Wywiady - Muzyka

Illusion: Zabliźnione rany

2012-07-03 11:40:53

Ich powrót na scenę wywołał wiele zasłużonego szumu. Illusion - jedna z najważniejszych kapel lat 90. postanowiła się reaktywować po długich latach milczenia. Na razie tylko na serię letnich koncertów, ale kto wie, może wyniknie z tego coś więcej...

Na razie musimy się nacieszyć wydanym niedawno koncertowym "Live/DVD". Przy okazji premiery tego albumu oraz występu na warszawskich Ursynaliach zapytaliśmy wokalistę Tomka "Lipę" Lipnickiego oraz gitarzystę Jurka "Jerry'ego" Rutkowskiego m.in. o to, jakie były przyczyny ponownego zejścia się Illusion, czy zespół ma w planach nagranie nowej płyty, a także czy tęsknią za szalonymi latami 90.

dlaStudenta.pl: Czy pomimo ogromnego stażu koncertowego odczuwacie w ogóle jeszcze jakąś tremę przed występami? Bo trzeba przyznać, że tegoroczne występy są dla Was wyjątkowe.

Lipa: Tremy nie ma, jest raczej radosna niecierpliwość i oczekiwanie, żeby zagrać.

Jerry: Ja rzeczywiście trochę mam. Kiedyś w ogóle nie denerwowałem się przed występami, o tyle teraz tak. Do tremy trzeba dorosnąć.

Tłumacząc reaktywację Illusion, Lipa powiedział, że jak poczujecie wewnętrzną chęć do dalszego grania, to będziecie próbować ciągnąć temat. Taka chęć chyba się pojawiła – jest koncertowe DVD, dwa nowe utwory… Czy ten twórczy czynnik był jedynym dominującym przy ponownym zejściu się zespołu?

Lipa: Wiem, co chcesz ode mnie usłyszeć. Tak, zrobiliśmy to dla kasy (śmiech) Wszystkim dziennikarzom przecież chodzi o to, żebyśmy to powiedzieli – że zrobiliśmy to dla pieniędzy, na które jesteśmy łasi i że był to dla nas ostatni dzwonek, żeby odłożyć trochę na emeryturę.

Odpowiedziałeś tak, że nie wiem, ile do końca było w tym szczerości, a ile ironii (śmiech). Czy ten entuzjazm przy graniu może przerodzić się w coś więcej? Pojawiały się plany nagrania płyty akustycznej.

Lipa: Planów jest mnóstwo i kwestią pozostaje co się z tych planów wykluje. Nie mamy we wszystkim decydującego głosu, bo wiele rzeczy zależy od innych ludzi, ich zamiarów, projektów oraz możliwości ich realizacji, więc w tej chwili mogę naprawdę odpowiedzieć jedynie „zobaczymy”. Na pewno jednak nie mówimy samym sobie „nie” i nie zamykamy żadnych drzwi przed nosem. Myślę, że jakaś nowa muzyka z tego powstanie, ale jaką ona przybierze formę – tego jeszcze nie wiem.

Gracie na wielkich festiwalach, wynajmujecie tylko największe hale, nie gracie natomiast koncertów klubowych. Czy nie obawiasz się może tego, że po takich występach w salach Twoja podjarka bylaby tak duża, że Illusion mogłoby zepchnąć w cień twoją główną formację - Lipali?

Lipa: Nie, bo to jest niemożliwe. To są dwa zupełnie osobne byty i jeden zespół nie ma nic wspólnego z drugim. Zupełnie inne granie, inni ludzie i inne kumanie muzyki. Lipali to mój dom – mały zespół, który gra rock’n’rolla, ale mi on jak najbardziej odpowiada. Illusion to duża marka, ale jej czas już był.

W jednym z wywiadów użyłeś nawet fajnego sformułowania, że Lipali to Twoja żona, a Illusion to była dziewczyna, z którą fajnie czasem pogadać i wyskoczyć gdzieś na kawę.

Lipa: Nadal to podtrzymuję. Illusion jest dla mnie ważnym zespołem, ale jest już tylko moją dobrą przyjaciółką, a nie żoną. Choć jest to czasami dużo lepsza relacja z żoną (śmiech)

Przypominają mi się słynne słowa Joe Strummera, który wszelkie próby reaktywacji the Clash kwitował słowami „Nie dyma się byłych dziewczyn”.

Lipa: I bardzo dobrze mówił (śmiech)

Jesteście jednym z zespołów, które swoją muzyką definiowały lata 90. w Polsce. Czy powrót do wspólnego grania był też może próbą zmierzenia się z wyzwaniem miana kultowej kapeli, którą wtedy z całą pewnością byliście?

Jerry: Nie, dla mnie to nie było żadne wyzwanie – prędzej nostalgia za tamtymi dźwiękami. Miałem ciśnienie, żeby porobić coś nowego, bo dużo czasu poświęciłem na materiał tworzony na gitarze akustycznej i wtedy zatęskniłem za grunge’owym brzmieniem. Bardzo bym chciał, żebyśmy nagrywali nowe piosenki.

Lipa: Dla mnie to przede wszystkim spotkanie z grupą kumpli i pozbycie się bagażu złych emocji, które towarzyszyły nam od czasu rozstania. To była dla mnie najbardziej istotna sprawa i jestem niezwykle zadowolony, że udało się rozciąć tego wrzoda i zabliźnić rany.

A uważasz siebie za gościa, który byłby w stanie się na kogoś obrazić już na zawsze i nawet nie przyjąć do myśli możliwości ponownej współpracy z taką osobą?

Lipa: Na pewno nie byłaby to dla mnie ważna kwestia - to musiałby być raczej taki gość, z którym po prostu nie chciałbym przebywać w jednym miejscu i spędzać z nim czasu. Nawet nie chodziłoby mi tu o wspólną pracę.

Znaleźliby się tacy, którzy tak bardzo zaleźli Ci za skórę?

Lipa: Pewnie by się znaleźli, ale nie mam ich tutaj pod ręką (śmiech). I całe szczęście. Na tę chwilę nie kojarzę jednak żadnej osoby, z którą nie chciałbym już nigdy współpracować. A w przypadku naszej reaktywacji zaszła zupełnie inna sytuacja – u mnie nie była to taka tęsknota jak u Jurka, bo cały czas czynnie zapieprzam, ale gdzieś we mnie tkwi ten sentyment do Illusion, a zwłaszcza do tego, jaki wpływ miało na umysł i serce wielu młodych ludzi. To miłe przypomnienie sobie pewnych stanów emocjonalnych.

Jesteście w ogóle sentymentalnymi gośćmi? Łapiecie się na tym, że czasami się zastanawiacie, że za waszych czasów z rockiem i w ogóle muzyką było lepiej?

Lipa: Ja jestem, ale nie na takiej zasadzie, żeby mówić, że coś było w tamtych czasach lepsze i że dzisiejsza młodzież jest chujowa. To mój bardzo osobisty sentyment do młodości - ludzi, których się wtedy poznało, muzyki, którą się wtedy robiło i do rzeczywistości, która cię wtedy otaczała. To na pewno jednak nie oznacza tego, że było to coś lepszego od tego, co jest teraz. Każdy z nas jest starszy o te piętnaście lat starszy, w zupełnie innej sytuacji życiowej i myślę, że nabraliśmy dystansu oraz innego spojrzenia na pewne sprawy, które kiedyś nas dzieliły.

Jerry: Ja z chwilą, kiedy zakładam gitarę, czuję się młodszy o te dwadzieścia lat. Więc rzeczywiście coś jest w tych słowach o młodości.

Jak oceniacie z perspektywy czasu rozpad Illusion? Czy tarcia w zespole były na tyle duże, że musiało do tego dojść?

Lipa: Wydaje mi się, że każdy z nas popełnił wtedy błędy. Nie ma co dochodzić, dlaczego zostały one zrobione i kto zrobił ich najwięcej – tak się stało i tyle. Najważniejsze to zdać sobie z nich sprawę i je naprawić. Kiedy się zeszliśmy, to już po pierwszej próbie wiedzieliśmy, że to, o co się pokłóciliśmy, to były po prostu zwykłe pierdoły. Pierwszy koncert jeszcze bardziej nas w tym utwierdził. Pewne rzeczy stały się niepotrzebnie, chociaż tak naprawdę nigdy nie wiadomo – teraz jesteśmy o wiele bardziej doświadczeni życiowo i to też pewnie wpłynęło na to, że znowu chciało nam się razem grać. Być może gdybyśmy się wtedy nie rozstali, to gralibyśmy ze sobą jeszcze pięć lat, a potem rozlecielibyśmy się już definitywnie. Ciężko gdybać.

Chciałem wrócić do tego pierwszego koncertu zreaktywowanego Illusion w 2008 roku w Hali Stulecia we Wrocławiu. Temat pieniędzy już był w tej rozmowie, ale pojawiały się wtedy pogłoski, że organizator zaproponował wam tyle pieniędzy, że grzech było nie skorzystać.

Lipa: Nie przesadzajmy z tymi pieniędzmi. Kayah bierze więcej za koncert niż myśmy wtedy wzięli czy teraz bierzemy, więc nie był to żaden skok na bank. Na pewno jednak był to jeden z bodźców, który doprowadził do tego, że jest teraz jak jest. Nie główny, ale jeden z bardziej istotnych.

Jerry na tym koncercie nie mógł wystąpić. To dlatego dążyłeś do tego, żeby zagrać z chłopakami jeszcze parę koncertów?

Jerry: Wtedy zagrałem, ale tylko dwa utwory akustycznie. Nie byłem jeszcze gotowy, ale tak naprawdę złożyło się na to wiele czynników. Musiało minąć trochę czasu. Teraz zaś nie chciałbym sobie przypisywać jakiejś chwały, że znowu razem gramy. Ktoś musiał zrobić ten pierwszy krok, akurat złożyło się, że zacząłem dzwonić ja.

Inni czekali na te telefony?

Lipa: Ja nie czekałem i nie ma się tutaj co oszukiwać, że było inaczej. Miałem cały czas robotę i w ogóle nie myślałem o tym, co było. Ale kiedy Jurek zadzwonił, coś mi się tam w głowie poprzestawiało.

Co pierwsze przychodzi Wam do głowy, kiedy myślicie o latach 90.? Macie jakąś świadomość, że był to okres w pewien sposób wyjątkowy dla rodzimej sceny?

Lipa: Brak brzucha (śmiech).

Jerry: To był specyficzny czas. Powiało wtedy wolnością, a sam biznes muzyczny w Polsce był bardzo dziki i niepoukładany. Organizacja koncertów to była czasami wielka improwizacja.

Ale więcej ludzi kupowały płyty i kasety. Ile trzeba było wtedy sprzedać egzemplarzy, żeby mieć platynę, a ile dzisiaj...

Lipa: Tylko dlatego, że nie było nagrywarek. Nie można było sobie ściągnąć z neta wszystkich albumów i utworów wykonawcy, tylko trzeba było kupić kasetę albo płytę. Ich sprzedaż spadła bardzo mocno, kiedy pojawił się pierwszy sprzęt do ich nagrywania - pamiętam to jak dziś, bo działo się to na moich oczach. I na pewno nie miało to nic wspólnego z tym, że ludzi nie było stać na muzykę. To ludzki konformizm, którego nie popieram, ale go rozumiem. Jestem w stanie z nim żyć i pogodzić się z tym, że płyty nie są towarem tak poszukiwanym jak kiedyś. Teraz to wszystko można mieć za darmo, wystarczy poczekać chwilę po kliknięciu myszki. Nam pozostaje w tym wszystkim odnaleźć nowe ścieżki życia z tego, co się kocha i nowe możliwości sprzedaży swojej twórczości – po prostu dostosować się do tego, co się dzieje, a nie myśleć, że kiedyś było inaczej.

A bardzo się denerwujesz, kiedy ktoś przyznaje się do ściągania Twojego albumu z sieci?

Lipa: Pewnie, że się denerwuję, ale co ja mogę? Co najwyżej cmoknąć się w pompę (śmiech) To dobór naturalny – najsilniejsi przetrwają. Idiotyzmem byłoby się rzucać na to wszystko.

Zbigniew Hołdys się rzucał.

Lipa: Nie znam takiego człowieka (gromki śmiech wszystkich muzyków Illusion). On wypracował inną metodę – zaczął grać to, czego nikt nie chce.

Kilkanaście lat temu trafiliście ze swoją muzyką na bardzo podatny grunt. Dzisiaj byłoby trudniej przebić się z takim materiałem?

Lipa: Naprawdę nie wiem. Teraz jest YouTube, wtedy go nie było. Muzycy mają inne środki do dyspozycji i zupełnie inna jest też rzeczywistość medialna.

Telewizja chyba wtedy była bardziej nastawiona na muzykę i było więcej programów jej poświęconych.

Lipa: Nie wydaje mi się. Co było takiego w tej ówczesnej telewizji?

Jak wracałem ze szkoły, to w sam raz na „Clipola”, do tego jeszcze „30 Ton”. Nawet ta wyśmiewana „Muzyczna Jedynka” dawała jakiś kontakt z muzyką.

Lipa: Ale ile tego tak naprawdę było? Ledwie dwadzieścia minut programu – no ale zgoda, może rzeczywiście wtedy było to dużo, ale teraz mamy Internet, mnóstwo kanałów tematycznych w telewizji, fora oraz zbiorowiska fanów, którzy interesują się daną muzyką. Dotrzeć do słuchacza jest o wiele łatwiej niż kiedyś, ale wiąże się z tym także o wiele większy napływ dźwięków, który ludzie muszą selekcjonować, aby wybrać te, które im pasują najbardziej. Suma tego wszystkiego wynosi zero – nie jest ani łatwiej, ani trudniej wybić się z taką muzyką jak nasza. Jest po prostu inaczej.

Wasza muzyka była zawsze naznaczona reakcjami na wiele niefajnych rzeczy dookoła. Dzisiaj też się przeciw czemuś buntujecie, jeśli w ogóle jest przeciw czemu?

Lipa: Oczywiście człowiek jest na pewno o wiele mniej impulsywny niż kiedyś, ale świat za bardzo się nie zmienił. Nie żyjemy w żadnym raju, który pozwala ci być wiecznie szczęśliwym i uśmiechniętym idiotą. Są rzeczy, które same ciebie odnajdują, kolą cię w oczy, kopią w jajca i walą w ucho. Buntować się jest zawsze przeciw czemu i zawsze będziesz miał powód, żeby powiedzieć czemuś „dość”. Bez względu na formę i wyraz artystyczny danego twórcy i za tysiąc lat po nas wciąż będzie coś, co będzie denerwowało ludzi.

Jak reagujecie na łączenie publicystyki społecznej, a nawet politycznej z muzyką? Coraz więcej mamy wykonawców, którzy jednoznacznie mówią o swoich poglądach. To ma sens?

Lipa: Każdy ma swoją formę wyrazu i jeżeli jest ona szczera i przemawia do kogoś, to dlaczego by ją negować? Jeden połyka ogień na ulicy, drugi udaje mima, jeszcze jeden maluje czy rzeźbi – jest to jego osobiste spojrzenie, które wiąże się z brakiem zgody na zastaną rzeczywistość. Takie połączenie było niezmienne, jest i takie też pozostanie.

A Wy np. już jesteście bardziej statecznymi panami czy dalej coś potrafi Was nieźle wkurwić jak za młodu?

Lipa: Myślę, że jest bardzo podobnie. Nie uważam, żeby było mniej czym się stresować, ale nie uważam też, żeby było tego jakoś zdecydowanie więcej niż kiedyś. Nie mamy na szczęście styczności z wojną, ale w gruncie rzeczy są to bardzo zbliżone czasy do tych, które była kilkanaście lat temu.

Lipa, na przestrzeni swojej kariery spotkałeś wielu muzyków z zupełnie różnych bajek. Grałeś m.in. z Grzegorzem Skawińskim, Krystyną Prońko, Liroyem. Czy była wśród nich jakaś osobowość, od której nauczyłeś się najwięcej?

Lipa: Na pewno nie było tylko jednej takiej osoby i na pewno też nie ma wśród nich samych znanych nazwisk. Wydaje mi się, że jak mała pijawka cały czas czerpię z róznych stron i od różnych ludzi – i od autorytetów, i od nikomu nieznanych amatorów. Wszystko zależy od tego, jak coś ci się zaszczepi – jeśli ktoś powie jakieś zdanie, wyprodukuje dźwięk lub napisze wiersz i do ciebie to trafia, to już sam ten fakt czegoś cię uczy. Gdyby nie było wokół mnie innych ludzi, nie byłoby mnie też jako twórcy.

Chciałem tym pytaniem nawiązać do Twojego epizodu z Acid Drinkers, w którym nie zagrzałeś miejsca zbyt długo...

Lipa: Rok z Acid Drinkers to nie jest długo?! (śmiech)

Czy byłbyś w stanie na dłużej być w zespole, w którym nie miałbyś decydującego głosu? Umiałbyś nie być szefem i stać trochę na uboczu?

Lipa: Tu nawet nie chodzi o szefostwo, bo tam z rządami Titusa się pogodziłem bez najmniejszego problemu. Acid Drinkers to było szalone życie pozamuzyczne, aczkolwiek bardzo wiele się od nich nauczyłem, bo oni grali zupełnie inaczej niż ja grałem przez cały czas. Ich podejście do muzyki i jej rozumienie było tak odmienne od mojego, że musiałem się do tego naprawdę długo przyzwyczajać. Myślę, że byłbym w stanie być trochę z boku, zwłaszcza, gdybym miał grać z kimś, kto mógłby mi pokazać jakieś nowe rzeczy. Zrobiłbym to nawet z przyjemnością – gdzieś tam przystanąć sobie z gitarką, bo jestem już trochę zmęczony byciem na czele i darciem mordy. Fajnie by było, gdybym mógł tak sobie zagrać choć jeden koncert.

Rozmawiał: Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)


19 czerwca w sklepach ukazało się DVD z zapisem koncertu zespołu Illusion, który miał miejsce 5 listopada na Ergo Arenie. Koncert odbył się w ramach Trasy Illusion 2011 podczas którego zespół wystąpił w oryginalnym składzie: Tomasz Lipnicki, Jerzy Rutkowski, Jarosław Śmigiel oraz Paweł Herbasch.

W związku z rejestracją wideo muzycy przygotowali wyjątkową oprawę multimedialną oraz muzyczną. Dwupłytowy album zawiera DVD koncertowe oraz CD Live z zapisem występu.

Poza największymi hitami zespołu takimi jak "Nóż", "Na luzie" czy "To, co ma nadejść" na DVD znajdą się premierowe wykonania nagranych przez Illusion po ponad 10 latach utworów singlowych "Solą w oku" oraz "Tron". Wydawnictwo wzbogacone jest również o teledyski zrealizowane specjalnie do nowych utworów oraz making of zrealizowany podczas prób i przygotowań do koncertu. 

Słowa kluczowe: illusion wywiad lipa tomek lipnicki reaktywacja nowa płyta dvd live koncerty nowe utwory solą w oku
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD]
Natalia Przybysz: Muzyka jest połączona z magicznym światem [WYWIAD, WIDEO]

Artystka opowiedziała nam o powstaniu płyty "TAM" oraz inspiracjach dnia codziennego.

Polecamy
album Pryzmat
O premierze debiutanckiej płyty "Pryzmat" oraz ważnych aspektach muzyki pop z Agatą Gołemberską [Wywiad]

Rozmowa o pracy przy nowej płycie, zadaniach muzyki pop, owocnej pracy w czasach pandemii oraz muzycznych inspiracjach artystki.

Krzysztof Skiba
Krzysztof Skiba - Czas robali [WYWIAD]

O najnowszej książce, 30-leciu działalności zespołu Big Cyc i kilku innych kwestiach rozmawiamy z Krzysztofem Skibą.

Polecamy
Zobacz również
Ostatnio dodane
Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!