Wywiady - Muzyka

Miało być staroświecko [WYWIAD]

2013-02-12 08:12:31

- Nie chciałam nagrywać czegoś przekombinowanego, takiego, że słuchacz, który zna piosenkę, nie jest w stanie rozpoznać tematu – mówi w rozmowie z portalem dlaStudenta.pl wokalistka jazzowa Kasia Stankowska. Do sprzedaży trafiła właśnie jej druga płyta „Nie ma szczęścia bez miłości”, na której prezentuje twórczość Władysława Szpilmana.

Twoja płyta to hołd dla Władysława Szpilmana czy jego utworów?
Raczej dla poszczególnych utworów. Mówi się, że gdyby Szpilman żył i tworzył w Stanach Zjednoczonych, dzisiaj jego piosenki byłyby tak znane jak kompozycje George’a Gershwina. Są tak melodyjne, wpadające w ucho, mają nośne teksty…

Powstały jednak w Polsce.
I to w czasach, kiedy w naszym kraju było, jak było. Moja ukochana piosenka „To przypadek”, którą kiedyś wyśmienicie zaśpiewała Maria Koterbska, została zdjęta z anteny, bo cenzorzy stwierdzili, że jest zbyt jazzowa, a więc zbyt amerykańska.

Na płycie - oprócz tytułowego „Nie ma szczęścia bez miłości”, „Deszczu” i „Małego kina” -  dominują mało znane kompozycje.
Kiedyś jakoś dwudziestoparolatka na jednym festiwalu poznałam syna Władysława Szpilmana, który wpuścił mnie do kopalni piosenek swojego taty, mogłam trochę spośród nich powybierać. Dlatego też mogłam poznać również te mniej popularne utwory. To było zaraz po śmierci Władysława Szpilmana, później z resztą wspólnie organizowaliśmy koncerty połączone z prelekcjami na jego temat.

Nie wydaje Ci się, że płyta brzmi trochę staroświecko?
Taki właśnie był nasz cel! Miało to być swingowe granie, osadzone w klimacie lat 30. i 40. Nie chciałam nagrywać czegoś przekombinowanego, takiego, że słuchacz, który zna piosenkę, nie jest w stanie rozpoznać tematu. Większą szansę, żeby poszaleć mamy na koncertach, kiedy mogę improwizować scatem. To jest to, co najbardziej kocham.



Za śpiewanie czyich tekstów byś się jeszcze chciała zabrać?
Kiedyś zaczęłam rozgrzebywać Wisławę Szymborską, ale to już jest naprawdę poważny temat…

Niedawno Aga Zaryan nagrywała płytę z poezją Czesława Miłosza. Polskie jazzmanki mają jakąś słabość do rodzimych poetów?
Nie wiem… Być może po prostu jest tak, że boimy się zabierać za teksty obcych poetów.

A może jest  jeszcze ktoś, za do którego twórczości bałabyś się podejść?
Zawsze bałam się zabierać za takie rzezy stricte popowe. Nie czuję się w nich najlepiej. Nagranie płyty popowej wymagałoby zupełnie innego sposobu śpiewania. Każdy powinien znaleźć w sobie atuty, zdawać sobie sprawę ze swoich mankamentów i wykorzystywać w sobie to, co ma najlepsze. Nie wyobrażam sobie np. Diany Krall śpiewającej „I’ll always love you” Whitney Houston.

Mówi się, że wykształcenie muzycznej z jednej strony pomaga zdobyć warsztat potrzebny do wykonywania zawodu, a z drugiej strony krępuje artystę. Na ile wykształcenie muzyczne okazało się przydatnym w przecieraniu muzycznych szlaków, a na ile Twoja obecna twórczość jest „skokiem w bok” od wszystkiego, czego nauczono Cię w szkole?
Mój projekt szpilmanowy to podejście bardzo tradycyjne, nie jest to coś nowatorskiego. To zaśpiewane tematy, w które starałam się włożyć jak najwięcej serca i warsztatu. Poza tym, ja nigdy za bardzo nie uczyłam się śpiewać. Do nagrania płyty pomogła przygotować mi się Małgosia Pietraś z Teatru Muzycznego Capitol. Żałuję, że tak późno spotkałam ją na swojej "edukacyjnej" drodze. Sama skończyłam fortepian na Wydziale Jazzu Akademii Muzycznej we Wrocławiu, uczyłam się jazzu i nigdy bym z tego elementu nie zrezygnowała. Wiem, że teraz jestem wokalistką świadomą, mogę rozmawiać z muzykami na tym samym poziomie, oni nie muszą mi niczego tłumaczyć. Daje to też większą łatwość aranżowania czy pisania czegoś.

Żałujesz, że nie uczyłaś się profesjonalnie śpiewać?
Trochę tak, ale z  drugiej strony, obawiałam się, że studiowania śpiewu. Był taki moment, że wszystkie osoby kończące szkołę w Katowicach, wychodziły stamtąd śpiewając tak samo. Podobną barwą głosu, charakterystyczną manierą. A jeśli chodzi o głos, to docenia się u każdego jego indywidualność - kiedy słyszymy danego artystę w radio i w mig wiemy, co to za osoba. Dlatego nie znoszę kopiowania. Nie znoszę, gdy w którymś z telewizyjnych talent-show młody twórca wykonuje piosenkę tak samo jak oryginał. Nawet jeśli robi to świetnie.

Od pewnego czasu zajmujesz się również działalnością pedagogiczną, obserwujesz młodych twórców. Jacy są młodzi polscy jazzmani? Odważnie eksperymentują czy może bezpiecznie trzymają się środka, nie próbują wyjść poza standardy, schemat?
Są bardzo odważni. Nie wiem, jak oni to robią, ale pojawia się coraz więcej coraz bardziej uzdolnionych młodych ludzi. Bardzo często jestem też jurorką na różnego rodzaju przeglądach i  festiwalach i obserwuję, jak poziom wykonawczy rośnie.  

Tyle się zmieniło w ciągu ostatnich lat?
Kiedy ja zaczynałam śpiewać w wieku kilkunastu lat, w Polsce odbywały się tylko jedne warsztaty w Puławach, a drugie w Chodzieży. Teraz w każdym większym mieście  odbywają się kursy mistrzowskie, przyjeżdżają gwiazdy z zagranicy. Spójrzmy również na zatrzęsienie koncertów. Jeszcze piętnaście lat temu, na koncerty jeździłam do Sali Kongresowej w Warszawie. A teraz co chwila ktoś występuje w moim rodzinnym Wrocławiu i często zastanawiam się, czy warto w ogóle po raz kolejny iść na koncert tego samego artysty.

Swoją pierwszą płytę – „Passions” wydałaś po angielsku. Łatwiej ci się śpiewa po polsku czy po angielsku?
Zdecydowanie po polsku, chociaż kiedyś mi się wydawało, że jest odwrotnie. Może gdybym bywała częściej za granicą i posługiwała się tym językiem częściej, pewnie bym się jakoś odnalazła. To jest z resztą mój cel na przyszłość - żeby czuć się w angielskim tak samo dobrze, jak w polskim.

Muzycy jazzowi mają tak, że występują w różnych składach. Na jakie cechy zwracasz uwagę u członków swojego zespołu?
Na pewno kreatywności i fajnych relacji międzyludzkich. Ważne dla mnie jest, abyśmy w zespole dużo ze sobą rozmawiali, muszę czuć zaangażowanie. To mi daje wielką silę i dzięki temu wychodzę na scenę bardzo pewna. A zdarzało mi się i tak, że miałam w zespole muzyków, nawet można ich określić jako gwiazdy, których kunszt, gra były wyjątkowe, brakowało natomiast tej chemii. Tego, że mogliśmy pogadać na próbie, spotkać się na kawie, a nie tylko zagrać koncert, wziąć pieniądze i się rozjechać.

Na „Passions” śpiewałaś standardy jazzowe, na „Nie ma szczęścia bez miłości” kompozycje Szpilmana. Szykujesz może jakiś autorski materiał?
Nagrałam ostatnio dwa, trzy nowe utwory, mam ich coraz więcej. Marzy mi się nagranie takiego autorskiego, mocno jazzowego programu. Plany są wielkie (śmiech).

Rozmawiał: Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)

Kasia Stankowska - ukończyła fortepian na Wydziale Jazzu Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Jako wokalistka debiutowała w wieku 17 lat W 2000 roku zdobyła nagrodę specjalną na Festiwalu Jazz nad Odrą. Swoją debiutancką płytę - "Passions" wydała w 2005 roku. Współpracowała z takimi muzykami jak Zbyszek Wrombel, Jose Torres, Jakub Olejnik, Przemek Jarosz, Tomek Pruchnicki, Adam Lepka i Łukasz Perek. Od 2006 roku jest wykładowczynią na Międzynarodowych Warsztatach "Obraz - Idea - Technika". Jej najnowsza płyta - "Nie ma szczęścia bez miłości" trafiła do sklepów w lutym 2013 roku.

Słowa kluczowe: kasia stankowska wywiad nie ma szczęścia bez miłości władysław szpilman

Kasia Stankowska (2)

Kasia Stankowska  - Zdjęcie nr 1
Kasia Stankowska  - Zdjęcie nr 2
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
Aga Zaryan
Aga Zaryan: Lubię, kiedy muzyka otula słuchacza [Wywiad]

Mam nadzieję, że i płyta, i zbliżające się koncerty w dzisiejszych, niełatwych, czasach dodadzą otuchy moim słuchaczom - mówi artystka.

Duncan Luurence
Duncan Laurence o szukaniu inspiracji, tworzeniu piosenek i koncertach w Polsce [Wywiad]

Rozmowa o tym, jak TikTok i piosenka "Arcade" odmieniała karierę piosenkarza.

Zobacz również
Ostatnio dodane