Nasz dzień na Slocie
2012-07-13 13:38:44Letni festiwal bez piwka? To się nie godzi. Ostatni raz na Slocie byliśmy pięć lat temu - nie z powodu braku pozwolenia na spożywanie, bynajmniej. Chociaż przecież takie imprezy nieodłącznie kojarzą się ze spożywaniem browarów pod muzykę. Trudno, idzie przywyknąć. Przynajmniej fajkę legalnie można zapalić.
Przyjeżdżamy na Slot - niewiele się zmieniło. No ale trudno liczyć na rewolucje w klasztornej infrastrukturze. No i znowu dużo ładnych dziewczyn. Bardzo dużo! Warsztaty też zbliżone do tego, co pamiętamy sprzed kilku lat. Tylko frekwencja jakby niższa - ale może to tylko nasze mylne wrażenie?
Trudno traktować Slot jako imprezę stricte muzyczną. Lao Che, Luxtorpeda, Me Myself & I - zdecydowanie brak tutaj magnesów, które przyciągają tylko dźwiękami. Właściwie ostatnim muzycznym konkretem na S.A.F. była reaktywacja Flapjacka w 2003 roku.
W tym roku połaziliśmy, pooglądaliśmy, zjedliśmy najgorszą knyszę w życiu - fajny, ciepły dzień czilautu.
Dla wszystkich, którzy w Lubiążu są pierwszy raz - Slot to naprawde ciekawa i wciągająca impreza. Dla wszystkich pozostałych również (wiele osób wraca przecież co roku), ale czy aż na pięć dni - o tym można dyskutować. My byliśmy jeden dzień, spotkaliśmy starych znajomych, zrobiliśmy kilka fotek i z tegorocznego S.A.F. będziemy mieć jak najbardziej miłe wspomnienia
ZOBACZ ZDJĘCIA ZE ŚRODY NA SLOT ART FESTIWALU
Więcej zdjęć ze Slot Art Festival znajdziesz TUTAJ
MP