Wywiady - Muzyka

Kasia Wilk: Nie potrzebuję śpiewać z playbacku

2009-10-08 20:32:27
 Ta dziewczyna ma głos, więc z playbacku śpiewać nie potrzebuje! Jej dewiza to powoli dążyć do celu. Choć większość osób kojarzy Kasię Wilk z Mezem i takimi szlagierami rozgłośni radiowych jak „Ważne" czy „Sacrum", to warto podkreślić, że od pewnego czasu Kasia sama układa swoje puzzle! Jego pierwszym elementem była debiutancka płyta „Unisono"... W zanadrzu ma jeszcze co najmniej kilka pomysłów na przyszłość!
 
Z Kasią Wilk o piractwie, współpracy z Mezem, stosunkach panujących w show-biznesie oraz planach na przyszłość rozmawiali Radosław Ząb i Jerzy Ślusarski.

DlaStudenta.pl: Jak zdefiniowałabyś pojęcie pirata? Czy piratem jest dla ciebie ktoś, kto ściąga album, żeby sprawdzić dany krążek i później ewentualnie go kupić?

Kasia Wilk:
Nie. Ściąganie przez internet ma trochę inny wydźwięk. Podsłuchiwanie muzyki w sieci pomaga takim delikwentom jak ja, którzy stoją u drzwi solowej kariery. Wolę, żeby osoba pobrała muzykę z sieci, sprawdziła jej brzmienie, jakość, tracklistę i podjęła decyzję o ewentualnym zakupie oryginalnej płyty. Sama nie kupuję kota w worku, co nie znaczy, że ściągam mp3 z netu, bo nawet nie umiem, ale jeśli chodzi o piractwo namacalne i handel to kradzież szczególnie mienia oraz artystycznego wyrazu.

Czy taka akcja jak dzisiaj (rozmawialiśmy tuż po akcji "Stop piractwu" we Wrocławiu - dop. red.) miała więc jakiś sens?

Jestem przekonana, że tak, ponieważ przez uświadamianie możemy je w jakimś stopniu zwalczyć. Jestem jednak realistką i zdaję sobie sprawę, że piractwo będzie zawsze. Polak potrafi, choć na pocieszenie dodam, że statystycznie to Bułgaria stoi na pierwszym miejscu takich oszustw.

Gdziekolwiek przeczytamy czy usłyszymy nazwisko Kasi Wilk, dowiadujemy się, że jest znana głównie ze współpracy z Mezem. Czy to cię nie denerwuje?


(śmiech) Faktycznie zawsze pada zdanie ”ta od Meza”. Muszę takie opinie kwitować jedynie wypowiedzią, że sukces Meza to zarazem sukces pracy całej trójki: Tabba, Mezo i mojej. Nikt nie wie, co by było, gdyby Mezo trafił na inną wokalistkę, a ja na innego rapera czy oboje na innego producenta niż Tabb. Przewaga Meza jest jednak znacząca, bo znany był już wcześniej. Ja radziłam sobie wtedy z zespołem „Kto to” więc… śpiewałabym na pewno! Teraz nie zaprzątam sobie głowy duetami, są osoby z którymi pewnie coś kiedyś nagram, ale na tę chwilę muszę skupić się na sobie, bo czuję moc, mam miliony pomysłów i pragnę tworzyć dla siebie. Nie po to, by odkleić od siebie przydomek „ta od Meza”, tylko po to, by sprawiać sobie przyjemność. Jak słychać, dla mnie marką artysty są występy na żywo, dlatego od momentu rozpoczęcia kariery solowej stawiam na muzykę graną na koncertach. Daje mi to ogromne poczucie wewnętrznej wartości i przewagi nad tym, co uprawiałam wcześniej. Stąd decyzja o projekcie solowym, gdzie sama sobie jestem żaglem, sterem i cała - okrętem. Sama ponoszę odpowiedzialność i niczego nie żałuję.
 
Twoja kariera jest trochę mozolnym parciem ku górze. Kto To, Mezo, ale to kariera solowa jest najważniejszym etapem w twojej karierze? Twoja pozycja na rynku jest już chyba trochę ugruntowana...

Myślę, że parcie w tym przypadku to bardzo złe słowo. Współpracując z Mezem nie patrzyłam na to pod kątem zaistnienia i parcia. Przede wszystkim, decydując się na współpracę nie miałam pojęcia, że zajadę tak daleko i wysoko. Nie zdążyłam sobie wymyślić nawet pseudonimu. Nie uważam też, żeby moja pozycja była ugruntowana. Cały czas się staram i walczę o muzykę, wypuszczam do mediów coraz trudniejsze single, co nie wszystkim się podoba. Na koncertach gram przearanżowane kompozycje, co również cieszy się uznaniem tylko wymagającego słuchacza. Nie emanuję golizną i wykazuję się asertywnością w przypadku propozycji ustawianych skandali ze mną w roli głównej. W takich przypadkach mogę szybko złamać półkę, na której jestem latami. Na tym zyskuje natomiast półkę niżej, acz grubszą i bardziej stabilną.
 
Czyli bez tego „poparcia prywatnego” nie da się zrobić kariery w Polsce?

Jest z tym naprawdę ciężko, szczególnie podwójnym debiutantom i w tych czasach. Płyta „Unisono” została wydana w październiku ubiegłego roku, ale niewiele osób o niej słyszało i o kolejnych singlach po „Pierwszym razie”. Dlaczego? Nie wymyśliłam sobie żadnej osobistej tragedii, o której informacje podałabym na tydzień przed premierą płyty, nie pajacowałam w programach telewizyjnych i nie promowałam wyłącznie twarzy. Muszę jednak przyznać, że są takie osoby jak m.in. Kayah, Nosowska, Reni Jusis, które tego nie potrzebują. Fala podglądania zaczęła się kilka lat temu, a te dziewczyny znane były z muzyki już wcześniej. Życzyłabym sobie tego. Dlatego mało o mnie ciekawostek.
 
 Czy uważasz, że Polska jest otwarta jest na debiutantów, natomiast nasz show-business nie?

Moim zdaniem społeczeństwo łaknie świeżości, nowej twarzy, nowych głosów i osobowości. Tak było np. z Ich Troje, Brodka, Feelem, którymi to zainteresowano się od razu, nastąpił boom i zwrot stylistyczny w rozgłośniach radiowych. Niestety nie wszyscy mają taką szansę, mimo iż społeczeństwo nadał chce usłyszeć coś nowego… Szołbiznes to forteca złożona ze specjalistów bez muzycznego wykształcenia, z managerów i skorumpowanych marketingowców, radiowców i producentów, zakompleksionych krytyków… Ten świat jest niedostępny dla nowych, nie mówiąc już o prawdziwych talentach. Często firmy fonograficzne inwestują w kolejna płytę sprawdzonego zespołu, by nie ryzykować. Nikt nie chce stracić, ale gdzie podziała się w tym wszystkim muzyka i jej rozwój na ogólnopolskim forum? Oczywiście są wyjątki w postaci niezależnych firm wydawniczych „Kayax”, "Penguine Records”. Tym serdecznie dopinguję!
 
Na jakim etapie jesteś teraz w takim razie? Promujesz jeszcze „Unisono” czy może zbierasz już materiał do nowego wydawnictwa?

Planujemy wydać nowy singiel na jesień. Szczególnie, że tekst tego utworu niesie za sobą taki przekaz. Powoli przystępuję do realizacji kolejnej płyty, ale czuję, że rok to za mało, bo obrałam sobie premierę na wrzesień 2010, a ja nie lubię się spieszyć szczególnie w przypadku muzyki.
 
Czemu zatem „Pierwszy raz” tak dobrze radził sobie na listach przebojów, a „Idealni” i „Do kiedy jestem” już gorzej?

Sama odpowiadam za dobór singli. Zrobiłam to z premedytacją i sukcesywnie podnosiłam poprzeczkę, niestety nie udało się… to kwestia słupków i statystyk w prowadzonych badaniach nad wybranym singlem. To liczby decydują o tym, czy piosenka jest DOBRA! Dopiero występ na żywo na Sopot Festival pokazał, że moje piosenki i wykonanie reprezentują wysoki poziom. Tyle, że zaśpiewałam tam singiel, który do stacji radiowych trafił już w lutym, a wtedy nie został dobrze przyjęty…
 
Niedawno spory rozgłos zdobyła sobie akcja „Stop playbackowi”. Jaki jest twój pogląd na tę sprawę? Czy artystów śpiewających z playbacku powinno się piętnować?

Na żywo wiesz, nie ma mowy. bo żywy śpiew, wychodzi z mody... Na „Unisono” poświęciłam temu zagadnieniu jedną zwrotkę w piosence „Szołbiznes" - moja odpowiedź brzmi tak, że powinno się ich piętnować, bo niestety swoimi fanaberiami o śpiewaniu zabierają miejsce zdolnym wokalistom. Osobiście staram się zawsze śpiewać na żywo, jednak zdarzyło się w telewizji kilka razy, że udawałam, gdyż tam warunki do wykonywania są różne… Na koncertach zawsze śpiewam na żywo i pozwalam sobie na improwizację. Co więcej, choć to zabrzmi nieskromnie, każdy, kto wychodzi z mojego koncertu rozumie, że nie potrzebuję śpiewać z playbacku! Tak jak w Sopocie.
 
„Do kiedy jestem” zrobiło tam furorę!

To dość trudna piosenka, z sentymentalnym tekstem - wiedziałam, że będzie mi z nią ciężko, biorąc pod uwagę zwłaszcza komercyjny charakter tego festiwalu. Pojechałam tam zdobyć szacunek wśród ludzi, którzy słyszą. Udało się nawet więcej, bo wystąpiłam drugi raz!
 
Wcześniej grałaś m.in. gospel, reggae, funk, zahaczałaś o rock... Czy „Unisono” to dokładnie ta droga artystyczna, którą chcesz podążać?

To, co znalazło się na krążku „Unisono” jest tym, przez co otarłam się do momentu pracy nad płytą. "Unisono" to totalny misz-masz zdobywanego przeze mnie doświadczenia, każda piosenka różni się od siebie tam w tak diametralny sposób... Teraz chcąc iść tą drogą, musiałabym zrobić drugą płytę za 10 lat. Kolejny album będzie również popowy tematycznie, spójny brzmieniowo, przepełniony muzyką, którą teraz prezentuję na koncertach. Piękne aranżacje, żywe instrumenty... Na żywo gramy wciąż repertuar „Unisono”, ale w zupełnie innej wersji. Myślę, że w jakiś sposób świadczy to o mojej elastyczności muzycznej i jest to kontynuacja mojej drogi artystycznej, którą chcę podążać.
 
„Unisono” sprzedało się w liczbie 5000 egzemplarzy. Czy takiego właśnie wyniku oczekiwałaś?

Dokładnie tyle wytłoczyłam. Nie nastawiałam się na spektakularny sukces. Fajnie, że płytę kupił ten, kto chciał. Dobrze, że „Unisono” brakuje na półkach, jest przez to bardziej unikatowa i pożądana.
 
Bardzo wciągają cię czarne i rockowe brzmienia, jak zatem doszło do współpracy z Mezem?

Wciąga mnie również chęć rozwijania się i wypełniania swojej karmy! Współpraca z Mezo narodziła się przypadkowo: byłam gościem z zespołem Dreamland w programie radiowym, który prowadził i zaproponował mi współpracę. Nie miałam pojęcia, że rapował w „Mezokracji” i niezwykle irytującym mnie kawałku „Aniele”. Dopiero, kiedy nagrałam kilka refrenów na jego płytę „Wyjście z bloków” i usłyszałam swój głos w radio, dotarło do mnie, że Mezo to ten facet, o którym już sporo słychać. Po kilku miesiącach stałam już na deskach Amfiteatru w Opolu i śpiewałam piosenkę „Ważne”.
 
Czy wobec tego planujesz taką drogę rozwoju jak Kayah, która zaskoczyła ostatnio „Skałą” ? Na każdej płycie chcesz zmieniać swoje brzmienie?

Na szczęście jestem wokalistką i mogę się przebranżawiać na heavy, hiphop, chillout, jazz, gospel. Tak, każdą płytę chciałabym nagrać w innym klimacie. Mam za sobą pop-rockową z Kto To, hiphopową z Mezem, popową swoją. Planuję akustyczną, jazzową, metalową, nawet na setkę(śmiech). Chęć sprawdzania siebie i rozwoju jest silniejsza. I nikt nie ma prawa mi niczego zarzucić, bo płyty zawsze będę robić dla siebie. Nie martwię się więc tym, jak to zostanie przyjęte. Kayah cenię natomiast przede wszystkim za długą i ciężką drogę, jaką przebyła do uzyskania obecnego statusu oraz za konsekwencję i talent muzyczno-literacki.
 
Na jakim etapie są przygotowania do twojego drugiego albumu?

Mam już sporo pomysłów, które przychodzą mi do głowy w najmniej oczekiwanych miejscach. Czasami jadąc samochodem, nagrywam sobie np. frazę na telefon i później interesujące dźwięki zostawiam, resztę mozolnie modyfikuję. Tak samo z tekstami – przystaję na chwilę i zapisuję kilka zdań. Wiele tych elementów muszę połączyć w sensowną całość. Na szczęście przyjaciele z zespołu i Poznania pomagają mi w tym. Czuję, że wspólnie stworzymy coś dobrego. Nad wszystkim jednak panować będzie moja władcza skromna osoba.
 
Tą wizją przekonałaś nawet Roberta Kozyrę z Radia Zet. Powiedział, że Kasia Wilk to największy muzyczny talent od czasów Edyty Górniak....

Edyta, Kayah i inne dziewczyny zasłużyły sobie na uznanie talentem, możliwościami głosowymi, dorobkiem, ciągłą obecnością na rynku. Mnie czeka jeszcze dużo pracy nad sobą, zdobycie bagażu doświadczeń, żeby móc im dorównać… Miło słyszeć komplement takiej rangi, mimo iż spłynął na osobę, która dużo się jeszcze musi nauczyć!
 
Wybrałaś się ostatnio na jakiś z wielkich koncertów w naszym kraju? Może na Madonnę? Kontrowersji wokół tego występu było sporo...
 
To wstyd, ale ostatni koncert na jakim byłam to Jill Scott. Dużo lepiej odnajduję się w soulowych klimatach, stąd też często zaglądam na koncerty Sofy, Wolnego Bandu, Afromental. Bardzo lubię groove, ale dalej pozostaję pod urokiem przesterowanych gitar. Na koncertach dają niesamowity sok i dynamit! Jeżeli chodzi o Madonnę nie lubię dwugodzinnego pokazu aerobiku, bo jako wokalistka również nie ma sobą za dużo do zaprezentowania, więc bez wyrzutów sumienia nie poszłam. Kontrowersja natomiast jest słowem, którym Madonna posiłkuje się od początku swojej kariery, więc szczególnie mnie to nie zaskoczyło…
 
Czy ty byłabyś zdolna do nakręcania swojej kariery jakimiś skandalami?

Nie, nigdy. Jestem temu przeciwna! Wiadomo, jak to napędza rynek, choć nie zawsze osoby z komercyjnego świata poddają się panującym zasadom.
 
Jak twoim zdaniem powinien zachować się prowokowany artysta? Sprawa Peji odbiła się szerokim echem...

Zignorowanie takich wyskoków to najlepsze rozwiązanie. Niejednokrotnie na koncertach Meza leciały butelki i jaja. Wtedy przerywaliśmy koncert. Na moich solowych występach też się zdarzył środkowy palec, czego nie mogłam nie zobaczyć i powiedziałam jedynie z mrożącym spojrzeniem „widziałam”. Tłum obrócił się w jednej chwili w stronę tego człowieka, ale nie wiedzieli o co chodzi. Sprawa było tylko między nami i w rezultacie przestał się tak zachowywać. Dlatego też zdecydowanie wolę koncerty w małych miejscowościach. Ludzie, gościnność, potrzeba zobaczenia koncertu artysty, kontakt z publicznością - to niesamowite – im głębsza prowincja, tym lepiej się czuję.
 
Czy na tę chwilę w Polsce jest jakiś artysta, z którym chciałabyś podjąć współpracę? Nawet, jeżeli nie jest to specjalnie realne?

Raczej nie, skupiam się teraz wyłącznie na sobie i swojej solowej karierze. Chyba, że pojawiłaby się propozycja od Steviego Wondera... Jeśli miałabym jednak z kimś zaśpiewać, wolałabym odkopać kogoś z podziemia. Ci, którzy istnieją na rynku, jakoś już sobie radzą.
Słowa kluczowe: kasia wilk wywiad płyta unisono mezo i tabb sopot festival do kiedy jestem pierwszy raz showbusiness
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • super [0]
    kala91
    2009-10-11 14:29:47
    uwielbiam Kasie Wilk a piosenka "Sacrum" the best :)
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
Wywiad - Gregorian
Chór Gregorian o ich 20-leciu na scenie, płycie "Pure Chants" i międzynarodowych koncertach [Wywiad]

Zobacz, kiedy będziemy mogli spodziewać się ich najnowszego albumu.

Milky Chance
Milky Chance o trasie koncertowej, "Trip Tape II" i współpracy z The Kooks [WYWIAD]

Jak doszło do współpracy Milky Chance z zespołem The Kooks?

Zobacz również
Ostatnio dodane