Exclusive - Muzyka

CLMF: świetni Editors, niezapomniany Kanye

2011-08-21 12:40:24

To było popołudnie oczekiwania na dwie gwiazdy – Editors i Kanye Westa.  A te rozbłysnęły wyjątkowo mocnym światłem.

Zobacz relację z pierwszego dnia>>

Owo oczekiwanie umilane było krakowskiej publiczności na wszelkie sposoby. Drugi dzień Coke Live Music Festival na Main Stage rozpoczął znany z Vavamuffin Pablopavo z zespołem Ludziki. Po frekwencji na ich koncercie widać było, że nie są to typowe gwiazdy, a tym bardziej nie headlinerzy tego dnia. Jednak dźwięki z obydwu albumów Pablopavo i Ludzików były ze wszech miar pozytywne. Jakaż inna mogłaby być przecież odrobina reggae w słoneczne popołudnie?

„Our first time in Poland, we love it here” – powiedział wokalista brytyjskiej grupy Everything Everything, która uzupełniła line-up na kilka dni przed rozpoczęciem festiwalu. Jak dla mnie, był to niestety jeden z najsłabszych występów tych dwóch dni – mało porywający i pełniący raczej rolę wypełniacza czasu, żeby na Main Stage za długo nie było cicho. W tym kontekście tym bardziej dziwię się, że Kid Cudi dostał dzień wcześniej tylko boczny namiot –jestem przekonany, że gdyby nawet miał wystąpić o 19, to na jego koncercie i tak byłoby tłoczno.

Na Coke Stage przeżyłem w międzyczasie dwa, bardzo pozytywne zaskoczenia, które zwały się Popkultura i Fonovel.
Szczególnie ten drugi zespół, znany z występu na Open’erze, pokazał, że na Coke Live nie znalazł się przez przypadek. Charyzmatyczny wokalista-perkusista Radek Bolewski, wysmakowane syntezatory i gitara – to pozwoliło zrozumieć, dlaczego pierwsza płyta Fonovel nosi nazwę „Good Vibe”. Vibe w namiocie był naprawdę dobry.

O godzinie 21 główna scena rozpłynęła się w dźwiękach indie rocka prosto z Birmingham, w wykonaniu magicznych Editors. Wydaje mi się, że niektórzy ludze przyszli na CLMF specjalnie dla nich – i na pewno nie żałowali. Nie zabrakło „You Don’t Know Love”, „Munich”, „Racing Rats” i „Fingers In The Factories”. Piękne było to, że w tłumie młodych ludzi znaleźli się także doroślejsi fani Editors. A zaraz obok mnie bawili się starsi ludzie z opaskami „main stage guest”, co w połączeniu z informacją, że muzycy przyjechali do Krakowa ze swoimi rodzinami, pozwala wysnuć przypuszczenie, że może stałem w pobliżu taty np. Thomasa Smitha. Mniejsza z tym – Editors dali świetny koncert, a prawie półtorej godziny minęło niezauważenie.

Performance największej gwiazdy tego wieczoru to tak naprawdę temat na osobny artykuł. Żeby wystąpić w Krakowie, Kanye West specjalnie przedłużył swój pobyt w Europie o tydzień. Koncert amerykańskiej gwiazdy był ostatnim na Main Stage i zarazem ostatnim w jego tour po Starym Kontynencie. Tam, gdzie dzień wcześniej, na występie grupy Interpol, można było spokojnie usiąść i być w miarę blisko sceny, w przypadku oczekiwań na Kanye już pół godziny przed jego wyjściem nie można się było specjalnie poruszać. Gdy wybiła godzina 23, ze sceny ruszyły w tłum potężne basy, a na niej pojawiły się tancerki w tajemniczych strojach. Płótno zakrywające tło Main Stage spadło, odkrywając ogromną wizualizację płaskorzeźby Ateny z Pergamonu, a Kanye West, z kawałkiem „Can We Get Much Higher”, wyłonił się spośród publiczności na specjalnym podnośniku, w akompaniamencie dziesiątków tysięcy gardeł zgromadzonych.

Podzielone na trzy akty show było najbardziej efektownym koncertem, jaki w życiu widziałem – i, trzeba przyznać, bardzo w stylu Westa, nacechowanego świadomością bycia  międzynarodową gwiazdą rapu. Na scenie nie zabrakło fajerwerków, genialnej oprawy świetlno-laserowej, kłębów dymu i oczywiście mocnej dawki hitów przedstawiciela Roc-A-Fella – wszystkim tym bombardował zmysły publiczności przez ponad dwie godziny, zmuszając do aktywności nawet najbardziej zatwardziałych zwolenników piknikowania na koncertach. Kanye serwował numery ze wszystkich swoich pięciu albumów, a także kolaboracji m.in. z Rihanną, Jay-Z, T.I. , Katy Perry i Estelle. Zrobił coś wyjątkowego i niezapomnianego.

To przeżycie było niezapomniane także z tego względu, że Kanye West płynnie przechodził od patosu, przez bauns, aż do, jak dla mnie, zbytniego kiczu. Ten ostatni element to przede wszystkim dwa przedłużone kawałki – „Say You Will” do 10 minut, a „Runaway” do 20 – w których artysta realizował się jako „piosenkarz”. Ujmuję to w cudzysłowie, bo takiego nagromadzenia dźwięków z auto-tune nie pamiętają najstarsi górale, a Cher na pewno jest wniebowzięta. Gdyby Kanye był Hendrixem i zaprezentował 10-minutowe solo gitarowe, przyklasnąłbym i oddał pokłon. Tymczasem West głęboko uwierzył, że śpiewa pięknie, a elektronicznie podrasowane i przeciągnięte do granic „ballady” to materiał, którego publiczność pragnie. U mnie – i po reakcjach dookoła wnosząc, nie byłem w tym odosobniony – wywołało to jednoznacznie negatywne odczucia i chęć sparafrazowania klasyka: kończ waść, auto-tune’a oszczędź! Kto by pomyślał, że na koncercie Kanye Westa można się nudzić. Jednak w tych momentach można było tylko obserwować jęczącego Amerykanina, obejmującego mikrofon na statywie i modlić się, żeby nie zaczynał już kolejnego powtórzenia.

Można się naigrywać z przeładowania auto-tunem, można nie tolerować pyszałkowatości i egocentryzmu, prezentowanego przez Kanye, ale trzeba mu oddać, że w tym co robi, jest mistrzem. To nie był zwykły koncert rapera, to było niemalże metafizyczne przeżycie, które – powtórzę to określenie – pozostanie niezapomniane ze wszystkich powodów, także tych negatywnych, o których wspomniałem wyżej.

Z perspektywy tych dwóch dni mogę stwierdzić, że cały Coke Live Music Festival 2011 był ustawiony pod sobotni show Kanye Westa. Najbardziej pozytywne występy - w mojej opinii, oczywiście – zanotowali You Me At Six, Pablopavo i Ludziki, Vallium, Parias, Kid Cudi, Fonovel i Editors, czyli prawie cały line-up CLMF 2011, za co trzeba podziękować i pogratulować organizatorowi, agencji Alter Art. Za to, że konsekwentnie organizuje w Krakowie ten festiwal i buduje mu coraz bardziej ugruntowaną pozycję, dla której nawet Kanye West decyduje się przedłużyć swój pobyt w Europie. Chociaż pewnie podjął tę decyzję bardziej ze względu na swoich fanów. Jako miłośnik dobrego rapu trochę żałuję, że oba alterartowskie festiwale coraz mniej flirtują z tym gatunkiem. Jako miłośnik dobrej muzyki – cieszę się, że trzymają tak dobry poziom. Pomimo tego, że w tym roku w Coke Live wzięło udział mniej ludzi, niż w ubiegłorocznej edycji, to CLMF 2011 można zaliczyć do wyjątkowo udanych. Do zobaczenia za rok!

Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)

Fot. M. Murawski/AlterArt

Słowa kluczowe: Coke Live Music Festival 2011 kraków 20 sierpnia relacja koncert kanye west editors
Artyści
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]

Czym zaskoczyła nas artystka podczas finałowego koncertu trasy?

Organek wystąpił w A2 [RELACJA] Wrocław

Ogień na scenie, czyli jak formacja Organek rozpaliła wrocławską publiczność

Polecamy
fot. screen/YouTube
Najlepsze single: TOP 8 piosenek Madonny [WIDEO]

Sprawdź zestawienie najlepszych utworów "Królowej Popu".

Organek wystąpił w A2 [RELACJA] Wrocław

Ogień na scenie, czyli jak formacja Organek rozpaliła wrocławską publiczność

Polecamy
Zobacz również
Ostatnio dodane
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]
Ostatni koncert z trasy "Omamy" Julii Wieniawy w A2 we Wrocławiu [RELACJA]

Czym zaskoczyła nas artystka podczas finałowego koncertu trasy?

Popularne
U2 w Polsce!
U2 w Polsce!

W 2009 roku rusza trasa koncertowa promująca najnowszy album grupy. Chorzów znalazł się na liście dziesięciu europejskich miast, w których zespół na żywo zaprezentuje nowe utwory.

Peja "Na serio"
Peja "Na serio"

Peja ujawnił szczegóły swojego najnowszego albumu, który ukaże się w sklepach 17 września. Na albumie "Na serio" znajdzie się 19 utworów.

Hity na Czasie 2008
Hity na Czasie 2008

Na sklepowe półki trafiła składanka "Hity na Czasie 2008" czyli zapowiedź tego co czeka na fanów eskowych hitów w ramach letniej trasy!