"Gajcy" chwyta ze gardło
2009-08-27 13:15:16Następnie mamy do czynienia ze swoistą sinusoidą - kawałki po prostu słabe (słabiutkie Fat Belly Family czy Kawałek Kulki, rozczarowujące, niestety, Pogodno), raz na jakiś czas przeplatane są piosenkami zdecydowanie wartymi uwagi.
I tak wyróżnić trzeba Żywiołaka – utwór „Moja mała" o klimacie prawie jak z płyty "Gusła" wspomnianych wcześniej Lao Che (swoją drogą, szkoda że autorzy "Gospel" nie zmierzyli się z poezją Gajcego) jest idealną ilustracją przeżyć uczestników sierpnia '44. Robi wrażenie.
Na piątkę zasługuje też Armia. „Wczorajszemu" to jeden z najtrudniejszych do zaśpiewania tekstów, jednak Tomasz Budzyński poradził sobie z tym świetnie. Plus dodatkowe wyróżnienie dla sekcji – dr Kmieta swoją białą kaczką wprowadził w utwór prawdziwie apokaliptyczny klimat a Krzyżyk po raz kolejny udowodnił, że stawianie go w jednym szeregu ze Stopą nie jest przesadą.
In plus należy też wyróżnić 52UM Roberta Brylewskiego, Dezertera i Karolinę Cichą (jako jedyny na „Gajcym!” artysta wykonuje 2 utwory).
Płytę zamyka przerażająca, pięćdziesięciosekundowa miniatura Lecha Janerki "Święty kucharz od Hipciego". Ten wiersz został znaleziony przy martwym poecie i jest świetnym, dramatycznym uwieńczeniem płyty.
”Gajcy!” jednak rozczarowuje. Siła słów Tadeusza Gajcego nie została należycie oddana w ilustrujących je piosenkach. Owszem, kilka utworów chwyta za serce i gardło bardzo mocno, ale to trochę mało jak na prawie 70 minut muzyki. Gdyby skrócić płytę o połowę – byłoby świetnie. A tak jest tylko przyzwoicie.
Michał Przechera