Koncertowa Armia nie dla emerytów
2013-05-08 10:44:57Rozpoczęta w 2009 roku ofensywa wydawnicza Armii trwa - od tego czasu grupa wydała premierowe "Der Prozess" oraz "Freak", jubileuszową koncertówkę z Przystanku Woodstock oraz nostalgiczną "Podróż na Wschód" z nowymi wersjami starych utworów. Teraz przyszła kolej na płytową edycję koncertu w Trójce, który również był elementem 25. urodzin kapeli, na czele której od początku stoi Tomasz Budzyński.
Armia nie jest tradycyjnym zespołem sensu stricto - rotacja muzyków w nim jest bardzo duża, jednocześnie zachowany jest (w ogromnej mierze dzięki potężnemu głosowi i charyzmie Budzego) charakterystyczny brzmieniowy sznyt obecny od połowy lat osiemdziesiątych. Wcielenie Armii z koncertu w Trzecim Programie Polskiego Radia najbardziej zbliżone jest chyba do tego z "Freaka" (w dużej mierze dzięki obecności znanych z tego wydawnictwa saksofonisty Łukasza Kluczniaka oraz gitarzysty akustycznego i wokalisty Gerarda Nowaka, oprócz tego w sekcji grali jeszcze wtedy dzisiejsi członkowie Luxtorpedy - Krzyżyk i Kmieta), dziś Armia jest już po kolejnym przegrupowaniu.
Co właściwie można napisać o koncertówce kapeli, która od lat udowadnia swoją kreatywność na płytach i energię oraz luz na żywo? Występ zarejestrowany we wrześniu 2010 roku to po prostu Armia w świetnej formie. Przekrój numerów jest szeroki - od piosenek z debiutanckiej "Antiarmii" przez "Legendarne" klasyki ("Opowieść Zimowa" zawsze wywołuje ciarki) po kawałki nagrane już w XXI wieku. Aranżacje utworów nie odbiegają specjalnie od wersji albumowych, jednak bardzo ciekawym uzupełnieniem waltorni jest saksofon wymienionego wcześniej Łukasza Kluczniaka, który nie tylko we "Freakowych" numerach tworzy intrygujący, przestrzenny klimat. Imponujący jest również sceniczny progres Frantza, który udowadnia, że w Armii rzeczywiście potrzebny jest tylko jeden gitarzysta. Punk rock? Muzyka bajkowa? Free jazz? Można próbować przyklejać tej muzyce różne etykietki, jednak nie ma to większego sensu.
Tomasz Budzyński w Trójce prawdopodobnie pobił rekord Guinnessa w użyciu słowa "hej" podczas jednego koncetu - jednak ten okrzyk jest już tak dla niego charakterystyczny i zlewający się z muzyką, że nie daje się wyczuć w tym żadnej przesady.
Można żałować, że do płyty (niestety, wydanej dość ascetycznie - obraz Budzego na okładce oraz parę słów od dziennikarza Trójki Mariusza Owczarka to wszystko, co dostajemy po odfoliowaniu krążka) nie zostało dodane wideo z koncertu - Budzyński i Nowak ubrani niczym herbaciarze wywołują natychmiastowy uśmiech na twarzy. Na szczęście koncert w Trójce można obejrzeć w niezłej jakości na stronie radia, jego obszerne fragmenty znajdują się również na YouTube. Swoją drogą, wielka szkoda że nie doszła do skutku rejestracja (najlepiej również na DVD) parateatralnych koncertów z czasów "Der Prozess".
Jako podsumowanie koncertu w Trójce mogę śmiało przepisać ostatnie słowa z recenzji "Podróży na Wschód" - to głównie zaostrzenie apetytu przed premierowym materiałem Armii. Tomasz Budzyński na początku występu zwrócił publiczności uwagę, że nie powinni siedzieć podczas koncertu niczym emeryci. Armii pomimo prawie trzydziestu lat stażu na scenie daleko do emerytury.
Michał Przechera (michal.przechera@dlastudenta.pl)