Saluminesia – sprzedając i zapadając w pamięć
2010-01-08 18:25:47Saluminesia to zespół powstały w 2004 r. w Sopocie. Już rok po swoim debiucie, zaistnieli w radiowej Trójce. W 2007 r. sopocka grupa wydaje EP-kę „Saluminesia". Pochodząca z niej piosenka „100 dni" trafia na składankę Piotra Stelmacha „Offensywa". Rok później chłopaki wydają pierwszy oficjalny singiel. Saluminesia na dobre trafia do eteru wielu rozgłośni radiowych. Zespół występuje m.in. na Festiwalu w Opolu i Węgorzewie. Pojawia się w programie Hit Generator w TVP2. Obecnie grupa promuje swoją debiutancką płytę „Sprzedając pamięć".
O Saluminesii, muzyce, koncertach i przyszłości zespołu rozmawialiśmy z Antonim Budzińskim, gitarzystą grupy.
Jak doszło do
powstania zespołu?
Antoni: Na początku graliśmy instrumentalnie. Jeszcze wtedy z
Nelą Gzowską, która obecnie udziela się w Kobietach. Wokalisty szukaliśmy. Na
jednym z koncertów w gdańskim klubie Żak supportowaliśmy Ściankę. Po występie
podszedł do nas Remik i po prostu zagadał. Tak dołączył do zespołu.
Skąd nazwa?
Antoni: Kiedyś taki szalony pomysł mi się w głowie narodził.
Trudno powiedzieć kiedy. Jeżeli patrzymy na etymologię tego słowa, to po
szwedzku oznacza to mniej więcej „sprzedając pamięć".
Kto odpowiada u Was
za teksty?
Antoni: Remigiusz, wokalista. Czasami coś tam Grzesiek (basista) dopisze, ale są to raczej
pojedyncze frazy czy refreny.
Czy można powiedzieć
to samo o muzyce? Czy jest jedna osoba, która komponuje?
Antoni: Muzyką zajmuje się głownie ja i Grzesiek.
Wasze teksty są po
polsku. Czy nie wykluczacie, że w przyszłości pojawią się piosenki śpiewane po
angielsku?
Antoni: Najswobodniej czujemy się, tworząc w języku polskim.
Uważam, że aby napisać tekst po angielsku i zrobić to dobrze, trzeba w tym
języku myśleć. Jeżeli ktoś jest przesiąknięty językiem polskim jest w stanie
napisać naprawdę dobry tekst. Raczej przy tym zostaniemy.
Czy coś zmieniło się
po wydaniu Waszego debiutanckiego albumu „Sprzedając pamięć"?
Antoni: Ciężkie pytanie. Na pewno to, że jesteśmy w radiu.
Jesteśmy dość regularnie grani w Trójce. Nasz singiel jest w propozycjach do
wieli list przebojów różnych rozgłośni. Nie nastawialiśmy się na jakiś wielki
szał. Nie jest super, ale jest ok. Nasza formacja się dopiero rozkręca.
Czy macie już coś w
zanadrzu, co jest skomponowane, a jeszcze nie gracie tego na koncertach?
Antoni: Tak, tak.
Mamy już z 8, 10 kawałków na nową płytę. Chcemy ją wydać jak najszybciej.
Dlaczego ten rodzaj
muzyki. Na pewno jest to związane z Waszymi zainteresowaniami. Jakimi?
Antoni: W każdym
zespole jest mix upodobań. Możemy słuchać różnej muzyki. Najważniejsze jest to,
że w tym co nagramy razem, czujemy się najbardziej swobodnie. Sam słucham
trochę innej muzyki niż gram, bardziej alternatywnej, między innymi ambientów,
elektroniki. Mimo różnych gustów w zespole, jest zgodność co do obranego stylu.
W jakim kierunku
zmierza Wasza muzyka? Na początku graliście alternatywniej, teraz gracie
łagodniej, czy następna płyta będzie jeszcze łagodniejsza?
Antoni: Nie lubię spekulować. Najlepiej nie zakładać jaki
będzie materiał. Wtedy najwięcej się dzieje. Wydaje mi się jednak, że będzie
trochę ostrzej i dynamiczniej.
Graliście na kilku
festiwalach, m. in. na festiwalu w Węgorzewie, na festiwalu w Opolu czy też w
programie Hit Generator w telewizyjnej Dwójce. Jak to jest grać na tak
diametralnie różnych imprezach? Gdzie się najlepiej czuliście?
Antoni: Opole to
jest typowa alternatywa (śmiech).
Węgorzewo jest festiwalem typowo rockowym. To też nie jest może do końca nasz
klimat, ale z tych imprez zdecydowanie nam najbliższy. Jeżeli chodzi o Opole to
uważam, że warto występować na takich imprezach. Mimo, że ja osobiście nigdy
nie oglądałem tego festiwalu i myślę, że nadal nie byłbym w stanie, to jest to
jednak kwestia dotarcia do odbiorcy.
Nie boicie się, że
występując w Opolu zostaliście zaszufladkowani jako zespół popowy?
Antoni: Nie
wydaje mi się żebyśmy mieli z tym problem. Raczej nie.
Jesteście po
pierwszych koncertach promujących Wasz debiutancki album? Jak odbiera Was
publiczność?
Antoni: Na pewno
zaczęło pojawiać się więcej osób. Wydaje mi się, że nigdy nie mieliśmy problemu
z odbiorem. W tym przypadku nie było żadnej ewolucji. Satysfakcjonujące jest
to, że publiczność jest większa i w mniejszym stopniu są to osoby przypadkowe.
Ludzie przychodzą specjalnie, aby nas posłuchać, a nie tylko na piwo. Jest to zdecydowanie
odczuwalne.
Macie już trochę
doświadczenia , jeżeli chodzi o koncerty i działalność w branży muzycznej. Czy Polska to dobry grunt, jeżeli chodzi o
rozwój zespołu, który robi taką, a nie inną muzykę?
Antoni: Czy to
dobry grunt? Raczej średnio słaby. To nie jest nowość, że na polskim rynku nie
jest za łatwo. Mało jest w Polsce zespołów, które można uznać za
pierwszoligowe.
Czy poza samym
graniem w zespole robicie jeszcze coś innego?
Antoni: Ja i
Grzesiek jeszcze studiujemy. Remik i Janek pracują.
Co sprawia Tobie
osobiście największą satysfakcję w graniu w Saluminesii?
Antoni:
Najbardziej lubię nagrywać muzykę. Największą satysfakcję sprawia mi sam proces
tworzenia, wchodzenia w ten swój świat.
Najlepszy koncert?
Antoni: Kurczę,
tyle ich już graliśmy. Trudno powiedzieć. Metropolia jest Okey, w Bydgoszczy na
Juwenaliach zagraliśmy fajny koncert przed Hey. Pierwsze koncerty, jeszcze
instrumentalne, przed Ścianką. Je też mile wspominam.
Czego Wam życzyć w
nowym roku?
Antoni: Najważniejsze żeby mieć grupkę fanów, realnego
odbiorcę, który nie tylko słucha, ale przychodzi na koncerty. To jest chyba
najważniejsze. Tego chciałbym nam życzyć w nowym roku.
Juliusz Jakubowski
(juliusz.jakubowski@dlastudenta.pl)
Karol Stańczak
(karol.stanczak@dlastudenta.pl)