Autorskość jest największą siłą tego albumu
2011-02-17 21:51:53Janusz przedstawia „Piosenki o miłości” – swoje debiutanckie dzieło. Chociaż muzyk swym debiutem na kolana nie powala, to pokazuje, że drzemią w nim spore możliwości.
Janek Staszewski nie śpiewa bezowocnych songów o miłości, wbrew temu co sugeruje tytuł. Według niego miłość to nieustanny bój dobra ze złem! Syn jednego z najpopularniejszych artystów w Polsce w 14 kawałkach, pokazuje przede wszystkim umiłowanie do życia i do tego jak w obecnym, sfrustrowanym społeczeństwie jesteśmy w stanie funkcjonować. Facet nie zamiata miotłą pod dywan tego co istotne. Swoją twórczością pokazuje, że niezwykle ważna w dzisiejszym zawiłym świecie jest wiara w swoje możliwości.
Jak na debiut to ważna i przemyślana płyta. Mimo tego, że raczej zamieszania na rodzimym rynku płytowym nie zrobi. Staszewski dryfuje, gdzieś pomiędzy reggae , a hip hopem. „Piosenki o miłości” można postrzegać przez pryzmat Vavamuffin („Władza”, ”Wstań”), Ras Luty czy chociażby Kultu („Głowa do góry”,” Nie trzeba”). W tym ostatnim przypadku jest to najbardziej dobitnie słyszalne i bynajmniej, nie chodzi tu o upierdliwość czy metafizykę, a o trąbkę i saksofon. Tomasz Glazik i Janusz Zdunek zapewnili „kultowe” brzmienie aż 7 „Piosenek o miłości”.
Na co dzień członkowie legendarnej formacji święcącej obecnie triumfy z płytą MTV Unplugged Kult, znakomicie wywiązali się z zadania wzbogacając instrumentalnie debiut Janusza. Hip hopowe klimaty również można poczuć, dzięki słownym rozgrywką artysty. Warto dodać, że Janusz momentami przypomina monologi swojego ojca, okrzykniętego nie bez przyczyny - „pierwszym raperem Polski”. Każdy, kto jednak chciałby doszukać się więcej kolaboracji Janusza z Kazikiem na tym krążku bardzo się zdziwi, bowiem ojciec – artysta, pomógł synowi tylko jako realizator nagrań… Zresztą jako jeden z pięciu osób.
Godne zauważenia jest to, że zarówno autorem muzyki, tekstów, efektów jak i m.in. realizatorem „Piosenek o miłości” jest Janusz. Autorskość tego albumu jest jego największą siłą. Najbardziej blado w obliczu dobrych tekstów i ciekawej muzyki, wypada wokal Janka Staszewskiego i sposób intonacji. Można odnieść wrażenie, że artysta „jedzie” na bezdechu lub najzwyczajniej w świecie się męczy. Ale to może taki styl i trzeba się do tego przyzwyczaić. Niektórzy jodłują, inni przez pół piosenki gadają… Z tym albumem jest trochę jak z maratonem. Im bliżej końca tym jest trudniej. Być może 14 kawałków to za dużo. Szkoda, że chociażby w jednym utworze swojej obecności nie zaznaczył gość- wokalista. Z pewnością nie zmieniłoby to faktu, że to w pełni album Janusza.
Ważna postacią tej płyty w procesie – życie- jest stwórca. Autor podkreśla, że ma mocny punkt odniesienia, według, którego m.in. powstała ta płyta. Utwór „Bóg jest Wielki” to oprócz singlowego numeru „Głowa do góry”, czy „Kim chcesz być” jeden z faworytów tego wydawnictwa.
Teksty to zwyczajna codzienna rozgrywka! Droga wyboru kierunku, którym chce się podążać – „Kim chcesz być, to pytania najważniejsze”. Tytuły i ich zawartość są pełne nadziei - „Nie poddawaj się”, „Nie przestawaj”, „Wstań” czy „Głowa do góry”. Oprócz dobrych stron świata Janusz przedstawia także Babilon, który buduje władza, a całe zło wszystkim obywatelom wciskają politycy. Władza psuje i korumpuje. W kawałku „Czemu brać tylko” Janusz zwraca natomiast uwagę na ludzką zachłanność.
Płyta Janusza mimo iż jest przeciętna, to z pewnością godna polecenia. Trzeba wziąć pod uwagę, zdolności artysty i fakt, że dopiero debiutuje. Jeżeli wyciągnie wnioski to kolejny materiał Janka będzie elektryzował miłośników muzyki, bowiem już przy debiucie kilka kompozycji jest naprawdę dobrych.
Powodzenia
Radosław Ząb