Recenzje - Muzyka

Pharrell Williams szału nie robi

2014-03-25 12:23:48

Rok 2013 był zdecydowanie czasem Pharrella Williamsa. Główny wokal kolektywu N.E.R.D zrobił sobie niezły prezent na czterdziestkę - gościnnie wystąpił w numerach "Get Lucky" Daft Punk (ktoś jeszcze jest w stanie słuchać tego męczącego numeru?) i "Blurred Lines" Robina Thicke (ktoś zwracał uwagę na coś innego niż tylko śliczną Emily w teledysku?) które śmiało można nazwać największymi hitami ostatnich 12 miesięcy. O Williamsie głośno zrobiło się też z okazji premiery... 24-godzinnego teledysku do (całkiem zresztą zapadającej w pamięć) piosenki "Happy" znanej z filmu animowanego "Minionki rozrabiają". Idąc za ciosem, w 8 lat po premierze debiutanckiego "In My Mind", Pharrell wydał płytę "G I R L" będącą w założeniu quasi-koncept albumem o kobietach.

Trzeba to przyznać - trudno jest w dzisiejszych czasach o dobry pop nagrany przez facetów (no, z kobietami wcale nie jest dużo lepiej). Michael Jackson nie żyje od 2009 roku (choć ostatni raz dobrą płytę nagrał prawie 20 lat przed śmiercią), Justin Timberlake pomimo pewnego progresu raczej nie udźwignąłby miana Króla swojego gatunku (na tworzących kompletną bryndzę małolatów pokroju Justina Biebera czy One Direction można co najwyżej spuścić zasłonę milczenia). Czy Pharrell albumem "G I R L" jest w stanie zapełnić tę istniejącą od wielu lat lukę? Można polemizować.

Na najnowszym krążku Williamsa da się dojrzeć sporo (świadomych bądź nie) inspiracji szeroko pojętą klasyką rozrywki - główny gitarowy riff "Come Get It Bae" przywodzi na myśli początek "Peace Frog" The Doors, wokale w "Hunterze" na maksa przypominają falseciki braci Gibb (aż się czeka na zaśpiew ze "Stayin' Alive"), pojawiły się też etniczne chórki w tle pierwszej części najdłuższego na płycie "Lost Queen". Pharrell nie jest debiutantem, wie dokładnie jak i z czego korzystać. Fejmu płycie dodali goście z pierwszych stron - Justin Timberlake w "Brand New" i Alicia Keys w jednym z najlepszych na płycie "Who You Are". W "Come Get It Bae" pojawiła się nawet popularna ostatnio (choć trudno zrozumieć tego powody) wannabe-skandalistka, Miley Cyrus.

Muzycznie nie ma się za bardzo do czego przyczepić - kawałki brzmią zawodowo, jest funk i bujający bas ("Hunter", "Who You Are"), jest soul w stylu Michaela Jacksona ("It Girl"), oczywiście pojawiła się też balladka ze smyczkami i damskim tłem ("Lost Queen"). Duch autora "Thrillera" i "Bad" zresztą unosi się na "G I R L" kilkakrotnie - szkoda tylko, że to duch bardziej w formie z "Invincible" niż genialnych albumów z lat osiemdziesiątych. Rozczarowani mogą być też wszyscy liczący na wplecione pomiędzy williamsowe R&B rapowe numery - płyta jest zdecydowanie radiowo wygładzona i gotowa na listy przebojów (to momentami może być jednak zarzut). Ale fakt, że Pharrell sam wyprodukował i zaaranżował wszystkie utwory zasługuje na uwagę - nawet jeśli numery w większości nie porywają, nie da się zaprzeczyć że brzmią naprawdę dobrze.  

W tekstach trudno znaleźć jakiekolwiek filozoficzne rozkminy. Album głównie traktuje o kobietach i (jak zazwyczaj przystało na piosenki o miłości) przepełniony jest banalnymi frazami (które, na szczęście, po angielsku nie brzmią aż tak sztampowo). Miłosnych truizmów jest całkiem sporo - "Dear diary, it's happenin' again, This energy, like I'm 'bout to win, I just close my eyes and visions appear, She's everything I want, and it's crystal clear" ("Marilyn Monroe"); "Life to me is easy, People make it complicated, When love is the tool, No reason we can't make it" ("Brand New"). Rewelacji nie ma a nazwanie "G I R L" albumem konceptualnym to jednak przesada.

Najnowsza płyta Pharrella szału nie robi. Owszem, po kilku przesłuchaniach w głowie zostają pojedyncze melodyjki i fragmenty refrenów, ale to mimo wszystko trochę mało. "G I R L" słucha się bez większego bólu zębów, ale też i bez jakichkolwiek zachwytów. Chociaż jak na tragiczny stan współczesnej muzyki radiowo-popularnej i tak jest nienajgorzej.

Michał Przechera
(michal.przechera@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: pharrell williams girl recenzja nowa płyta pharrell g i r l happy marilyn monroe hunter kobiety
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
LemON "Piątka" - recenzja płyty

Przeczytaj recenzje najnowszego albumu LemON.

Mery Spolsky zapowiada wydanie albumu "EROTIK ERA"! [WIDEO]
Mery Spolsky "EROTIK ERA" - recenzja płyty

Jak prezentuje się najnowszy krążek artystki?

"Pokaz slajdÃłw" Kwiatu Jabłoni dostępny w preorderze [WIDEO]
Kwiat Jabłoni "Pokaz slajdów" - recenzja płyty

Znany zespół pop - folkowy powraca

Polecamy
"Europa" - recenzja płyty Taco Hemingwaya

Dziennik pokładowy dlaStudenta.pl, zapis pierwszy: Po przesłuchaniu "Jarmarku" zastanawialiśmy się, czy "Europa" nie usunie się w cień. Tymczasem krążek zaskoczył nas pozytywnie. Bardzo podoba nam się wspólna podróż z Taco. Odbiór.

"Jarmark" - recenzja płyty Taco Hemingwaya

Portal dlaStudenta.pl przed napisaniem tej recenzji, wysłuchał albumu do końca ponad 20 razy.

Zobacz również
Ostatnio dodane
LemON "Piątka" - recenzja płyty

Przeczytaj recenzje najnowszego albumu LemON.

Mery Spolsky zapowiada wydanie albumu "EROTIK ERA"! [WIDEO]
Mery Spolsky "EROTIK ERA" - recenzja płyty

Jak prezentuje się najnowszy krążek artystki?