja bym chciał, żeby Armia nagrywała po prostu ciekawe i wyjątkowe płyty. Jeśli chodzi natomiast o moją solową twórczość, to planuję w tym roku wydać kolejny album. Bardzo chciałbym nagrać go z Bananem, który jest moją bratnią duszą. Ostatnio jadąc autem z rodziną słuchaliśmy „Tańca Szkieletów” – jak tam pięknie Banan gra! Chociaż ja mam teraz inklinacje do dziwnego śpiewania, w stylu Diamandy Galas (i tutaj Tomek daje próbkę takiego stylu – przyp. red.). I zamierzam pójść jeszcze dalej niż w utworze „Człowiek nie jest sam”.

Jakiś czas temu na jednym z plotkarskich portali pojawiła się Twoja wypowiedź dotycząca Dody. Ciekawe były komentarze internautów – większość osób kompletnie nie kojarzyła, kim jest Tomasz Budzyński. Nie czujesz się – po 25 latach na scenie, mnogości projektów w których brałeś udział – trochę niedoceniony?

Przepraszam bardzo, w ubiegłym roku Minister Kultury odznaczył mnie medalem (śmiech). Trudno mi powiedzieć żebym nie był docenioną osobą, razem z Maciejem Maleńczukiem otrzymaliśmy te odznaczenia, ku chwale Ojczyzny (śmiech). A portale plotkarskie w ogóle mnie nie obchodzą.

Skoro już jesteśmy przy Maleńczuku – co sądzisz o jego ostatnich artystycznych dokonaniach?

Kiedyś byłem wielkim fanem jego twórczości. Zaprosiłem go nawet do swojego filmu, on natomiast napisał dla mnie bardzo fajny utwór „Villon”. Maciej jest bardzo zdolnym człowiekiem i chociaż jego ostatnie produkcje nie za bardzo do mnie trafiają, to nie tracę nadziei i czekam.

Wiele razy podkreślałeś, że myślisz obrazami. Które z okładek płyt przykuły Twoją uwagę na tyle, że postanowiłeś zapoznać się z nimi tylko dzięki warstwie graficznej?

Jest takich wiele. Na przykład płyta zespołu Caravan „In The Land Of Grey And Pink” albo okładka drugiej płyty zespołu Soft Machine. Bardzo podobają mi się okładki płyt zespołu Yello albo przeróżne wydawnictwa Tzadik Records. Ostatnio olbrzymie wrażenie zrobiła na mnie okładka płyty jazzowego saksofonisty Dariusa Jonesa "Big Gurl". Ja sam projektuję okładki do swoich płyt i bardzo się do tego przykładam. Traktuję płytę jako przedmiot i chciałbym, aby on był piękny. Szczególnie dotyczy to płyt gramofonowych ze względu na ich pokaźny format. Jak tak sobie stoją oparte o ścianę, to wyglądają jak obrazy.

Podkreślałeś, że po zakończeniu kariery muzycznej chciałbyś poświęcić się pracy na kolei. Nie zniechęca Cię coraz gorszy stan polskiej kolei?

Jestem wielbicielem kolei i po zakończeniu kariery piosenkarza chciałbym zatrudnić się jako dróżnik – bardzo podoba mi się perspektywa pracy w takiej budce. Trzeba ratować to co jest jeszcze do uratowania. Przy okazji zajmę się pisaniem i malowaniem. Wychowałem się blisko torów i odgłos przejeżdżającego pociągu jest mi do życia niezbędnie potrzebny!

Jesteś znany także jako wielki fan koszykarskiej ligi NBA. Komu kibicujesz?

Przez cały czas Chicago Bulls – od ery Jordana, którego bardzo lubiłem wraz ze Scottiem Pippenem. Teraz też są bardzo mocni, prowadzą w Konferencji Wschodniej i chciałbym, żeby wygrali NBA w tym roku. Chociaż będąc szczerym – nie obchodzi mnie aż tak bardzo, kto zwycięży.

Uważasz, że współczesne NBA jest słabsze od tego z lat dziewięćdziesiątych?

Ależ skąd! Cały czas jest to najpiękniejszy sport na świecie! Piłka nożna, nawet ta w wykonaniu Barcelony, zupełnie mnie nie wzrusza, natomiast rozgrywki NBA mogę oglądać w nieskończoność. Piękno tego sportu działa na mnie uspokajająco jak jakieś lekarstwo. Nigdy nie byłem na takim meczu, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda.

A próbowałeś oglądać kiedyś europejską koszykówkę?

Jeśli ktoś już raz zobaczył NBA, to czy może potem zainteresować się europejską koszykówką?

Rozmawiali:
Michał Przechera (michal.przechera@dlastudenta.pl)
Jerzy Ślusarski (jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: tomasz budzyński wywiad armia rozmowa legenda 20 lat trasa koncertowa soul side story malarstwo nba
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
Nezznalek
Nezznalek o spełnianiu marzeń i społeczności w Internecie [Wywiad]

Tysiące osób poznały ją dzięki TikTokowi. Dziś jej marzenie o karierze muzycznej się spełniło. O social mediach, muzyce i życiu w wywiadzie z Pauliną Neznal.

Michał Urbaniak
Cztery "P" Michała Urbaniaka: pasja, prawda, praca i pokora [Wywiad]

Nie ma żadnej wątpliwości, że prawdziwe marzenia się spełniają, jeśli będziemy je realizować w zgodzie z zasadą 4P - mówi artysta.

Zobacz również
Ostatnio dodane
Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!