Wywiady - Muzyka

Olaf Deriglasoff: Trzeba dać diabłu zaszaleć

2011-07-20 16:37:31

Olaf Deriglasoff od wielu lat znany był jako ceniony basista w takich zespołach jak Kazik Na Żywo, Homo Twist, Püdelsi, Apteka czy Kury. Kawał historii polskiej muzyki! W lutym tego roku ukazały się "Noże" - debiutancka płyta formacji Deriglasoff, w której Olaf gra już pierwsze skrzypce. O tym, jak to jest znowu być liderem zespołu, czy w Polsce opłaca się być muzykiem rockowym oraz o przyszłości srebrego krążka opowiada w rozmowie z Jerzym Ślusarskim.

dlaStudenta: W kilku wywiadach podkreślałeś, że nie lubisz grać na juwenaliach i uważasz takie imprezy za spędy, ale jednak pokazałeś się z zespołem m.in. na warszawskich Ursynaliach.

Olaf Deriglasoff: To wbrew pozorom bardzo proste! Granie w samych klubach ma jedną wadę – na koncert może tam wejść 100 osób, a na imprezy masowe przychodzi bardzo dużo ludzi i siłą rzeczy trzeba czasami się pokazać publiczności w okolicznościach, za którymi się nie przepada. Zespół Deriglasoff cały czas jest zespołem grającym na styku – z jednej strony jesteśmy zespołem alternatywnym i występujemy w klubach rockowych, z drugiej strony jestem przekonany, że granie, które prezentujemy powinno powrócić na duże sceny. Muzyka rockowa, która ma w sobie pierwiastek mroku, gorzkich konstatacji i niechwytliwych melodii została niesłusznie zepchnięta do defensywy. Można jej posłuchać tylko w drugim obiegu i stąd też wziął się nasz udział w tego typu imprezach. Chodzi nam o to, żeby pokazać, że zjawisko rocka jeszcze w Polsce istnieje, że są kapele, które grają ciemniej i niekoniecznie dążą do grania przebojów i pisania łatwych refrenów. Jeżeli ktoś spośród widzów na juwenaliach to zauważy, spotkamy się na koncercie w klubie i dojdziemy do tego punktu, o który nam chodzi.

- Jako zespół jesteście więc raczej na początku swojej drogi. Na razie o wiele łatwiej spotkać was na festiwalach…

- To lato jest dla nas sposobem na zapełnienie małych klubów jesienią, gdy będziemy już robili regularną trasę. Dajemy sygnał publiczności, ze jesteśmy i żeby widząc później nasz plakat, wpadli do klubu, gdzie gramy najlepiej.

- A czy tobie jako muzykowi ta trasa w ogóle jest potrzebna? Kilka razy czytałem twoje wypowiedzi, w których mówiłeś, że tak właściwie zrobiłeś tę płytę dla siebie, dla swoich kumpli.

-  Oczywiście, że tak, ale mówiąc to, miałem tu na myśli bardziej powód, dla którego pracuję i dla którego tworzę. Moją motywacja jest dla mnie najistotniejsza – nie kieruję się gustami masowego odbiorcy i Deriglasoff nie jest też zespołem do niego skierowanym. W pełni świadomie zrobiliśmy zespół niszowy i najbardziej cieszy mnie to, gdy przyjdę z utworem na próbę i moi koledzy powiedzą mi „tak, to jest fajne”. To, czy polubi to później milionowy tłum, w ogóle mnie nie obchodzi.

- Sam przyznajesz, że jesteście zespołem alternatywnym, ale na płycie „Noże” jest zaskakująco dużo utworów o singlowym, a nawet radiowym potencjale…

- To jest w jakimś sensie prawda, ale nie jest to też dla mnie żadną podstawą działania. Trzeba jednak pamiętać o tym, ze Deriglasoff nie jest jakimś kompletnym schizofrenikiem, który tworzy muzykę po to, by jej później nie grać na koncertach albo patrzeć na pięć smutnych oczu, które nie mają żadnej podjarki z mojego występu. To, co robimy jest swojego rodzaju komunikatem dla publiczności, która szuka trochę mroczniejszej strony rocka. Oczywiście nie znaczy to też, że ten rock ma być jakiś cholernie ponury czy smutny i to może stąd udało się wykroić tyle dobrych numerów.

- Pamiętam jeszcze twój koncert, gdy grałeś na basie z Kazikiem Na Żywo i jakiś gość z widowni krzyknął „Olaf, zapierdalaj!” Kiedy doszedłeś do tego momentu w swojej karierze, że czas już zapierdalać na swoje?

- Już dawno temu, bo przecież zaczynałem jako lider zespołu Dzieci Kapitana Klossa, gdzie pisałem muzykę i teksty, więc zawsze miałem to gdzieś we krwi. Sytuacja trochę się zmieniła, gdy przeszedłem na bas, który po prostu wymusza miejsce w zespole na pozycję, która jest bardziej w tle. Ja jestem facetem, który ma w sobie i pokorę, i zadziorność, więc dobrze się czuję jako basista. Gram dalej m.in. w zespole Wojtka Garwolińskiego „Drifting Sheep”, tak jak od dawna grałem w projektach moich kumpli. Fajnych propozycji nigdy nie brakowało i tak to się zeszło. Kilkanaście lat grałem w drugim szeregu, ale jestem zadowolony, że w końcu powróciłem jako frontman.

- Dobrze się czujesz w roli lidera? Pojawiają się problemy, o których nie miałeś pojęcia, a które musisz rozwiązywać?

- Liderowanie jest bardzo trudnym i niewdzięcznym zadaniem – trzeba być gościem, który powinien ciągle mieć lekko spiętą dupę. Muszę ogarniać mnóstwo rzeczy - pamiętać o terminach, dopilnować, żeby sprzęt dojechał na miejsce, dyscyplinować kolegów, którzy za bardzo się luzują i przede wszystkim dyscyplinować samego siebie, a to ściera się z diabłem, którego mam za skórą. Z drugiej strony o wiele więcej ode mnie zależy, jakim kierunkiem artystycznym podąża zespół – mam jasny pomysł na to, co chce grać, jak ma to brzmieć i jaki ma nieść ze sobą ładunek emocjonalny. Czuję się komfortowo w sytuacji, gdy mogę się wyżyć i realizować swoją wizję. W swoim zespole mogę to robić w pełni, a gdy gram u kogoś, zawsze uczestniczę w realizacji cudzego pomysłu.

- Czy można powiedzieć, że byłeś w końcu całkowicie niezależny podczas nagrywania ostatniej płyty? Mam tu na myśli przede wszystkim kwestię wyrwania się spod kontraktu wytwórni.

- To była bardzo duża inwestycja z mojej strony, żeby samemu nagrać płytę, następnie ją zmiksować za własne pieniądze, wydać i wreszcie z własnej kieszeni zapłacić za teledyski. Cały czas jesteśmy na minusie, ale liczymy, że jedna konkretna trasa polepszy naszą sytuację. Płyta się sprzedaje, a koszty jej powstania wkrótce się spłacą.

- I to zadowoli twoje oczekiwania?

- Tak, Deriglasoff jest bardziej działaniem artystycznym niż sposobem na zarabianie kasy. Oczywiście nie obraziłbym się, gdyby wszyscy w zespole mogli z tego żyć. Prawda jest jednak taka, że każdy z nas pracuje, żeby przeżyć i zapewnić byt swojej rodzinie, bo granie w zespole rockowym jest po prostu niedochodowe.

- Słuchając „Noży” odniosłem wrażenie, że są bardzo… pijackie. Paweł Kukiz nagrał kiedyś „Piracką płytę”, a ty nie myślałeś o tym, żeby zatytułować płytę „Pijacka płyta”?

- Nie oszukujmy się. Wszyscy mieszkamy w Polsce, tu się pije od zawsze. Alkohol w naszej kulturze odgrywa bardzo dużą rolę – Polak to niestety często pijak i alkoholik, ale każdy robi to, co lubi. Ja mam jednak wrażenie, że nasi artyści bardzo pomijają ten temat. Samo picie jest bardzo istotnym elementem życia wielu moich kumpli, ale piszą o czym innym – o miłości, rozstaniach, o tym jak jest ciężko, a kto ci napisze o tym, co robi zaraz po koncercie? Siadają razem, opowiadają sobie o różnych mniej lub bardziej ciekawych rzeczach i ja postanowiłem, że nie będę od tych rzeczy uciekać. Czasami mam wrażenie, że gdyby nie picie, życie w Polsce byłoby nie do zniesienia.

- A takie były twoje założenia, żeby to pokazać, nagrywając płytę?

- Ja się zorientowałem, że ta płyta ma aż tyle odniesień do alkoholu w momencie, kiedy materiał został zebrany i zaczęliśmy nagrywać materiał. Wtedy patrzę - tu wóda, tam wóda. Spotkałem się też z zarzutem, że na tej płycie bardzo dużo mówi się o krwi, ale wydaje mi się, że to bardziej takie dzielenie włosa na czworo. Na płytę zawsze powinno się patrzeć całościowo, bo nie żyjemy już w latach 30. gdy artysta nagrywał jeden utwór i go sprzedawał. Nie istniała idea albumu, zamkniętego dzieła składającego się z wielu utworów. Zresztą płyta przestanie niedługo funkcjonować i wrócimy do korzeni. Longplay, czy to jako CD, czy jako winyl umrze i ja nie mam nic przeciwko temu.

- To dziwne, bo myślałem, że pod tym względem jesteś tradycjonalistą?

- Lubię wziąć do ręki album, obejrzeć go, przeczytać coś, oczywiście w sensie fizycznym. Ale jestem człowiekiem starej daty, więc nie jestem żadnym trendsetterem i nawet nie chcę nim być.

- Gdzie w takim razie postawiłbyś siebie w odwiecznym sporze odnośnie ściągania muzyki z sieci? Bliżej ci np. do Trenta Reznora z Nine Inch Nails, który wręcz zachęca swoich fanów, żeby kradli jego muzykę z Internetu czy do Kazika, który sprawia wrażenie gotowego na wojnę totalną z takimi ludźmi?

- Na pewno o wiele bliżej mi pod tym względem do Reznora. Wiadomo, że nie pochwalam kradzieży jako takiej, ale są zjawiska, których zatrzymać nie jesteśmy w stanie i walka z nimi jest po prostu bezcelowa. Skazana na porażkę jest także walka ze swoimi fanami, którzy często nie mają takiej świadomości, jakiej my, muzycy byśmy sobie życzyli. Nie napinałbym się tak bardzo na miejscu Kazika, bo to w głowie nikomu nic nie zmieni. Do tego wszystkiego dochodzi kwestia, że muzyka nie jest rzeczą. Nie da się jej zamknąć w kryształowej kuli i nikogo do niej nie dopuścić. Uważam, że muzyka jest czymś ulotnym, wyrażającym emocje w bardzo ściśle określony sposób. To psychoaktywna substancja, której nie możemy dotknąć ani zobaczyć. Możemy ją tylko usłyszeć. To bardzo tajemnicze i rozciągające się w czasie zjawisko, a takie handlowanie muzyką i nadawanie jej przedmiotowego znaczenia jest według mnie trochę bez sensu.

- Czy zdajesz sobie sprawę, że dałeś wielu polskim facetom fajne usprawiedliwienie przed ich kobietami? Gdy wracają narąbani do domu, mogą po prostu powiedzieć, że przyszedł do nich diabeł.

- Coś w tym jest, ale abstrahując od żartobliwości tej piosenki, niekoniecznie musi istnieć prawdziwy diabeł z rogami, facet z pocztówek z piekła. To zwykle część naszej osobowości, która odpowiada za wszystkie dziwne rzeczy, które robimy i myślę, że każdy z nas ma w sobie i anioła, i diabła. I zdarza się tak, że ten diabeł podszepnie coś naprawdę głupiego i wtedy wbrew logice, dobremu wychowaniu, czy srogiemu partnerowi trzeba dać mu zaszaleć. Jak będziemy trzymać go zbyt długo na uwięzi, to może tak przypieprzyć, ze zniszczy pół świata. Lepiej czasem wypuścić go z klatki i dać zejść temu złemu powietrzu, żeby powrócić do poziomu anioła.

- Co do płyty musi jeszcze paść odwieczne pytanie – miałeś jakieś grubsze inspiracje, które wyszły na jaw przy nagrywaniu „Noży”. Mówiłeś, ze ta płyta jest mroczna, więc może naczytałeś się opowieści o seryjnych mordercach?

- Co ty, ta tematyka nie interesuje mnie w żaden sposób. Uwielbiam Viana, Grassa, Millera. Mam duży arsenał książek, które mnie fascynują, ale one nie inspirują mnie w sposób dosłowny. Nawet jak mi się wydaje, że ten Bukowski odbija mi się jakoś w tekstach czkawką, ale nigdy nie jest to robione łopatą przez łeb. Nawet utwór „Noże”, który jest o krwi nie ma żadnego związku z tym, z czym się na pierwszy rzut oka kojarzy. Ta piosenka jest dla mojej dziewczyny i swego rodzaju formą ostrzeżenia, żeby się nie skaleczyła. Ja bardzo dobrze ostrzę noże i często po fakcie zdarza się, że słyszę krzyk z kuchni. Kiedy wpadam, widzę że ona stoi z zakrwawioną ręką nad zlewem.

- A jakiej firmy noże preferujesz? Gerlach, Zepter, a może coś innego?

- Ja lubię starą damasceńską stal i takiej znajdziesz u mnie w domu najwięcej.

Rozmawiał: Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)

Słowa kluczowe: olaf deriglasoff wywiad rozmowa płyta noże dyabeu majki teledysk koncerty rock muzyka w internecie
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
Carla Fernandes - "Amigo"
Carla Fernandes o pierwszym roku studiów, miłości do latino i nowym singlu "Amigo" [WYWIAD]

Niedawno była dziewczynką na scenie The Voice Kids, dziś jest młodą kobietą, która prezentuje nam mocno latynoskie rytmy.

Kolory - wywiad z zespołem
Zespół Kolory o ich debiutanckim albumie "Chcieliśmy tylko coś poczuć" [Wywiad]

Zobacz, co opowiedzieli nam artyści o pracy przy ich najnowszym albumie.

Zobacz również
Ostatnio dodane
Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!